eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

PracaGrupypl.praca.dyskusje › Jak się nie dać zwolnić
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 335

  • 281. Data: 2009-03-07 21:50:40
    Temat: Re: Jak się nie dać zwolnić
    Od: "grom@x" <gromax@_USUN_.interia.pl>

    Patryk Włos
    > Hitler
    >też przeszedł.

    skoro to twój guru... chociaż raczej bym stawiał duzo niżej, np. na
    oberkapo. to duzo bardziej odpowiada twoim poglądom


  • 282. Data: 2009-03-07 22:44:39
    Temat: Re: Jak się nie dać zwolnić
    Od: "Jackare" <...@s...uk.de.pl>


    > Ciekawe czy tego typu zapisy istnieją w postaci formalnej (np. oficjalny
    > regulamin) czy szeptanej.

    Nie wiem. Miałem okazję współpracowac kiedyś z takim bardzo sympatycznym
    człowiekiem - modyfikowaliśmy jedną z większych central telefonicznych w
    Łodzi, a że praca trwała długo- rozmawialiśmy o tym i o owym. Powiedział
    wtedy m.in. o tym nakazie. Nie wnikałem w kodyfikację tegoż bo jako młody
    pracownik małej prywatnej firmy to i tak dla mnie był duży szok jakościowy.
    >
    Piszę to wszystko by jednak pokazać że coś takiego jak "kultura
    korporacyjna" czy też "standardy koproracyjne" istnieją niezależnie czy tego
    chcemy czy nie i czy nam się to podoba czy nie. Możemy to sobie nazywać tak
    czy inaczej ale będzie to tylko nazwa tych samych zjawisk.
    Przypuszczam, ale to tylko moja prywatna opinia, że w społeczeństwach
    zachodnich oraz USA, Japonii i Korei gdzie umiejętności człowieka i wiedza
    ograniczają się do jego wąskiej specjalizacji zawodowej i gdzie posiadanie
    szerokiej wiedzy ogólnej jest coraz rzadsze takie "standardy korporacyjne" i
    oparte na socjotechnikach metody zarządzania przynoszą zakładane przez
    korporacje efekty, czyli zmanipulowanie jednostki i odpowiednią motywację
    ukierunkowaną na lojalność i podnoszenie wydajności.
    Polskie firmy często próbują przeszczepić na rodzimy grunt różne elementy
    zachodnich systemów zarządzania. Bywa że są to elementy przenoszone
    wybiórczo, wyrwane z kontekstu kulturowego, lub w najgorszych przyapdkach
    przenoszone są tylko metody "kija" pozbawione "marchewki". Pozostała jeszcze
    z poprzedniego systemu uniwersalność myślenia Polaków, szeroka wiedza i
    swoisty dystans połączony z cynizmem jeszcze długo mogą pozwolić na
    bronienie się przed takimi socjotechnikami choć z drugiej strony coraz
    częściej widzi się zamykanie się ludzi w swoich specjalnościach i brak
    jakiejkolwiek wiedzy z innych dziedzin życia (nawet tych najbardziej
    ogólnych), która to wiedza pozwoliłaby na dość łatwe przecież wyłowienie z
    otoczenia metod manipulacyjnych.
    Jotte ma tu rację, że przypomina to metody działania sekt, bo w istocie na
    podobnych mechanizmach są one oparte.

    Pracowałem kiedyś w firmie gdzie nie wolno było krytykować właścicieli i w
    ogóle było dużo tematów tabu i tzw świętych krów - szarych emninencji, osób
    nietykalnych o wątpliwych kwalifikacjach, za to dobrze "kadzących"
    właścicielowi, któy najwidoczniej miał duże zapotrzebowanie na takie
    kadzenie. Aby było bardziej niewiarygodnie powiem że firma była w sumie
    bardzo nieduża i oficjalnie ukierunkowana głównie na ronbienie dużych
    pieniędzy. Firma istnieje do dzisiaj i w tych kwestiach nic się tam nie
    zmieniło, a nawet nektóre z patologii zostały wyolbrzymione. Efekt jest taki
    że atmosferę w firmie można kroić nożem a każdy odchodzący czuje olbrzymią
    ulgę. Też chciano tam zaszczepić elementy kulury korporacyjnej (oczywiście
    tylko te wygodne dla właściciela) ale zdaje się że powoli nie ma komu ich
    zaszczepiać bo nikt tam dłużej niż kilka miesiecy nie wytrzymuje a tzw
    starzy pracownicy bardziej przypominają bezmyślne automaty niż homo sapiens.
    Zanim się to wsyzstko zaczęło, naprawdę dobrze się tam pracowało. Pierwsze
    dwa lata pamiętam jako przychodzenie do pracy z usmiechem na twarzy i
    wrażenie że to nie jest praca tylko miejsce gdzie w luźnej atmosferze mam
    możliwość samorealizacji i zarabiania pieniędzy. Potem nastąpiły jakieś
    przełomowe kontrakty i właścicielom poprzewracało się w głowach. Zaraz po
    tym postanowili poprzewracać w głowach także pracownikom i od tej pory było
    już tylko gorzej. Osłodą były bardzo dobre wtedy wynagrodzenia, ale później
    i one nie rekompensowały patologii.
    --
    Jackare

    >
    >



  • 283. Data: 2009-03-07 23:02:07
    Temat: Re: Jak się nie dać zwolnić
    Od: "Jotte" <t...@w...spam.wypad.polska>

    W wiadomości news:goutgm$knb$1@atlantis.news.neostrada.pl Jackare
    <...@s...uk.de.pl> pisze:

    > Piszę to wszystko by jednak pokazać że coś takiego jak
    > "kultura korporacyjna" czy też "standardy koproracyjne" istnieją
    > niezależnie czy tego chcemy czy nie i czy nam się to podoba czy nie.
    Zorganizowane struktury przestępcze tak samo istnieją, czy nam się to podoba
    czy nie.
    Ale to nie oznacza, że to jest OK i że nie należy z tym walczyć.

    > Przypuszczam, ale to tylko moja prywatna opinia, że w
    > społeczeństwach zachodnich oraz USA, Japonii i Korei gdzie umiejętności
    > człowieka i wiedza ograniczają się do jego wąskiej specjalizacji
    > zawodowej i gdzie posiadanie szerokiej wiedzy ogólnej jest coraz
    > rzadsze takie "standardy korporacyjne" i oparte na socjotechnikach
    > metody zarządzania przynoszą zakładane przez korporacje efekty, czyli
    > zmanipulowanie jednostki i odpowiednią motywację ukierunkowaną na
    > lojalność i podnoszenie wydajności.
    Przeczytaj to kolosalne zdanie i powiedz o co ci chodziło.

    > Pracowałem kiedyś w firmie gdzie nie wolno było krytykować
    > właścicieli i w ogóle było dużo tematów tabu i tzw świętych krów -
    > szarych emninencji, osób nietykalnych o wątpliwych kwalifikacjach, za
    > to dobrze "kadzących" właścicielowi
    A co to w ogóle ma znaczyć "nie wolno krytykować"?
    Bo co?

    >, któy najwidoczniej miał duże
    > zapotrzebowanie na takie kadzenie. Aby było bardziej niewiarygodnie
    > powiem że firma była w sumie bardzo nieduża i oficjalnie ukierunkowana
    > głównie na ronbienie dużych pieniędzy. Firma istnieje do dzisiaj i w
    > tych kwestiach nic się tam nie zmieniło, a nawet nektóre z patologii
    > zostały wyolbrzymione.
    To miej odwagę i choc tu napisz co to za firma, walnij linki, nazwiska itp.
    Przecież nic ci nie grozi.

    --
    Jotte


  • 284. Data: 2009-03-07 23:33:17
    Temat: Re: Jak się nie dać zwolnić
    Od: "Jurek M" <m...@1...pl>


    Użytkownik "Jotte" <t...@w...spam.wypad.polska> napisał w wiadomości

    > Zorganizowane struktury przestępcze tak samo istnieją, czy nam się to podoba
    > czy nie.
    > Ale to nie oznacza, że to jest OK i że nie należy z tym walczyć.

    Np. w ten sposób ;) :

    http://www.funny-games.biz/skull-kid.htm


  • 285. Data: 2009-03-08 12:32:40
    Temat: Re: Jak się nie dać zwolnić
    Od: "Jackare" <...@s...uk.de.pl>


    > A co to w ogóle ma znaczyć "nie wolno krytykować"?
    No po prostu. Nie wolno było krytykować i już.

    > Bo co?
    >
    Bo zwalniano za to z pracy lub doprowadzano by się taka osoba zwolniła.
    Oficjalne powody były zawsze inne i zawsze udokumentowane. Kilku się
    sądziło, ale przegrali sprawy.

    > To miej odwagę i choc tu napisz co to za firma, walnij linki, nazwiska
    > itp.
    > Przecież nic ci nie grozi.
    >
    Ale nie mam też żadnego interesu w tym by takie szczegóły podawać. Prowadzę
    rozliczne interesy, również z byłymi pracodawcami, a to jak oni traktują
    swoich pracowników nie jest dla mnie bardziej interesujace niż sprawy moich
    kontraktów
    --
    Jackare


  • 286. Data: 2009-03-08 15:20:56
    Temat: Re: Jak się nie dać zwolnić
    Od: "Jotte" <t...@w...spam.wypad.polska>

    W wiadomości news:gp0ee1$oeb$1@nemesis.news.neostrada.pl Jackare
    <...@s...uk.de.pl> pisze:

    >> A co to w ogóle ma znaczyć "nie wolno krytykować"?
    > No po prostu. Nie wolno było krytykować i już.
    To żadne tam nie wolno.

    >> Bo co?
    > Bo zwalniano za to z pracy lub doprowadzano by się taka osoba zwolniła.
    > Oficjalne powody były zawsze inne i zawsze udokumentowane. Kilku się
    > sądziło, ale przegrali sprawy.
    Aha. A jak ktoś się bronił zwolnieniem lekarskim to pewnie był nieuczciwy?
    ;)
    Po takim zwolnieniu to dopiero można jęzor rozpuścić.
    Dbając, oczywiście o anonimowość.;)
    I zawczasu zbierać materiały, nagrywać rozmowy itp.
    Sama przyjemność chodzić do takiej pracy.

    --
    Jotte


  • 287. Data: 2009-03-09 06:57:15
    Temat: Re: Jak się nie dać zwolnić
    Od: Tomasz Kaczanowski <k...@n...poczta.onet.pl>

    Jotte pisze:
    > W wiadomości news:gorrfp$m5c$1@nemesis.news.neostrada.pl entroper
    > <e...@C...spamerom.poczta.onet.pl> pisze:
    >
    >>> prawo do dachu nad głową w kraju w centrum Europy to prawo
    >>> fundamentalne.
    >>> A prawo do pracy to nie?
    >> Wszystko dobrze, tyle, że pacjent na lewym zwolnieniu nie realizuje
    >> prawa do pracy tylko korzysta z okazji do op..lania się na czyjś koszt
    >> (niekoniecznie pracodawcy). Poza tym nawet prawo do dachu nad głową
    >> przewiduje przymusową zmianę tego dachu, gdy w grę wchodzą jakieś
    >> nadrzędne interesy. Prawo do pracy, jakby go nie naginać, to nie jest
    >> prawo do niezwolnienia :)
    > Pewnie, że nie.
    > Właściel lokalu mieszkalnego wynajmujący go komuś, jeśli chce go
    > wyrzucić musi zapewnić mu lokal zastępczy.
    > Nawet jeśli tamten nie płaci.
    > Jak widzisz pomysł prawa nakazującego pracodawcy chcącemu zwolnić
    > pracownika zapewnienia mu pracy zastępczej (za minimalną krajową rzecz
    > jasna)?
    >

    Nie - to, że każdy musi mieć pracę juz przerabialiśmy. Niczym dobrym się
    to nie skończyło.

    --
    Kaczus/Pegasos User
    http://kaczus.republika.pl
    nie zapomnij zamówić Total Amigi (Polska Edycja)
    http://www.ppa.pl/totalamiga/#zamowienia


  • 288. Data: 2009-03-09 06:58:38
    Temat: Re: Jak się nie dać zwolnić
    Od: Tomasz Kaczanowski <k...@n...poczta.onet.pl>

    mihau pisze:

    >> A prawo do pracy to nie?
    >
    > Każdy ma prawo do pracy. Podobnie jak ma prawo do jedzenia kawioru i
    > popijania szampanem, leżąc w jacuzzi.


    Hehehe - dobrze, że to nie przymus, mi jakoś kawior nie podchodzi...

    --
    Kaczus/Pegasos User
    http://kaczus.republika.pl
    nie zapomnij zamówić Total Amigi (Polska Edycja)
    http://www.ppa.pl/totalamiga/#zamowienia


  • 289. Data: 2009-03-09 07:02:58
    Temat: Re: Jak się nie dać zwolnić
    Od: Kviat <kviat@NIE_DLA_SPAMUneostrada.pl>

    Baloo pisze:
    > Ale jego sytuacja finansowa w dużej mierze zależy od sytuacji finansowej
    > jego kontrahentów.
    > Przecież nikt sobie w firmie nie drukuje kasy na własne potrzeby, tylko
    > ją dostaje za wykonane usługi, sprzedany lub wyprodukowany towar.

    Dlatego sytuację finansową kontrahentów sprawdza się przed wydaniem
    towaru na termin płatności, a nie przed wypłatą pensji pracownikom.

    > Ale firmy chyba nigdy nie prowadziłeś, prawda?
    > Bo nie pisałbyś takich rzeczy.
    > Po pierwsze - na dyktowanie własnych, twardych warunków na rynku
    > pozwolić może sobie jedynie monopolista. W każdej innej sytuacji warunki
    > dyktuje klient i nie ma zmiłuj się, jeśli chcesz się utrzymać dłużej niż
    > rok, a do tego zarabiać, a nie dokładać do interesu.

    Nie jestem monopolistą. Firmę prowadzę od 1993 roku. Nie dokładam do
    interesu.
    Nie ma "zmiłuj się" to dotyczy właśnie kontrahentów. Na termin dostają
    tylko sprawdzeni, a nie każdy kto przyjdzie i poprosi.

    > Po drugie - nawet nabardziej zaufanych i solidnych klientów może dopaść
    > niewypłacalność (w dzisiejszych czasach coraz częściej). I domino leci
    > dalej. Co zresztą widać pięknie dookoła, jak się rozejrzeć trochę dalej,
    > niż poza czubek własnego nosa.

    Ryzyko zawsze istnieje. Ale nie zgodzę się z twierdzeniem, że utrata
    płynności finansowej występuje nagle. Zwykle kontrahenci "wysyłają"
    pewne sygnały, że mają problemy z zapłatą. Proszą o przedłużenie terminu
    albo spóźniają się z zapłatą najpierw kilka dni (przepraszają), potem
    jeszcze kilka dni dłużej itd. Owszem, zdarza się, że ktoś przestaje
    płacić z dnia na dzień, ale nie wszyscy na raz. Jeżeli ktoś "rozda" cały
    towar to nie ma możliwości przeczekania trudniejszego okresu.
    I o takie nierozsądne działanie mi chodziło.

    > Generalnie priorytety finansowe w firmie powinny wyglądać tak - najpierw
    > kasa dla ludzi, potem kasa do urzędów, a na końcu kasa do kontrehentów.

    Nie chodzi mi o kasę dla dostawców tylko o kasę od odbiorców.
    Takim samym nierozsądnym działaniem jest branie wszystkiego jak leci na
    termin płatności.

    > Ale to tylko teoria. Czasem bywa tak, że trzeba najpierw zapłacić do
    > urzędów (żeby nie dowaliły kary, czyli jeszcze bardziej nie pogrążyły
    > firmy), a czasem najpierw do kontrahentów, żeby mieć możliwość dalszego
    > prowadzenia działalności. Zablokowanie dostaw to najczęściej
    > zablokowanie realizacji zleceń - koło się zamyka,

    Prowadząc firmę przez jakiś czas jesteś w stanie oszacować wysokość
    obrotów w danym okresie na podstawie lat poprzednich. Możesz odpowiednio
    wcześniej zadbać o stan magazynowy, adekwatny np. do pory roku i w ten
    sposób masz możliwość realizacji zleceń bez padania na kolana przed
    dostawcami. Albo kupić towar za gotówkę. Ale na to trzeba odpowiednio
    wcześniej zabezpieczyć sobie rezerwę finansową.

    > firma się pogrąża,
    > więc i tak wszyscy zostają na lodzie. Oczywiście to bardzo duże
    > uproszczenie.

    Miałem okazję nie raz zetknąć się z firmami, które działały w taki
    sposób jak opisujesz. Praktycznie zero własnego kapitału. Towar w
    całości brany na termin, jedno dłuższe spóźnienie wpłaty od odbiorcy i
    gościu zostaje bez towaru i bez pieniędzy. Za to z długiem u dostawcy i
    niezapłaconymi innymi zobowiązaniami. Cały czas jazda na krawędzi.
    I tu pełna zgoda: utrata płynności finansowej następuje nagle.
    Dając na termin płatności trzeba się liczyć z tym, że ktoś "nagle" nie
    zapłaci i decydując się na taką formę współpracy trzeba się do tego
    przygotować.

    Tacy "nagli" przedsiębiorcy powodują, że potem krążą opinie o
    pracodaFcach bo nie starcza kasy na głupie rękawice robocze dla
    pracowników. Owszem, jest to patologia, ale raczej nie uzasadnia
    wrzucania do jednego wora wszystkich pracodawców, jak to czynią niektórzy.

    Pozdrawiam
    Piotr


  • 290. Data: 2009-03-09 08:20:30
    Temat: Re: Jak si nie da zwolni
    Od: "iso" <n...@i...pl>

    "Noe Bat" napisał:

    > Nie wiem czy mnie wyklucza.

    To się zdecyduj, bo w tej dyskusi jesteś jak panienka,
    która nie wie czego chce.

    wr,


strony : 1 ... 10 ... 20 ... 28 . [ 29 ] . 30 ... 34


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1