-
1. Data: 2002-10-29 17:05:11
Temat: Jak przerwać to błędne koło
Od: "Jakub Zysnarski" <k...@N...gazeta.pl>
Niecałe pół roku temu zatrudniłem się w małej firmie komputerowej na
stanowisku programisty. Z początku wyglądało to nienajgorzej - pieniądze co
prawda marne, ale przynajmniej perspektywa tego, że nabiorę jakiegokolwiek
doświadczenia i następną pracę w tym zawodzie będę mógł szukać z perspektywy
osoby z doświadczeniem. Zostałem wciągnięty do dokończenia pewnego projektu.
Wszystko było (w miarę) do przyjęcia, dopóki zajmowałem się tym, co miałem
robić.
Moje kłopoty pojawiły się w momencie, gdy po nieudanej próbie przeniesienia
systemu na nową platformę, czemu mój szef się nie sprzeciwiał, zaczęły się
problemy z działaniem systemu u klienta. Mój szef stwierdził, że skoro ja
tworzyłem ten program, to mam być odpowiedzialny też za to, jak ten system
został wdrożony. Jednymi słowy zrzucił na moje barki odpowiedzialność za cały
projekt, każąc mi robić rzeczy, na których się nie znam i które wykraczają
poza moje kompetencje.
Od kilku dni, zamiast zajmować się rozwojem oprogramowania, wykonując pracę w
siedzibie firmy, 30 km. od mojego miejsca zamieszkania, przesiaduję
bezsensownie u klienta, który znajduje się w mieście, w którym mieszkam i
kontroluję pracę systemu. Jest to praca o tyle bezsensowna, iż, o czym
uprzedziłem mojego szefa, nie czuję się kompetentny do konfigurowania go od
strony platformy, na której on działa, zatem jedyne, co mogę robić, to leczyć
objawy, a nie przyczyny jego wadliwego funkcjonowania.
Druga rzecz, która też wydaje mi się niezrozumiała to fakt, iż mój szef, mimo
usilnych próśb klienta, nie chce pojawić się u niego stwierdzając, że skoro
ja u niego jestem, to on być nie musi... kończy się to tym, że klient ma do
mnie pretensje, że system nie działa, a ja muszę świecić oczyma i tłumaczyć
się z tego, że szef przydzialil mi zadanie wykraczające poza mojekompetencje
a ja nie zamierzam eksperymentować z rzeczami, na których się nie znam.
Mógłby ktoś spytać, dlaczego nie zajmę się po prostu tym, czym zgodnie z
umową zajmować się powiniennem. Problem w tym, że nawet jesli postanowię w
danym dniu przyjechać do siedziby firmy i zająć sie "swoją" robotą, to każdy
telefon od tego klienta kończy się tym, że wysyłany jestem do niego ja.
Czy ktoś z was ma jakiś pomysł na przerwanie tego błędnego koła. Próbowałem
rozmawiać o tym z moim szefem, ale on jest takim burakiem, że nic do niego
nie dociera. Proszę, pomóżcie
--
Jakub
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
-
2. Data: 2002-10-30 05:28:13
Temat: Re: Jak przerwać to błędne koło
Od: n...@p...ninka.net (Nina M. Miller)
"Jakub Zysnarski" <k...@N...gazeta.pl> writes:
> Czy ktoś z was ma jakiś pomysł na przerwanie tego błędnego koła. Próbowałem
> rozmawiać o tym z moim szefem, ale on jest takim burakiem, że nic do niego
> nie dociera. Proszę, pomóżcie
czarno widze. mozesz sprobowac pogadac z szefem w sposob formalny, a
nie na zasadzie wyjasniania twoich bolow.
mianowicie - jesli masz w umowie wpisany inny zakres obowiazkow niz
teraz robisz, to powiedz szefowi, ze to sie nie zgadza z zakresem
twoich obowiazkow i zarzadaj renegocjacji umowy.
to ci sie nalezy jak psu kielbasa i chyba nawet na to jakis przepis
jest (niestety nie jestem w stanie podac paragrafu).
pod nowa musisz sie podpisac i ty i on; samo rzadanie renegocjacji nie
moze byc podstawa do wywalenia cie z pracy. (w sadzie pracy bys zdaje
sie wygral taka batalie).
oczywscie, muszisz liczyc sie z tym, ze ten szef w momencie kiedy
zarzadasz enegocjacji umowy, dorzuci ci nowe obowiazki. wtedy ty
podbij swoja cene (jesli cie to interesuje) albo odmow podpisania i
zrezygnuj z tej pracy.
ryzyko duze, ale z drugiej strony jaka swoja przyszlosc widzisz w tej
firmie, gdzie beda cie ganiac po klientach i zmuszac do robienia
rzeczy, na ktorych sie nie znasz, nie czujesz na silach i nie lubisz?
predzej czy pozniej po takich manianach twoj szef stwierdzi, ze sie do
tej pracy nie nadajesz, i cie wywali.
lepiej wiec samemu przejac inicjatywe i rozwiazac sprawe formalnie bez
zarzutu. przynajmniej przed nastepnym pracodawca bedziesz mial czyste
konto.
--
Nina Mazur Miller
n...@p...ninka.net
http://pierdol.ninka.net/~ninka/
-
3. Data: 2002-10-30 08:28:46
Temat: Re: Jak przerwać to błędne koło
Od: "Jakub Zysnarski" <j...@n...poczta.onet.pl>
> Jak najszybciej szukaj nowej pracy.
>
> Ja po przepracowaniu 3 miesięcy i wyprostowaniu burdelu w oprogramowaniu,
> kompach i serwerze przyszedł pan PREZES i powiedział że skoro wszystko
> działa i mam trochę czasu to będę jeżdził po wojewodztwie śląskim i
rozwoził
> reklamówki.
> No i przez miesiąc jeżdziłem po CZESTOCHOWIE i innych dziurach swoim
> samochodem.
> Na szczęście znalazłem inną pracę i pod koniec 4 miesiąca powiedziałem Pa
> Pa.
No właśni doszedłem do chwili, gdzie po trochu dzięki mojej ciężkiej pracy,
a po trochu dzięki przypadkowi (zrobiłem pewną zmianę, która potem okazała
się słuszna, o czym robiąc ją nie miałem pojęcia ;)) udało mi się, mam taką
nadzieję, przywrócić ten cholerny system, który tworzę, do sprawności.
Przynajmniej tak mnie się wydaje, bo od 3 dni nie zgłaszał on żadnych
usterek.
Spotkałem się u klienta z szefem. Szef, na widok działającego systemu mało
nie zwariował ze szczęścia. Boję się tylko jednego: sukces przypisze sobie,
a ja kolejny raz wyjdę na leszcza, który odwalił całą robotę za friko. Jak w
takim razie radzilibyście mi do niego w tej sytuacji podejść, aby na tym
zyskac. W końcu odwaliłem kawał roboty, która nie należała do moich
obowiązków. Jakiś mały szantażyk?
Jakub
-
4. Data: 2002-10-31 08:01:52
Temat: Re: Jak przerwać to błędne koło
Od: "Michał Krzemiński" <k...@s...pl>
Użytkownik "Jakub Zysnarski" <k...@N...gazeta.pl> napisał w wiadomości
news:apmf47$fmr$1@news.gazeta.pl...
> Niecałe pół roku temu zatrudniłem się w małej firmie komputerowej na
> stanowisku programisty. Z początku wyglądało to nienajgorzej - pieniądze
co
> prawda marne, ale przynajmniej perspektywa tego, że nabiorę jakiegokolwiek
> doświadczenia i następną pracę w tym zawodzie będę mógł szukać z
perspektywy
> osoby z doświadczeniem. Zostałem wciągnięty do dokończenia pewnego
projektu.
> Wszystko było (w miarę) do przyjęcia, dopóki zajmowałem się tym, co miałem
> robić.
>
> Moje kłopoty pojawiły się w momencie, gdy po nieudanej próbie
przeniesienia
> systemu na nową platformę, czemu mój szef się nie sprzeciwiał, zaczęły się
> problemy z działaniem systemu u klienta. Mój szef stwierdził, że skoro ja
> tworzyłem ten program, to mam być odpowiedzialny też za to, jak ten system
> został wdrożony. Jednymi słowy zrzucił na moje barki odpowiedzialność za
cały
> projekt, każąc mi robić rzeczy, na których się nie znam i które wykraczają
> poza moje kompetencje.
>
> Od kilku dni, zamiast zajmować się rozwojem oprogramowania, wykonując
pracę w
> siedzibie firmy, 30 km. od mojego miejsca zamieszkania, przesiaduję
> bezsensownie u klienta, który znajduje się w mieście, w którym mieszkam i
> kontroluję pracę systemu. Jest to praca o tyle bezsensowna, iż, o czym
> uprzedziłem mojego szefa, nie czuję się kompetentny do konfigurowania go
od
> strony platformy, na której on działa, zatem jedyne, co mogę robić, to
leczyć
> objawy, a nie przyczyny jego wadliwego funkcjonowania.
>
> Druga rzecz, która też wydaje mi się niezrozumiała to fakt, iż mój szef,
mimo
> usilnych próśb klienta, nie chce pojawić się u niego stwierdzając, że
skoro
> ja u niego jestem, to on być nie musi... kończy się to tym, że klient ma
do
> mnie pretensje, że system nie działa, a ja muszę świecić oczyma i
tłumaczyć
> się z tego, że szef przydzialil mi zadanie wykraczające poza
mojekompetencje
> a ja nie zamierzam eksperymentować z rzeczami, na których się nie znam.
> Mógłby ktoś spytać, dlaczego nie zajmę się po prostu tym, czym zgodnie z
> umową zajmować się powiniennem. Problem w tym, że nawet jesli postanowię w
> danym dniu przyjechać do siedziby firmy i zająć sie "swoją" robotą, to
każdy
> telefon od tego klienta kończy się tym, że wysyłany jestem do niego ja.
>
> Czy ktoś z was ma jakiś pomysł na przerwanie tego błędnego koła.
Próbowałem
> rozmawiać o tym z moim szefem, ale on jest takim burakiem, że nic do niego
> nie dociera. Proszę, pomóżcie
> --
> Jakub
>
> --
> Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl ->
http://www.gazeta.pl/usenet/
Jak najszybciej szukaj nowej pracy.
Ja po przepracowaniu 3 miesięcy i wyprostowaniu burdelu w oprogramowaniu,
kompach i serwerze przyszedł pan PREZES i powiedział że skoro wszystko
działa i mam trochę czasu to będę jeżdził po wojewodztwie śląskim i rozwoził
reklamówki.
No i przez miesiąc jeżdziłem po CZESTOCHOWIE i innych dziurach swoim
samochodem.
Na szczęście znalazłem inną pracę i pod koniec 4 miesiąca powiedziałem Pa
Pa.