-
41. Data: 2005-05-11 16:51:29
Temat: Re: Kto to jest informatyk?
Od: Kira <c...@-...pl>
Re to: Marek [Wed, 11 May 2005 11:37:17 +0000 (UTC)]:
> Jeżeli odpowiesz twierdząco na te trzy pytania to znaczy,
> że mam pasję i jestem kreatywny, a jeżeli nie, to co więcej
> rozumie się pod pojęciem pasji i kreatywności?
To ja moze pomine powyzsze, bo to mi sugeruje tylko ze jestes
rzetelnym pracownikiem ktory wie co robic -- i robi to, bez
koniecznosci ochrzanienia go za ochrzanianie sie ;)
IMO sa dziedziny, jak np. tworzenie rozbudowanych serwisow
internetowych (pierwsze z brzegu, masa tego jest), gdzie poza
rzetelnoscia licza sie tez pojawiajace sie na biezaco rozne
pomysly jak usprawnic czy uatrakcyjnic. Tyle, ze to juz nie
jest praca stricte programistyczna wiec mozna miec od tego
innych ludzi.
Pasja plus kreatywnosc to dla mnie takie cos, kiedy gosc
interesuje sie czynnie dana dziedzina, zna rozne sztuczki
i kruczki, potrafi sobie poradzic w roznych sytuacjach
z ktorymi jeszcze nie mial do czynienia. Dlatego chetniej
widze nawet 20-latka zarywajacego nocki zeby popsuc cos
na wlasny uzytek, niz faceta po studiach ktory jedyne co
potrafi to machnac dyplomem i zrobic wszystko sztywno
trzymajac sie wyuczonych regul. Ten drugi czesto gesto
postawiony w nietypowej sytuacji bedzie krecil, kombinowal
i udawal ze to tylko deszcz pada...
>> A jak sobie nie umie zaklepac, to np. w sklepach ze sprzetem,
> do sklepu "starikow nie birut" ;)
A malo to sklepow i sklepikow w Polsce? ;) U mnie w ZG
ktora zasadniczo to mala jest i nieciekawa, pewnie tak
z kilkadziesiat by sie naliczylo ;P
>> hurtowniach,
> trzeba mieć prawo jazdy i uprawnienia na wózek widłowy
I nie da sie ich nijak zrobic?
>> serwisach, dzialach technicznych czy montazowych.
> chętnie, ale serwis mnie nie chciał, bo nie naprawię
> z marszu bez wdrożenia, zarówno monitora, jak i drukarki
No to siedzisz na bezrobotnym, nudzisz sie to sie w tym
czasie naucz...
>> Do fizycznego polozenia sieci nie jest mi potrzebny magister.
> Ale czynny kierowca.
A po kiego? Oni tam nie sa od urzadzania wyscigow
samochodowych tylko od zasuwania z wiertarka i kablem.
Sprzet dostaja na miejscu, musza tylko siebie na to
miejsce dowiezc. A i to nie zawsze bo czesto gesto
transport sie organizuje (jak wieksza ekipa np., a
sama instalacja gdzies dalej od centrum).
>> Nie no, informatyzacja to nie jest tylko podpiecie kompa ;)
>> Tak ze tutaj owszem, spora dawka teorii -- nie tylko zreszta
>> teorii komputeryzacji -- jest bardziej niz potrzebna...
> Ja też nie mam na myśli tylko podpięcia kompa :)
No wiec szczerze mowiac nie chcialabym, zeby system
informatyczny w mojej firmie projektowal ktos, kto
ma tylko papier technika i grzebal sie do tej pory
w systemach i serwerach. To nie ta dzialka.
Kira
-
42. Data: 2005-05-11 16:58:03
Temat: Re: Kto to jest informatyk?
Od: Kira <c...@-...pl>
Re to: KrZyHo [Wed, 11 May 2005 17:47:02 +0200]:
> Technik informatyk, mgr historii, podyplomowe informatyczne
> (w trakcie) i co ty na to?.
A ja na to z banalnym pytaniem:
To KTO Ty wlasciwie jestes? Historyk? Informatyk? Ktos jeszcze
zupelnie inny? Gdzie Cie tak w zasadzie wpasowac?
Przyznaje, mialabym niezla zagwostke czego Ty wlasciwie chcesz
gdybys do mnie papiery zlozyl.
> Dodam ze to nei tylko papierki, ale i rozne umiejetnosci,
> od robienia stron ( HTML - podstawa:>, FLASH,programy
> graficzne, itp itd. rozwiazywanie problemow.
> Masz na to rade??
No ja mam: okresl sie jakos konkretnie kto Ty jestes
i czym chcesz sie zajmowac. Pracodawca widzac taki
zestaw odlozy po prostu podanie na bok i zajmie sie
tymi konkretnymi, ktorzy wiedza w czym sa dobrzy
i czego chca.
Kira
-
43. Data: 2005-05-11 17:02:42
Temat: Re: Kto to jest informatyk?
Od: Kira <c...@-...pl>
Re to: krzysztofsf [Wed, 11 May 2005 14:08:02 +0200]:
> Mi akurat nie chodzi wylacznie o absolwentow, a
> o realne preferencje pracodawcow przy zatrudnianiu
> ludzi z doswiadczeniem.
A to nie wiem, ja z tego co widze mam dosc dziwaczne
wiec zapewne jestem kiepskim wyznacznikiem trendow.
>> LOL. Chyba zaczne takie firmy kolekcjonowac :)
> Nie podal nazwy ani branzy.
A szkoda, szkoda... Ale kolekcja juz mi sie nawet
skrystalizowala, wiec i tak ja zrobie :)
> Podeslij na kilka rekrutacji swoje CV rzeczywiste, oraz
> na te same rekrutacje Cv zmienione - zeby daty ukonczenia
> szkol pasowaly do wieku 40-kilka lat,dodaj jakis zaklad
> w ktorym "pracowalas" na poczatku lat 90-ych a kwalifikacje
> i pozniejsze doswiadczenia sie okrywaly.
>
> Porownaj, z ilu ofert odpowiedza na obie aplikacje.
A wiesz, ze wykonam. W sumie w takie testy rynku juz sie
od stycznia bawie, tyle ze nieco inna metoda: wzielam to
swoje nieszczesne CV, spsulam -- znaczy konkretnie tam,
gdzie cos wiekszego bylo, porobilam z siebie np. jakas
konsultantke czy handlowca ;) i rozsylam sobie do roznych
firm w odpowiedzi na rozne ogloszenia. Za kazdym razem
ciut inaczej wyglada bo rozne rzeczy sprawdzam.
Efekty dosc ciekawe sa, jak to juz puszcze w artykule
to bedziesz sobie mogl obejrzec :)
Kira
-
44. Data: 2005-05-11 17:16:27
Temat: Re: Kto to jest informatyk?
Od: Kira <c...@-...pl>
Re to: krzysztofsf [Wed, 11 May 2005 13:12:07 +0200]:
> Po pierwsze - mloda dziewczyna jestes, po drugie, o ile
> dobrze kojarze Twoje wypowiedzi, to prowadzisz wlasna
> dzialalnosc a nie zatrudniasz sie jako etatowiec.
W sumie to jest tak: co jakis czas robie cos wlasnego, tam
gdzie akurat uznam ze warto sie zainteresowac. W przerwach
pracuje na konkretne zlecenia przy konkretnych zadaniach.
Etat przerobilam w zyciu sztuk jeden, trwal cale 3 tygodnie
i powiedzialam sobie ze nigdy w zyciu wiecej :>
A ze mloda... Nie no, ja sie przyznaje ze ja jak na nasze
biznesowe warunki to gowniarz jestem. Ma to tez potezne wady:
masy rzeczy musze sie jeszcze nauczyc. Kontakt z co wiekszymi
firmami i lepszymi technologiami mam tylko dorywczo, wiec
w zasadzie nie wiem czemu chcieliby mnie do takich wsadzac
-- ja bym tam siebie nie wpuscila.
Tak ze kazdy kij dwa konce nadal posiada. Poza proca.
> masz swoj rynek klientow z polecenia, jestes znana
> lokalnie w branzy, masz referencje na zakonczonene
> projekty i zadowolonych klientow.
Wiesz, to tez nie do konca tak jest... ZG to male miasto,
"w brazy" raczej wiekszosc ludzi sie zna. Tak ze tutaj to
referencje sa malo potrzebne, wiadomo co kto robi i czego
po nim sie spodziewac. Komunikacja nie odbywa sie wiec
za pomoca papierkow i CVek, tylko po prostu jak cos od
siebie potrzebujemy to dzwonimy i umawiamy sie na jakas
kawe czy inne piwo i tyle...
Do podobnego poziomu probuje teraz sprowadzic jakos swoje
kontakty w Szczecinie, ale tam idzie to juz ciut bardziej
opornie. Pare m-cy jeszcze zajmie mi zorientowanie sie na
tym rynku na tyle, zeby z nim cos sensownego robic.
Bo nie czarujmy sie, cokolwiek do tej pory robilam, nic
by mi z tego nie wyszlo gdybym bazowala tylko na papierze
z uczelni czy innych tego typu pierdulkach. To tak nie
dziala. Polowe rzeczy, jak tanszy sprzet, terminy platnosci
czy chocby informacje o tym co sie dzieje i dziac bedzie,
leca kanalami nieoficjalnymi. I tam trzeba byc...
> Zatrudniasz rowniez raczej podwykonawcow do konkretnego
> zadania a nie pracownikow etatowych na stanowisko.
A to juz tylko specyfika zajecia. Czasami bierze sie kogos
na etat, ale wbrew pozorom to malo kto znajac nas i nasza
specyfike pracy bardzo sie na ten etat pcha. Po prostu
bardziej sie ludziom oplaca zlecenie + % i tyle.
Kira
-
45. Data: 2005-05-11 17:36:16
Temat: Re: Kto to jest informatyk?
Od: "Immona" <c...@W...zpds.com.pl>
Użytkownik "Kira" <c...@-...pl> napisał w wiadomości
news:d5teul$ip$1@nemesis.news.tpi.pl...
>
>
> A ze mloda... Nie no, ja sie przyznaje ze ja jak na nasze
> biznesowe warunki to gowniarz jestem. Ma to tez potezne wady:
Oj, "gowniarz" to raczej ja jestem. Nie jestem wprawdzie przedsiebiorczynia
(jeszcze?) ale jak jezdze na niektore spotkania, gdzie sa szefowie, a nie
pracownicy firm i instytucji, to sobie celowo probuje troche postarzyc
wyglad. M.in. okulary sobie dobieralam tym sie kierujac. Dopoki sie nie
odezwe, to mnie biora za jakas asystentke. Bede naprawde zadowolona majac
juz te 35 lat i nalezycie dostojny wyglad :)
> Wiesz, to tez nie do konca tak jest... ZG to male miasto,
> "w brazy" raczej wiekszosc ludzi sie zna. Tak ze tutaj to
> referencje sa malo potrzebne, wiadomo co kto robi i czego
> po nim sie spodziewac. Komunikacja nie odbywa sie wiec
> za pomoca papierkow i CVek, tylko po prostu jak cos od
> siebie potrzebujemy to dzwonimy i umawiamy sie na jakas
> kawe czy inne piwo i tyle...
To nie zalezy od wielkosci miasta, w kazdym sa srodowiska branzowe, w
ktorych to sie odbywa na takich zasadach. Mniejsze miasta bywaja wrecz
bardziej hermetyczne pod wzgledem dostepu osoby z zewnatrz do tych grupek -
w wiekszych pojawia sie czesciej zapotrzebowanie na swieza krew i wtedy
wystarczy, jak jedna osoba wprowadzi z referencjami kogos nowego, a ten nowy
sie odpowiednio zakreci. W malych, zasiedzialych srodowiskach panuje wieksza
nieufnosc - tym lepiej dla tych, ktorzy tam sa w srodowisku znani i tym
gorzej dla nowych.
> Bo nie czarujmy sie, cokolwiek do tej pory robilam, nic
> by mi z tego nie wyszlo gdybym bazowala tylko na papierze
> z uczelni czy innych tego typu pierdulkach. To tak nie
> dziala. Polowe rzeczy, jak tanszy sprzet, terminy platnosci
> czy chocby informacje o tym co sie dzieje i dziac bedzie,
> leca kanalami nieoficjalnymi. I tam trzeba byc...
I dlatego Twoja rada na pl.biznes odnosnie zalozenia biznesu za 7000 zl -
2000 na dobre ciuchy, 5000 przepic z odpowiednia osoba/osobami jest warta
zapisania w podrecznikach przedsiebiorczosci :D
I.
-
46. Data: 2005-05-11 17:58:15
Temat: Re: Kto to jest informatyk?
Od: "Immona" <c...@W...zpds.com.pl>
Użytkownik "krzysztofsf" <k...@p...gazeta.pl> napisał w wiadomości
news:opsql1bows4iukdk@okr42.gamma.furrynet.org...
> Podeslij na kilka rekrutacji swoje CV rzeczywiste, oraz na te same
> rekrutacje Cv zmienione - zeby daty ukonczenia szkol pasowaly do wieku
> 40-kilka lat,dodaj jakis zaklad w ktorym "pracowalas" na poczatku lat
> 90-ych a kwalifikacje i pozniejsze doswiadczenia sie okrywaly.
>
> Porownaj, z ilu ofert odpowiedza na obie aplikacje.
Popytalam sie kilku pracodawcow o ich podejscie do wieku kandydata. Wyszlo
mi, ze w Polsce czesc pracodawcow ma uraz do mentalnosci poprzedniego
systemu i automatycznie ja przypisuja ludziom, ktorzy w poprzednim systemie
spedzili wiekszosc zycia. No wiesz: czy sie stoi, czy sie lezy, iles tam
tysiecy sie nalezy, obijanie sie, nie rozumienie zasad wolnego rynku,
roszczeniowe postawy, skrajna niechec do ryzyka i zmian oraz uzalezniania
placy od efektow, brak postawy "klient nasz pan" itd. Bezpieczniejsza
inwestycja wydaje im sie czlowiek nie skazony tamtym demoralizujacym
systemem. W odniesieniu do wielu ludzi nie jest to prawda, ale w sytuacji
rekrutacyjnej poslugiwanie sie stereotypami "uzasadnionymi statystycznie" (w
rzeczywistosci albo w mniemaniu pracodawcy) jest czeste ze wzgledu na
podniesienie wydajnosci procesu rekrutacyjnego i subiektywne poczucie
zmniejszenia ryzyka. Strzelam w ciemno, ale moze wyrazne zasugerowanie w LM,
ze sie przeczy tym stereotypom, cos by dalo?
I.
-
47. Data: 2005-05-11 18:01:15
Temat: Re: Kto to jest informatyk?
Od: Kira <c...@-...pl>
Re to: Immona [Wed, 11 May 2005 19:36:16 +0200]:
> Oj, "gowniarz" to raczej ja jestem.
Wiesz, o ile mi wiadomo to wiek mamy chyba dosyc
porownywalny ;) Tak ze mozemy sie za niego obie
nawzajem publicznie biczowac ;)
> Nie jestem wprawdzie przedsiebiorczynia (jeszcze?)
Jak Cie znam to _jeszcze_ :>
> ale jak jezdze na niektore spotkania, gdzie sa szefowie,
> a nie pracownicy firm i instytucji, to sobie celowo probuje
> troche postarzyc wyglad.
A ja ostatnio zaczelam robic dokladnie odwrotnie: jak
wiem, ze bedzie trzeba troche ponegocjowac, to czasami
wrecz w dzinsach i kucyku wyskakuje :> Standardowo daja
mi wtedy cos kolo 19 lat -- a jak powszechnie wiadomo,
z gowniarzami nie trzeba specjalnie ostroznie bo zwykle
sami nie wiedza co jest istotne i na co zwracac uwage.
Przydaje sie zrobienie takiego wrazenia jak diabli :>
Rzecz jasna kompletnie inaczej to wyglada jak sie z kims
probuje pozapoznawac i porozgladac co z nim ewentualnie
mozna wspolnie...
> Bede naprawde zadowolona majac juz te 35 lat
> i nalezycie dostojny wyglad :)
No nam sie troche branze rozbiegaja, tak ze mozliwe ze
i specyfike wygladu trzeba sobie podobierac inaczej.
Ja tam mam zasade prosta: jak to ode mnie cos chca, to
od reki na pierwszym spotkaniu przyzwyczajam do takiej
Kiry, jaka beda ogladac na codzien. Zakietow, kiecek
i polbucikow na obcasiku niecierpie zas zywiolowo.
> To nie zalezy od wielkosci miasta, w kazdym sa srodowiska
> branzowe, w ktorych to sie odbywa na takich zasadach.
Ja bym wrecz zaryzykowala stwierdzenie, ze powyzej
pewnego stolka wszystko i wszedzie zalatwia sie w ten
wlasnie sposob. Wylamuja sie z tego tylko faktycznie
duze firmy, ktore moga miec to wlasciwie w nosie i tez
im to szkod nie narobi. Ale w MSP -- IMO wszedzie.
> Mniejsze miasta bywaja wrecz bardziej hermetyczne pod
> wzgledem dostepu osoby z zewnatrz do tych grupek - w
> wiekszych pojawia sie czesciej zapotrzebowanie na
> swieza krew i wtedy wystarczy, jak jedna osoba wprowadzi
> z referencjami kogos nowego, a ten nowy sie odpowiednio
> zakreci.
"Wchodzenie" na juz istniejacy rynek to w ogole zwykle
jest lepszego kalibru zabawa. W praktyce to znam: jest
sobie konkurencja, ktora oficjalnie sie nie lubi (a po
godzinach idzie razem do knajpy ;>), ale jak na "ich"
teren probuje wlazic ktos nowy, to nagle ta konkurencja
staje sie dosc stabilnym wspolnym frontem. I nowy ma
z dnia na dzien mase problemow ktorych nie przewidzial,
grunt mu ucieka spod lapek i dochodzi do wniosku, ze to
moze nie byl najlepszy pomysl.
I wszystko wraca do normy...
Dlatego kombinuje z tym Szczecinem jak kon pod gorke.
> I dlatego Twoja rada na pl.biznes odnosnie zalozenia
> biznesu za 7000 zl - 2000 na dobre ciuchy, 5000 przepic
> z odpowiednia osoba/osobami jest warta zapisania
> w podrecznikach przedsiebiorczosci :D
Hehe ;) To w sumie pol-zartem bylo, ale tak na powaznie
to jest to rzeczywiscie IMO najlepsza metoda. Bo za 7KPLN
bez innych zrodel finansowania nie wyobrazam sobie, zeby
zrobic cos, co w przewidywalnym okresie czasu przyniesie
na tyle porzadne zyski, zeby sie z tego utrzymac.
Natomiast wbrew pozorom mozna sporo zdzialac nawet majac
kompletnie puste kieszenie, pod warunkiem ze wiadomo gdzie
do kogo z czym nalezy uderzyc -- i ze ten ktos Cie bedzie
kojarzyl pozytywnie. Pierwszym krokiem zawsze wiec jest
rozjerzenie sie jakie pieniadze ktoredy plyna, a potem
wykombinowanie sposobu zeby znalezc sie na ich drodze.
I to niestety tylko brzmi prosto :(
Kira
-
48. Data: 2005-05-11 20:35:51
Temat: Re: Kto to jest informatyk?
Od: Daniel Rychcik <m...@u...mat.uni.torun.pl>
On 2005-05-11, Marek <m...@g...pl> wrote:
> O ile zgadzam się za stwierdzeniem, że informatyk jest zawodem uniwersalnym,
> to nie zgadzam się ze zdaniem, że informatyk, to tylko po studiach.
Było (i ja też w tym temacie gardłowałem :). Nie ma takiego zawodu jak
_informatyk_ - jednak jeśli już można tak kogoś określić, to tak, tylko
po studiach.
Administrator, operator, programista(koder), user support, inne takie
- rzeczywiście, wystarczy dobre technikum i doświadczenie. Ale już np.
projektant/analityk powinien studia kierunkowe mieć.
Wszystko oczywiście moim zdaniem :)
Daniel
--
\ Daniel Rychcik INTEGRAL Science Data Centre, Versoix/Geneve, CH
\---------------------------------------------------
-----------------
\ GCM/CS/MU/M d- s++:+ a- C+++$ US+++$ P+>++ L+++$ E--- W++ N++ K-
\ w- O- M PS+ PE Y+ PGP t+ 5 X- R tv b+ D++ G+ e+++ h--- r+++ y+++
-
49. Data: 2005-05-12 03:40:03
Temat: Re: Kto to jest informatyk?
Od: " Marek" <m...@g...pl>
Immona <c...@W...zpds.com.pl> napisał(a):
> Popytalam sie kilku pracodawcow o ich podejscie do wieku kandydata. Wyszlo
> mi, ze w Polsce czesc pracodawcow ma uraz do mentalnosci poprzedniego
> systemu i automatycznie ja przypisuja ludziom, ktorzy w poprzednim systemie
> spedzili wiekszosc zycia.
>
Właśne już trzeci rok doświadczam tej fobii pracodawców.
Mam 49 lat więc myślę, że co najmniej połowa pracodawców jest w podobnym
wieku co ja, lub starszych. Rozumiem, że pewne patologie pracownicze
z czasów PRL są im znane, a jeżeli byli pracodawcami już wtedy, to rozumiem,
że już wtedy te patologie niepomiernie ich wk....
Katastrofalne bezrobocie dało im do ręki narzędzie, dzięki któremu
z mściwą satysfakcją mogą realizować to, czego nie mogli kiedyś - dowolny
nie skrępowany niczym wybór pracownika.
> Bezpieczniejsza
> inwestycja wydaje im sie czlowiek nie skazony tamtym demoralizujacym
> systemem. W odniesieniu do wielu ludzi nie jest to prawda, ale w sytuacji
> rekrutacyjnej poslugiwanie sie stereotypami "uzasadnionymi statystycznie"
> (w
> rzeczywistosci albo w mniemaniu pracodawcy) jest czeste ze wzgledu na
> podniesienie wydajnosci procesu rekrutacyjnego i subiektywne poczucie
> zmniejszenia ryzyka.
>
No i przez to "podniesienie wydajności rekrutacji" i "zmniejszenie ryzyka"
już trzeci rok szukam pracodawcy.
Fobie pracodawców zostawiają w tym przypadku w domu kogoś, komu często
w pracy pot po dupie leciał nawet zimą.
Wszędzie gdzie pracowałem, informatyka musiała pracować w czasie rzeczywistym.
Bardziej rzeczywistym niz produkcja, w której wykonanie planu było często
iluzoryczne.
Przecież wykonanie księgowego bilansu miesięcznego, kwartalnego, półrocznego
i rocznego musiało być wykonane na czas. Nawet księgowe musiały mieć wszystko
na błysk raz dwa razy w roku, a informatyka musiała co miesiąc.
Przecież co jak co, ale pensje musiały być naliczone w terminie :)
No i kto to miał zrobić? No informatyka, bo jak nie to po gaciach!
Przecież jest powszechnie wiadome jak działają systemy informatyczne
takich firm jak tepsa, czy zus. Dla informatyka, który uważa siebie za
zawodowca, i któremu chce się pracować, praca w takim miejscu, to duża frajda
i szkoła przetrwania. Względnie poprawne wyniki musiały być w terminie, nawet
jak coś zawaliły służby księgowe, czy zewnętrzna firma - autor systemów
informatycznych. A zwłaszcza w czasie wdrożeń, dzień bez afery (która
zwiększała mobilizację i ilość godzin pracy) - był dniem straconym.
Do poprawienia błędów i uzyskania wyników, używało się najczęściej
pisanych na szybko programów, a termin był zawsze co najmniej "na wczoraj".
Po paru latach takich doświadczeń, byłem wstanie zrobić z badodanowymi
zbiorami .dbf prawie wszystko.
Mój osobisty PC pracował często kilka dni w miesiącu 24h.
Kilka zadań realizowałem równolegle lokalnie i zdalnie na 2-3 serwerach.
Wychodząc do domu po więcej niż 8h zostawiałem pecetom zajęcie na noc,
na rano miałem wyniki. Wyniki do excela żeby były strawne dla nieinformatyków.
No i zaraz potem zapuszczanie następnych zadań.
Biurko było zawalone zleceniami i nośnikami. Niektóre błędy były na tyle
powtarzalne, że już na początku dyskusji ze zleceniodawcą już wiedziałem
jakie zbiory będę musiał użyć i gdzie oraz od kogo je wyszarpać.
W takich warunkach jeszcze musiałem mieć czas na helpdesk, wdrożenia,
i "inne prace zlecone przez kierownika".
Wtedy czułem się świetnie - potrzebny, doceniany.
Nie mogę powiedzieć tego o obecnym okresie, bo po wielu sukcesach w walce
z czasem i mnogością zadań - czuję się odstawiony na bocznicę.
Jak pracowałem w firmie czysto informatycznej, to produkcją były wyniki
przetwarzań: FK, materiałówka, płace.
W takich warunkach nikt się nie mógł opierdalać i opierać o betoniarkę,
jeżeli mu się łopata od opierania o nią złamała :)
I to wszystko za co najwyżej średnią krajową, bo tam gdzie pracowałem,
w większości wypadków najgorsza księgowa zarabiała lepiej niż najlepszy
informatyk.
> Strzelam w ciemno, ale moze wyrazne zasugerowanie w LM,
> ze sie przeczy tym stereotypom, cos by dalo?
>
Strzał chybiony - PUDŁO!!!
Tego co napisałem powyżej nie pisze się w LM zwłaszcza, że standardowo
ma mieć najwyżej stronę.
Owszem piszę ogólnikowo w LM o sukcesach osiąganych pod presją zadań i czasu.
O wieloletnim doświadczeniu w pracy z ludźmi, sprzętem, sieciami i systemami,
ale ile można zmieścić na jednej stronie.
Zebrałem pochlebne recenzje od doradców zawodowych zarówno za mój LM jak
i CV, w którym zastosowałem niestandardowy układ: na pierwszej stronie
kursy specjalistyczne, potem 1,5 strony pracodawców wraz z obowiązkami
i osiągnięciami, potem umiejętności (systemy, aplikacje, języki
programowania), a dopiero na końcu rok ukończenia edukacji.
Przynajmniej w moim przypadku taka "wyraźna sugestia w LM i CV" jest
nieskuteczna, a obawiam się, że jest to reguła, bo bezrobocie jest za wysokie.
Nawet najgorszy absolwent stoi w kolejce po pracę przede mną, bo ma połowę
mojego wieku, a pracodawca może teraz bez przeszkód realizować swoją wizję
świata bez fobii i ryzyka rekrutacyjnego.
Marek
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
-
50. Data: 2005-05-12 04:25:54
Temat: Re: Kto to jest informatyk?
Od: " Marek" <m...@g...pl>
Daniel Rychcik <m...@u...mat.uni.torun.pl> napisał(a):
> Administrator, operator, programista(koder), user support, inne takie
> - rzeczywiście, wystarczy dobre technikum i doświadczenie.
Wiem, że wystarczy, ale pracodawcy jakoś zgodnie wymagają min. licencjata
(w drodze łaski, lub dnia dobroci dla zwierząt chodowlanych /pracowników/ - bo
na codzień to musowo min. mgr inż) nawet nie zawsze z praktyką.
Sceneria jak z dowcipu: zamienię dwie siostry na jednego brata - może być
głupi.
> Ale już np.
> projektant/analityk powinien studia kierunkowe mieć.
>
> Wszystko oczywiście moim zdaniem :)
>
Jako wieloletni praktyk twierdzę, że się mylisz.
Ja mam średnie techniczne (w kierunku nie informatycznym)+25 lat praktyki.
Znam ludzi po studiach kierunkowych (bardzo fajnych prywatnie) którzy po
przyjściu do pracy musieli się uczyć zawodu informatyka prawie od podstaw
- między innymi ode mnie :)
Marek
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/