-
11. Data: 2003-03-17 17:28:54
Temat: Re: Jaki jest minimalny koszt utrzymania w Warszawie?
Od: "Bobcat" <b...@o...pl>
Użytkownik "jacek" <g...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
news:b54url$n78$1@news.onet.pl...
> Drozsze sa tylko uslugi - fryzjer, lekarz,
> wynajem mieszkania/pokoju, knajpy. Reszta - taka sama co calej Polsce a
moze
> nawet nieco nizsza.
>
a świstak siedzi w knajpie chory nie ostrzyzony i o suchym pysku bo Wawa
droga dla świstaka.
;)
to tak dla lepszego samopoczucia, ale czy koniecznie trzeba codziennie
chodzic do fryzjera i na piwko do rogiej knajpy nie wspominajac o lekarzu??
pozdrawiam
Bobcat
-
12. Data: 2003-03-17 22:25:33
Temat: Re: Jaki jest minimalny koszt utrzymania w Warszawie?
Od: "Alcer" <a...@g...pl>
coś strasznie drogo!
studenckie stawki moje i moich znajomych:
ja: pokój : 600 zeta
żarcie i reszta : 200 zł
koleżanka:
pokój: 400 zł
żarcie i reszta: 350 zł
kolega:
pokój 300 zł
żarcie i reszta: 200 zł
no i wcale nie chodzimy głodni, włóczymy się po kinach, pubach, mamy
internet (he he to najwięcej...), kabel i w ogóle nie jest źle!!!
pozdro
--
Serwis Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
-
13. Data: 2003-03-17 22:53:54
Temat: Re: Jaki jest minimalny koszt utrzymania w Warszawie?
Od: "dromader" <d...@p...onet.pl>
> ja: pokój : 600 zeta
> żarcie i reszta : 200 zł
>
200/30 = 6.66
nie wmowisz mi ze nie bedac anorektykiem wyzywisz sie za niespelna 7 zlotych
dziennie. dwie bulki na sniadanie i serek topiony to juz 2 zlocisze ze nie
wspomne o lyku herbaty, jakims tresciwym obiedzie i kolacji.
utopia.
--
pozdrawiam ja ....
Marcin "dromader" Lanowy
"... ja kudlaty durnowaty reperuje stare graty" :))
-
14. Data: 2003-03-17 23:45:00
Temat: Re: Jaki jest minimalny koszt utrzymania w Warszawie?
Od: Flyer <f...@p...gazeta.pl>
dromader napisał:
> 200/30 = 6.66
> nie wmowisz mi ze nie bedac anorektykiem wyzywisz sie za niespelna 7 zlotych
> dziennie. dwie bulki na sniadanie i serek topiony to juz 2 zlocisze ze nie
> wspomne o lyku herbaty, jakims tresciwym obiedzie i kolacji.
> utopia.
Nie to zebym jeszcze zyl w biedzie - zalozylem sobie juz, ze w biedzie
zyl nie bede - rozum to jak chcesz ;). Natomiast wracam powoli do
zapomnianych umiejetnosci z okresu kiedy zaczynalem prace - pol torebki
kaszy gryczanej na dzien + okrasa w postaci polowy smakowitego sosiku z
torebki, ziemniaczki pieczone w promocyjnej ( :)))) ) folii w piekarniku
z maselkiem (margaryna), placki ziemniaczane z ketchupem, kotlety
mielone smazone na smalcu jako dodatek do chleba - itd. Potrawy malo
kosztowne a jednak smaczne, zwlaszcza dla osoby, ktora przez kilka lat
nie miala nawet czasu na takie pierdoly. Kwestia posiadania odrobiny
czasu na robienie i zmywanie. Zauwaz, ze osoby zywiace sie najtanszymi
produktami np. ziemniaczkami ze sloninka wcale nie sa najszczuplejsze.
Flyer
-
15. Data: 2003-03-18 00:38:08
Temat: Re: Jaki jest minimalny koszt utrzymania w Warszawie?
Od: No Name <v...@w...pl>
> nie wmowisz mi ze nie bedac anorektykiem wyzywisz sie za niespelna 7 zlotych
> dziennie. dwie bulki na sniadanie i serek topiony to juz 2 zlocisze ze nie
> wspomne o lyku herbaty, jakims tresciwym obiedzie i kolacji.
> utopia.
Znam prezesa pewnej firmy, który przy pracownikach mówi, że on dużo nie
potrzebuje, na zakupy wydaje ok. 30 zł w hipermarkecie. A że wieczorem
idzie do restauracji i ze znajomymi wydaje 5000 - a co komu do tego?
Pzdr: Dogbert
-
16. Data: 2003-03-18 08:09:17
Temat: Re: Jaki jest minimalny koszt utrzymania w Warszawie?
Od: n...@p...ninka.net (Nina M. Miller)
"dromader" <d...@p...onet.pl> writes:
> > ja: pokój : 600 zeta
> > żarcie i reszta : 200 zł
> >
> 200/30 = 6.66
> nie wmowisz mi ze nie bedac anorektykiem wyzywisz sie za niespelna 7 zlotych
> dziennie. dwie bulki na sniadanie i serek topiony to juz 2 zlocisze ze nie
> wspomne o lyku herbaty, jakims tresciwym obiedzie i kolacji.
> utopia.
jak zarcie sobie robisz sam, to da sie.
--
Nina Mazur Miller
n...@p...ninka.net
http://pierdol.ninka.net/~ninka/
-
17. Data: 2003-03-18 10:18:48
Temat: Re: Jaki jest minimalny koszt utrzymania w Warszawie?
Od: No Name <v...@w...pl>
>>200/30 = 6.66
>>nie wmowisz mi ze nie bedac anorektykiem wyzywisz sie za niespelna 7 zlotych
>>dziennie. dwie bulki na sniadanie i serek topiony to juz 2 zlocisze ze nie
>>wspomne o lyku herbaty, jakims tresciwym obiedzie i kolacji.
>>utopia.
>
> jak zarcie sobie robisz sam, to da sie.
Zalecałbym wstrzemięźliwość w publikowaniu tego rodzaju opinii, bo
parlamentarzyści, którzy byc mże tu zaglądają zagwarantują nam ustawowe
minimum socjalne na poziomie 50 USD/miesiąc i dostosują do tego
pozostałe regulacje, np. prawo podatkowe ;-)
Pzdr: Dogbert
-
18. Data: 2003-03-18 12:14:14
Temat: Re: Jaki jest minimalny koszt utrzymania w Warszawie?
Od: "Kinga Macyszyn" <k...@b...box43.pl>
> we Wroclawiu (w moim przypadku), choc akurat w Wawce nie wegetuje. Wawa
nie
> jest bardziej
> drozsza od innych polskichy miast, czasem z uwagi na sporo ilosc
> supermarketow i co za tym idzie - promocji i wyprzedazy - czesto mozna cos
> kupic duzo taniej niz normalnie. Drozsze sa tylko uslugi - fryzjer,
lekarz,
> wynajem mieszkania/pokoju, knajpy. Reszta - taka sama co calej Polsce a
moze
> nawet nieco nizsza.
>
> pzdr
>
> jacek
Podpisuję się rękami i nogami. Pochodzę z Wrocławia, mieszkam w Warszawie od
maja zeszłego roku. Kupuję te same produkty spożywcze, co we Wrocławiu i
wydaję mniej więcej tyle samo. Karta przejazdowa jest tańsza. Przez całe
lato chodziłam do kina po 10 zł za seans, podczas gdy we Wrocławiu są 2
multipleksy, więc aż tak zaciętej konkurencji w walce o obniżanie cen nie
było.
Chyba mi się udało, bo za mieszkanie też płacę mniej więcej tyle, ile
płaciłam za 2-pokojowe we Wrocławiu (ta sama stawka, ale + opłaty, bałam się
jednak, że będzie drożej).
Do fryzjera, na ciuchy i po soczewki kontaktowe i do dentysty wybieram się
we Wrocławiu, gdzie jestem raz w miesiącu.
Co jest drogie z mojego punktu widzenia? Wyjście na dyskotekę - tu się płaci
za wstęp. Solarium. Fitness. W sumie każde wyjście do knajpy, ale przecież
na piwo ze znajomymi można się ostatecznie umówić w domu. Teatr jest droższy
i wszystkie inne tego typu atrakcje kulturalne, kino nie, bo mam kartę do
Kinoteki i w każdym dniu tygodnia płacę 12 zł za bilet.
Reasumując: nie jest tak źle, a przenosząc się do stolicy nie powiększyłam
grona bezrobotnych.
--
Pozdrawiam
K
"Just one year of love
is better a lifetime alone" [Freddie Mercury]
-
19. Data: 2003-03-18 21:12:46
Temat: Re: Jaki jest minimalny koszt utrzymania w Warszawie?
Od: y...@p...onet.pl
Kiedy przeczytałem wiadomość która zapoczątkowała tę dyskusję, powiedziałem
sobie trudno, wieśniaki przyjeżdżały i będą przyjeżdżać, ale po tym jak
zaczęliście tu robić leksykon przetrwania w stolicy krew mnie zalała i
postanowiłem dodać cos od siebie. Bez znaczenia jest dla mnie to czy będziecie
mnie uważać za faszystę, nacjonalistę, itp. Dla mnie istotne jest to ze od
długiego czasu nie mam szansy na znalezienie pracy bo biadolący przyjezdni
którzy przyjeżdżają do Warszawy supportowani ze wsi przez rodziny, lapia kazda
prace za głodowe stawki. Co tam ze zarabia się 700 zl jak pojedzie się na
sobote i niedziele do domu i tatuś zarżnie prosiaka i ma się „wałówkę”,
to
jest chore, zyjecie tu licząc każdy grosz mieszkając po 5 osob w kawalerce i
żywiąc się jogurtem i bulka, chore jest tez to ze wspomniana wczesniej
wegetacja (bo ktos kto nazywa to zyciem umarl chyba zanim się narodzil) jest
szczytem szczęścia jeśli ma miejsce w Warszawie. Przyjezdni, szczególnie
panienki sa skore do poświęceń jeśli w stolicy jest perspektywa na zlapanie
kasiastego meza z którym się będzie robic zakupy w Galerii Młokotów i chodzic
na spacerki w rodzinnej wiosce (ale tak żeby wszystkie sasiadki widzialy).
Wiec zamiast meczyc się w stolicy zajmijcie się lepiej czyms pożytecznym u
siebie na wsi, nie trzeba wtedy wiedziec nawet co to „PIT” bo rozliczenia
z
urzedem skarbowym będzie za was robil sołtys :D
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
-
20. Data: 2003-03-18 22:44:34
Temat: Re: Jaki jest minimalny koszt utrzymania w Warszawie?
Od: Flyer <f...@p...gazeta.pl>
y...@p...onet.pl napisał:
> Wiec zamiast meczyc się w stolicy zajmijcie się lepiej czyms pożytecznym u
> siebie na wsi, nie trzeba wtedy wiedziec nawet co to „PIT” bo
rozliczenia z
> urzedem skarbowym będzie za was robil sołtys :D
W kwestii formalnej - rozliczenia nie beda musieli robic, jako ze
zostana sobie nieopodatkowanymi rolnikami.
Natomiast co do meritum postu - jakos dziwnie wszyscy zapominaja, ze
generalnie kazdy z mieszkancow W-wy moze sie poszczycic tzw.
pochodzeniem wiejskim - ja moge powiedziec, ze jestem z pradziadka
(dziadkow), Warszawiakiem. Ale wczesniej moje rodziny obrabialy ziemie w
Wielkopolsce, na Kujawach, w Gorach Swietokrzyskich itd. Moze najpierw
nalezy okreslic od ktorego momentu ktos mieszkajacy w W-wie jest
"wsiurem" a od ktorego momentu "Warszawiakiem". Z mojego punktu widzenia
proponuje uznac wszystko co przyjechalo tu po 1945 za "wsiury" :).
Flyer