eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

PracaGrupypl.praca.dyskusjeKto to jest informatyk?
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 171

  • 111. Data: 2005-05-12 12:52:14
    Temat: Re: Kto to jest informatyk?
    Od: Kira <c...@-...pl>


    Re to: czarny [Thu, 12 May 2005 14:23:40 +0200]:


    > moge prosić o adres e-mail na priv?
    > na ten z grupy nie dochodza e-maile.

    Wywalasz obie "-" z adresu i zaczyna dochodzic.


    Kira


  • 112. Data: 2005-05-12 13:12:13
    Temat: Re: Kto to jest informatyk?
    Od: Kira <c...@-...pl>


    Re to: czarny [Thu, 12 May 2005 13:55:26 +0200]:


    >> Zalezy od warunkow domowych. W moich warunkach domowych
    >> stoja 3 kompy plus serwer ;)
    > Ful ripsekt dla Ciebie :)

    Mhm. Szkoda tylko ze nie moge sie zebrac zeby ta siec jakos
    sensownie zrobic, chociaz poupychac kable pod scianami :P
    Jak ktos nieprzyzwyczajony to moze sobie zeby powybijac, a
    sporadycznie istnieje nawet szansa powiesic sie na kablu.

    Szewc bez butow normalnie.

    > No to ja juz nie wiem jak szukać... :/
    > Chyba ze szukal <joke>lokalnie, bez rozglosu ;) </joke>

    No szukal faktycznie lokalnie i bez rozglosu, tu masz
    racje. Jedyna zewnetrznie widoczna forma poszukiwan to
    bylo to ogloszenie wlasnie. Co tam jeszcze robil, nie
    mam bladego pojecia -- wiem, ze jak my potrzebowalismy
    to sie ogloszen nie dawalo tylko pytalo o takiego.


    Kira


  • 113. Data: 2005-05-12 13:33:33
    Temat: Re: Kto to jest informatyk?
    Od: Kira <c...@-...pl>


    Re to: Marek [Thu, 12 May 2005 11:01:09 +0000 (UTC)]:


    >> I np. okablowanie w bloku to ja jednak wole miec polozone
    >> rzetelnie a nie kreatywnie ;)
    > To jest to, co miałem nadzieję przeczytać.

    W sumie tak juz OT to powiem Ci, ze kreatywnosc tych
    chlopakow, niezawodowa znaczy, jednak mnie lekko umiala
    przerazic... Scenka rodzajowa: jeden z gory spuszcza
    kabel w pionie technicznym, drugi na dole go wyciaga
    i wymierza ile tam jeszcze bedzie potrzeba. Spuszcza,
    spuszcza, spuszcza... spuszcza... wisi tam lbem prawie
    w scianie, i spuszcza... Patrze sobie, a ten z dolu
    wlasnie schodami dociera z tym kablem do pierwszego...
    po czym mu do ucha "A TERAZ CI STARCZY???"
    O co szlo? Ano przy poprzednim ten pierwszy go troche
    ochrzanil, ze za malo zapasu kabla zostawil i musieli
    potem na styk... :P

    > Biorąc pod uwagę doświadczenie, mogę być np.
    > - programistą niewielkich systemów lub stron WWW,
    > - administratorem sieci lokalnej,
    > - administratorem systemu informatycznego,
    > - operatorem mainframe,
    > - serwisantem sprzętu informatycznego,
    > - pracownikiem małej poligrafii,

    A konkretnie jakie masz w powyzszych doswiadczenie?
    Lecmy po kolei, to moze cos ciekawego sie wykluje, hm?

    > - może coś pominąłem, ale nie o to chodzi co ja chcę robić,

    Alez _dokladnie_ o to chodzi co Ty chcesz robic. Dopiero
    pod tym katem wybierasz sobie firmy, i pod tym katem tym
    firmom mowisz co dla nich masz przeciez.

    Aczkolwiek tutaj jeszcze lepsze pytanie bedzie brzmialo:
    w czym jestem na tyle dobry, ze oplaca sie mnie zatrudnic.

    > do wielu tematów mam podstawy

    Takich z samymi podstawami to sie malo szuka, skoro jest
    od groma majacych cos wiecej niz podstawy...

    > a tych technologii, w których byłem dobry prawie nikt
    > już dzisiaj nie używa.

    A moglbys sie zdziwic, serwisujemy firme ktora nadal ma siec
    czesciowo na BNCku z serwerem na Novellu 3 (ok: Netware :P)
    i stacjami z DOSem :) I zmieniac nie chca, zbedne im to.

    >> Ale czemu szukasz do tego pracodawcy?
    > Pracodawca ma rzeczywisty sprzęt, rzeczywiste systemy
    > i rzeczywiste problemy.

    I wlasnie dlatego niechetnie dopusci do nich kogos, kto
    nic konkretnego nie wie -- bo nie chce miec tych problemow
    drugie tyle ile juz ma... Dlatego niestety, ale najpierw
    Ty musisz costam konkretnego umiec.

    Wiesz ile potrafi kosztowac godzina przestoju pracy firmy
    bo administrator nie do konca wiedzial co robi?

    >> Komputera w domu
    >> nie posiadasz? Czy moze ktos Ci zabrania wziecia sie za
    >> to prywatnie tak, zebys mial juz potem co pokazac?
    > Nauczyć się dobrze można tylko rozwiązując rzeczywiste
    > problemy, a nie na 'Hello World' w stylu Bieleckiego.

    To stawiaj przed soba rzeczywiste problemy. Masz Internet,
    poszukaj z czym ludzie maja klopoty, odpowiedzi na jakie
    trudnosci szukaja i przetestuj to u siebie. Jakas baze do
    dalszych dzialan bedziesz juz mial, a wlasnie o to idzie.

    > No i ona teraz będzie się rozwiajać w jakimś konkretnym
    > kierunku.

    Ona ten konkretny kierunek ma opanowany, teraz kwestia
    jest tylko w tym, zeby wdrozyla sie juz wylacznie do samej
    pracy w danym zespole przy konkretnych zadaniach. Nikt by
    jej nie uczyl programowania przeciez gdyby sama tego nie
    potrafila tylko miala "jakiestam podstawy".

    > Nadal twierdzę, że w domu można się co najwyżej nauczyć
    > składni i to tej podstawowej, a większą lub mniejszą
    > biegłość zdobywa się na rzeczywistych problemach.

    Nadal twierdze, ze do tego nie jest potrzebny pracodawca.

    A tak BTW., to potrafisz mi podac jakis sensowny powod
    dla ktorego ja mialabym Cie uczyc wszystkiego niemal od
    podstaw, skoro Tobie samemu sie nie chce niczego uczyc?
    Przeciez to Twoje zycie nie moje, Ty musisz o nie dbac.

    > Nie można opanować w domu takich tematów jak np. SQL Server
    > czy Crystal Reprts, w stopniu wymaganym przez pracodawcę.
    > A opanowanie a domu większości zagadnień ERP jest wręcz
    > fizyczne nie możliwe.

    To bierz sie na razie za to co lezy w zasiegu Twoich
    mozliwosci. Nie sugeruje, ze masz z siebie Alfe i Omege
    od reki zrobic -- ale tez i nie czekaj do diabla az ktos
    Ci to zalatwi za Ciebie. Nie zalatwi.

    > Większość musi przeznaczyć na naukę więcej czasu - wyjeździć
    > swoje godziny na dysku przy rzeczywistych zadaniach.

    I jezdza. Dla siebie. Bo to lubia.

    > Powinien być margines dla mniej błyskotliwych, ale solidnych.

    I jest. Margines. A margines ma to do siebie, ze jest
    niejako z definicji waski. Natomiast chetnych na niego
    jest od groma i ciut ciut.

    > Ktoś powiedział, że jakby się pobierali sami zaradni życiowo,
    > to USC świeciłyby pustkami - coś w tym jest ;)

    :))


    Kira


  • 114. Data: 2005-05-12 13:56:20
    Temat: Re: Kto to jest informatyk?
    Od: czarny <m...@f...art.plum>

    Kira napisał(a):

    > Wywalasz obie "-" z adresu i zaczyna dochodzic.

    To byloby zbyt proste. "-" wywaliłem na dzien dobry.
    Wciaz wraca.

    --
    czarny
    [:: odpowiadasz- usun 'um' z adresu ::::]
    [:: MYSTIQUE GALLERY http://free.art.pl/mystique ::]


  • 115. Data: 2005-05-12 13:57:18
    Temat: Re: Kto to jest informatyk?
    Od: "Immona" <c...@W...zpds.com.pl>


    Użytkownik " Marek" <m...@g...pl> napisał w wiadomości
    news:d5v68g$9bs$1@inews.gazeta.pl...
    > Immona <c...@W...zpds.com.pl> napisał(a):
    >
    > > Nie myslales o przekwalifikowaniu, zdobyciu nowych umiejetnosci? W tej
    > > branzy z absolwentami rzeczywiscie trudno Ci bedzie konkurowac.
    > Tak myślałem, ale po pierwsze doradca zawodowy po teście Hollanda
    > nic alternatywnego nie znalazł - jest to zgodne z moim odczuciem, ale
    > poszedłem na test w nadziei, że test pokaże coś o czym nie mam pojęcia.

    Jesli porady doradcow do tej pory nie zmienily Twojej sytuacji na lepsze, to
    ich olej. Nie ma powodu widziec w nich ostatecznych autorytetow, zwlaszcza
    ze jak mowila Kira, wielu z nich to "Mlodzi Gniewni" z wielkim entuzjazmem i
    malym doswiadczeniem. Dostajesz od nich informacje i starasz sie ja
    konstruktywnie dla siebie wykorzystac, ale w momencie, gdy nic to nie daje,
    to nie powinienes sie dawac tej informacji ograniczac. Tobie chodzi chyba w
    tej chwili o to, zeby pracowac i czuc sie pozytecznym i zeby miec z tego
    jakies pieniadze, a nie, zeby zyc zgodnie z powolaniem. Czlowiek jest w
    stanie opanowac i wykonywac dobrze rzeczy, do ktorych nie ma stuprocentowej
    przystawalnosci osobowosciowej. Chyba, ze na bezrobociu bedziesz
    szczesliwszy niz - strzelam - w nielubianej, ale jednak pracy telefonisty na
    infolinii jakiejs firmy.

    > Poza tym do zmiany specjalności są niestety potrzebne środki, których nie
    mam,
    > a i tak po ew. przeszkoleniu nie zatrudnią mnie bez praktyki, a praktykę
    > zdobędę tylko wtedy jak mnie zatrudnią - i koło się zamyka.

    Nie zamyka sie. Wiele rzeczy mozna zrobic i sie nauczyc jako wolontariusz, w
    jakims opensourcowym projekcie czy spolecznosci internetowej - jesli juz
    zostajemy przy rzeczach zwiazanych z IT. Do tego Unia funduje teraz na
    potege szkolenia dla dlugotrwale bezrobotnych i nie wierze, ze Twoj UP nie
    ma w ofercie zadnych - bezrobotny za takie nie placi ani zlotowki. Ich
    jakosc to inna sprawa, ale podobno trafiaja sie sensowne.

    wracajac do tych rzeczy zwiazanych z IT, czarny mowil, ze SAP dla niego
    niedostepnym jest. W warunkach bojowych pewnie tak, ale kiedys sie
    interesowalam i poszukalam i jest gdzies na Sieci darmowa emulacja
    niektorych modulow SAP do uruchomienia tego na 1-2 kompach w domu i
    pobawienia sie tym. Nie instalowalam, rozmiary mnie przerazily. Na pewno nie
    da to doswiadczenia takiego jak firmowe, ale sadze, ze po roku posiedzenia
    wieczorami nad tym i nad dostepnymi w Sieci podrecznikami SAP i ABAP bystry
    czlowiek moglby spokojnie isc do firmy, ktora nie patrzy sie az tak na CV,
    tylko kaze pisac test z umiejetnosci i ten test dobrze napisac.

    >
    > > Absolwenci sie tego nie ucza, bo
    > > maja takie robotki w inteligenckiej pogardzie. Duzo jest takich prac, a
    dla
    > > Ciebie chyba jedynym wyjsciem jest umiec cos, czego nie umieja
    absolwenci
    > > lub co umie bardzo malo absolwentow.
    > >
    > Odnoszę wrażenie, że pracodawcy wolą nauczyć absolwenta tego, czego nie
    umie,
    > niż podjąć próbę z kimś co już coś umie, ale startował zawodowo w 1977-ym.

    Bo mlodzi sie latwiej ucza i sa elastyczniejsi. To smutna prawda, ktora i Ty
    czesciowo potwierdzasz tak latwo odpuszczajac sobie pomysly na
    przekwalifikowanie, poniewaz doradca, test i tak dalej.

    I.



  • 116. Data: 2005-05-12 14:00:22
    Temat: Re: Kto to jest informatyk?
    Od: czarny <m...@f...art.plum>

    Dobra mam, pardon, tym razem to moja wina

    --
    czarny
    [:: odpowiadasz- usun 'um' z adresu ::::]
    [:: MYSTIQUE GALLERY http://free.art.pl/mystique ::]


  • 117. Data: 2005-05-12 14:05:42
    Temat: Re: Kto to jest informatyk?
    Od: Kira <c...@-...pl>


    Re to: Krzysztofsf [Thu, 12 May 2005 14:40:26 +0200]:


    > Zakladasz, ze zatrudnia na 1 etat wiecej osob, bo wszyscy
    > dwustu tacy fajni, czy ze jednak dalej wybiora najlepsza
    > osobe z 200 (akurat Ciebie) a pozostale 199 odejdzie
    > z kwitkiem?

    A to juz troche OT, ale sobie popisze zanim znikne:

    Prywatnie to ja uwazam, ze absolutna wiekszosc z tej szarej
    niewybijajacej sie masy, spokojnie moglaby prace miec, pod
    warunkiem ze przemyslalaby przez chwile co wlasciwie sie
    wokol niej dzieje. Bo zobacz: to nie jest tak, ze mamy sztuk
    jeden etatow i ilestam osob. Te etaty sie pojawiaja i sobie
    znikaja, ludzie prace znajduja a z uczelni wyskakuja nowi,
    to wszystko sie jakostam kreci i zmienia.

    Nie ma jakiegos realnego powodu, dla ktorego musi byc tak,
    ze niektorzy znajduja prace w tydzien a inni siedza na tym
    bezrobotnym po pare lat. Prawda?

    Praca wbrew pozorom jest. Sama mam czesto problem ze chce
    kogostam, ale ci co sie pojawiaja to sa ludzie, ktorzy nie
    maja zielonego pojecia kim sa, co potrafia, a tak w ogole
    to oni chca etat a nie prace. I znajomi tez to maja, wiec
    IMO tendencja jest dosyc ogolna.

    Wiec moje zalozenie jest takie, ze wieksza czesc tego
    rzekomego bezrobocia bierze sie niestety z postawy tych,
    ktorzy bezrobotnymi sa.

    I mnie interesuje czy to zalozenie jest prawidlowe...

    Juz rozumiesz o co mi idzie?


    Kira (spadam popracowac...)


  • 118. Data: 2005-05-12 14:31:06
    Temat: Re: Kto to jest informatyk?
    Od: " Marek" <m...@g...pl>

    Kira <c...@-...pl> napisał(a):


    > U mnie tam wszyscy nietypowi od reki maja pare punktow
    > do przodu zawsze, defaultowo. Charakter tez istotny jest.
    >
    Ja jestem nietypowy, ale to się poznaje przy bliższym kontakcie.
    Z LM na jedną stronę tego nie widać.

    Nie kazdy np. do opornego komputera mówi, że jak nie ulegnie,
    to pójdę po młotek.

    Albo schodząc z szychty, mówię do opornego komputera, że nazajutrz
    przyjdę ze śrubokrętem z lodówki i wsadze mu go w bebechy.

    Wbrew pozorom to mi często pomaga. Komputer też człowiek :)

    Bo jak racjonalnie wyjasnisz fakt, że mój osobisty PC, który przez kilka
    lat zachowywał się normalnie, w moim ostatnim dniu w pracy - zachowywał się
    jak potłuczony?.
    Zwiechy co chwilę, kretyńskie komunikaty nie adekwatne do sytuacji.
    Musiałem go wyłączyć, bo nie szło pracować.
    Wytłumaczyłem mu, że musi tu zostać, bo nie mogę go zabrać ze sobą do domu.

    Koleżeństwo mówiło, że na drugi dzień - po moim odejściu - już zachowywał
    się normalnie.


    > Wiesz, ja o doradcach zawodowych ze sredniej i nizszej
    > polki to mam dosc dobrze wyrobione zdanie i ono sie nie
    > nadaje do publicznej prezentacji.
    >
    Nie przesadzaj. Przy tak wielkim bezrobociu doradca może ludzi głównie
    chronić przed podstawowymi błędami, bo reszta to loteria ze wskazaniem
    na wygraną strony zatrudniającej - lub nie.
    Najlepszy doradca nic nie poradzi jeżeli zwyczajnie nie biorą do pracy
    powyżej pewnego wieku, poniżej pewnego wykształcenia lub z pewnymi
    szczegółami anatomicznymi.
    Siła złego na jednego.
    I Herkules dupa, gdy ludzi kupa.


    > Za duzo Mlodych Gniewnych po takich doradcach do mnie
    > trafialo, uraz juz mam. Czasami mam wrazenie, ze jak
    > jeszcze raz przeczytam "jestem mlody, kreatywny, pelen
    > zapalu do pracy i nie boje sie wyzwan" to zaczne albo
    > krzyczec, albo wrecz wyskocze przez okno ;)
    >
    Ależ ja takich pierdoł nie piszę :))
    Jeżeli doradcy tak sugerują, i młodzi (i nie tylko) gniewni tak faktycznie
    piszą, to mój LM powinien zaowocować większą ilości zaproszeń - bo jest
    inny :)


    > Nie mowie ze nie. Ale my tu o prywaciarzach ;)
    A ja mówię o wszystkich, bo nie jest dla mnie aż tak ważne, czy zatrudni
    mnie prywatny, spółdzielnia czy państwowy.


    > Chociaz
    > tak na marginesie, to wymienione przez Ciebie moglyby
    > przynosic dochod. Kwestia organizacji.
    >
    Wszystko i wszyscy nie mogą przynosić dochodu.
    Gdyby tak założyć, to wszystkich nieprodukcyjnych, a zwłaszcza
    poprodukcyjnych trzeba by zagazować.



    > I przychodzi mi kilkadziesiat niemal identycznych podan,
    > z ktorych wybierac mam chyba metoda losowania bo nie wiem
    > jak inaczej skoro wszyscy zerzneli z jednego szablonu. Tak,
    > wlasnie zrobionego przez tych p...rzemilych doradcow...
    >
    No bo większość ludzi jest podobna do siebie.


    > Tak, dokladnie to wlasnie uwazam. Zobacz: podan przychodzi
    > mi np. 80. Z tego w wiekszosci doswiadczenie i wiedza bedzie
    > sila rzeczy sie pokrywala. Ja nie mam czasu ani, nie kryje,
    > ochoty, siadac nad kazdym i tworzyc do niego historii plus
    > charakterystyki danego czlowieka. On siebie zna lepiej, wiec
    > to od niego oczekuje ze mi powie:
    > - Czemu jest lepszy od pozostalych 79?
    On nie zna pozostałych 79 i nie wie czy jest lepszy czy gorszy.
    Jeżeli siłą rzeczy powie, że lepszy to może być pic, który spowoduje
    odwalenie może z 10 innych, którzy też by się nadawali, a mogli
    przejść chociaż do II etapu.

    Jak się załapałem do drugiego etapu, to nikt mnie nie pytał czemu jestem,
    lepszy od innych, a poza tym przejście do drugiego, a potem trzeciego
    etapu trochę mnie podniosło.

    > - Dlaczego chce u mnie pracowac?
    Bo chce w tym pracować, a u ciebie jest wakat - jeżeli mówi/pisze co innego,
    to jest bajer :))

    > - Co z jego umiejetnosci bedzie tu najbardziej przydatne?
    >
    To ty musisz wiedzieć!
    > Jak potrafi to jest z gory do przodu. Jak nie, to moze
    > liczyc na to, ze akurat pozostalych 79 tez nie potrafi
    > wiec moze mu sie smerfnie. I moze sie smerfnie...
    >
    > Do mojej koncepcji i wizji pasuja ludzie, ktorzy wiedza
    > co maja takiego czego ja potrzebuje ;) I ktorzy rozmawiaja
    > ze mna konkretnie: potrzebujesz XYZ? Ja mam XZY, ale wiem
    > jak to na XYZ przelozyc a tamto tez mi sie w zakresie ABC
    > mocno przyda. To kiedy pogadamy? ;)
    >
    To nie tak. Albo mylisz szukanie pracy ze sportami ekstremalnymi,
    albo szukasz jasnowidzów, którzy zgadną do czego potrzebujesz pracownika.


    > Widzisz, problem w tym, ze mi sie nie bedzie chcialo skoro
    > mam n-nastu takich, nad ktorymi nie musze sobie glowy lamac
    > bo oni jasno i klarownie mi mowia kto oni sa i co takiego
    > maja czego ja chce.
    >
    Jak się tobie nie chce robić rekrutacji, to je zlecaj komuś innemu :)

    Marek


    --
    Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/


  • 119. Data: 2005-05-12 14:37:43
    Temat: Re: Kto to jest informatyk?
    Od: "Immona" <c...@W...zpds.com.pl>


    Użytkownik "Kira" <c...@-...pl> napisał w wiadomości
    news:d5v6q5$o9v$1@nemesis.news.tpi.pl...
    >
    > > U unijnych okolicach bywaja przepychanki na osobisty
    > > autorytet wyrobiony podczas poprzednich godzin/dni
    > > spotkania
    >
    > No to tam nalezy wygladac powaznie, bogato i prezentowac
    > zapewne delikatny tumiwisizm ;) Wtedy sie ludzie zaczynaja
    > zastanawiac: "jak jej to tak lekko przechodzi, znaczy sie
    > ze moze sobie na to pozwolic" ;) W sumie to chetnie bym to
    > kiedys sprawdzila...

    Z tym bogactwem to nie do konca tak. W cenie jest powsciagliwosc, w modzie
    skromnosc z odrobina luzu czy slodyczy. Moze nie dotyczy to komisarzy
    unijnych, ale juz pracownicy Komisji Europejskiej czy szefowie jakichs
    pomniejszych unijnych instytucji czesto lacza w sytuacjach oficjalnych (choc
    nie na wiekszych eventach, gdzie jest TV) elementy stroju korporacyjnego i
    rekreacyjnego. Np. u kobiety zakiet, ale pod nim bluzka w dosc beztroskie i
    wakacyjne kwiatuszki, ewentualnie "grzeczna" bluzka i spodnica, ale zamiast
    zakietu narzucona na to dobrej jakosci tunika/peleryna z dzianiny, moze byc
    z fredzlami, albo asymetryczne spodnice. Faceci wyzywaja sie czasem w
    krawatach :D, poza tym tez koszule, u obu plci wystepuje niestandardowa
    bizuteria - o ile obwieszanie sie konserwatywnymi w formie kolczykami czy
    pierscionkami chyba nie jest modne, to egzotyka, sztuka wspolczesna,
    ekologiczny prymitywizm lub Tajemnicze Znaki Na Sygnetach sa w modzie i
    mozna naprawde interesujace i niepowtarzalne rzeczy na ludziach zobaczyc.
    Takie sa moje wrazenia z obecnych obyczajow w tej kwestii, moze sie Ci
    przyda :)

    BTW ta cala konwencja wyglada tak, jakby wielu z tych ludzi, bedac w duszy
    imprezowymi, majacymi duze poczucie humoru duszami (i tak w rzeczywistosci
    jest) rozumiala konwencje oficjalnego ubioru i ich koniecznosc na swoim
    stanowisku, ale nie mogla sobie odmowic ich przekraczania czubkiem stopy,
    dawaniu otoczeniu malego sygnalu, ze _nie_sa_ bezbarwnymi eurokratami, tylko
    wprost przeciwnie.

    Z tumiwisizmem (rany, ale sie rozpisuje, ale wrocilam wlasnie z konferencji
    i musze odreagowac) to tez nie tak. To przekonanie wyglada na filmowe wzorce
    :D. Przeciwnie, kompetentny wizerunek w tym przypadku tworzy Ci przejawianie
    zatroskania i emocjonalnego zaangazowania w tematy na topie - oczywiscie
    emocjonalne zaangazowanie filtrujesz przez powsciagliwosc w okazywaniu go,
    ale dobrze, zeby wystawalo. Tematy na topie to zwiekszanie innowacyjnosci
    unijnej gospodarki i dowodzenie, ze naprawde to mamy wiekszy potencjal od
    Amerykanow, radzenie sobie z roznicami kulturowymi, podnoszenie z upadku
    regionow upadlych (np. w Polsce post-PGRy), wszelkiego rodzaju wspolpraca
    miedzynarodowa, najlepiej, jesli sa w to zamieszane male przedsiebiorstwa
    lub organizacje pozarzadowe, sposob wdrazania najnowszej Dyrektywy w Twoim
    panstwie itd. W jakimkolwiek temacie sie wyspecjalizujesz, znajdujesz w
    rozmowie pretekst, zeby go poruszyc. Mowisz ze szczerym przejeciem, jak
    wieloletni aktywista-bezinteresowny wolontariusz na tym polu. Tresc Twojej
    wypowiedzi moze brzmiec po prostu, ze to (temat na topie) jest bardzo,
    bardzo wazne.
    :) chyba trzeba przerwac w tym miejscu.

    >
    > Ja sie teraz zaczynam wkrecac w jeden z projektow Fundacji
    > Batorego, i zastanawiam sie jak do tego podejsc... Moze
    > wlasnie mniej wiecej tak...

    Kontakt z Batorym mialam w liceum i to nie z osobami decyzyjnymi. Tym
    chetniej uslysze od Ciebie wrazenia, jesli bedziesz miec z nimi do
    czynienia. to, co ja napisalam, to byly w niemal 100% obserwacje na
    obcokrajowcach z duzym stazem w unijnych instytucjach.

    I.



  • 120. Data: 2005-05-12 15:16:37
    Temat: Re: Kto to jest informatyk?
    Od: " Marek" <m...@g...pl>

    Immona <c...@W...zpds.com.pl> napisał(a):

    > Czlowiek jest w
    > stanie opanowac i wykonywac dobrze rzeczy, do ktorych nie ma stuprocentowej
    > przystawalnosci osobowosciowej. Chyba, ze na bezrobociu bedziesz
    > szczesliwszy niz - strzelam - w nielubianej, ale jednak pracy telefonisty na
    > infolinii jakiejs firmy.
    >
    Pewnych spraw się nie przeskoczy. Do "pracy telefonisty na infolinii jakiejs
    firmy" nie biorą z wadą wymowy.

    Próbowałem do wprowadzania danych - potrzebują do tego tylko studiujących
    zaocznie, a najlepiej kobiety.

    Próbowałem do drukarni cyfrowej - zero zainteresowania moimi papierami,
    mimo, że znam podstawy kilku programów graficznych.

    To nie jest tak, że nie chcę. Do pewnych spraw się zwyczajnie nie nadaję,
    a do innych rządają praktyki, bo bezrobotnych, którzy już to umieją - mają na
    pęczki.


    > Nie zamyka sie. Wiele rzeczy mozna zrobic i sie nauczyc jako wolontariusz, w
    > jakims opensourcowym projekcie czy spolecznosci internetowej - jesli juz
    > zostajemy przy rzeczach zwiazanych z IT. Do tego Unia funduje teraz na
    > potege szkolenia dla dlugotrwale bezrobotnych i nie wierze, ze Twoj UP nie
    > ma w ofercie zadnych - bezrobotny za takie nie placi ani zlotowki. Ich
    > jakosc to inna sprawa, ale podobno trafiaja sie sensowne.
    >
    UP organizuje kursy, ale są to głównie np. zaawansowany komputerowy dla
    pracowników biurowych, na wózek widłowy dla magazynierów z prawem jazdy,
    asystencko/sekretarski dla sekretarek, programy fk dla pracowników
    księgowości, itp.

    Jeżeli chodzi o szkolenia zewnętrzne, to ustawa mówi, że najpierw trzeba
    znaleźć pracodawcę, który złoży deklarację, że przyjmie bezrobotnego,
    jak uzupełni takie a takie kwalifikacje, a potem dopiero UP ma prawo do
    refundowania szkolenia.

    W duzym mieście taki wariant odpada, bo na każdy wakat min. 200 chętnych.
    To jest rozwiązanie dla małych miesteczek i wsi, gdzie na lokalnym rynku
    nie ma potrzebnego pracownika, a nie opłaca się dojeżdżać komuś z zewnątrz.

    Marek


    --
    Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/

strony : 1 ... 11 . [ 12 ] . 13 ... 18


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1