-
91. Data: 2005-10-22 12:44:39
Temat: Re: Jak czesto informatycy zapadaja na schizofrenie? [bylo: Re: jak myślicie]
Od: nbs <n...@g...pl>
Jotte wrote:
>
>> - "Muszę odpocząć, mamo. Odpocząć na dobre"
> Przypomniało mi to pytanie: "Jakie jest ostatnie słowo informatyka ma łożu
> śmierci?"
Jakie? :-)
Moje typy:
quit
exit
exit(0);
)))))))))))))))))))))))))))
:q
ZZ
^x^c
-
92. Data: 2005-10-22 12:45:03
Temat: Re: Jak czesto informatycy zapadaja na schizofrenie? [bylo: Re: jak myślicie]
Od: Wojciech Bańcer <p...@p...pl>
nbs napisał(a):
>>> - "Muszę odpocząć, mamo. Odpocząć na dobre"
>> Przypomniało mi to pytanie: "Jakie jest ostatnie słowo informatyka ma łożu
>> śmierci?"
> Jakie? :-)
Pewnie 'logout'. ;)
--
Wojciech 'Proteus' Bańcer
p...@p...pl
-
93. Data: 2005-10-22 12:52:51
Temat: Re: Jak czesto informatycy zapadaja na schizofrenie? [bylo: Re: jak myślicie]
Od: "Jotte" <t...@W...pl>
W wiadomości news:slrndlkd16.k32.proteus@ender.elsat.net.pl Wojciech
Bańcer <p...@p...pl> pisze:
>>> Przypomniało mi to pytanie: "Jakie jest ostatnie słowo informatyka
>>> ma łożu śmierci?"
>> Jakie? :-)
> Pewnie 'logout'. ;)
Bingo! ;)
--
Pozdrawiam
Jotte
-
94. Data: 2005-10-22 13:36:48
Temat: Re: Jak czesto informatycy zapadaja na schizofrenie? [
Od: nbs <n...@g...pl>
Immona wrote:
>
>>> Rozumiem dobrze, o czym mowisz, ale IMHO przesadzasz z ta wyjatkowoscia
>>> spolecznosci "geekowskiej" czy jak ja nazwac. Otoz zjawisko spolecznosci
>>> mocno polaczonej wspolnym zainteresowaniem, udzielajacej sobie wzajemnej
>>> daleko posunietej pomocy na podstawie przynaleznosci - bez wymogu
>>> osobistego znania czy blizszej przyjazni z tym, komu sie wyswiadcza
>>> uprzejmosc - jest bardzo stare, co najmniej tak jak masoneria :).
>>
>> Prosze, unikaj takich sformulowan bo jeszcze ktos podejrzy i Rydzykowi
>> doniesie. ;-)
>
> Czemu unikac, skoro wiadomo, ze to na tym glownie polega,
Gdzie? W IT? Przypadek Kiry jest dosyc jednostkowy. Daleko nam jeszcze
do zorganizowania takiego jak ma to miejsce chocby w srodowisku lekarzy.
> a znakomita
> wiekszosc osob bedacych w masonerii owa mityczna ideologie, ktora Rydzyk
> tak bardzo lubi straszyc, traktuje bynajmniej nie z takim
> zaangazowaniem, jakie Rydzyk glosi.
To o Rydzyku to byl zart! Juz predzej obawialbym sie dostania moherowym
beretem "bez leb". :-) Samo przyrownanie srodowiska geekow do masonerii
wydalo mi sie nieco zabawne.
> BTW znam z praktyki pewna inicjatywe "lożową", nie majaca akurat nic
> wspolnego z masoneria. Grupa osob, glownie studentow, zebrawszy sie
> postanowila pobawic sie w loze i udzielac sobie wzajemnej pomocy
> niezaleznie od osobistych sympatii.
Sek w tym, ze kazda loza/cech/zwiazek ma na celu polepszenie bytu swoich
czlonkow _kosztem_ pozostalych. Pol biedy jesli to tylko zabawa, gorzej
jesli ludzie zaczynaja to traktowac jako narzedzie do realizacji swoich
celow. Ja jestem za pozostawieniem spraw samym sobie. IT to
wystarczajaco trudna dzialka by mogla sama ograniczyc dostep do zawodu
"niepowolanym".
> Kazdy wypisal, czego by potrzebowal
> (glownie byly to sprawy dotyczace ciekawych praktyk, zdobycia po nizszej
> cenie jakiegos sprzetu lub dostepu do legalnej wersji jakiegos softu,
> szukania mieszkania, dorywczego zarobku, ot, zwykle problemy studenckie)
> i kazdy dostal pelna liste i mial uruchomic cala swoja wiedze i
> znajomosci, zeby jak najwiecej pomoc kolegom. Na kolejnych spotkaniach
> opisywano, co kto zrobil i jak i wychwalano dobroczyncow :) i oczywiscie
> na podstawie zaslug nadawano humorystycznie traktowane tytuly. Korzysci,
> jakie odniesli z tego wszyscy czlonkowie grupy, byly niezwykle w
> porownaniu do prostoty i malego zasiegu tej inicjatywy. Na szczescie po
> studiach sie rozjechali - bo mogliby potem wpasc na pomysl opanowywania
> swiata ;). Przelomowym pomyslem bylo to, ze zdecydowali sie podzielic
> sie ze soba szczegolowo tym, czego potrzebuja, w wiekszej grupie niz
> najblizsi znajomi, ktorych nie jest glupio poprosic o pomoc.
Hmm.. ciekawy eksperyment psychologiczny.
\R.
-
95. Data: 2005-10-22 13:46:31
Temat: Re: Jak czesto informatycy zapadaja na schizofrenie? [bylo: Re: jak myślicie]
Od: nbs <n...@g...pl>
Immona wrote:
>
> Soczewka kontaktowa z wyswietlaczem i dyskretnie uzywanym pilotem.
> Dwukropek i nawias pojawiaja sie na odpowiednia chwile w Twojej zrenicy,
> podczas gdy Ty zachowujesz kamienna twarz :D
Dobre! :-) To sie nawet da zrobic, musze podsunac ten pomysl chlopakom.
Ha! Juz widze te artykuly w prasie, ze co prawda nie udalo sie jeszcze
zrobic nano-dozownika insuliny ale sa juz w sprzedazy szkla kontaktowe z
przelaczanymi obrazami "teczowki".
\R.
-
96. Data: 2005-10-22 15:08:28
Temat: Re: Jak czesto informatycy zapadaja na schizofrenie? [bylo: Re: jak myślicie]
Od: Galathea <g...@n...poczcie.w.onet.pl>
20.10.2005 # 16:29:17, Kira napisała:
> Po samej sobie parę dość ciekawych objawów zresztą widzę ;)
> Czasami jak ktoś coś śmiesznego walnie, to zamiast się śmiać
> zdarza mi się spokojnie i bez zmiany wyrazu twarzy stwierdzić
> "ROTFL". Budzi to niejakie zaskoczenie i konsternację...
> A dzisiaj rano jak z gorączką leżałam, to z łóżka uparcie
> przez ładne parę sekund oglądałam własne okno na ścianie,
> w celu znalezienia na nim krzyżyka i zamknięcia go. Przez łeb
> przeleciało mi też, że i tak nie mam myszy bezprzewodowej i
> trzeba będzie tyłek ruszyć...
Ja z kolei we śnie "piszę" programy/skrypty itp. Zwłaszcza gdy
terminy gonią... Przewracam się z boku na bok i mówię do siebie:
"K... mać... przecież to nie zadziała". Rano wstaję niewyspany,
ale wiem, czego mam nie stosować. Idę do pracy i przez ponad 8h
piszę. Gdy wychodzę odczuwam silne zderzenie z RL - gdy nagle
widzę, że na tym świecie są ludzie. Przechodząc przez przejście
dla pieszych myślę o światłach - jaki sterownik przemysłowy
obsługuje te światła i dlaczego nie są "bardziej automatyczne"
i jak możnaby je wyłączyć (kill -9). A ludzie powinni przechodzić
FIFO, a nie wszyscy naraz, bo się przejście zapycha. Potem znów
idę spać i śni mi się mój ojciec, który mi tłumaczy dlaczego nie
mogę przekazać do funkcji takiego parametru jak chcę i że lepiej
tę funkcję napisać w asemblerze, bo będzie szybsza. Oczywiście
On informatykiem nie jest. Tak swoją drogą - mam trochę obaw, jak
długo wytrzymam jako informatyk. Momentami mam ochotę zostawić
to wszystko i bez słowa wyjść nigdy nie wracając do pracy.
Tak - wiem, jestem nienormalny :P, ale staram się odreagowywać
jak mogę - uprawiam sport, czytam (normalne książki - no w sumie
to fantastyka, ale nie o kompach). Może za jakiś czas będzie lepiej.
Na newsy mam czasu za mało, bo w pracy nie ma kiedy, a po
pracy nie chce mi się patrzeć na kompa. Ech. Może jednak powinienem
był pójść na tę psychologię :/.
--
pozdrawiam
-
97. Data: 2005-10-22 15:08:47
Temat: Re: Jak czesto informatycy zapadaja na schizofrenie? [bylo: Re: jak myślicie]
Od: "Immona" <c...@n...googlemailu>
Użytkownik "nbs" <n...@g...pl> napisał w wiadomości
news:djdbe8$sqs$1@inews.gazeta.pl...
> Immona wrote:
>>
>>> A zaprojektujesz za mnie strategię marketingową dla takiej branży? :)
>>
>> A komu chcecie to sprzedawac?
>
> Tym, ktorzy to kupia. ;-) A kupuja przewaznie firmy sredniej wielkosci o
[...]
Moje pytanie znaczylo raczej, czy ma o tym gadac do prezesow, marketoidow,
dzialow B+R czy do kogos innego.
I.
-
98. Data: 2005-10-22 16:15:15
Temat: Re: Jak czesto informatycy zapadaja na schizofrenie? [bylo: Re: jak myślicie]
Od: Sławomir Szyszło <s...@p...onet.pl>
Dnia Sat, 22 Oct 2005 16:08:28 +0100, Galathea <g...@n...poczcie.w.onet.pl>
wklepał(-a):
(...)
>Tak - wiem, jestem nienormalny :P, ale staram się odreagowywać
>jak mogę - uprawiam sport, czytam (normalne książki - no w sumie
>to fantastyka, ale nie o kompach). Może za jakiś czas będzie lepiej.
>
>Na newsy mam czasu za mało, bo w pracy nie ma kiedy, a po
>pracy nie chce mi się patrzeć na kompa. Ech. Może jednak powinienem
>był pójść na tę psychologię :/.
Raczej do psychologa - ciągłe patrzenie na świat pod kątem swojej pracy nie jest
normalne.
--
Sławomir Szyszło mailto:s...@p...onet.pl
FAQ pl.comp.bazy-danych http://www.dbf.pl/faq/
FAQ pl.comp.www.nowe-strony http://www.faq-nowe-strony.prv.pl/
-
99. Data: 2005-10-22 16:15:37
Temat: Re: Jak czesto informatycy zapadaja na schizofrenie? [bylo: Re: jak myślicie]
Od: Galathea <g...@n...poczcie.w.onet.pl>
22.10.2005 # 17:15:15, Sławomir Szyszło napisał:
> Raczej do psychologa[...]
Wiem wiem, ale ciągle to odkładam. Muszę w końcu się przejść ;).
--
pozdrawiam
-
100. Data: 2005-10-22 16:17:08
Temat: Re: Jak czesto informatycy zapadaja na schizofrenie? [
Od: "Immona" <c...@n...googlemailu>
Użytkownik "nbs" <n...@g...pl> napisał w wiadomości
news:djdev6$cij$1@inews.gazeta.pl...
> Immona wrote:
>>
>>>> Rozumiem dobrze, o czym mowisz, ale IMHO przesadzasz z ta wyjatkowoscia
>>>> spolecznosci "geekowskiej" czy jak ja nazwac. Otoz zjawisko
>>>> spolecznosci
>>>> mocno polaczonej wspolnym zainteresowaniem, udzielajacej sobie
>>>> wzajemnej
>>>> daleko posunietej pomocy na podstawie przynaleznosci - bez wymogu
>>>> osobistego znania czy blizszej przyjazni z tym, komu sie wyswiadcza
>>>> uprzejmosc - jest bardzo stare, co najmniej tak jak masoneria :).
>>>
>>> Prosze, unikaj takich sformulowan bo jeszcze ktos podejrzy i Rydzykowi
>>> doniesie. ;-)
>>
>> Czemu unikac, skoro wiadomo, ze to na tym glownie polega,
>
> Gdzie? W IT? Przypadek Kiry jest dosyc jednostkowy. Daleko nam jeszcze do
> zorganizowania takiego jak ma to miejsce chocby w srodowisku lekarzy.
nie jest bynajmniej jednostkowy. Tyle, ze zjawisko nie dotyczy IT w sensie
programistow czy adminow, a raczej mniejszych grup. Technologia jest czesto
jedynie wykorzystywana do komunikacji, niekoniecznie bedac glownym
przedmiotem zainteresowania.
Co do jednostkowosci: doswiadczylam czegos takiego jak Kira. Nie wiem, czy
jej klawiatura byla przecietnym przykladem, czy szczytem. Ja dostalam kiedys
w podobny sposob caly komputer. A innym razem okolo pierwszej w nocy
zadzwonila do mnie dziewczyna, ktorej nie znalam zupelnie; moze jej nick mi
raz czy dwa mignal na sieci, ale bez kontaktu bezposredniego. Znalazla sie w
moim miescie wskutek nieszczesliwego przypadku sama, pozno w nocy, bez
noclegu i kasy na hotel, wiec zadzwonila do swoich znajomych, z ktorych
niektorzy byli moimi z "kregu scislej pomocy towarzyskiej" i po telefonach
dotarla do mnie. Kazalam jej wlazic do mojego lozka i spac, bo bylam
zmeczona i nie mialam ochoty niespodziewanemu gosciowi przygotowywac innego
lozka. I obudzilam sie rano we wlasnym mieszkaniu przytulona do zupelnie
nieznajomej osoby :). Mam sporo takich historyjek i te doswiadczenia wiele
mi daly, uczac miedzy innymi, ze zawsze bedzie w poblizu ktos, kto bedzie
mogl pomoc i to zrobi.
>> BTW znam z praktyki pewna inicjatywe "lożową", nie majaca akurat nic
>> wspolnego z masoneria. Grupa osob, glownie studentow, zebrawszy sie
>> postanowila pobawic sie w loze i udzielac sobie wzajemnej pomocy
>> niezaleznie od osobistych sympatii.
>
> Sek w tym, ze kazda loza/cech/zwiazek ma na celu polepszenie bytu swoich
> czlonkow _kosztem_ pozostalych. Pol biedy jesli to tylko zabawa, gorzej
> jesli ludzie zaczynaja to traktowac jako narzedzie do realizacji swoich
> celow. Ja jestem za pozostawieniem spraw samym sobie. IT to
Jakim kosztem pozostalych?
W poprzednim przykladzie, kto stracil?
Bo chyba nie powiesz, ze ktos, kto znalazl sie sam w nocy w innym miescie
bez kasy na hotel i nie mial do kogo zadzwonic?
Wiekszosc takich spraw odbywa sie nie na zasadzie odebrania komus zasobow,
tylko na wykorzystaniu zasobow "leżących odlogiem", co do ktorych ich
wlasciciel nie wie, ze ktos ich potrzebuje.
I.