eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

PracaGrupypl.praca.dyskusjeMentalność polskiego pracodawcy...
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 84

  • 41. Data: 2003-04-30 01:21:52
    Temat: Re: Mentalność polskiego pracodawcy...
    Od: Flyer <f...@p...gazeta.pl>

    Kriegspiel napisał:

    > Reakapitulując - po obliczeniu wszelkich zusów 48%

    Rekapitulując - sam się w demagogię bawisz z tymi 48%, podatek również
    płaci się z wynagrodzenia pracownika. ;)

    Powyższy tekst pokazuje tylko prawdziwość twierdzenia Marksa - byt
    kształtuje świadomość - materiał pozostaje ten sam (znaczy się w
    demagogii bezrobotni/pracownicy dorównują pracodawcom, a liberałowie
    socjalistom). :)

    Flyer



  • 42. Data: 2003-04-30 06:19:16
    Temat: Re: Mentalność polskiego pracodawcy...
    Od: "Kania" <k...@p...onet.pl>


    "Kriegspiel" <v...@k...com> wrote in message
    news:b8n3ct$9pj$1@atlantis.news.tpi.pl...

    > Polska szkoła jest do kasacji, skoro tłucze się ludziom do łbów równania z
    > ilomaś niewiadomymi a nie podaje im się na tacy formuł podatkowych!
    > Przecież wiedza podawana w szkołach ma przygotowywać do życia. A
    > przygotowuje? Naprodukowano, z całym szacunkiem, masę programistów a oni
    > się dziwią, że nie mogą znaleźć roboty, skoro jest ich pięć razy tyle, niż
    > stanowisk. LUDZIE! Obudźcie się! To, że nie macie kasy w kieszeni, nie
    > znaczy, że musicie pleść bzdury z głodu!

    Powoli... tez kiedys narzekalam na szkolnictwo. obecnie koncze studia
    inzynierkie (informatyka) i musze Ci powiedziec, ze teraz rozumiem, po co te
    rownania, te slupki i cala reszta... Nie dosc teraz tamta wiedza przydaje mi
    na studiach (ma sie te podstawy -> tu uklon w strone mojej nauczycielki
    matematyki z podstawowki), to jeszcze mam pewne nawyki analizy problemy a
    nie zabierania sie do rozwiazywania go bez astanowienia.

    Zakres przedmiotow jest OK, tylko sposob nauki, troche 'nie tego'.

    > Nieprawdą jest też, że firmy nie łożą kasy w pracowników. Sam wysyłam na
    > kursy, które mnie słono kosztują. Czemu? Bo najlepszymi pracownikami są
    Ci,
    > których brałem jak mieli lat 20, byli młodzi i można było ich kształtować.
    > Ludzie w starszym wieku ok. 30 mają ukształtowane charaktery i nawyki.
    > Zawsze chcą robić po swojemu i z nimi jest trudno.

    Jasne... Bardzo chce Ci wierzyc, ale nie umiem. W KAZDEJ firmie, do ktorej
    pukalam pracodawca bral ludzi z doswiadczeniem (niekoniecznie ze studiami).
    Aha i zeby bylo jasne, na stanowisko programisty bral MEZCZYZN, bo, jak
    wielu twierdzilo, nie beda ryzykowac zatrudniajac kobiete na takim
    stanowisku.

    > I teraz tak:
    > wyobraź sobie, że przychodzę do Ciebie do pracy. Jesteś pracodawcą z krwi
    i
    > kości - nie pracodawcą w sensie jazdy dobrym autem, picia dobrego
    alkoholu,
    > sekretarek robiących laskę, ale w sensie człowieka, który wie, czego chce,
    > zna swoją firmę na wylot i szuka kogoś na konkretne stanowisko. I teraz -
    > żebyś mnie zatrudnił, MUSI ci się opłacać!!!!! Ponieważ JA mam przynosić
    > Twobie zysk - masz dzięki mnie zarabiać.

    Wiesz... ale rozne sa formy oplacalnosci. Jednemu oplaca sie dobry
    fachowiec, po ktorym nie trzeba poprawiac, innemu jakikolwiek pracownik,
    'byle sie dalej krecilo'.

    > Reakapitulując - po obliczeniu wszelkich zusów 48%, podatków dochodowych,
    > podatków od urlopów i innych oraz pensji musi Ci się opłacić. Jak nie
    opłaca
    > się, po co zatrudniać?
    > A sam fakt, że Ty skończyłeś studia informatyczne? Wybacz, ale CO TO KOGO
    > OBCHODZI???????????

    No wiesz... jednak chyba obchodzi, skoro w wymaganiach pracodawcy pisza:
    'wyksztalcenie wyzsze'.

    > Czemu np. Ty jako pracodawca masz mmnie zatrudnić tylko dlatego, że ja coś
    > umiem? Są miliony takich, co coś umieją....

    Wlasnie... i na jakiej zasadzie taki pracodawca wybiera sposrod milionow
    'tego' jednego??

    > Nie róznisz się więc w rozumowaniu absolutnie od górnika, pielegniarki i
    > innych, którzy przyjmują postawę JESTEm = NALEŻY MI SIĘ.

    Ze tak powiem, to zupelnie naturalne podejscie do zycia. Trzeba z nim umiec
    walczyc :)

    > Skoro mamy kapitalizm, to niech zmienią te pielęgniarki i górnicy zawód.
    > Przeciętny Amerykanin przebranżawia się w życiu SIEDEM RAZY. Wiedziałeś o
    > tym?

    Ja slyszalam, ze 3 razy.

    I sama sie przebranzowilam - z psychologa klinicznego na informatyka...

    Kania
    GG: 299238



  • 43. Data: 2003-04-30 07:20:26
    Temat: Re: Mentalność polskiego pracodawcy...
    Od: "Michał Gancarski" <w...@e...org.pl>


    > > Reakapitulując - po obliczeniu wszelkich zusów 48%
    >
    > Rekapitulując - sam się w demagogię bawisz z tymi 48%, podatek również
    > płaci się z wynagrodzenia pracownika. ;)

    LOL, nie mój drogi, jeśli nie rozumiesz tak prostej kwestii, to nie zabieraj
    głosu. Dla pracodawcy i kogokolwiek kupującego jakąś usługę ważna jest jej
    prawdziwa cena, czyli wszystko łącznie z podatkami. Dla pracobiorcy zaś
    ważne jest to, co otrzyma na rękę. Jeśli pracownik chce otrzymać 1000,
    pracodawca musi zapłacić prawie dwa razy więcej. Oznacza to ni mniej ni
    więcej tylko to, że gdyby obciążenia te były niższe, to firmy mogłyby być
    bardziej dochodowe, a pracownicy mogłiby na kontach widzieć więcej
    pieniędzy, niż widzą teraz. To, w co się bawisz to zwykłe doczepianie się do
    tego, czy ktoś miał na myśli płacę netto, czy brutto.

    > Powyższy tekst pokazuje tylko prawdziwość twierdzenia Marksa - byt
    > kształtuje świadomość - materiał pozostaje ten sam (znaczy się w
    > demagogii bezrobotni/pracownicy dorównują pracodawcom, a liberałowie
    > socjalistom). :)

    Powoływanie się na polilogizm Marksa jest cokolwiek bezsensowne, bo Marks
    pochodził z rodziny burżuazyjnej co oznacza, że według Marksa poglądy Marksa
    są tylko i wyłącznie burżuazyjną teorią służącą uciskowi mas. Do tej pory
    zastanawiam się, czemu sam tego nie zauważył.

    --
    ++ Michał Gancarski ++
    ++ w...@e...org.pl ++
    Even if a woodchuck could chuck wood
    why would woodchuck chuck?



  • 44. Data: 2003-04-30 09:15:37
    Temat: Re: Mentalność polskiego pracodawcy...
    Od: Flyer <f...@p...gazeta.pl>

    Michał Gancarski napisał:

    > LOL, nie mój drogi, jeśli nie rozumiesz tak prostej kwestii, to nie zabieraj
    > głosu. Dla pracodawcy i kogokolwiek kupującego jakąś usługę ważna jest jej
    > prawdziwa cena, czyli wszystko łącznie z podatkami. Dla pracobiorcy zaś
    > ważne jest to, co otrzyma na rękę. Jeśli pracownik chce otrzymać 1000,
    > pracodawca musi zapłacić prawie dwa razy więcej.

    Ależ jak najbardziej rozumiem, choć podaję moje "wymagania" płacowe w
    kwotach brutto i byłbym wręcz uradowany, gdyby ktoś uznał, że to netto.
    Co nie zmienia faktu, że stosowany tutaj nagminnie refren pt. "bo wy
    socjaliści nie rozumiecie, że to rynek kreuje cenę pracy", jakoś dziwnie
    stoi w sprzeczności z powyższym.
    Jeżeli pracownik życzy sobie 2000 (nie brytto czy netto), to pracodawca
    moze:
    - zapłacić mu i go przyjąć;
    - nie zapłacić mu i go nie przyjąć;
    Koniec rozważań rynkowych. :)

    > Powoływanie się na polilogizm Marksa jest cokolwiek bezsensowne, bo Marks
    > pochodził z rodziny burżuazyjnej co oznacza, że według Marksa poglądy Marksa
    > są tylko i wyłącznie burżuazyjną teorią służącą uciskowi mas. Do tej pory
    > zastanawiam się, czemu sam tego nie zauważył.

    Ba - korzystał z dochodów wypracowanych przez robotników w fabryce
    Engelsa. Czy z tego samego powodu należy uznać Freuda za osobę
    pozbawioną jakichkolwiek praw do wypowiadania się o psychiatrii, bo nie
    był chory psychicznie? :)) Albo inaczej to ujmując - czy to co myślał
    Marks o takich jak on powoduje, że nie mogę używać jego teorii - jak dla
    mnie są to dwa zupełnie oddzielne zagadnienia. ;)


    Flyer


  • 45. Data: 2003-04-30 23:30:42
    Temat: Re: Mentalność polskiego pracodawcy...
    Od: "Kriegspiel" <v...@k...com>

    Flyer wrote:
    > Michał Gancarski napisał:
    >
    >> LOL, nie mój drogi, jeśli nie rozumiesz tak prostej kwestii, to nie
    >> zabieraj głosu. Dla pracodawcy i kogokolwiek kupującego jakąś usługę
    >> ważna jest jej prawdziwa cena, czyli wszystko łącznie z podatkami.
    >> Dla pracobiorcy zaś ważne jest to, co otrzyma na rękę. Jeśli
    >> pracownik chce otrzymać 1000, pracodawca musi zapłacić prawie dwa
    >> razy więcej.
    >
    > Ależ jak najbardziej rozumiem, choć podaję moje "wymagania" płacowe w
    > kwotach brutto i byłbym wręcz uradowany, gdyby ktoś uznał, że to
    > netto.
    > Co nie zmienia faktu, że stosowany tutaj nagminnie refren pt. "bo wy
    > socjaliści nie rozumiecie, że to rynek kreuje cenę pracy", jakoś
    > dziwnie
    > stoi w sprzeczności z powyższym.
    > Jeżeli pracownik życzy sobie 2000 (nie brytto czy netto), to
    > pracodawca
    > moze:
    > - zapłacić mu i go przyjąć;
    > - nie zapłacić mu i go nie przyjąć;
    > Koniec rozważań rynkowych. :)
    >
    >> Powoływanie się na polilogizm Marksa jest cokolwiek bezsensowne, bo
    >> Marks pochodził z rodziny burżuazyjnej co oznacza, że według Marksa
    >> poglądy Marksa są tylko i wyłącznie burżuazyjną teorią służącą
    >> uciskowi mas. Do tej pory zastanawiam się, czemu sam tego nie
    >> zauważył.
    >
    > Ba - korzystał z dochodów wypracowanych przez robotników w fabryce
    > Engelsa. Czy z tego samego powodu należy uznać Freuda za osobę
    > pozbawioną jakichkolwiek praw do wypowiadania się o psychiatrii, bo
    > nie
    > był chory psychicznie? :)) Albo inaczej to ujmując - czy to co myślał
    > Marks o takich jak on powoduje, że nie mogę używać jego teorii - jak
    > dla
    > mnie są to dwa zupełnie oddzielne zagadnienia. ;)
    >
    >
    > Flyer

    I tu właśnie leży całe sedno polskich problemów: pojawił się temat do
    dyskusji - i nagle pojawia się masa tematów "w bok", bo akurat ten i ów
    potrafi na ten temat w bok, więc dalej!!!
    Sądziłem, że temat jest ważne, więc zabrałem głos. Ale widzę, że chodzi
    tylko, aby w karczmie sobie pokrzyczeć.
    Życzę powodzenia w szukaniu pracy
    P.S. Nie diziwę się, że niektórzy mają problem z jej znalezieniem - ja też
    nie lubię płacić za czczą gadaninę.

    --
    Pozdrawiam serdecznie
    Robert Gołębiewski
    tłumaczenia, DTP i druk
    www.2a.pl/~herodot



  • 46. Data: 2003-04-30 23:37:45
    Temat: Re: Mentalność polskiego pracodawcy...
    Od: "Kriegspiel" <v...@k...com>

    Kania wrote:
    > "Kriegspiel" <v...@k...com> wrote in message
    > news:b8n3ct$9pj$1@atlantis.news.tpi.pl...
    >
    >
    >> Nieprawdą jest też, że firmy nie łożą kasy w pracowników. Sam
    >> wysyłam na kursy, które mnie słono kosztują. Czemu? Bo najlepszymi
    >> pracownikami są Ci, których brałem jak mieli lat 20, byli młodzi i
    >> można było ich kształtować. Ludzie w starszym wieku ok. 30 mają
    >> ukształtowane charaktery i nawyki. Zawsze chcą robić po swojemu i z
    >> nimi jest trudno.
    >
    > Jasne... Bardzo chce Ci wierzyc, ale nie umiem. W KAZDEJ firmie, do
    > ktorej pukalam pracodawca bral ludzi z doswiadczeniem (niekoniecznie
    > ze studiami). Aha i zeby bylo jasne, na stanowisko programisty bral
    > MEZCZYZN, bo, jak wielu twierdzilo, nie beda ryzykowac zatrudniajac
    > kobiete na takim stanowisku.
    >


    Wybacz, ale nigdzie nie pisałem, że prowadzę firmę, zajmującą się
    informatyką.
    Swoje zdanie podtrzymuję a rozciąga się ono także na życie jako takie (tzn.
    np. znajomość między dorosłymi ludźmi płci przeciwnej po 35 roku zycia)




    >> I teraz tak:
    >> wyobraź sobie, że przychodzę do Ciebie do pracy. Jesteś pracodawcą z
    >> krwi i kości - nie pracodawcą w sensie jazdy dobrym autem, picia
    >> dobrego alkoholu, sekretarek robiących laskę, ale w sensie
    >> człowieka, który wie, czego chce, zna swoją firmę na wylot i szuka
    >> kogoś na konkretne stanowisko. I teraz - żebyś mnie zatrudnił, MUSI
    >> ci się opłacać!!!!! Ponieważ JA mam przynosić Twobie zysk - masz
    >> dzięki mnie zarabiać.
    >
    > Wiesz... ale rozne sa formy oplacalnosci. Jednemu oplaca sie dobry
    > fachowiec, po ktorym nie trzeba poprawiac, innemu jakikolwiek
    > pracownik, 'byle sie dalej krecilo'.

    Czy mogę prosić o wyjaśnienie powyższego, bo nie rozumiem.
    Sądziłem, że są sprawy zasadnicze, o których się nie dyskutuje, ale widać
    myliłem się.

    >
    >> Reakapitulując - po obliczeniu wszelkich zusów 48%, podatków
    >> dochodowych, podatków od urlopów i innych oraz pensji musi Ci się
    >> opłacić. Jak nie opłaca się, po co zatrudniać?
    >> A sam fakt, że Ty skończyłeś studia informatyczne? Wybacz, ale CO TO
    >> KOGO OBCHODZI???????????
    >
    > No wiesz... jednak chyba obchodzi, skoro w wymaganiach pracodawcy
    > pisza: 'wyksztalcenie wyzsze'.

    Mylisz się. Wyższe wykształcenie (O NAIWNOŚCI) pozornie daje pewien zasób
    wiedzy - lecz jest to jedynie sprawą samego zainteresowane, czy potrafi
    wszystko ułozyć w całość. W ogromnej większości nie potrafią.


    >
    >> Czemu np. Ty jako pracodawca masz mmnie zatrudnić tylko dlatego, że
    >> ja coś umiem? Są miliony takich, co coś umieją....
    >
    > Wlasnie... i na jakiej zasadzie taki pracodawca wybiera sposrod
    > milionow 'tego' jednego??
    To już jest "know-how". Ale też się parę razy pomyliłem.


    >
    >
    > I sama sie przebranzowilam - z psychologa klinicznego na
    > informatyka...
    >

    Co było do udowodnienia

    > Kania
    > GG: 299238

    --
    Pozdrawiam serdecznie
    Robert Gołębiewski
    tłumaczenia, DTP i druk
    www.2a.pl/~herodot



  • 47. Data: 2003-05-01 00:47:04
    Temat: Re: Mentalność polskiego pracodawcy...
    Od: Flyer <f...@p...gazeta.pl>

    Kriegspiel napisał:

    > I tu właśnie leży całe sedno polskich problemów: pojawił się temat do
    > dyskusji - i nagle pojawia się masa tematów "w bok", bo akurat ten i ów
    > potrafi na ten temat w bok, więc dalej!!!

    Masz do mnie pretensje, że nikt (może kilka osób - już wykasowałem
    posty, więc nie sprawdzę) nie zainteresował się treścią merytoryczną
    twojego postu?

    Wydaje mi się, że napisałem na temat (choć nie po twojej myśli).
    Nieprawdą jest bowiem, że wszyscy pracownicy mają w d... pracodawców,
    jak również nieprawdą jest, że wszyscy pracodawcy Nieba by przychylili
    pracownikom, tylko ten obrzydliwy Rząd nie daje. Jakieś kilka miesięcy
    temu Wyborcza publikowała badania nt. tego, że Polacy (w swoim ogóle)
    mają tendencję do narzekania. I nawet zerowe podatki i brak bezrobocia
    nic tu nie zmieni.

    Zdecydowanie jestem przeciwny rozumieniu rynku jako wyłącznie
    konkurencji cenowej, więc sprawę podatków rozumiem tutaj tylko i
    wyłącznie w wymiarze możliwości jeszcze większej obniżki kosztów - w
    sytuacji braku popytu taka strategia w skali makro prowadzi DONIKĄD -
    patrz przykład Japonii. I dodatkowo uważam podnoszenie obciążeń
    wynagrodzeń pracowniczych za demagogię, w momencie kiedy większość
    pracowników można dostać za bezcen. ;)

    > Sądziłem, że temat jest ważne, więc zabrałem głos. Ale widzę, że chodzi
    > tylko, aby w karczmie sobie pokrzyczeć.
    > Życzę powodzenia w szukaniu pracy

    Co wg Ciebie jest ważne - przedstawienie lekko skrajnego stanowiska w
    odpowiedzi na inne lekko skrajne stanowiska prezentowane na grupie. Czy
    wg Ciebie post ten miał spowodować pielgrzymki pokutne pracobiorców i
    bezrobotnych? Dla kogo oni mają się zmieniać, bo przecież nie dla
    pracodawcy (bezrobotni), którego nie mają i statystycznie nie łatwo
    znajdą. ;)

    > P.S. Nie diziwę się, że niektórzy mają problem z jej znalezieniem - ja też
    > nie lubię płacić za czczą gadaninę.

    Jeżeli uprawiamy czczą gadaninę kosztem wolnego czasu, to nie widzę
    powodu do takich ocen. ;)

    Flyer


  • 48. Data: 2003-05-02 14:22:20
    Temat: Re: Mentalność polskiego pracodawcy...
    Od: "Kania" <k...@p...onet.pl>


    "Kriegspiel" <v...@k...com> wrote in message
    news:b8pn02$h6n$1@nemesis.news.tpi.pl...
    >
    > Wybacz, ale nigdzie nie pisałem, że prowadzę firmę, zajmującą się
    > informatyką.
    > Swoje zdanie podtrzymuję a rozciąga się ono także na życie jako takie
    (tzn.
    > np. znajomość między dorosłymi ludźmi płci przeciwnej po 35 roku zycia)

    Nie musisz prowadzic firmy informatycznej :). To podalam jako przyklad ze
    swojego zycia. Ale mozesz mi wierzyc, ze w innych dziedzinach, poza typowo
    kobiecymi, kobiety traktuje sie jako zlo konieczne.

    > > Wiesz... ale rozne sa formy oplacalnosci. Jednemu oplaca sie dobry
    > > fachowiec, po ktorym nie trzeba poprawiac, innemu jakikolwiek
    > > pracownik, 'byle sie dalej krecilo'.
    >
    > Czy mogę prosić o wyjaśnienie powyższego, bo nie rozumiem.
    > Sądziłem, że są sprawy zasadnicze, o których się nie dyskutuje, ale widać
    > myliłem się.

    A co w tym jest do wyjasniania?? Nigdy nie slyszales o sytuacji, ze
    pracodawca zatrudnil osobe, ktora zazadala najmniej pieniedzy?? I to nie na
    stanowisku sprzataczki. Tak po prostu jest... Jednym zalezy na porzadnie
    zrobionej robocie (i tam prace znajduja fachowcy) a innym zalezy na tym,
    zeby 'cos' zrobic (tam prace znajduje reszta osob szukajacych pracy).

    > > No wiesz... jednak chyba obchodzi, skoro w wymaganiach pracodawcy
    > > pisza: 'wyksztalcenie wyzsze'.
    >
    > Mylisz się. Wyższe wykształcenie (O NAIWNOŚCI) pozornie daje pewien zasób
    > wiedzy - lecz jest to jedynie sprawą samego zainteresowane, czy potrafi
    > wszystko ułozyć w całość. W ogromnej większości nie potrafią.

    Mylisz sie. Wiele razy moje papiery odpadly w procesie rekrutacji, bo NIE
    MAM jeszcze wyksztalcenia kierunkowego. I zostalo mi to bardzo jasno
    wyjasnione. Ostatnio pewna duza firma przeprowadzala rekrutacje na
    stanowisko sekretarki - wymagania: ukonczone studia PRAWNICZE (firma nie
    zajmuje sie sprawami zwiazanymi z prawem), i nikt, kto nie mial takich
    studiow niestety nie przeszedl przez wstepny etap rekrutacji. Moze Ty
    stawiasz na doswiadczenie i umiejetnosci itp, ale wiele (zeby nie
    powiedziec, ze wiekszosc) firm stawia na wyzsze wyksztalcenie.

    > > Wlasnie... i na jakiej zasadzie taki pracodawca wybiera sposrod
    > > milionow 'tego' jednego??
    > To już jest "know-how". Ale też się parę razy pomyliłem.

    A ja mysle, ze to raczej strzelanie na chybil-trafil :)

    > > I sama sie przebranzowilam - z psychologa klinicznego na
    > > informatyka...
    > >
    >
    > Co było do udowodnienia

    Hmmm... masz mi cos do zarzucenia??

    Kania
    GG: 299238



  • 49. Data: 2003-05-04 10:37:59
    Temat: Re: Mentalność polskiego pracodawcy...
    Od: "Kriegspiel" <v...@k...com>

    Kania wrote:
    > "Kriegspiel" <v...@k...com> wrote in message
    > news:b8pn02$h6n$1@nemesis.news.tpi.pl...
    >>
    >> Wybacz, ale nigdzie nie pisałem, że prowadzę firmę, zajmującą się
    >> informatyką.
    >> Swoje zdanie podtrzymuję a rozciąga się ono także na życie jako
    >> takie (tzn. np. znajomość między dorosłymi ludźmi płci przeciwnej po
    >> 35 roku zycia)
    >
    > Nie musisz prowadzic firmy informatycznej :). To podalam jako
    > przyklad ze swojego zycia. Ale mozesz mi wierzyc, ze w innych
    > dziedzinach, poza typowo kobiecymi, kobiety traktuje sie jako zlo
    > konieczne.
    >

    Nie miałem złych doświadczeń z kobietami w sensie zatrudniania. Czasami
    odnoszę wrażenie, że o wiele bardziej się przykładają niż mężczyźni. Ale to
    moja opinia, mogę się mylić.



    >
    > A co w tym jest do wyjasniania?? Nigdy nie slyszales o sytuacji, ze
    > pracodawca zatrudnil osobe, ktora zazadala najmniej pieniedzy?? I to
    > nie na stanowisku sprzataczki. Tak po prostu jest... Jednym zalezy na
    > porzadnie zrobionej robocie (i tam prace znajduja fachowcy) a innym
    > zalezy na tym, zeby 'cos' zrobic (tam prace znajduje reszta osob
    > szukajacych pracy).

    Czy słyszałem? To, co powyżej opisujesz, jest zmorą wielu firm - nazywa się
    to "dylematem dobrze czy tanio". Napotykam wiele firm, które w tens posób
    podchodzą do rzeczywistości. Otrzymuję często takie odpowiedzi: "No tak, to
    nam się nie udało, ale Pan chciał dobrą cenę, za drożej będzie lepiej". To
    ja się pytam - albo ktoś umie coś robić albo nie. Jeżeli ktoś za x zł coś
    robi na odpierdol ale za y zł zrobi dobrze, to według mnie trzeba go
    pogonić.
    Co do zatrudniania, które opisujesz - nie mogę się wypowiadać, gdyż w mojej
    branży potrzebne są konkretne umiejętności i wiedza - być może można takie
    metody stosować w przypadku prac prostych. Swoją drogą, w Twojej wypowiedzi
    kryje się wewnętrzna sprzeczność - skoro ktoś chce mniej za taką samą
    robotę, to czemu mam zatrudniać tego, co chce więcej? Odnoszę wrażenie, być
    może mylne, że stojąc "pod drugiej stronie" - co wielu mi zarzuca tu na
    grupie - popełniasz błąd w ocenie procesu zatrudnienia. Nie wiem, jak robią
    inni - ja w każdym razie oceniam umiejętności danego człowieka (w mojej
    branży jest to możliwe na podstawie jego dotychczasowych dokonań) i dopiero
    wtedy pytam, ile chce. Nie inetersuje mnie, ile chcą Ci, którzy mi nie
    odpowiadają. Czy wyraziłem się jasno?


    >
    >
    > Mylisz sie. Wiele razy moje papiery odpadly w procesie rekrutacji, bo
    > NIE MAM jeszcze wyksztalcenia kierunkowego. I zostalo mi to bardzo
    > jasno wyjasnione. Ostatnio pewna duza firma przeprowadzala rekrutacje
    > na stanowisko sekretarki - wymagania: ukonczone studia PRAWNICZE
    > (firma nie zajmuje sie sprawami zwiazanymi z prawem), i nikt, kto nie
    > mial takich studiow niestety nie przeszedl przez wstepny etap
    > rekrutacji. Moze Ty stawiasz na doswiadczenie i umiejetnosci itp, ale
    > wiele (zeby nie powiedziec, ze wiekszosc) firm stawia na wyzsze
    > wyksztalcenie.

    Po pierwsze: pisząc "mylisz się" nie pozostawiasz ani mnie ani sobie furtki
    w dalszej rozmowe - przesądzasz. O wiele lepiej będzie Ci się prowadziło
    rozmowy z ludźmi pisząc czy mówiąc w takich sytuacjach "Moim zdaniem jest
    inaczej" lub "Pozwolę się nie zgodzić, gdyż..", co wprowadza ton partnerski
    do rozmowy a nie narzuca, tak jak robisz to Ty, nieomylności. W sytuacji,
    kiedy w dalszej części Twoje argumenty nie są dla mnie przekonujące, odnoszę
    wyłącznie wrażenie, że chcesz narzucić jakiś specyficzny sposób wymiany zdań
    a wydaje mi się, że to tylko wymiana opinii. W czasach zatęchłego socjalizmu
    wydawano książki "Sztuka przekonywania i dyskusji", skąd można było czerpać
    wiedzę o tym, jak przekonywać, nie urażając. Dziś tylko wydaje się poradniki
    jak być "skutecznym", choć ja jedynie czuję się skutecznie zniechęcany do
    dalszych rozmów takimi gafami. Mógłbym sobie pozwolić na kąśliwą uwagę: przy
    całych swoim wykształceniu, o jakim piszesz czy napomykasz, jak doszło do
    tego, że nie posiadasz umiejętności subtelnej wymiany zdań. Uwaga taka ma
    drugie dno i pułapkę, bo jeżeli odpowiadasz, że oczywiście posiadasz takie
    umiejętności, to brak zastosowania ich oznacza tylko, że lekceważysz mnie
    jako partnera w rozmowie. Być może za wiele wymagam - faktem jest, że
    spotkałem wiele sekretarek - wśród nich były i takie, które zgłębiły tajniki
    erystyki, jak i takie, które potrafiły uśmiechać się dekoltem. Ale to tylko
    nadal moja opinia i nie ma konieczności z nią się zgadzać.


    >
    >>> Wlasnie... i na jakiej zasadzie taki pracodawca wybiera sposrod
    >>> milionow 'tego' jednego??
    >> To już jest "know-how". Ale też się parę razy pomyliłem.
    >
    > A ja mysle, ze to raczej strzelanie na chybil-trafil :)

    Czyli sugerujesz, że decyzje o zatrudnieniu (nie należy zapominać, że dobry
    pracownik to kapitał) podejmuje się na chybił - trafił, czyli nie planuje
    się żadnej strategii? Coż, nie przekonuje mnie to w odniesieniu do ludzie,
    którzy dbają o swoje interesy.


    --
    Pozdrawiam serdecznie
    Robert Gołębiewski
    tłumaczenia, DTP i druk
    www.2a.pl/~herodot



  • 50. Data: 2003-05-04 13:16:13
    Temat: Re: Mentalność polskiego pracodawcy...
    Od: "Kania" <k...@p...onet.pl>


    "Kriegspiel" <v...@k...com> wrote in message
    news:b92qq5$2il$1@atlantis.news.tpi.pl...
    > Nie miałem złych doświadczeń z kobietami w sensie zatrudniania. Czasami
    > odnoszę wrażenie, że o wiele bardziej się przykładają niż mężczyźni. Ale
    to
    > moja opinia, mogę się mylić.

    Ciezko mi oceniac od strony pracodawcy, moge tylko mowic o sobie :)

    > Czy słyszałem? To, co powyżej opisujesz, jest zmorą wielu firm - nazywa
    się
    > to "dylematem dobrze czy tanio". Napotykam wiele firm, które w tens posób
    > podchodzą do rzeczywistości. Otrzymuję często takie odpowiedzi: "No tak,
    to
    > nam się nie udało, ale Pan chciał dobrą cenę, za drożej będzie lepiej". To
    > ja się pytam - albo ktoś umie coś robić albo nie. Jeżeli ktoś za x zł coś
    > robi na odpierdol ale za y zł zrobi dobrze, to według mnie trzeba go
    > pogonić.

    Hmmm... problem w tym, ze jestes wyjatkiem w takim mysleniu...

    > Co do zatrudniania, które opisujesz - nie mogę się wypowiadać, gdyż w
    mojej
    > branży potrzebne są konkretne umiejętności i wiedza - być może można takie
    > metody stosować w przypadku prac prostych. Swoją drogą, w Twojej
    wypowiedzi
    > kryje się wewnętrzna sprzeczność - skoro ktoś chce mniej za taką samą
    > robotę, to czemu mam zatrudniać tego, co chce więcej? Odnoszę wrażenie,
    być
    > może mylne, że stojąc "pod drugiej stronie" - co wielu mi zarzuca tu na
    > grupie - popełniasz błąd w ocenie procesu zatrudnienia. Nie wiem, jak
    robią
    > inni - ja w każdym razie oceniam umiejętności danego człowieka (w mojej
    > branży jest to możliwe na podstawie jego dotychczasowych dokonań) i
    dopiero
    > wtedy pytam, ile chce. Nie inetersuje mnie, ile chcą Ci, którzy mi nie
    > odpowiadają. Czy wyraziłem się jasno?

    A podobno kazdy wyjatek potwierdza regule.

    Slyszales o ideale pracownika?? 19 lat, ukonczone studia na dwoch
    kierunkach, wolny, pracujacy po 20h na dobe i nie chcacy wynagrodzenia.

    Problem w tym... ze takich ludzi nie ma. Sa natomiast desperaci, ktorzy
    pojda za kazda cene do jakiejkolwiek pracy. Taka nasza polska
    rzeczywistosc... Przez ta desperacje mami obnizone pensje, bo pracodawca
    dziala na zasadzie: 'nie podoba Ci sie to won'.

    Jestem dobra w tym co robie, mam referencje od zleceniodawcow. Jednak w
    mojej branzy jest wielu ludzi znajacych sie troche na tym co robia... to
    glownie licealisci lub gimnazjalisci czasami studenci, choc Ci sie juz wyzej
    cenia. Nie potrzebuja duzo kasy, wiec sporo rzeczy robia za bezcen, za
    kieszonkowe... Ewentualny zleceniodawca (zwlaszcza male firmy lub osoby
    prywatne) chetniej wezma takiego wykonawce niz mnie... Bo ja zazadam wiecej
    pieniedzy. I nie jest wazne, ze ja daje gwarancje i rekojmie, ze moge
    wystawic fakture, ze mam doswiadczenie. Wazne, ze biore wiecej...

    > Po pierwsze: pisząc "mylisz się" nie pozostawiasz ani mnie ani sobie
    furtki
    > w dalszej rozmowe - przesądzasz. O wiele lepiej będzie Ci się prowadziło
    > rozmowy z ludźmi pisząc czy mówiąc w takich sytuacjach "Moim zdaniem jest
    > inaczej" lub "Pozwolę się nie zgodzić, gdyż..", co wprowadza ton
    partnerski
    > do rozmowy a nie narzuca, tak jak robisz to Ty, nieomylności. W sytuacji,
    > kiedy w dalszej części Twoje argumenty nie są dla mnie przekonujące,
    odnoszę
    > wyłącznie wrażenie, że chcesz narzucić jakiś specyficzny sposób wymiany
    zdań
    > a wydaje mi się, że to tylko wymiana opinii. W czasach zatęchłego
    socjalizmu
    > wydawano książki "Sztuka przekonywania i dyskusji", skąd można było
    czerpać
    > wiedzę o tym, jak przekonywać, nie urażając. Dziś tylko wydaje się
    poradniki
    > jak być "skutecznym", choć ja jedynie czuję się skutecznie zniechęcany do
    > dalszych rozmów takimi gafami. Mógłbym sobie pozwolić na kąśliwą uwagę:
    przy
    > całych swoim wykształceniu, o jakim piszesz czy napomykasz, jak doszło do
    > tego, że nie posiadasz umiejętności subtelnej wymiany zdań. Uwaga taka ma
    > drugie dno i pułapkę, bo jeżeli odpowiadasz, że oczywiście posiadasz takie
    > umiejętności, to brak zastosowania ich oznacza tylko, że lekceważysz mnie
    > jako partnera w rozmowie. Być może za wiele wymagam - faktem jest, że
    > spotkałem wiele sekretarek - wśród nich były i takie, które zgłębiły
    tajniki
    > erystyki, jak i takie, które potrafiły uśmiechać się dekoltem. Ale to
    tylko
    > nadal moja opinia i nie ma konieczności z nią się zgadzać.

    Przeczytaj swoja wypowiedz dwa posty wyzej... ktorys akapit zaczales od
    'mylisz sie'. Ja po prostu chcialam odpowiedziec w tym samym tonie :)

    > Czyli sugerujesz, że decyzje o zatrudnieniu (nie należy zapominać, że
    dobry
    > pracownik to kapitał) podejmuje się na chybił - trafił, czyli nie planuje
    > się żadnej strategii? Coż, nie przekonuje mnie to w odniesieniu do ludzie,
    > którzy dbają o swoje interesy.

    Uwazam, ze nie zawsze masz mozliwosc obiektywnej oceny wiedzy i umiejetnosci
    pracownika. I wtedy dokonujesz wyboru na zasadzie subiektywnych odczuc,
    czyli wlasciwie na chybil trafil, bo tzw pierwsze wraenie bywa bardzo
    nieprawdziwe.

    Pozdrawiam,

    Kania


strony : 1 ... 4 . [ 5 ] . 6 ... 9


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1