eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

PracaGrupypl.praca.dyskusje › Koszty pracy pracodawcy widziane oczami "Lewiatana" - żenada
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 93

  • 11. Data: 2007-02-03 13:18:00
    Temat: Re: Koszty pracy pracodawcy widziane oczami "Lewiatana" - żenada
    Od: "Jotte" <t...@w...spam.wypad.polska>

    W wiadomości news:eq1ue1$j2c$1@inews.gazeta.pl grom@x
    <gromax@_wytnij_.interia.pl> pisze:

    >>> ale przeciez
    >>> jest oczywiste, że całość kosztu zatrudnienia pracownika spoczyywa po
    >>> stronie pracodawcy
    >> Spójrzmy na to inaczej, może nieco przewrotnie.
    > Dla samej debaty?
    A czemu nie? Zauważyłeś, że to grupa _dyskusyjna_ z założenia?

    > można przyjmowac różne przewrotności, ale po co, skoro
    > w którymś momencie ktoś może przyjąc to za prawdę?
    Być może, być może. To, co napisałeś czy ktokolwiek inny też ktoś może
    przyjąć za prawdę. Cóż z tego?

    >> Pracownik (pracownicy)
    >> pracując wytwarza lub bierze udział w wytwarzaniu dóbr dla pracodawcy.
    > a w ogólnym rozrachunku w przyniesieniu dochodu dla zakładu pracy
    Przecież to to samo. Celowo użyłem słowa "dobro" aby nie kojarzyć tego
    wyłącznie z pieniędzmi.

    > - po
    > sprzedaży dobra wytwarzanego przez zakład pracy można wyprodukować nowy,
    > albo inny produkt itd. Firma cos moze robić, a dzięki temu osiągać jakiś
    > cel. I zwykle na każdym poziomie znajduje sie pracownik, czyli jest
    > posrednio związany z wytwarzaniem danego dobra. Na marginesie - ja nie yję
    > dla pracy, ja prauje żeby zyć. Czyli inaczej mówiąc zarabiam dla siebie, a
    > że jest to posrenio dobro dla kogoś innego, to zaczy że mi powinien za to
    > zapłacić - prawda?
    Prawda, to niezwykle, hmm, nowatorski ogląd zagadnienia... ;)))

    >> Pracodawca bez pracy wykonywanej przez pracownika dóbr tych nie
    >> uzyskałby. U prawidłowo z ekonomicznego punktu widzenia
    >> funkcjonującego pracodawcy dobra te powinny przewyższyć wartością
    >> koszty ich uzyskania, czyli stanowić zysk.
    > to jest chyba oczywiste, bo jakby sytuację obrócić, to kto miałby do
    > danego interesu dokładać?
    Przyszły bankrut, oczywiście.

    >> To pracownik (pracownicy) generuje całość przychodów pracodawcy, niejako
    >> "urywając" z tego co wygenerował trochę dla siebie w postaci
    >> wynagrodzenia i związanych z nim dodatkowych kosztów. Reszta
    >> pozostaje dla pracodawcy. Nie ponosi on więc żadnych kosztów
    >> związanych z pracownikiem, bo on sam zarobił na siebie i jeszcze na
    >> pracodawcę. Koszty zatrudnienia pracownika ponosi... sam pracownik. ;)
    > a przypadkiem nie jest tak, że pracownik sam sobie stworzył miejsce
    > pracy,
    Zazwyczaj nie.

    > Nie widzę żadnego racjonalnego powodu do przyjęcia mysli, że istnienie
    > badź nie danego zakładu jest warunkiem przede wszystkim pracownika.
    A ja, przyznam szczerze, nie widzę sensu w powyższym zdaniu. Chyba coś
    uciekło, co?

    > Najważniejsze jest istnienie danego stanowiska pracy, a dopiero później
    > obsadzenie go własciwa osobą.
    Najważniejsze to jest abyśmy zdrowi byli.
    I nadmienię na zakończenie że gadaliśmy o tym kto i w jakim stopniu ponosi
    koszty zatrudnienia.

    --
    Jotte


  • 12. Data: 2007-02-03 13:32:25
    Temat: Re: Koszty pracy pracodawcy widziane oczami "Lewiatana" - żenada
    Od: Liwiusz <l...@w...poczta.onet.pl>

    Jotte napisał(a):
    > W wiadomości news:eq1vef$mdn$1@inews.gazeta.pl grom@x
    > <gromax@_wytnij_.interia.pl> pisze:
    >
    >> Nie zmienia to jednak postaci rzeczy, że żeby pracownik
    >> dostał kwotę X, pracodawca musi wydać kwotę ~1,8 * X .
    >
    > Co nie zmienia faktu, że aby pracodawca mógł wydać kwotę ~1,8*X, z
    > której pracownik otrzyma X, to ten pracownik musi najpierw wypracować te
    > ~1,8*X.
    > Czyli pracownik na siebie zapracował (mówimy, rzecz jasna, o pracowniku
    > "uogólnionym").
    > Zaś jeśli nie, to albo zła organizacja pracy, albo pracownik kiepski,
    > albo jedno i drugie.

    Albo wysokie koszty pracy. To tak jakby mówić:
    "Nieważne, że z powodu wysokich podatków, pracownik który zarabia 1x
    kosztuje 20x. Jeśli pracodawca nie zorganizował tak pracy, aby pracownik
    zarobił, to jest to jego strata".

    ALbo:
    "CO z tego, że pracownik zarabiający 1000zł kosztuje pracodawcę 20 tys.
    zł. Skoro go zatrudnia, to znaczy że mu się to opłaca"

    (proporcje specjalnie zawyżyłem, aby pokazać sens rozumowania).

    Chodzi o to, że przy wysokich kosztach pracy NIE WIDAĆ masy
    potencjalnych miejsc pracy, gdzie opłacałoby się zatrudnić pracownika za
    1000zł netto/1200zł brutto, ale z powodu tego, że koszt takiej osoby
    wynosi 1800zł, nie zatrudnia się go -> większe bezrobocie.

    A to, że widać, że 7 milionów osób pracuje i płaci te duże składki -
    to naprawdę nie świadczy o niczym. Akurat w przypadku tych 7 milionów
    się opłaca. A dzięki temu milion osób nie ma pracy.

    I jeszcze w kwestii kto to płaci: nie ma znaczenia kto, ważne że jest
    to koszt, który musi ponieść pracodawca (bez względu na to, czy
    pracownik przyniesie zysk, czy nie).

    Dzielenie tego na "to płaci pracownik, a to pracodawca" to tak jak
    twierdzenie, że konsument nie płaci Vatu, bo to przecież piekarz, u
    którego chleb kupuje, płaci ten podatek... Czyli nawiność.

    --
    Pozdrawiam!
    Liwiusz
    www.liwiusz.republika.pl


  • 13. Data: 2007-02-03 14:30:10
    Temat: Re: Koszty pracy pracodawcy widziane oczami "Lewiatana" - żenada
    Od: Artur <s...@r...pbz>

    Dnia Sat, 03 Feb 2007 14:32:25 +0100, Liwiusz napisał(a):


    > I jeszcze w kwestii kto to płaci: nie ma znaczenia kto,


    Nie ma znaczenia?


    > ważne że jest to koszt, który musi ponieść pracodawca


    Nie zgodzę się z Twoim twierdzeniem.
    Pracodawca wypłaca wynagrodzenie *za pracę* a nie ponosi koszt, jeżeli
    pracownik wykonywał zawartą umowę o pracę.


    > (bez względu na to, czy pracownik przyniesie zysk, czy nie).


    Raczysz chyba żartować Liwiusz.
    Sugerujesz że ktoś normalny i zdrowy na umyśle zatrudni pracowników, by ci
    sobie leżeli i zbijali gruchy, a on (pracodawca) ze swojej kieszeni będzie
    im wypłacał wynagrodzenie i wszelkie inne zobowiązania wynikające z tytułu
    prowadzenia działalności gospodarczej?


    > Dzielenie tego na "to płaci pracownik, a to pracodawca" to tak jak
    > twierdzenie, że konsument nie płaci Vatu, bo to przecież piekarz, u
    > którego chleb kupuje, płaci ten podatek... Czyli nawiność.


    Zawsze i wszędzie, podatek VAT "płaci" ostatni, czyli z reguły jest to
    konsument, przeciętny Kowalski.

    I tutaj przez analogię można zauważyć że konsument płaci określoną kwotę za
    bochenek chleba. Nie interesuje go, że w tej cenie jest VAT, koszt
    wyprodukowania tego bochenka, koszt jego transportu itp. On płaci cenę
    końcową.
    To sprzedawca niejako staje się "płatnikiem" i to na nim ciąży obowiązek
    rozliczenia tego zakupu bochenka - to on ma odprowadzić podatek VAT z tego
    bochenka (ale zapłacił mu przecież Kowalski). Kowalskiego nie interesuje
    czy i kto zapłaci jakie podatki, akcyzy czy inne narzuty - on wywiązał się
    ze swojego - zapłacił cenę za bochenek.


    --
    DFI Lanparty UT Ultra-D | AMD64 3200+ 2000@2650MHz (1.55V+104% 10x265)
    Patriot XBLK+ 2x512MB CL2-3-3-5 1T (265MHz) | LITE-ON DVDRW SOHW-1673S
    MSI NX 7800GT 400/1000@485/1170 - 256MB DDR3 256bit | PCI-E x16
    ST3160827AS - Barracuda 7200.7 SATA NCQ 160827 - S-ATA150 - 160GB


  • 14. Data: 2007-02-03 14:31:25
    Temat: Re: Koszty pracy pracodawcy widziane oczami "Lewiatana" - żenada
    Od: "Jotte" <t...@w...spam.wypad.polska>

    W wiadomości news:eq22ql$q7o$1@news.onet.pl Liwiusz
    <l...@w...poczta.onet.pl> pisze:

    > "CO z tego, że pracownik zarabiający 1000zł kosztuje pracodawcę 20 tys.
    > zł. Skoro go zatrudnia, to znaczy że mu się to opłaca"
    > (proporcje specjalnie zawyżyłem, aby pokazać sens rozumowania).
    Ale ono przy tych proporcjach w ogóle nie ma sensu, to zbędny zabieg.
    Proporcje nie są zawyżone tylko uabsurdalnione, trzymajmy się
    rzeczywistości.

    > I jeszcze w kwestii kto to płaci: nie ma znaczenia kto, ważne że jest to
    > koszt,
    Otóż to. W globalnym rozrachunku tak właśnie jest. Zawsze twierdziłem i
    twierdzę nadal, że pozapłacowe koszty pracy są zbyt duże (zas płacowe za
    małe).

    > który musi ponieść pracodawca (bez względu na to, czy pracownik przyniesie
    > zysk, czy nie).
    Normalne ryzyko biznesowe związane z prowadzoną działalnością gospodarczą.
    Której prowadzenie nie jest przymusowe. Ale długo ponosić ich nie będzie.
    Zapłaci jedną czy kilka wypłat, a potem pracownika zwolni, albo zwinie
    działalność, albo jego zwiną.

    > Dzielenie tego na "to płaci pracownik, a to pracodawca" to tak jak
    > twierdzenie, że konsument nie płaci Vatu, bo to przecież piekarz, u
    > którego chleb kupuje, płaci ten podatek... Czyli nawiność.
    Oczywiście. Za wszystko płaci pracownik. Jeśli z jakichkolwiek przyczyn (czy
    to zawinionych przez siebie czy też nie) nie jest w stanie zapłacić, to w
    krótkim czasie jest bezrobotnym.

    --
    Jotte


  • 15. Data: 2007-02-03 14:38:12
    Temat: Re: Koszty pracy pracodawcy widziane oczami "Lewiatana" - żenada
    Od: Liwiusz <l...@w...poczta.onet.pl>

    Artur napisał(a):
    > Dnia Sat, 03 Feb 2007 14:32:25 +0100, Liwiusz napisał(a):
    >
    >
    >
    >> I jeszcze w kwestii kto to płaci: nie ma znaczenia kto,

    > Nie ma znaczenia?

    Nie ma znaczenia, czy podatek zapłaci sprzedawca i wliczy go w cenę
    towaru, czy kupujący, kupując taniej i dokładając go z własnej kieszeni.

    > I tutaj przez analogię można zauważyć że konsument płaci określoną kwotę za
    > bochenek chleba. Nie interesuje go, że w tej cenie jest VAT, koszt
    > wyprodukowania tego bochenka, koszt jego transportu itp. On płaci cenę
    > końcową.
    > To sprzedawca niejako staje się "płatnikiem" i to na nim ciąży obowiązek
    > rozliczenia tego zakupu bochenka - to on ma odprowadzić podatek VAT z tego
    > bochenka (ale zapłacił mu przecież Kowalski). Kowalskiego nie interesuje
    > czy i kto zapłaci jakie podatki, akcyzy czy inne narzuty - on wywiązał się
    > ze swojego - zapłacił cenę za bochenek.


    Ale pozostaje pytanie: kto poniesie koszt vatu? Nie - kto zaniesie go
    do urzędu - kto go wyjmie z kieszeni i zapłaci? Konsument.

    Podobnie pracownik poniesie (tzn. będzie musiał wypracować) składki
    ZUS, obojętnie, czy:

    1. tylko 400zł "zapłaci" pracodawca
    2. 200zł zapłaci pracodawca i 200zł pracownik
    3. 400zł zapłaci pracownik.

    Bo tak baprawdę 1,2,3 to niczym nie różniące się sytuacje.


    --
    Pozdrawiam!
    Liwiusz
    www.liwiusz.republika.pl


  • 16. Data: 2007-02-03 14:46:01
    Temat: Re: Koszty pracy pracodawcy widziane oczami "Lewiatana" - żenada
    Od: Artur <s...@r...pbz>

    Dnia Sat, 3 Feb 2007 11:45:53 +0100, szomiz napisał(a):


    > Podatek dochodowy zniesli?


    Został "w znacznej części" zjedzony przez składke na UZ która jest
    odliczano od podatku w wysokości 7,75%. Jednak z tego przykładowego
    wyliczenia podatku do odprowadzenia zostanie ~85zł. Z owych 1414 - taki
    pracownik netto otrzyma na rękę ~964zł


    --
    DFI Lanparty UT Ultra-D | AMD64 3200+ 2000@2650MHz (1.55V+104% 10x265)
    Patriot XBLK+ 2x512MB CL2-3-3-5 1T (265MHz) | LITE-ON DVDRW SOHW-1673S
    MSI NX 7800GT 400/1000@485/1170 - 256MB DDR3 256bit | PCI-E x16
    ST3160827AS - Barracuda 7200.7 SATA NCQ 160827 - S-ATA150 - 160GB


  • 17. Data: 2007-02-03 14:57:50
    Temat: Re: Koszty pracy pracodawcy widziane oczami "Lewiatana" - żenada
    Od: Maciej Bojko <m...@g...com>

    On Sat, 3 Feb 2007 08:33:48 +0100, Artur <s...@r...pbz>
    wrote:

    >"Pracodawca wypłacający pracownikowi 100 zł na rękę musi na rzecz różnych
    >podatków, składek i funduszy odprowadzić dodatkowe 80 zł. Jest to ogromne
    >obciążenie dla pracodawców, jak i pracowników."
    >
    >Ktoś z tego Lewiatana to ma problem z wyliczaniem, albo też celowo mydli
    >oczy ludziom.
    >Z tych ich przykładowego 100zł "na rękę" - twierdza że pracodawca musi
    >odprowadzić 80zł różnych składek. To jest jawne walenie w "pręta" przez
    >Lewiatan. Przecież z tych 80zł niemalże połowa jest z "brutta" pracownika!

    No i? Z konta pracodawcy znika 180 zł, na konto pracownika trafia 100
    zł. Co za różnica, jaką część z tych 80 złotych nazwiemy "podatkiem
    (składką) płaconym przez pracodawcę", a jaką "podatkiem płaconym przez
    pracownika"? To czysta kosmetyka. Zabawa etykietkami.

    --
    Maciej Bójko
    m...@g...com


  • 18. Data: 2007-02-03 15:07:27
    Temat: Re: Koszty pracy pracodawcy widziane oczami "Lewiatana" - żenada
    Od: "szomiz" <s...@k...dostawac.reklamy.przez.net>

    Użytkownik "Artur" <s...@r...pbz> napisał w wiadomości
    news:qijv0fthof2p$.1an12meyojtrt.dlg@40tude.net...

    >> Podatek dochodowy zniesli?

    > Został "w znacznej części" zjedzony przez składke na UZ która jest
    > odliczano od podatku w wysokości 7,75%. Jednak z tego przykładowego
    > wyliczenia podatku do odprowadzenia zostanie ~85zł. Z owych 1414 - taki
    > pracownik netto otrzyma na rękę ~964zł

    I juz blizej do 1.8 niz 1.7 :P

    Tak na prawde zanizyli szacunek. Jakby doliczyc koszty z wynikajace z
    przymusowej nadmiarowej biurokracji, wyszlo by jeszcze wiecej.

    sz.



  • 19. Data: 2007-02-03 15:16:05
    Temat: Re: Koszty pracy pracodawcy widziane oczami "Lewiatana" - żenada
    Od: Kira <c...@e...wytnij.pl>


    Re to: Jotte [Sat, 3 Feb 2007 14:16:50 +0100]:


    > Co nie zmienia faktu, że aby pracodawca mógł wydać kwotę
    > ~1,8*X, z której pracownik otrzyma X, to ten pracownik musi
    > najpierw wypracować te ~1,8*X.

    Czyli jeśli na danym stanowisku wypracować może tylko 1,7*X
    to się go nie zatrudni.

    Zakładamy, że pracownikowi dajemy 1.000 netto.
    Ten pracownik musi zarobić więc min. 1.800 zł.
    Jeśli na danym stanowisku da się zarobić 1.700zł, to:
    a) nie zatrudniamy -> jeden bezrobotny więcej
    b) zatrudniamy za 1.500 brutto -> pracownik ma mniej
    c) pierdzielimy wszystko i jedziemy do irlandii ;-)

    Sęk w tym, że są stanowiska, na których pracownik zarabia
    dla firmy mniej, niż kwota którą musi żeby opłaciło się go
    zatrudnić. I przy obecnych kosztach pracy te właśnie posady
    "obsadza się" zleceniami, albo w ogóle ich nie tworzy. Tak
    więc jeśli koszty pracy spadną, stanowisk do obsadzenia
    z automatu zrobi się więcej...

    Mechanizm prosty jak konstrukcja cepa.


    Kira


    --
    /(o\ ~ GG: 574988 ~ http://cyber-girl.net ~
    \o)/ +75$ * mSpam * dorób 100 * KseroToZero
    Kira F.~ I am what I am, I do what I want ~


  • 20. Data: 2007-02-03 15:24:19
    Temat: Re: Koszty pracy pracodawcy widziane oczami "Lewiatana" - żenada
    Od: "owl" <a...@i...pl>

    On 3 Lut, 15:30, Artur <s...@r...pbz> wrote:
    > Dnia Sat, 03 Feb 2007 14:32:25 +0100, Liwiusz napisał(a):
    >
    > > I jeszcze w kwestii kto to płaci: nie ma znaczenia kto,
    >
    > Nie ma znaczenia?
    >
    > > ważne że jest to koszt, który musi ponieść pracodawca
    >
    > Nie zgodzę się z Twoim twierdzeniem.
    > Pracodawca wypłaca wynagrodzenie *za pracę* a nie ponosi koszt, jeżeli
    > pracownik wykonywał zawartą umowę o pracę.
    >
    > > (bez względu na to, czy pracownik przyniesie zysk, czy nie).
    >
    > Raczysz chyba żartować Liwiusz.
    > Sugerujesz że ktoś normalny i zdrowy na umyśle zatrudni pracowników, by ci
    > sobie leżeli i zbijali gruchy, a on (pracodawca) ze swojej kieszeni będzie
    > im wypłacał wynagrodzenie i wszelkie inne zobowiązania wynikające z tytułu
    > prowadzenia działalności gospodarczej?

    przepraszam, że się wtrącę, ale sama byłam pracownikiem przez ładnych
    kilka lat, a teraz jestem pracodawcą, i to nie jest tak, że jak
    pracujesz i masz umowę o pracę to to przynosi tylko zysk. na zysk
    pracodawcy składa się wiele czynników. co jeśli klienci nie płacą za
    faktury, co jeśli tych klientów (płacących) jest mało? wtedy taki
    pracownik sobie może siedzieć i albo żuć gumę przez 8 płaconych godzin
    albo wypruwać sobie flaki z nadmiaru pracy, która i tak żadnego
    przychodu nie da. to, że pracownik nawet coś wyprodukuje, to nie
    znaczy, że ta rzecz się sprzeda.
    Fakt, to do pracodawcy należy aby:
    a. zorganizować tak stanowisko pracy, by nie było sytuacji że
    pracownik nie zarobi na siebie
    b. zrekrutować takiego pracownika, który nie będzie się obijał, będzie
    przydatnym pracownikiem a jego wydajność pracy będzie wysoka
    c. utrzymać go i motywować odpowiednią płacą oraz elementami
    pozapłacowymi, tak by nie tracić czasu i pieniędzy na powtarzanie
    punktu b czyli na rekrutację.
    organizacja tego jest wyrafinowaną sztuką i nie udaje się zawsze.
    i tak jeszcze na marginesie: nie da się policzyć tego jaki zysk dla
    pracodawcy przynosi jeden konkretny pracownik. mogę określić jaki
    stanowi dla mnie koszt, ale nie jaki przynosi zysk. a mój wypracowany
    w firmie zysk jest moim tylko zyskiem i wynikiem mojej pracy jako
    pracodawcy, a nie zyskiem pracowników (no chyba że w umowie z
    pracownikiem jest udział w zyskach firmy). jeśli pracownik chce sobie
    liczyć zysk jaki wypracował to niech sobie liczy: od wypłaty niech
    sobie odejmie np koszty typu dojazd do pracy to będzie miał własny
    zysk - ale zupełnie niezależny od mojego.
    cały czas mam wrażenie, że pracownikom najemnym wydaje się że ich
    pracodawca nie pracuje tylko wykorzystuje ich pracę do tego żeby
    zarabiać. otóż, pracodawca pracuje, najczęściej 24 godziny na dobę 7
    dni w tygodniu. i jest to praca cholernie stresująca, zyski często
    niewymierne, skokowe. praca zdecydowanie nie dla każdego. jeśli ktoś
    narzeka na jakiegokolwiek pracodawcę, polecam wcześniej spróbować
    samemu założyć i prowadzić firmę.
    owl

    > > Dzielenie tego na "to płaci pracownik, a to pracodawca" to tak jak
    > > twierdzenie, że konsument nie płaci Vatu, bo to przecież piekarz, u
    > > którego chleb kupuje, płaci ten podatek... Czyli nawiność.
    >
    > Zawsze i wszędzie, podatek VAT "płaci" ostatni, czyli z reguły jest to
    > konsument, przeciętny Kowalski.
    >
    > I tutaj przez analogię można zauważyć że konsument płaci określoną kwotę za
    > bochenek chleba. Nie interesuje go, że w tej cenie jest VAT, koszt
    > wyprodukowania tego bochenka, koszt jego transportu itp. On płaci cenę
    > końcową.
    > To sprzedawca niejako staje się "płatnikiem" i to na nim ciąży obowiązek
    > rozliczenia tego zakupu bochenka - to on ma odprowadzić podatek VAT z tego
    > bochenka (ale zapłacił mu przecież Kowalski). Kowalskiego nie interesuje
    > czy i kto zapłaci jakie podatki, akcyzy czy inne narzuty - on wywiązał się
    > ze swojego - zapłacił cenę za bochenek.
    >
    > --
    > DFI Lanparty UT Ultra-D | AMD64 3200+ 2000@2650MHz (1.55V+104% 10x265)
    > Patriot XBLK+ 2x512MB CL2-3-3-5 1T (265MHz) | LITE-ON DVDRW SOHW-1673S
    > MSI NX 7800GT 400/1000@485/1170 - 256MB DDR3 256bit | PCI-E x16
    > ST3160827AS - Barracuda 7200.7 SATA NCQ 160827 - S-ATA150 - 160GB


strony : 1 . [ 2 ] . 3 ... 10


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1