-
1. Data: 2004-10-31 16:22:36
Temat: Jedno "proste" pytanie ....
Od: "Swingmaster" <c...@p...onet.pl>
Witam.
W jednej z prowadzonych na tym zacnym forum dyskusji znalazła się wypowiedź
której ciekawy fragment cytuję poniżej:
> Re: [OT] Oferta pracy w NY
> "pawelWN" <p...@p...onet.pl> wrote in message
> news:clvj9g$c8a$1@news.onet.pl...
> > Nie odpowiadajcie. Przeciez nawet nie podali wymagan.
> Wymagania podalismy - ukonczone studia o kierunku informatyka i
> posiadanie prawa do pracy na terenie USA. To drugie ograniczenie
> jest dlatego, ze niestety pula wiz H1B na rok 2005 zostala juz
> wyczerpana.
> Te dwa ograniczenia okreslaja warunek konieczny ale nie wystarczajacy
> aby dostac prace. Reszta zalezy od tego co jest napisane w resume
> danej osoby.
Ponieważ autor wypowiedzi zadeklarował brak zainteresowania dalszym udziałem w
źródłowej dyskusji swoje pytanie kieruję do wszystkich którzy w swoich
ogłoszeniach decydują się umieścić pierwszy warunek: Czy przed podjęciem decyzji
o zakupie dowolnego skrupulatnie analizujecie Państwo reguły biznesowe, detale
procesów produkcyjnych, model relacji z sektorem publicznym, itp. uwarunkowania
i działania przyjęte indywidualnie przez producenta tego produktu? Dlaczego
zatem w wypadku usługi polegającej na świadczeniu pracy przy wykorzystaniu
określonej wiedzy i umiejętności (tu w zakresie szeroko pojętej Informatyki)
znacznie bardziej niż jakość owej usługi interesuje Was coś w swej istocie tak
indywidualnego jak sposób zdobycia tychże narzędzi? Takowe zainteresowanie ze
strony sektora publicznego (wyrażające się w Polsce poprzez niezwykle
restrykcyjne regulacje dot. zatrudnienia w tym sektorze) da się jeszcze od biedy
umotywować typowo konstruktywistycznym poglądami liderów naszego społeczeństwa
oraz dążeniem do jego uniformizacji. Jednakże ślepa, nie poparta niczym (lub
jednostkowymi doświadczeniami) wiara w to, że "istnieje dokładnie jeden sposób,
by coś zrobić" (parafrazując Lawrence'a Walla) na przestrzeni wieków stanowiła
główny hamulec wszelkiego rozwoju. Czyżbyśmy o tym zapomnieli ?
Swingmaster
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
-
2. Data: 2004-11-01 08:42:41
Temat: Re: Jedno "proste" pytanie ....
Od: Tomek Bogusz <t...@g...pl>
> Ponieważ autor wypowiedzi zadeklarował brak zainteresowania dalszym udziałem w
> źródłowej dyskusji swoje pytanie kieruję do wszystkich którzy w swoich
> ogłoszeniach decydują się umieścić pierwszy warunek: Czy przed podjęciem decyzji
> o zakupie dowolnego skrupulatnie analizujecie Państwo reguły biznesowe, detale
> procesów produkcyjnych, model relacji z sektorem publicznym, itp. uwarunkowania
> i działania przyjęte indywidualnie przez producenta tego produktu? Dlaczego
> zatem w wypadku usługi polegającej na świadczeniu pracy przy wykorzystaniu
> określonej wiedzy i umiejętności (tu w zakresie szeroko pojętej Informatyki)
> znacznie bardziej niż jakość owej usługi interesuje Was coś w swej istocie tak
> indywidualnego jak sposób zdobycia tychże narzędzi? Takowe zainteresowanie ze
> strony sektora publicznego (wyrażające się w Polsce poprzez niezwykle
> restrykcyjne regulacje dot. zatrudnienia w tym sektorze) da się jeszcze od biedy
> umotywować typowo konstruktywistycznym poglądami liderów naszego społeczeństwa
> oraz dążeniem do jego uniformizacji. Jednakże ślepa, nie poparta niczym (lub
> jednostkowymi doświadczeniami) wiara w to, że "istnieje dokładnie jeden sposób,
> by coś zrobić" (parafrazując Lawrence'a Walla) na przestrzeni wieków stanowiła
> główny hamulec wszelkiego rozwoju. Czyżbyśmy o tym zapomnieli ?
>
Z tego potoku slow wnosze, ze chodzi ci o to, czy dobry informatyk
powinien miec studia ?
Uwazam, ze powinien.
Piszesz cos o jakosci. Wiadomo, ze dyplom nie swiadczy o tym, ze ktos
jest dobry, ale daje W MIARĘ WIARYGODNE PRZESŁANKI do tego, aby sądzic,
iz pewne tematy powinien znac.
Brak dyplomu natomiast DAJE W MIARĘ WIARYGODNE PRZESŁANKI, ze pewnych
tematów napewno nie zna.
"Pewne tematy" to nie umiejetnosc programowania w czymkolwiek (tego
mozna nauczyc i konia) ale umiejestnosc posiadania określonej wiedzy na
zadowalajacym poziomie.
Nie chce tutaj generalizwoac. Znam wielu ludzi bez studiow, ktorych z
czystym sercem mozna nazwac guru. Znam wielu magistrow ktorzy nie
potrafia nic. Ale jak juz wczesniej napisalem. PRZESŁANKI sa wazne i
daja większy poziom pewnosci, ze zatrudniany pracownik cos wie i cos umie.
Pozatym niedoceniania zawartosc teoretyczna znajdujaca sie w glowach
panow magistrow czesto jest bardzo potrzebna.
Kazdy z nas zna mistrzow programowania, ktorzy w niektorych przypadkach
dochodza do sciany i nie moga nic wiecej zrobic, bo im brakuje
zrozumienia zasad teoretycznych. Cos, co mozna rozwiazac w kilku
linijkach, oni rozwiazuja w kilku tysiacach linijek. Efektem jest
kiszkowaty soft. I robia to nie dlatego, ze sa głupi, gorsi, czy mniej
kumaci, tylko dlatego ze nikt im na sile nie wbil tej wiedzy do czaszki.
Oczywiscie prosze mnie nie posadzac o generalizowanie. Nie pisze tu o
wszystkich tylko o prawdopodobnych przypadkach.
Tomek
-
3. Data: 2004-11-01 09:49:48
Temat: Re: Jedno "proste" pytanie ....
Od: "kazoo" <...@...pl>
> "istnieje dokładnie jeden sposób,
> by coś zrobić" (parafrazując Lawrence'a Walla)
Kto to jest Lawrence Wall?
-
4. Data: 2004-11-01 09:59:57
Temat: Re: Jedno "proste" pytanie ....
Od: Kapsel <k...@p...onet.pl>
Mon, 01 Nov 2004 09:42:41 +0100, na pl.praca.dyskusje, Tomek Bogusz
napisał(a):
> Z tego potoku slow wnosze, ze chodzi ci o to, czy dobry informatyk
> powinien miec studia ?
> Uwazam, ze powinien.
A ja uwazam, ze niekoniecznie :D
> Piszesz cos o jakosci. Wiadomo, ze dyplom nie swiadczy o tym, ze ktos
> jest dobry, ale daje W MIARĘ WIARYGODNE PRZESŁANKI do tego, aby sądzic,
> iz pewne tematy powinien znac.
> Brak dyplomu natomiast DAJE W MIARĘ WIARYGODNE PRZESŁANKI, ze pewnych
> tematów napewno nie zna.
> "Pewne tematy" to nie umiejetnosc programowania w czymkolwiek (tego
> mozna nauczyc i konia) ale umiejestnosc posiadania określonej wiedzy na
> zadowalajacym poziomie.
Co to okreslona wiedza? Bo przeciez informatyka to nie tylko programowanie,
tak jak medycyna to nie tylko chirurgia. To na wypadek gdybysmy mowili o
programowaniu jako informatyce.
Teraz ja.
Ja nie mam studiow. I calkiem prawdopodobne ze nigdy ich miec nie bede.
Brakowalo troche funduszy na to. A teraz gdy rozmawiam z kolegami z
uczelni, wlos mi sie jezy na zadawane niekiedy pytania.
Kolezanka ma sypendium, jest jedna z najlepszych na roku, a dziennie ma po
3 pytania na ktore odpowedzi leza w googlu na pierwszej stronie. Co wiecej
nie potrafi ona wyciagnac twardego dysku z obudowy. I nie potrafi masy
innych naprawde elementarnych rzeczy. Mimo to jest jedna z najlepszych na
powaznym(?) uniwersytecie (UŚ). I pewnie skonczy go z jakims wyroznieniem.
I wiedza jak zrobic kalkulator w 10 roznych jezykach programowania.
Ja skonczylem ledwie studium. I nie czuje sie gorszy. Owszem, nie
programuje na poziomie wyzszym niz podstawowy, ale nie jestem programista.
Za to jestem pasjonatem i IMHO oni wlasnie stanowia najbardziej tworcza
grupe w tym zawodzie.
Magistrowie rosna dzis jak ziemniaki na polu. Dookola slysze tylko ze
wszystko plynie wokol kasy, uczelnie prywatne powstaja jak stoiska na
targu. Panstwowe rowniez nie odstaja. Kilka dobrych oczywiscie jest. Kilka.
Koledzy studenci sami mi opowiadaja jakie przekrety sa, jak sie zalicza
kolejne lata i jak pisze dyplomy. Ja przestaje sie dziwic ze w kazdym
ogloszeniu pierwsza rzecza jakiej sie oczekuje jest doswiadczenie.
Kiedys studia byly dla najlepszych. Dzis kazdy kto ma jakiekolwiek pojecie
o temacie i odpowiednio zasobny portfel bedzie miec magistra.
I owszem, znajda sie pracodawcy, ktorzy bez mgr przed nazwiskiem nie
spojrza na Ciebie. Ale spotykalem tez takich, ktorzy mowili prosto w oczy
ze szukaja tych co sie interesuja tematem a nie maja tylko wyzszej
wyksztalcenie kierunkowe.
Nie mam studiow. A po 2 miesiacach poszukiwan mam prace. Nie niewolnicza.
Taka normalna :). I z szansami na rozwoj w niedalekiej przyszlosci.
Mysle ze studia informatykom moga pomoc, ale tym ktorzy chca sie czegos
nauczyc. Ci ktorzy chca miec po prostu mgr tez jakies skoncza i dyplom miec
beda.
Nie chce mowic, ze studia w informatyce sa do niczego potrzebne, uwazam
jednak ze nie sa niezbedne. 5 lat nauki, a wiedzy uzytecznej niewiele.
Moze posypia sie na mnie gromy, ale nikt dotad nie przedstawil mi powaznego
argumentu, ze bez studiow jestem gorszy od kogos kto je ma.
--
Kapsel
kapsulski(malpka)poczta.onet.pl
-
5. Data: 2004-11-01 11:36:29
Temat: Re: Jedno "proste" pytanie ....
Od: "szomiz" <s...@k...dostawac.reklamy.przez.net>
Użytkownik "Kapsel" <k...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
news:7bwrg6bdzmmt$.j9xg8cma7ta3$.dlg@40tude.net...
> Mon, 01 Nov 2004 09:42:41 +0100, na pl.praca.dyskusje, Tomek Bogusz
> napisał(a):
> Magistrowie rosna dzis jak ziemniaki na polu. Dookola slysze tylko ze
> wszystko plynie wokol kasy, uczelnie prywatne powstaja jak stoiska na
> targu. Panstwowe rowniez nie odstaja. Kilka dobrych oczywiscie jest.
Kilka.
Mniam. Powyzsze mlodzi ludzie powinni sobie wydrukowac, oprawic w ramki i
powiesic nad lozkiem.
> Koledzy studenci sami mi opowiadaja jakie przekrety sa, jak sie zalicza
> kolejne lata i jak pisze dyplomy. Ja przestaje sie dziwic ze w kazdym
Po raz kolejny napisze, ze wiekszosc wyzszych uczelni od ruskich z bazaru
rozni sie tym, ze dyplomy sprzedaje drogo i dlugo trzeba na nie czekac.
> ogloszeniu pierwsza rzecza jakiej sie oczekuje jest doswiadczenie.
> Kiedys studia byly dla najlepszych. Dzis kazdy kto ma jakiekolwiek pojecie
Niestety oszolomom od reformy edukacyjnej udalo sie mlodym ludziom i ich
rodzicom (ktos za to placi) wmowic, ze ta relacja jest prawdziwa rowniez w
druga strone.
Efekt? Produkuje sie inzynierow kompletnie nieprzystosowanych do rynku
pracy, i frustruja sie oni niepomiernie, i jada na tzw. zachod zmywac gary i
zamiatac ulice. A jako ze robia to za rozsadne pieniadze, uwazaja ze
odniesli zyciowy sukces.
I dobrze zadowolenie z zycia jest najwazniejsze. Do nas zmywac i zamiatac
przyjada Bialorusini czy Ukraincy i tez beda zadowoleni.
> o temacie i odpowiednio zasobny portfel bedzie miec magistra.
To nakreca bezposrednio koniunkture na kilku rynkach (komunikacyjny,
wydawniczy, edukacyjny) wiec jest forma walki z bezrobociem (byc moze
wlasnie o to chodzilo). Czesne od miliona (znalazlem dane za 2002 rok)
placacych studentow plus uslugi okolicznie to kilka miliardow obrotow
rocznie. To juz jest galaz gospodarki.
> I owszem, znajda sie pracodawcy, ktorzy bez mgr przed nazwiskiem nie
> spojrza na Ciebie. Ale spotykalem tez takich, ktorzy mowili prosto w oczy
> ze szukaja tych co sie interesuja tematem a nie maja tylko wyzszej
> wyksztalcenie kierunkowe.
Na szczescie/nieszczescie jest to wylacznie administracja, ktorej nadrzednym
celem jest ograniczenie rozwoju gospodarczego (bo przegrzanie koniunktury
jak wiadomo jest bardzo szkodliwe).
> Nie mam studiow. A po 2 miesiacach poszukiwan mam prace. Nie niewolnicza.
> Taka normalna :). I z szansami na rozwoj w niedalekiej przyszlosci.
>
> Mysle ze studia informatykom moga pomoc, ale tym ktorzy chca sie czegos
> nauczyc. Ci ktorzy chca miec po prostu mgr tez jakies skoncza i dyplom
miec
> beda.
> Nie chce mowic, ze studia w informatyce sa do niczego potrzebne, uwazam
> jednak ze nie sa niezbedne. 5 lat nauki, a wiedzy uzytecznej niewiele.
Z wylaczeniem starych dobrych politechnik. Dyplomom uczelni klasy pwr, agh,
pw poki co mozna ufac. Jezeli w cv jest inna uczelnia, to wazniejsza staje
sie informacja o skonczonej szkole sredniej.
> Moze posypia sie na mnie gromy, ale nikt dotad nie przedstawil mi
powaznego
> argumentu, ze bez studiow jestem gorszy od kogos kto je ma.
Dobrze myslisz. Jak ktos bedzid rzucal gromami, to sie nie przejmuj. Na
rynku pracy juz wygrales. A jezeli jemu rodzice kupili wyksztalcenie, to
niech zdobeda sie na jeszcze jeden wysilek i kupia mu nikomu niepotrzebna
ciepla posadke w administracji.
szomiz
-- --- -- --- -- ---
Jestem za wprowadzeniem obowiazku korzystania przez administracje z
bezplatnego oprogramowania. Ale pod warunkiem wprowadzenia obowiazku
korzystania z bezplatnego sprzetu. No moze takiego, ktorego koszt zakupu
nie przekracza kosztow surowcow potrzebnych do jego wytworzenia.
-
6. Data: 2004-11-01 11:42:03
Temat: Re: Jedno "proste" pytanie ....
Od: Tomek Bogusz <t...@g...pl>
>>Z tego potoku slow wnosze, ze chodzi ci o to, czy dobry informatyk
>>powinien miec studia ?
>>Uwazam, ze powinien.
>
>
> A ja uwazam, ze niekoniecznie :D
>
Roznica pogladow to podstawa tworczego myslenia :)
>
>>Piszesz cos o jakosci. Wiadomo, ze dyplom nie swiadczy o tym, ze ktos
>>jest dobry, ale daje W MIARĘ WIARYGODNE PRZESŁANKI do tego, aby sądzic,
>>iz pewne tematy powinien znac.
>>Brak dyplomu natomiast DAJE W MIARĘ WIARYGODNE PRZESŁANKI, ze pewnych
>>tematów napewno nie zna.
>>"Pewne tematy" to nie umiejetnosc programowania w czymkolwiek (tego
>>mozna nauczyc i konia) ale umiejestnosc posiadania określonej wiedzy na
>>zadowalajacym poziomie.
>
>
> Co to okreslona wiedza? Bo przeciez informatyka to nie tylko programowanie,
> tak jak medycyna to nie tylko chirurgia. To na wypadek gdybysmy mowili o
> programowaniu jako informatyce.
>
Alez oczywiscie, i nie chce tutaj splycac tematu do programowania.
Okreslona wiedza to cala masa teoretycznych podstaw niezbednych do
pracy. Przykladem moze byc dziedzina wiedzy ogolnie okreslana jako
matematyka.
I teraz pokaz mi goscia pracujacego jako tworca gier komputerowych nie
znajacego analizy mat. i nie potrafiacego zakapowac o co tak naprawde
chodzi w przeliczaniu powiedzmy torow ruchu albo fizyki lecacego
samolotu :))
>
> Teraz ja.
> Ja nie mam studiow. I calkiem prawdopodobne ze nigdy ich miec nie bede.
> Brakowalo troche funduszy na to. A teraz gdy rozmawiam z kolegami z
> uczelni, wlos mi sie jezy na zadawane niekiedy pytania.
> Kolezanka ma sypendium, jest jedna z najlepszych na roku, a dziennie ma po
> 3 pytania na ktore odpowedzi leza w googlu na pierwszej stronie. Co wiecej
> nie potrafi ona wyciagnac twardego dysku z obudowy. I nie potrafi masy
> innych naprawde elementarnych rzeczy. Mimo to jest jedna z najlepszych na
> powaznym(?) uniwersytecie (UŚ). I pewnie skonczy go z jakims wyroznieniem.
> I wiedza jak zrobic kalkulator w 10 roznych jezykach programowania.
>
Piszesz o wyciaganiu dyskow i guglowaniu i i tymi stwierdzeniami
podpierasz sie przy stwierdzeniu ze panna jest cienka informatyczka :))
Co to ma do rzeczy ?
> Ja skonczylem ledwie studium. I nie czuje sie gorszy. Owszem, nie
> programuje na poziomie wyzszym niz podstawowy, ale nie jestem programista.
> Za to jestem pasjonatem i IMHO oni wlasnie stanowia najbardziej tworcza
> grupe w tym zawodzie.
>
Tu racja.
> Magistrowie rosna dzis jak ziemniaki na polu. Dookola slysze tylko ze
> wszystko plynie wokol kasy, uczelnie prywatne powstaja jak stoiska na
> targu. Panstwowe rowniez nie odstaja. Kilka dobrych oczywiscie jest. Kilka.
> Koledzy studenci sami mi opowiadaja jakie przekrety sa, jak sie zalicza
> kolejne lata i jak pisze dyplomy. Ja przestaje sie dziwic ze w kazdym
> ogloszeniu pierwsza rzecza jakiej sie oczekuje jest doswiadczenie.
>
>
Tu rowniez racja. Deprecjacja wyksztalcenia w polsce jest masakrycznie
wysoka.
> Kiedys studia byly dla najlepszych. Dzis kazdy kto ma jakiekolwiek pojecie
> o temacie i odpowiednio zasobny portfel bedzie miec magistra.
>
> I owszem, znajda sie pracodawcy, ktorzy bez mgr przed nazwiskiem nie
> spojrza na Ciebie. Ale spotykalem tez takich, ktorzy mowili prosto w oczy
> ze szukaja tych co sie interesuja tematem a nie maja tylko wyzszej
> wyksztalcenie kierunkowe.
>
A wiesz kim oni byli ? Ludzmi ktorzy znaja sie na rzeczy.
> Nie mam studiow. A po 2 miesiacach poszukiwan mam prace. Nie niewolnicza.
> Taka normalna :). I z szansami na rozwoj w niedalekiej przyszlosci.
>
> Mysle ze studia informatykom moga pomoc, ale tym ktorzy chca sie czegos
> nauczyc. Ci ktorzy chca miec po prostu mgr tez jakies skoncza i dyplom miec
> beda.
> Nie chce mowic, ze studia w informatyce sa do niczego potrzebne, uwazam
> jednak ze nie sa niezbedne. 5 lat nauki, a wiedzy uzytecznej niewiele.
>
>
A czym jest wiedza uzyteczna ? Dam ci prosty przyklad. Jest dwoch gosci
o takim samym poziomie percepcji i przyswajania wiedzy uzytecznej. Jeden
z nich konczy studia i potem przez 5 lat zajmuje sie nabywaniem
doswiadczenia (czyli wiedzy uzytecznej). Drugi z nich nie konczy tych
studiow i rowniez przez 5 lat zajmuje sie nabywaniem wiedzy uzytecznej.
Ktory z nich po 5 latach nabywania wiedzy uzytecznej zajdzie dalej ?
> Moze posypia sie na mnie gromy, ale nikt dotad nie przedstawil mi powaznego
> argumentu, ze bez studiow jestem gorszy od kogos kto je ma.
>
>
Gromy niech sie sypia, po to jest usenet :) A powaznie to wg mnie
niepotrzebnie zakladasz ze ty, bez studiow jestes gorszy niz kolega ze
studiami.
Ja uwazam tylko tyle, ze wiedza nabyta podczas studiow jest wiedza
przydatna i potrzebna. Moze na pierwszy rzut oka nie widac tego, ale tak
wlasnie jest.
Inna sprawa jest fakt, iz studia kosztuja (na to juz wplywu nie mamy) i
ze 10% magistrow tak naprawde zasluguje na swoj tytul (takie mamy w
polsce realia). Ale nikt nie mowil ze swiat jest sprawiedliwy i niki nie
moi ze bedzie
To tyle
Tomek
Ps. Nie jestem magistrem :))
-
7. Data: 2004-11-01 11:59:40
Temat: Re: Jedno "proste" pytanie ....
Od: "Swingmaster" <c...@p...onet.pl>
> > "istnieje dokładnie jeden sposób,
> > by coś zrobić" (parafrazując Lawrence'a Walla)
>
> Kto to jest Lawrence Wall?
Wydaje się, że gdybyś wpisał: 'english diminutive names' na googlach to korona
by Ci z głowy nie spadła... Lawrence to zdrobniałe 'Larry'. Teraz już wiesz ?
Współautor jednego z języków programowania, stosunkowo wysokiego poziomu. Na
tyle, że np. na mojej uczelni zabroniono sporządzania w nim nawet prototypów. To
tak a propos efektywnej realizacji problemów dzięki wyniesionej z uczelni wiedzy
teoretycznej :-).
Swingmaster
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
-
8. Data: 2004-11-01 12:04:59
Temat: Re: Jedno "proste" pytanie ....
Od: Tomek Bogusz <t...@g...pl>
Swingmaster wrote:
>>>"istnieje dokładnie jeden sposób,
>>>by coś zrobić" (parafrazując Lawrence'a Walla)
>>
>>Kto to jest Lawrence Wall?
>
> Wydaje się, że gdybyś wpisał: 'english diminutive names' na googlach to korona
> by Ci z głowy nie spadła... Lawrence to zdrobniałe 'Larry'. Teraz już wiesz ?
> Współautor jednego z języków programowania, stosunkowo wysokiego poziomu. Na
> tyle, że np. na mojej uczelni zabroniono sporządzania w nim nawet prototypów. To
> tak a propos efektywnej realizacji problemów dzięki wyniesionej z uczelni wiedzy
> teoretycznej :-).
>
> Swingmaster
>
>
>
>
O kurde, oblatany upierdliwiec ? Czy tylko kreowanie ?
Tomek
Ps. Wpisz w gugla "yapan beatle kokomo" i ci wyskoczy, czym jest kreowanie.
-
9. Data: 2004-11-01 15:07:27
Temat: Re: Jedno "proste" pytanie ....
Od: Kapsel <k...@p...onet.pl>
Mon, 01 Nov 2004 12:42:03 +0100, na pl.praca.dyskusje, Tomek Bogusz
napisał(a):
>> Kolezanka ma sypendium, jest jedna z najlepszych na roku, a dziennie ma po
>> 3 pytania na ktore odpowedzi leza w googlu na pierwszej stronie. Co wiecej
>> nie potrafi ona wyciagnac twardego dysku z obudowy. I nie potrafi masy
>> innych naprawde elementarnych rzeczy. Mimo to jest jedna z najlepszych na
>> powaznym(?) uniwersytecie (UŚ). I pewnie skonczy go z jakims wyroznieniem.
>> I wiedza jak zrobic kalkulator w 10 roznych jezykach programowania.
> Piszesz o wyciaganiu dyskow i guglowaniu i i tymi stwierdzeniami
> podpierasz sie przy stwierdzeniu ze panna jest cienka informatyczka :))
> Co to ma do rzeczy ?
Uwazam, ze informatyka to taka dziedzina gdzie kazdy musi miec jakies
pojecie o wszystkim. Tak zeby choc umiec ocenic problem i wiedziec gdzie
sie zwrocic.
Kolezanka bladego pojecia o sprzecie nie ma - sprzecie na ktorym ma
pracowac i zarabiac dzieki niemu na chleb. Wybaczylbym grafikowi, ale ona
ma zostac programistka.
Znam takiego 45-letniego informatyka, ktory mi opowiedzial swoja przygode.
Byl programista przez pare lat, potem ktos go zainteresowal sprzetem.
Zainteresowanie trwalo i trwa nadal. A przy okazji jego programy staly sie
wyraznie lepsze i dostepniejsze. Pomijajac juz brak klopotow z wlasnym
komputerem.
Ja swej kolezance nic zarzucac nie chce, ona pragnie dobrze i uczy sie i w
ogole. Problem w tym ze nikt jej przez dwa lata studiow nie pokazal jak
robic podstawowe rzeczy. I ona wciaz programuje te swoje kalkulatory wciaz
nie wie dlaczego sa tasmy 40-sto i 80-cio zylowe. A gdy przyjdzie jej jakas
wymienic?
I caly bajer w tym ze jest jedna z najlepszych studentow na roku. Juz drugi
rok sie uczy i drugi rok z rzedu sie w tej grupie utrzymuje.
To jeden z argumentow ktore podnosze przeciw uwazaniu ze studia daja
wykszlalcenie i wiedze potrzebna w zyciu.
>> I owszem, znajda sie pracodawcy, ktorzy bez mgr przed nazwiskiem nie
>> spojrza na Ciebie. Ale spotykalem tez takich, ktorzy mowili prosto w oczy
>> ze szukaja tych co sie interesuja tematem a nie maja tylko wyzszej
>> wyksztalcenie kierunkowe.
> A wiesz kim oni byli ? Ludzmi ktorzy znaja sie na rzeczy.
hehe... owszem, slyszalem i sam sie spotkalem juz z przypadkami
automatycznego odrzucania CV bez wyzszego wyksztalcenia. I ogloszen tego
wymagajacych jest masa.
Problem w tym ze rekrutacja niekiedy zajmuja sie ludzie nie przygotowani do
tego i opieraja swe kryteria na glupich zalozeniach. Ja przez to trace, ale
jakos udalo mi sie mimo wszystko wybic =)
>> Nie chce mowic, ze studia w informatyce sa do niczego potrzebne, uwazam
>> jednak ze nie sa niezbedne. 5 lat nauki, a wiedzy uzytecznej niewiele.
> A czym jest wiedza uzyteczna ? Dam ci prosty przyklad. Jest dwoch gosci
> o takim samym poziomie percepcji i przyswajania wiedzy uzytecznej. Jeden
> z nich konczy studia i potem przez 5 lat zajmuje sie nabywaniem
> doswiadczenia (czyli wiedzy uzytecznej). Drugi z nich nie konczy tych
> studiow i rowniez przez 5 lat zajmuje sie nabywaniem wiedzy uzytecznej.
> Ktory z nich po 5 latach nabywania wiedzy uzytecznej zajdzie dalej ?
Mysle ze realna szanse ma ten drugi - bez studiow. Caly problem opisanej
przez Ciebie sytuacji tkwi w tym, ze gdy pierwszy bedzie studiowal, drugi
moze zdobywac uzyteczna wiedze. Potrzebny bedzie mu zapal i samozaparcie,
ale jesli ma byc pasjonatem, to nie bedzie z tym problemow.
Gdy pierwszy osiagnie 5 lat praktyki drugi bedzie mial ich juz 10.
W takiej sytuacji jesli oboje naprawde to lubia i interesuja sie dziedzina,
to oboje powinni miec przy odrobinie szczescia i sprytu porzadna prace.
Ale roznica jest czas i pieniadze. Ja juz pracuje i mam podstawy sadzic ze
jesli tylko nie popelnie jakiejs gafy to w ciagu najblizszych dwoch lat mam
szanse rozwinac w firmie skrzydla.
Znajomi studiuja, paru roznosi gazety. Wielu nie ma czasu zajac sie swoim
hobby, bo zyje sie od sesji do sesji. Czesc z nich sobie poradzi i bedzie
dobra, czesc zas dostanie magistra i wciaz beda gowno wiedziec.
Zeby bylo jednak jasne - uwazam ze teoria jest wazna. Po skonczeniu liceum
wybralem sie zreszta do szkoly policealnej zeby swoja wiedze jakos ulozyc.
Poziom byl taki sobie, jak sie chcialo uczyc to sie czegos dowiedzialo, a
jak nie... dyplom zdobyli wlasciwie wszyscy, choc nie wszyscy dotrwali do
konca 2 lat nauki.
>> Moze posypia sie na mnie gromy, ale nikt dotad nie przedstawil mi powaznego
>> argumentu, ze bez studiow jestem gorszy od kogos kto je ma.
> Gromy niech sie sypia, po to jest usenet :) A powaznie to wg mnie
> niepotrzebnie zakladasz ze ty, bez studiow jestes gorszy niz kolega ze
> studiami.
> Ja uwazam tylko tyle, ze wiedza nabyta podczas studiow jest wiedza
> przydatna i potrzebna. Moze na pierwszy rzut oka nie widac tego, ale tak
> wlasnie jest.
Wlasciwie to kazda wiedza jest przydatna =). Pytanie czy chcemy ja
zdobywac, czy tez chcemy zdobyc tytul. A wielu chce to drugie. Dlatego sie
denerwuje na to ze tak niektorzy gloryfikuja studiowanie.
Ja wiedze takze posiadam. Dla sporej czesci znajomych jestem jej zrodlem i
"zlota raczka" wsrod komputerow. Dzieki temu ze pomagalem dookola wlasciwie
bezinteresownie, udalo mi sie zdobyc praktyczna wiedze i troche kontaktow
ktore zaowocowaly prawdziwa praca.
Tak w ogole to dziekuje Szomizowi i Tobie Tomku za w sumie mile slowa.
Wciaz mnie rodzina napastuje ze nie studiuje, niektorzy znajomi krzywia sie
jak slysza ze jestem po studium i w ogole jakos glupio sie czulem. Byc moze
wiec kompleks jakis mi powstal? ;))
--
Kapsel
kapsulski(malpka)poczta.onet.pl
-
10. Data: 2004-11-01 17:02:21
Temat: Re: Jedno "proste" pytanie ....
Od: "kazoo" <...@...pl>
> Swingmaster
...czy tylko mi sie wydaje, ze on jest okropnie glupi?