-
41. Data: 2003-04-30 01:21:52
Temat: Re: Mentalność polskiego pracodawcy...
Od: Flyer <f...@p...gazeta.pl>
Kriegspiel napisał:
> Reakapitulując - po obliczeniu wszelkich zusów 48%
Rekapitulując - sam się w demagogię bawisz z tymi 48%, podatek również
płaci się z wynagrodzenia pracownika. ;)
Powyższy tekst pokazuje tylko prawdziwość twierdzenia Marksa - byt
kształtuje świadomość - materiał pozostaje ten sam (znaczy się w
demagogii bezrobotni/pracownicy dorównują pracodawcom, a liberałowie
socjalistom). :)
Flyer
-
42. Data: 2003-04-30 06:19:16
Temat: Re: Mentalność polskiego pracodawcy...
Od: "Kania" <k...@p...onet.pl>
"Kriegspiel" <v...@k...com> wrote in message
news:b8n3ct$9pj$1@atlantis.news.tpi.pl...
> Polska szkoła jest do kasacji, skoro tłucze się ludziom do łbów równania z
> ilomaś niewiadomymi a nie podaje im się na tacy formuł podatkowych!
> Przecież wiedza podawana w szkołach ma przygotowywać do życia. A
> przygotowuje? Naprodukowano, z całym szacunkiem, masę programistów a oni
> się dziwią, że nie mogą znaleźć roboty, skoro jest ich pięć razy tyle, niż
> stanowisk. LUDZIE! Obudźcie się! To, że nie macie kasy w kieszeni, nie
> znaczy, że musicie pleść bzdury z głodu!
Powoli... tez kiedys narzekalam na szkolnictwo. obecnie koncze studia
inzynierkie (informatyka) i musze Ci powiedziec, ze teraz rozumiem, po co te
rownania, te slupki i cala reszta... Nie dosc teraz tamta wiedza przydaje mi
na studiach (ma sie te podstawy -> tu uklon w strone mojej nauczycielki
matematyki z podstawowki), to jeszcze mam pewne nawyki analizy problemy a
nie zabierania sie do rozwiazywania go bez astanowienia.
Zakres przedmiotow jest OK, tylko sposob nauki, troche 'nie tego'.
> Nieprawdą jest też, że firmy nie łożą kasy w pracowników. Sam wysyłam na
> kursy, które mnie słono kosztują. Czemu? Bo najlepszymi pracownikami są
Ci,
> których brałem jak mieli lat 20, byli młodzi i można było ich kształtować.
> Ludzie w starszym wieku ok. 30 mają ukształtowane charaktery i nawyki.
> Zawsze chcą robić po swojemu i z nimi jest trudno.
Jasne... Bardzo chce Ci wierzyc, ale nie umiem. W KAZDEJ firmie, do ktorej
pukalam pracodawca bral ludzi z doswiadczeniem (niekoniecznie ze studiami).
Aha i zeby bylo jasne, na stanowisko programisty bral MEZCZYZN, bo, jak
wielu twierdzilo, nie beda ryzykowac zatrudniajac kobiete na takim
stanowisku.
> I teraz tak:
> wyobraź sobie, że przychodzę do Ciebie do pracy. Jesteś pracodawcą z krwi
i
> kości - nie pracodawcą w sensie jazdy dobrym autem, picia dobrego
alkoholu,
> sekretarek robiących laskę, ale w sensie człowieka, który wie, czego chce,
> zna swoją firmę na wylot i szuka kogoś na konkretne stanowisko. I teraz -
> żebyś mnie zatrudnił, MUSI ci się opłacać!!!!! Ponieważ JA mam przynosić
> Twobie zysk - masz dzięki mnie zarabiać.
Wiesz... ale rozne sa formy oplacalnosci. Jednemu oplaca sie dobry
fachowiec, po ktorym nie trzeba poprawiac, innemu jakikolwiek pracownik,
'byle sie dalej krecilo'.
> Reakapitulując - po obliczeniu wszelkich zusów 48%, podatków dochodowych,
> podatków od urlopów i innych oraz pensji musi Ci się opłacić. Jak nie
opłaca
> się, po co zatrudniać?
> A sam fakt, że Ty skończyłeś studia informatyczne? Wybacz, ale CO TO KOGO
> OBCHODZI???????????
No wiesz... jednak chyba obchodzi, skoro w wymaganiach pracodawcy pisza:
'wyksztalcenie wyzsze'.
> Czemu np. Ty jako pracodawca masz mmnie zatrudnić tylko dlatego, że ja coś
> umiem? Są miliony takich, co coś umieją....
Wlasnie... i na jakiej zasadzie taki pracodawca wybiera sposrod milionow
'tego' jednego??
> Nie róznisz się więc w rozumowaniu absolutnie od górnika, pielegniarki i
> innych, którzy przyjmują postawę JESTEm = NALEŻY MI SIĘ.
Ze tak powiem, to zupelnie naturalne podejscie do zycia. Trzeba z nim umiec
walczyc :)
> Skoro mamy kapitalizm, to niech zmienią te pielęgniarki i górnicy zawód.
> Przeciętny Amerykanin przebranżawia się w życiu SIEDEM RAZY. Wiedziałeś o
> tym?
Ja slyszalam, ze 3 razy.
I sama sie przebranzowilam - z psychologa klinicznego na informatyka...
Kania
GG: 299238
-
43. Data: 2003-04-30 07:20:26
Temat: Re: Mentalność polskiego pracodawcy...
Od: "Michał Gancarski" <w...@e...org.pl>
> > Reakapitulując - po obliczeniu wszelkich zusów 48%
>
> Rekapitulując - sam się w demagogię bawisz z tymi 48%, podatek również
> płaci się z wynagrodzenia pracownika. ;)
LOL, nie mój drogi, jeśli nie rozumiesz tak prostej kwestii, to nie zabieraj
głosu. Dla pracodawcy i kogokolwiek kupującego jakąś usługę ważna jest jej
prawdziwa cena, czyli wszystko łącznie z podatkami. Dla pracobiorcy zaś
ważne jest to, co otrzyma na rękę. Jeśli pracownik chce otrzymać 1000,
pracodawca musi zapłacić prawie dwa razy więcej. Oznacza to ni mniej ni
więcej tylko to, że gdyby obciążenia te były niższe, to firmy mogłyby być
bardziej dochodowe, a pracownicy mogłiby na kontach widzieć więcej
pieniędzy, niż widzą teraz. To, w co się bawisz to zwykłe doczepianie się do
tego, czy ktoś miał na myśli płacę netto, czy brutto.
> Powyższy tekst pokazuje tylko prawdziwość twierdzenia Marksa - byt
> kształtuje świadomość - materiał pozostaje ten sam (znaczy się w
> demagogii bezrobotni/pracownicy dorównują pracodawcom, a liberałowie
> socjalistom). :)
Powoływanie się na polilogizm Marksa jest cokolwiek bezsensowne, bo Marks
pochodził z rodziny burżuazyjnej co oznacza, że według Marksa poglądy Marksa
są tylko i wyłącznie burżuazyjną teorią służącą uciskowi mas. Do tej pory
zastanawiam się, czemu sam tego nie zauważył.
--
++ Michał Gancarski ++
++ w...@e...org.pl ++
Even if a woodchuck could chuck wood
why would woodchuck chuck?
-
44. Data: 2003-04-30 09:15:37
Temat: Re: Mentalność polskiego pracodawcy...
Od: Flyer <f...@p...gazeta.pl>
Michał Gancarski napisał:
> LOL, nie mój drogi, jeśli nie rozumiesz tak prostej kwestii, to nie zabieraj
> głosu. Dla pracodawcy i kogokolwiek kupującego jakąś usługę ważna jest jej
> prawdziwa cena, czyli wszystko łącznie z podatkami. Dla pracobiorcy zaś
> ważne jest to, co otrzyma na rękę. Jeśli pracownik chce otrzymać 1000,
> pracodawca musi zapłacić prawie dwa razy więcej.
Ależ jak najbardziej rozumiem, choć podaję moje "wymagania" płacowe w
kwotach brutto i byłbym wręcz uradowany, gdyby ktoś uznał, że to netto.
Co nie zmienia faktu, że stosowany tutaj nagminnie refren pt. "bo wy
socjaliści nie rozumiecie, że to rynek kreuje cenę pracy", jakoś dziwnie
stoi w sprzeczności z powyższym.
Jeżeli pracownik życzy sobie 2000 (nie brytto czy netto), to pracodawca
moze:
- zapłacić mu i go przyjąć;
- nie zapłacić mu i go nie przyjąć;
Koniec rozważań rynkowych. :)
> Powoływanie się na polilogizm Marksa jest cokolwiek bezsensowne, bo Marks
> pochodził z rodziny burżuazyjnej co oznacza, że według Marksa poglądy Marksa
> są tylko i wyłącznie burżuazyjną teorią służącą uciskowi mas. Do tej pory
> zastanawiam się, czemu sam tego nie zauważył.
Ba - korzystał z dochodów wypracowanych przez robotników w fabryce
Engelsa. Czy z tego samego powodu należy uznać Freuda za osobę
pozbawioną jakichkolwiek praw do wypowiadania się o psychiatrii, bo nie
był chory psychicznie? :)) Albo inaczej to ujmując - czy to co myślał
Marks o takich jak on powoduje, że nie mogę używać jego teorii - jak dla
mnie są to dwa zupełnie oddzielne zagadnienia. ;)
Flyer
-
45. Data: 2003-04-30 23:30:42
Temat: Re: Mentalność polskiego pracodawcy...
Od: "Kriegspiel" <v...@k...com>
Flyer wrote:
> Michał Gancarski napisał:
>
>> LOL, nie mój drogi, jeśli nie rozumiesz tak prostej kwestii, to nie
>> zabieraj głosu. Dla pracodawcy i kogokolwiek kupującego jakąś usługę
>> ważna jest jej prawdziwa cena, czyli wszystko łącznie z podatkami.
>> Dla pracobiorcy zaś ważne jest to, co otrzyma na rękę. Jeśli
>> pracownik chce otrzymać 1000, pracodawca musi zapłacić prawie dwa
>> razy więcej.
>
> Ależ jak najbardziej rozumiem, choć podaję moje "wymagania" płacowe w
> kwotach brutto i byłbym wręcz uradowany, gdyby ktoś uznał, że to
> netto.
> Co nie zmienia faktu, że stosowany tutaj nagminnie refren pt. "bo wy
> socjaliści nie rozumiecie, że to rynek kreuje cenę pracy", jakoś
> dziwnie
> stoi w sprzeczności z powyższym.
> Jeżeli pracownik życzy sobie 2000 (nie brytto czy netto), to
> pracodawca
> moze:
> - zapłacić mu i go przyjąć;
> - nie zapłacić mu i go nie przyjąć;
> Koniec rozważań rynkowych. :)
>
>> Powoływanie się na polilogizm Marksa jest cokolwiek bezsensowne, bo
>> Marks pochodził z rodziny burżuazyjnej co oznacza, że według Marksa
>> poglądy Marksa są tylko i wyłącznie burżuazyjną teorią służącą
>> uciskowi mas. Do tej pory zastanawiam się, czemu sam tego nie
>> zauważył.
>
> Ba - korzystał z dochodów wypracowanych przez robotników w fabryce
> Engelsa. Czy z tego samego powodu należy uznać Freuda za osobę
> pozbawioną jakichkolwiek praw do wypowiadania się o psychiatrii, bo
> nie
> był chory psychicznie? :)) Albo inaczej to ujmując - czy to co myślał
> Marks o takich jak on powoduje, że nie mogę używać jego teorii - jak
> dla
> mnie są to dwa zupełnie oddzielne zagadnienia. ;)
>
>
> Flyer
I tu właśnie leży całe sedno polskich problemów: pojawił się temat do
dyskusji - i nagle pojawia się masa tematów "w bok", bo akurat ten i ów
potrafi na ten temat w bok, więc dalej!!!
Sądziłem, że temat jest ważne, więc zabrałem głos. Ale widzę, że chodzi
tylko, aby w karczmie sobie pokrzyczeć.
Życzę powodzenia w szukaniu pracy
P.S. Nie diziwę się, że niektórzy mają problem z jej znalezieniem - ja też
nie lubię płacić za czczą gadaninę.
--
Pozdrawiam serdecznie
Robert Gołębiewski
tłumaczenia, DTP i druk
www.2a.pl/~herodot
-
46. Data: 2003-04-30 23:37:45
Temat: Re: Mentalność polskiego pracodawcy...
Od: "Kriegspiel" <v...@k...com>
Kania wrote:
> "Kriegspiel" <v...@k...com> wrote in message
> news:b8n3ct$9pj$1@atlantis.news.tpi.pl...
>
>
>> Nieprawdą jest też, że firmy nie łożą kasy w pracowników. Sam
>> wysyłam na kursy, które mnie słono kosztują. Czemu? Bo najlepszymi
>> pracownikami są Ci, których brałem jak mieli lat 20, byli młodzi i
>> można było ich kształtować. Ludzie w starszym wieku ok. 30 mają
>> ukształtowane charaktery i nawyki. Zawsze chcą robić po swojemu i z
>> nimi jest trudno.
>
> Jasne... Bardzo chce Ci wierzyc, ale nie umiem. W KAZDEJ firmie, do
> ktorej pukalam pracodawca bral ludzi z doswiadczeniem (niekoniecznie
> ze studiami). Aha i zeby bylo jasne, na stanowisko programisty bral
> MEZCZYZN, bo, jak wielu twierdzilo, nie beda ryzykowac zatrudniajac
> kobiete na takim stanowisku.
>
Wybacz, ale nigdzie nie pisałem, że prowadzę firmę, zajmującą się
informatyką.
Swoje zdanie podtrzymuję a rozciąga się ono także na życie jako takie (tzn.
np. znajomość między dorosłymi ludźmi płci przeciwnej po 35 roku zycia)
>> I teraz tak:
>> wyobraź sobie, że przychodzę do Ciebie do pracy. Jesteś pracodawcą z
>> krwi i kości - nie pracodawcą w sensie jazdy dobrym autem, picia
>> dobrego alkoholu, sekretarek robiących laskę, ale w sensie
>> człowieka, który wie, czego chce, zna swoją firmę na wylot i szuka
>> kogoś na konkretne stanowisko. I teraz - żebyś mnie zatrudnił, MUSI
>> ci się opłacać!!!!! Ponieważ JA mam przynosić Twobie zysk - masz
>> dzięki mnie zarabiać.
>
> Wiesz... ale rozne sa formy oplacalnosci. Jednemu oplaca sie dobry
> fachowiec, po ktorym nie trzeba poprawiac, innemu jakikolwiek
> pracownik, 'byle sie dalej krecilo'.
Czy mogę prosić o wyjaśnienie powyższego, bo nie rozumiem.
Sądziłem, że są sprawy zasadnicze, o których się nie dyskutuje, ale widać
myliłem się.
>
>> Reakapitulując - po obliczeniu wszelkich zusów 48%, podatków
>> dochodowych, podatków od urlopów i innych oraz pensji musi Ci się
>> opłacić. Jak nie opłaca się, po co zatrudniać?
>> A sam fakt, że Ty skończyłeś studia informatyczne? Wybacz, ale CO TO
>> KOGO OBCHODZI???????????
>
> No wiesz... jednak chyba obchodzi, skoro w wymaganiach pracodawcy
> pisza: 'wyksztalcenie wyzsze'.
Mylisz się. Wyższe wykształcenie (O NAIWNOŚCI) pozornie daje pewien zasób
wiedzy - lecz jest to jedynie sprawą samego zainteresowane, czy potrafi
wszystko ułozyć w całość. W ogromnej większości nie potrafią.
>
>> Czemu np. Ty jako pracodawca masz mmnie zatrudnić tylko dlatego, że
>> ja coś umiem? Są miliony takich, co coś umieją....
>
> Wlasnie... i na jakiej zasadzie taki pracodawca wybiera sposrod
> milionow 'tego' jednego??
To już jest "know-how". Ale też się parę razy pomyliłem.
>
>
> I sama sie przebranzowilam - z psychologa klinicznego na
> informatyka...
>
Co było do udowodnienia
> Kania
> GG: 299238
--
Pozdrawiam serdecznie
Robert Gołębiewski
tłumaczenia, DTP i druk
www.2a.pl/~herodot
-
47. Data: 2003-05-01 00:47:04
Temat: Re: Mentalność polskiego pracodawcy...
Od: Flyer <f...@p...gazeta.pl>
Kriegspiel napisał:
> I tu właśnie leży całe sedno polskich problemów: pojawił się temat do
> dyskusji - i nagle pojawia się masa tematów "w bok", bo akurat ten i ów
> potrafi na ten temat w bok, więc dalej!!!
Masz do mnie pretensje, że nikt (może kilka osób - już wykasowałem
posty, więc nie sprawdzę) nie zainteresował się treścią merytoryczną
twojego postu?
Wydaje mi się, że napisałem na temat (choć nie po twojej myśli).
Nieprawdą jest bowiem, że wszyscy pracownicy mają w d... pracodawców,
jak również nieprawdą jest, że wszyscy pracodawcy Nieba by przychylili
pracownikom, tylko ten obrzydliwy Rząd nie daje. Jakieś kilka miesięcy
temu Wyborcza publikowała badania nt. tego, że Polacy (w swoim ogóle)
mają tendencję do narzekania. I nawet zerowe podatki i brak bezrobocia
nic tu nie zmieni.
Zdecydowanie jestem przeciwny rozumieniu rynku jako wyłącznie
konkurencji cenowej, więc sprawę podatków rozumiem tutaj tylko i
wyłącznie w wymiarze możliwości jeszcze większej obniżki kosztów - w
sytuacji braku popytu taka strategia w skali makro prowadzi DONIKĄD -
patrz przykład Japonii. I dodatkowo uważam podnoszenie obciążeń
wynagrodzeń pracowniczych za demagogię, w momencie kiedy większość
pracowników można dostać za bezcen. ;)
> Sądziłem, że temat jest ważne, więc zabrałem głos. Ale widzę, że chodzi
> tylko, aby w karczmie sobie pokrzyczeć.
> Życzę powodzenia w szukaniu pracy
Co wg Ciebie jest ważne - przedstawienie lekko skrajnego stanowiska w
odpowiedzi na inne lekko skrajne stanowiska prezentowane na grupie. Czy
wg Ciebie post ten miał spowodować pielgrzymki pokutne pracobiorców i
bezrobotnych? Dla kogo oni mają się zmieniać, bo przecież nie dla
pracodawcy (bezrobotni), którego nie mają i statystycznie nie łatwo
znajdą. ;)
> P.S. Nie diziwę się, że niektórzy mają problem z jej znalezieniem - ja też
> nie lubię płacić za czczą gadaninę.
Jeżeli uprawiamy czczą gadaninę kosztem wolnego czasu, to nie widzę
powodu do takich ocen. ;)
Flyer
-
48. Data: 2003-05-02 14:22:20
Temat: Re: Mentalność polskiego pracodawcy...
Od: "Kania" <k...@p...onet.pl>
"Kriegspiel" <v...@k...com> wrote in message
news:b8pn02$h6n$1@nemesis.news.tpi.pl...
>
> Wybacz, ale nigdzie nie pisałem, że prowadzę firmę, zajmującą się
> informatyką.
> Swoje zdanie podtrzymuję a rozciąga się ono także na życie jako takie
(tzn.
> np. znajomość między dorosłymi ludźmi płci przeciwnej po 35 roku zycia)
Nie musisz prowadzic firmy informatycznej :). To podalam jako przyklad ze
swojego zycia. Ale mozesz mi wierzyc, ze w innych dziedzinach, poza typowo
kobiecymi, kobiety traktuje sie jako zlo konieczne.
> > Wiesz... ale rozne sa formy oplacalnosci. Jednemu oplaca sie dobry
> > fachowiec, po ktorym nie trzeba poprawiac, innemu jakikolwiek
> > pracownik, 'byle sie dalej krecilo'.
>
> Czy mogę prosić o wyjaśnienie powyższego, bo nie rozumiem.
> Sądziłem, że są sprawy zasadnicze, o których się nie dyskutuje, ale widać
> myliłem się.
A co w tym jest do wyjasniania?? Nigdy nie slyszales o sytuacji, ze
pracodawca zatrudnil osobe, ktora zazadala najmniej pieniedzy?? I to nie na
stanowisku sprzataczki. Tak po prostu jest... Jednym zalezy na porzadnie
zrobionej robocie (i tam prace znajduja fachowcy) a innym zalezy na tym,
zeby 'cos' zrobic (tam prace znajduje reszta osob szukajacych pracy).
> > No wiesz... jednak chyba obchodzi, skoro w wymaganiach pracodawcy
> > pisza: 'wyksztalcenie wyzsze'.
>
> Mylisz się. Wyższe wykształcenie (O NAIWNOŚCI) pozornie daje pewien zasób
> wiedzy - lecz jest to jedynie sprawą samego zainteresowane, czy potrafi
> wszystko ułozyć w całość. W ogromnej większości nie potrafią.
Mylisz sie. Wiele razy moje papiery odpadly w procesie rekrutacji, bo NIE
MAM jeszcze wyksztalcenia kierunkowego. I zostalo mi to bardzo jasno
wyjasnione. Ostatnio pewna duza firma przeprowadzala rekrutacje na
stanowisko sekretarki - wymagania: ukonczone studia PRAWNICZE (firma nie
zajmuje sie sprawami zwiazanymi z prawem), i nikt, kto nie mial takich
studiow niestety nie przeszedl przez wstepny etap rekrutacji. Moze Ty
stawiasz na doswiadczenie i umiejetnosci itp, ale wiele (zeby nie
powiedziec, ze wiekszosc) firm stawia na wyzsze wyksztalcenie.
> > Wlasnie... i na jakiej zasadzie taki pracodawca wybiera sposrod
> > milionow 'tego' jednego??
> To już jest "know-how". Ale też się parę razy pomyliłem.
A ja mysle, ze to raczej strzelanie na chybil-trafil :)
> > I sama sie przebranzowilam - z psychologa klinicznego na
> > informatyka...
> >
>
> Co było do udowodnienia
Hmmm... masz mi cos do zarzucenia??
Kania
GG: 299238
-
49. Data: 2003-05-04 10:37:59
Temat: Re: Mentalność polskiego pracodawcy...
Od: "Kriegspiel" <v...@k...com>
Kania wrote:
> "Kriegspiel" <v...@k...com> wrote in message
> news:b8pn02$h6n$1@nemesis.news.tpi.pl...
>>
>> Wybacz, ale nigdzie nie pisałem, że prowadzę firmę, zajmującą się
>> informatyką.
>> Swoje zdanie podtrzymuję a rozciąga się ono także na życie jako
>> takie (tzn. np. znajomość między dorosłymi ludźmi płci przeciwnej po
>> 35 roku zycia)
>
> Nie musisz prowadzic firmy informatycznej :). To podalam jako
> przyklad ze swojego zycia. Ale mozesz mi wierzyc, ze w innych
> dziedzinach, poza typowo kobiecymi, kobiety traktuje sie jako zlo
> konieczne.
>
Nie miałem złych doświadczeń z kobietami w sensie zatrudniania. Czasami
odnoszę wrażenie, że o wiele bardziej się przykładają niż mężczyźni. Ale to
moja opinia, mogę się mylić.
>
> A co w tym jest do wyjasniania?? Nigdy nie slyszales o sytuacji, ze
> pracodawca zatrudnil osobe, ktora zazadala najmniej pieniedzy?? I to
> nie na stanowisku sprzataczki. Tak po prostu jest... Jednym zalezy na
> porzadnie zrobionej robocie (i tam prace znajduja fachowcy) a innym
> zalezy na tym, zeby 'cos' zrobic (tam prace znajduje reszta osob
> szukajacych pracy).
Czy słyszałem? To, co powyżej opisujesz, jest zmorą wielu firm - nazywa się
to "dylematem dobrze czy tanio". Napotykam wiele firm, które w tens posób
podchodzą do rzeczywistości. Otrzymuję często takie odpowiedzi: "No tak, to
nam się nie udało, ale Pan chciał dobrą cenę, za drożej będzie lepiej". To
ja się pytam - albo ktoś umie coś robić albo nie. Jeżeli ktoś za x zł coś
robi na odpierdol ale za y zł zrobi dobrze, to według mnie trzeba go
pogonić.
Co do zatrudniania, które opisujesz - nie mogę się wypowiadać, gdyż w mojej
branży potrzebne są konkretne umiejętności i wiedza - być może można takie
metody stosować w przypadku prac prostych. Swoją drogą, w Twojej wypowiedzi
kryje się wewnętrzna sprzeczność - skoro ktoś chce mniej za taką samą
robotę, to czemu mam zatrudniać tego, co chce więcej? Odnoszę wrażenie, być
może mylne, że stojąc "pod drugiej stronie" - co wielu mi zarzuca tu na
grupie - popełniasz błąd w ocenie procesu zatrudnienia. Nie wiem, jak robią
inni - ja w każdym razie oceniam umiejętności danego człowieka (w mojej
branży jest to możliwe na podstawie jego dotychczasowych dokonań) i dopiero
wtedy pytam, ile chce. Nie inetersuje mnie, ile chcą Ci, którzy mi nie
odpowiadają. Czy wyraziłem się jasno?
>
>
> Mylisz sie. Wiele razy moje papiery odpadly w procesie rekrutacji, bo
> NIE MAM jeszcze wyksztalcenia kierunkowego. I zostalo mi to bardzo
> jasno wyjasnione. Ostatnio pewna duza firma przeprowadzala rekrutacje
> na stanowisko sekretarki - wymagania: ukonczone studia PRAWNICZE
> (firma nie zajmuje sie sprawami zwiazanymi z prawem), i nikt, kto nie
> mial takich studiow niestety nie przeszedl przez wstepny etap
> rekrutacji. Moze Ty stawiasz na doswiadczenie i umiejetnosci itp, ale
> wiele (zeby nie powiedziec, ze wiekszosc) firm stawia na wyzsze
> wyksztalcenie.
Po pierwsze: pisząc "mylisz się" nie pozostawiasz ani mnie ani sobie furtki
w dalszej rozmowe - przesądzasz. O wiele lepiej będzie Ci się prowadziło
rozmowy z ludźmi pisząc czy mówiąc w takich sytuacjach "Moim zdaniem jest
inaczej" lub "Pozwolę się nie zgodzić, gdyż..", co wprowadza ton partnerski
do rozmowy a nie narzuca, tak jak robisz to Ty, nieomylności. W sytuacji,
kiedy w dalszej części Twoje argumenty nie są dla mnie przekonujące, odnoszę
wyłącznie wrażenie, że chcesz narzucić jakiś specyficzny sposób wymiany zdań
a wydaje mi się, że to tylko wymiana opinii. W czasach zatęchłego socjalizmu
wydawano książki "Sztuka przekonywania i dyskusji", skąd można było czerpać
wiedzę o tym, jak przekonywać, nie urażając. Dziś tylko wydaje się poradniki
jak być "skutecznym", choć ja jedynie czuję się skutecznie zniechęcany do
dalszych rozmów takimi gafami. Mógłbym sobie pozwolić na kąśliwą uwagę: przy
całych swoim wykształceniu, o jakim piszesz czy napomykasz, jak doszło do
tego, że nie posiadasz umiejętności subtelnej wymiany zdań. Uwaga taka ma
drugie dno i pułapkę, bo jeżeli odpowiadasz, że oczywiście posiadasz takie
umiejętności, to brak zastosowania ich oznacza tylko, że lekceważysz mnie
jako partnera w rozmowie. Być może za wiele wymagam - faktem jest, że
spotkałem wiele sekretarek - wśród nich były i takie, które zgłębiły tajniki
erystyki, jak i takie, które potrafiły uśmiechać się dekoltem. Ale to tylko
nadal moja opinia i nie ma konieczności z nią się zgadzać.
>
>>> Wlasnie... i na jakiej zasadzie taki pracodawca wybiera sposrod
>>> milionow 'tego' jednego??
>> To już jest "know-how". Ale też się parę razy pomyliłem.
>
> A ja mysle, ze to raczej strzelanie na chybil-trafil :)
Czyli sugerujesz, że decyzje o zatrudnieniu (nie należy zapominać, że dobry
pracownik to kapitał) podejmuje się na chybił - trafił, czyli nie planuje
się żadnej strategii? Coż, nie przekonuje mnie to w odniesieniu do ludzie,
którzy dbają o swoje interesy.
--
Pozdrawiam serdecznie
Robert Gołębiewski
tłumaczenia, DTP i druk
www.2a.pl/~herodot
-
50. Data: 2003-05-04 13:16:13
Temat: Re: Mentalność polskiego pracodawcy...
Od: "Kania" <k...@p...onet.pl>
"Kriegspiel" <v...@k...com> wrote in message
news:b92qq5$2il$1@atlantis.news.tpi.pl...
> Nie miałem złych doświadczeń z kobietami w sensie zatrudniania. Czasami
> odnoszę wrażenie, że o wiele bardziej się przykładają niż mężczyźni. Ale
to
> moja opinia, mogę się mylić.
Ciezko mi oceniac od strony pracodawcy, moge tylko mowic o sobie :)
> Czy słyszałem? To, co powyżej opisujesz, jest zmorą wielu firm - nazywa
się
> to "dylematem dobrze czy tanio". Napotykam wiele firm, które w tens posób
> podchodzą do rzeczywistości. Otrzymuję często takie odpowiedzi: "No tak,
to
> nam się nie udało, ale Pan chciał dobrą cenę, za drożej będzie lepiej". To
> ja się pytam - albo ktoś umie coś robić albo nie. Jeżeli ktoś za x zł coś
> robi na odpierdol ale za y zł zrobi dobrze, to według mnie trzeba go
> pogonić.
Hmmm... problem w tym, ze jestes wyjatkiem w takim mysleniu...
> Co do zatrudniania, które opisujesz - nie mogę się wypowiadać, gdyż w
mojej
> branży potrzebne są konkretne umiejętności i wiedza - być może można takie
> metody stosować w przypadku prac prostych. Swoją drogą, w Twojej
wypowiedzi
> kryje się wewnętrzna sprzeczność - skoro ktoś chce mniej za taką samą
> robotę, to czemu mam zatrudniać tego, co chce więcej? Odnoszę wrażenie,
być
> może mylne, że stojąc "pod drugiej stronie" - co wielu mi zarzuca tu na
> grupie - popełniasz błąd w ocenie procesu zatrudnienia. Nie wiem, jak
robią
> inni - ja w każdym razie oceniam umiejętności danego człowieka (w mojej
> branży jest to możliwe na podstawie jego dotychczasowych dokonań) i
dopiero
> wtedy pytam, ile chce. Nie inetersuje mnie, ile chcą Ci, którzy mi nie
> odpowiadają. Czy wyraziłem się jasno?
A podobno kazdy wyjatek potwierdza regule.
Slyszales o ideale pracownika?? 19 lat, ukonczone studia na dwoch
kierunkach, wolny, pracujacy po 20h na dobe i nie chcacy wynagrodzenia.
Problem w tym... ze takich ludzi nie ma. Sa natomiast desperaci, ktorzy
pojda za kazda cene do jakiejkolwiek pracy. Taka nasza polska
rzeczywistosc... Przez ta desperacje mami obnizone pensje, bo pracodawca
dziala na zasadzie: 'nie podoba Ci sie to won'.
Jestem dobra w tym co robie, mam referencje od zleceniodawcow. Jednak w
mojej branzy jest wielu ludzi znajacych sie troche na tym co robia... to
glownie licealisci lub gimnazjalisci czasami studenci, choc Ci sie juz wyzej
cenia. Nie potrzebuja duzo kasy, wiec sporo rzeczy robia za bezcen, za
kieszonkowe... Ewentualny zleceniodawca (zwlaszcza male firmy lub osoby
prywatne) chetniej wezma takiego wykonawce niz mnie... Bo ja zazadam wiecej
pieniedzy. I nie jest wazne, ze ja daje gwarancje i rekojmie, ze moge
wystawic fakture, ze mam doswiadczenie. Wazne, ze biore wiecej...
> Po pierwsze: pisząc "mylisz się" nie pozostawiasz ani mnie ani sobie
furtki
> w dalszej rozmowe - przesądzasz. O wiele lepiej będzie Ci się prowadziło
> rozmowy z ludźmi pisząc czy mówiąc w takich sytuacjach "Moim zdaniem jest
> inaczej" lub "Pozwolę się nie zgodzić, gdyż..", co wprowadza ton
partnerski
> do rozmowy a nie narzuca, tak jak robisz to Ty, nieomylności. W sytuacji,
> kiedy w dalszej części Twoje argumenty nie są dla mnie przekonujące,
odnoszę
> wyłącznie wrażenie, że chcesz narzucić jakiś specyficzny sposób wymiany
zdań
> a wydaje mi się, że to tylko wymiana opinii. W czasach zatęchłego
socjalizmu
> wydawano książki "Sztuka przekonywania i dyskusji", skąd można było
czerpać
> wiedzę o tym, jak przekonywać, nie urażając. Dziś tylko wydaje się
poradniki
> jak być "skutecznym", choć ja jedynie czuję się skutecznie zniechęcany do
> dalszych rozmów takimi gafami. Mógłbym sobie pozwolić na kąśliwą uwagę:
przy
> całych swoim wykształceniu, o jakim piszesz czy napomykasz, jak doszło do
> tego, że nie posiadasz umiejętności subtelnej wymiany zdań. Uwaga taka ma
> drugie dno i pułapkę, bo jeżeli odpowiadasz, że oczywiście posiadasz takie
> umiejętności, to brak zastosowania ich oznacza tylko, że lekceważysz mnie
> jako partnera w rozmowie. Być może za wiele wymagam - faktem jest, że
> spotkałem wiele sekretarek - wśród nich były i takie, które zgłębiły
tajniki
> erystyki, jak i takie, które potrafiły uśmiechać się dekoltem. Ale to
tylko
> nadal moja opinia i nie ma konieczności z nią się zgadzać.
Przeczytaj swoja wypowiedz dwa posty wyzej... ktorys akapit zaczales od
'mylisz sie'. Ja po prostu chcialam odpowiedziec w tym samym tonie :)
> Czyli sugerujesz, że decyzje o zatrudnieniu (nie należy zapominać, że
dobry
> pracownik to kapitał) podejmuje się na chybił - trafił, czyli nie planuje
> się żadnej strategii? Coż, nie przekonuje mnie to w odniesieniu do ludzie,
> którzy dbają o swoje interesy.
Uwazam, ze nie zawsze masz mozliwosc obiektywnej oceny wiedzy i umiejetnosci
pracownika. I wtedy dokonujesz wyboru na zasadzie subiektywnych odczuc,
czyli wlasciwie na chybil trafil, bo tzw pierwsze wraenie bywa bardzo
nieprawdziwe.
Pozdrawiam,
Kania