-
31. Data: 2003-07-26 11:26:00
Temat: Re: Idealny pracodawca/pracownik - wzór
Od: Rafał <t...@n...pl>
Pracodawca X wrote:
> W związku z tak zagorzałą dyskusją poniżej - interesuje mnie Wasz wzór
> pracodawcy - jako pracodawca postanawiam podporządkować się grupię
> rządzącej (bezrobotnej) aby wszystkim nam było lepiej...
> chciałbym poznać Wasze wyobrażenie o pracodawcy, jakiego jesteście w
> stanie zaakaceptować.
Proponuję takie pojęcie: "human relations". Wszystko co robimy w tym kraju i
wielu innych, jest w zasadzie oparte o... ślepe prawo i kodeksy... A
przecież nikt nie jest cudowny na 100% i każdemu się zdarzają pewne omyłki.
Dlatego odbry pracodawca- to pracodawca z zasadami jak i z pewnym wyczuciem
moralności, umiejący zrozumieć pracownika. Pogodzić swoje cele znakomitego
zysku i mercedesa w garażu, z faktem, że pracownik też coś z tego powinien
mieć. Dlatego też pracodawca musi pamiętać, że _każdy_ pracownik to też...
człowiek. Ma swoje słabości (a kto ich nie ma???), ma swoje zalety. Od
niego, od pracodawcy zależy czy sobie tego pracownika dobrze wyszkoli,
zwalczy wady, powiększy zalety - osiągając sukces współny - zwiększenie
wydajności - zwiększenie zysku pracownika i pracodawcy...
Mrzonki...?
To nie kodeks pracy i inne prawne papiery powinny regulować środowisko
pracy, ale po prostu i przede wszystkim prawo moralne, zwyczajowe,
kulturalne i nasze wychowanie. Bo co z tego, że pracodawca będzie spełniał
wszystko co w kodeksie i pracownik będzie realizował jego polecenia, jeśli
stosunki pomiędzy przełożonym a podwładnym będą sięgały delikatnie mówiąc -
dna?
A przecież do rpacy nie przychodzimy popyskować sobie wzajemnie, tylko
pracować - dla zysku wspólnego...
> Jednocześnie też sugeruję uruchomić wodze wyobraźni i równolegle stworzyć
> wzór pracownika - porównamy oczekiwania i możliwości porozumienia się
> jednej
> i drugiej strony barykady.... prawie jak na wojnie...:
> bezrobotni i pracownicy vs pracodawcy
Możę to nie w temacie, ale przyszłym i obecnym pracodawcom, radzę zastanowić
się nad sformułowaniem pojęcia: "premia uznaniowa", "pensja". Jeśli to
pierwsze, wchodzi co miesiąc w skład tego drugiego, to w pewnej chwili,
może się zdarzyć tak, że pracodawca, straci możliwość nagrodzenia
pracownika za dodatkowy trud, tudzież możliwością ukarania pracownika,
będzie... cofnięcie premii... Stąd też moje rozważania nad możliwością
zwiększenie poza umową o pracę, możliwości nagrodzenia pracownika... I
fajnie byłoby, gdyby takie nagradzanie, nie było oczywiście opodatkowane...
(rzucanie belek pod nogi, i skakanie po kołodkach zaczyna mnie
denerwować...)
Pozdrawiam
Rafał
--
Życie jest jak papier toaletowy...
-
32. Data: 2003-07-26 22:35:39
Temat: Re: Odp: Re: Idealny pracodawca/pracownik - wzór
Od: "Jarosław Wiechecki" <j...@p...onet.pl>
Użytkownik "Nina M. Miller" <n...@p...ninka.net> napisał w wiadomości
news:m2k7a53oh1.fsf@pierdol.ninka.net...
> "Jarosław Wiechecki" <j...@p...onet.pl> writes:
>
> > Użytkownik "Nina M. Miller" <n...@p...ninka.net> napisał w
wiadomości
> > news:m2ispqulnq.fsf@pierdol.ninka.net...
> > > "Jarosław Wiechecki" <j...@p...onet.pl> writes:
> > >
> > >
> > > > Przeciętny Europejczyk jest inteligentniejszy od przeciętnego
> > Amerykanina,
> > > > lepiej wykształcony i zorganizowany. Przykład?Zsocjalizowana
gospodarka
> > >
> > > mozesz mnie skierowac do jakichs badan na ten temat? bo prawde mowiac
> > > tematem sie interesuje, ale nie obilo mi sie o oczy.
> >
> > Niestety, nie pamiętam źródła. Bodajże był to Economist i to co rzucało
się
> > w oczy to,że Amerykanie pracują 15% - 20% więcej niż Europejczycy.
>
> no i z faktu, ze przecietny amerykanin pracuje wiecej wyciagasz
> wniosek, ze europejczyk jest inteligentniejszy, lepiej wyksztalcony i
> zorganizowany?
>
> no... pogratulowac opanowania metodologii naukowej jak rowniez podstaw
> logiki ;)
>
IMHO: Tak jest. Amerykanie to banda aroganckich, chciwych, egoistycznych
buraków. Efektywnie na takie określenie pracowali przez dziesiątki lat.
--
pozdrawiam
Jarosław Wiechecki
-
33. Data: 2003-07-26 22:45:42
Temat: Re: Odp: Re: Idealny pracodawca/pracownik - wzór
Od: "Jarosław Wiechecki" <j...@p...onet.pl>
Użytkownik "Michał Gancarski" <w...@e...org.pl> napisał w wiadomości
news:bftahs$kk$1@atlantis.news.tpi.pl...
>
> > > > państw EU, które mimo wielkich narzutów socjalnych mają prawie
> > identyczny
[..]
> > Są różnice.
>
> I to znaczne, półtora raza :-)
Tak jak napisałem. Fory dzięki wojnie oraz rewolucji IT.Wykorzystali to -
ich sprawa.
>
> > Tylko, że w Europie poniżej minimum socjalnego nie żyje 15%
> > społeczeństwa. W Europie skandal taki jak z Enronem i jego funduszem
> > emerytalnym nie byłby możliwy.
>
> Nie słyszałeś o przekrętach z Vivendi? :-) W Europie takie rzeczy dzieją
się
> bez przerwy (inaczej niż skanadalem nie mogę nazwać tego, że dopłaca się
> miliardy euro do nierentownych firm czy branż, które są faktycznymi
> bankrutami), różnica jest taka, że w USA od razu się bankrutuje, a w
Europie
> firma jest podtrzymywana przez państwo. Europa ma swoje skandale, jak
> regulacje procesów produkcji, które w Stanach nie mogłyby mieć miejsca.
Ostatnie przykłady "liberalnego" traktowania własnych firm:
-cła na stal
-Pentagon chce zakupić ok 100 boeingów
-W przetargu na nowy myśliwiec wygrał Lockeed Martin, nie Boeing.
-Ochronia rynku rolnego przed tanią konkurencją z Am. Płd.
-Ochrona własnego rynku pracy.
Doprowadzenie do updałości hut to paredziesiąt tysięcy bezrobotnych i
uzależnienie od importowanej stali. Raczej nie można sobie na to pozwolić.
Podobnie jest Boeingiem, Lockheedem, rynkiem rolnym i wieloma innymi
firmami. Nikt przy zdrowych zmysłach nie uzależni się od innego państwa.
>
> > Stanach jest. Po drugie: Europa startowała
> > po II w.ś ze zdecydowanie niższego poziomu.
>
> A kto pomógł? USA wywaliło w II WŚ masę kasy.
Ponieważ im się opłacało.
[...]
> No więc, tak jak pisałem, New Deale i pociotki Keynesa. I nie, nie OT,
> Keynes po prostu nie miał racji,
O tym, które rozwiązanie było lepsze moglibyśmy mówić, gdyby oba zostały
wdrożone w tych samych warunkach. Wtedy doświadczalnie moglibyśmy się o tym
przekonać. Oczywiście jest to niemożliwe. Dlatego pozostaje "gdybanie". Ja
nie mam czasu na dyskusje o tym "co by było gdyby".
>na gruncie teorii jego metody można
> rozpierniczy w drobny mak, na gruncie praktyki nie stało się nic innego.
Sam
> Sir John-Maynard K. wyraźnie zaznaczył pod koniec swojego życia, że nie
> tworzył ekonomii na czas pokoju, on chciał tylko wygrać z Wielkim Kryzysem
> czy zniszczeniami powojennymi.
"Lepszy dobry plan na dzisiaj niż bardzo dobry na jutro". George Patton.
Jeden z najwybitniejszych amerykańskich generałów.
--
pozdrawiam
Jarosław Wiechecki
-
34. Data: 2003-07-27 00:18:46
Temat: Re: Idealny pracodawca/pracownik - wzór
Od: n...@a...pl
Ot prosze.... (wersja skrocona)
Idealny pracownik:
- wiek nie przekraczajacy 25 lat
- 5 letnia praktyka w renomowanej firmie na podobnym stanowisku
- ukonczone studia wyzsze (nawet jesli ma sie zamiatac w biurze)
- posiadanie wszytkich mozliwych certyfikatow (szczegolnie w przypadku
informatykow)
- dobra prezencja
- chec pracy za darmo
Idealny pracodawca:
- nie duzo wymagajacy
- duzo placacy
- najlepiej zeby cala robote robil za pracownika
Pozdrawiam
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
-
35. Data: 2003-07-27 07:31:41
Temat: Re: Idealny pracodawca/pracownik - wzór
Od: Flyer <f...@p...gazeta.pl>
Flyer napisał:
> > a czy ktoś odważy się na tym "forum" okreslić zadania i obowiązki pracownika
> > (wymagania, które powinien spełniać, co powinien sobą reprezentować, na ile
> > uczestniczyć w rozwoju całej firmy, jakie poświęcenia jest w stanie ponieść
> > dla lepszego bytu.....)
Wczoraj nie mogłem zasnąć - było za gorąco i znalazłem dalszą część
odpowiedzi na ten post, więc kontynuuję.
We wcześniejszych postach na grupie dałem już wyraz temu, że tak
naprawdę pracodawcy i pracownicy nie różnią się między sobą,
przynajmniej jeżeli chodzi o zachowania sprzedażowe [chciwość?,
minimalizacja ceny zakupu, maksymalizacja ceny sprzedaży, chciejstwo].
Ale dawałem się zwodzić "obrońcom pracodawców", którzy jak w grze kółko
i krzyżyk, utrzymywali moje rozumowanie w defensywie - a dlaczego niby
pracodawca ma zważać na jakieś humanistyczne hasła pracowników?. A
dlatego, że sam takimi szermuje, bo czym innym jest owo "poświęcanie
się" czy "uczestnictwo". Logicznie rzecz ujmując pracodawca powinien
zachowywać się wobec pracowników, jak wobec podwykonawców, tj. przed
zleceniem im czegokolwiek powinna powstać wyczerpująca specyfikacja. Ale
tego nie robi - oczekuje od nich zachowan nie mieszczących się w żadnych
przepisach kodeksowych, czyli - dla poprawy stosunków musi istnieć
wzajemne zrozumienie celów i faktów [oczywiście tam gdzie da się to
zrobić - nie każdy pracownik i nie każdy pracodawca jest Einsteinem ;)],
bo tych nie da się zawrzeć w formułkach umowy o pracę - nie chodzi mi
tutaj o stosunki familiarne ani fratermizację. Jeżeli pracodawca jest
lękliwym i zakompleksionym autokratą, to do takiego układu również nie
dojdzie.
Dodatkowo - jestem za całkiem jasnym rozliczaniem finansowym czasu pracy
pracowników - spóźni się, odrabia albo potrąca mu się z pensji, będzie
dłużej pracować - dostaje nadgodziny. Co zabawniejsze, nie jestem za tym
z pobudek humanistycznych [choć taki układ jest chyba dosyć przejrzysty
i sprawiedliwy], ale z powodu mozliwości uświadomienia pracodawcy, jaki
jest rzeczywisty koszt produktów, które wytwarza. Do kategorii kosztowej
zaliczyłbym również wszelką sprawozdawczość - w firmie, w której
pracowałem nikt nigdy nie liczył, ile bzdurne i autokratyczne pomysły na
sprawozdawczośc kosztowały firmę, a jest to do wyliczenia [dlaczego
bzdurne - pominę, bo było by tego zbyt dużo do opisywania].
Flyer
-
36. Data: 2003-07-27 18:12:07
Temat: Re: Odp: Re: Idealny pracodawca/pracownik - wzór
Od: "Michał Gancarski" <w...@e...org.pl>
> > > > > państw EU, które mimo wielkich narzutów socjalnych mają prawie
> > > identyczny
> [..]
> > > Są różnice.
> >
> > I to znaczne, półtora raza :-)
>
> Tak jak napisałem. Fory dzięki wojnie oraz rewolucji IT.Wykorzystali to -
> ich sprawa.
Reowlucja IT bo inwestycje :-) Zresztą krach kopnął ich potwornie ale się
szybko wykaraskali. I, ponownie, Europejczykom nikt walczyć między sobą nie
kazał. To niby nie jest takie proste, ale tak naprawdę jast AŻ TAK proste.
Różnica mentalności, poszczególne stany też mogłyby się sobie rzucać do
gardeł.
> > Nie słyszałeś o przekrętach z Vivendi? :-) W Europie takie rzeczy dzieją
> się
> > bez przerwy (inaczej niż skanadalem nie mogę nazwać tego, że dopłaca się
> > miliardy euro do nierentownych firm czy branż, które są faktycznymi
> > bankrutami), różnica jest taka, że w USA od razu się bankrutuje, a w
> Europie
> > firma jest podtrzymywana przez państwo. Europa ma swoje skandale, jak
> > regulacje procesów produkcji, które w Stanach nie mogłyby mieć miejsca.
>
> Ostatnie przykłady "liberalnego" traktowania własnych firm:
> -cła na stal
Dodam jeszcze inny przykład: rolnictwo i dopłaty, chć znacznie niższe niż w
ramach CAP. To są przykłady ZŁYCH zjawisk w USA, tam gospodarka i polityka
też się przenikają. Poziom redystrybucji PKB także rośnie.
> -Pentagon chce zakupić ok 100 boeingów
> -W przetargu na nowy myśliwiec wygrał Lockeed Martin, nie Boeing.
No i? Przecież Boeing jak i LM to przedsiębiorstwa amerykańskie, więc gdzie
tu wybór między zagranicznym, a "swoim". A to, że kupują u swoich
przedsiębiorstw to niby dowód na co, że wspierają "swoich"? Bzdura, to nigdy
nie napędza gospodarki w zdrowy sposób (bo niby jak?).
> -Ochronia rynku rolnego przed tanią konkurencją z Am. Płd.
NAFTA - wolnocłowy handel między krajami obu Ameryk. Bez biurokracji, bez
"ujednolicania" rynku, bez norm, bez centralnych urzędów.
> -Ochrona własnego rynku pracy.
Nie ochrona tylko ingerencja w rynek pracy, bądźmy precyzyjni, bo słowo
"ochrona" nie bardzo pasuje do nadawania przywilejów kosztem reszty
gospodarki. Sami utrudniają życie swoim firmom ale to już problem
polityczny, "ochrona" rynku pracy świetnie się sprzedaje w wyborach.
> Doprowadzenie do updałości hut to paredziesiąt tysięcy bezrobotnych i
> uzależnienie od importowanej stali. Raczej nie można sobie na to pozwolić.
Widocznie same się doprowadziły. Czego nie można, to przede wszystkim
pozwolić sobie na utrzymanie nierentownych przedsiębiorstw kosztem tych,
które ciągną gospodarkę. I nyby czemu nie można? A jeśli w kraju nie danych
złóż? A jeśli są tak rzadkie, że ich ceny byłyby bardzo wysokie?
> Podobnie jest Boeingiem, Lockheedem, rynkiem rolnym i wieloma innymi
> firmami. Nikt przy zdrowych zmysłach nie uzależni się od innego państwa.
To jakaś doktryna z XIX w? W erze międzynarodowego handlu każdy jest
uzależniony w jakimś stopniu od dostaw rozmaitych produktów z zewnątrz. I
nigdy gospodarki poszczególnych pańśtw nie rozwijały się tak szybko, jak
podczas działania porozumień o wolnym, bezcłowym handlu. W dziedzinie
rolnictwa bezcłowy import towarów żywnościowych np. z państw afrykańskich
byłby najbardziej humanitarnym posunięciem, zarówno dla tych państw, jak i
dla ludności pańśtw otwartych na te produkty. Cła zawsze są szkodliwe, bo
nie pozwalają obywatelom zamkniętych krajów na kupno tańszych produktów i
kierują ich, drogą regulacji, do produktów krajowych, często gorszych
(inaczej nie byłoby zainteresowania importem). Firmy, które żyją z
przetwarzania oclonych dóbr, mają dodatkowo utrudnioną sytuację, a te z
"chronionych" branż nie skupiają się na swojej konkurencyjności, tylko na
zachowaniu przywilejów. W zasadzie nie ma nterwencjonizmu, który nie
odbywałby się kosztem ogółu najsprawniej działających przedsiębiorstw,
dotyczy to także ceł.
> > > Stanach jest. Po drugie: Europa startowała
> > > po II w.ś ze zdecydowanie niższego poziomu.
> >
> > A kto pomógł? USA wywaliło w II WŚ masę kasy.
>
> Ponieważ im się opłacało.
Bo to dobrzy biznesmeni są. Wiedzą, że handel międzynarodowy się opłaca,
nawet jeśli "naraża" się własne firmy na import konkurencyjnych produktów.
> > No więc, tak jak pisałem, New Deale i pociotki Keynesa. I nie, nie OT,
> > Keynes po prostu nie miał racji,
>
> O tym, które rozwiązanie było lepsze moglibyśmy mówić, gdyby oba zostały
> wdrożone w tych samych warunkach. Wtedy doświadczalnie moglibyśmy się o
tym
> przekonać. Oczywiście jest to niemożliwe. Dlatego pozostaje "gdybanie". Ja
> nie mam czasu na dyskusje o tym "co by było gdyby".
To co piszesz to demagogia, ponieważ ekonomia nigdy nie dysponuje "czystymi"
danymi eksperymentalnymi, metodologia tej nauki z oczywistych względów nie
może być taka sma jak nauk przyrodniczych. Nie zmienia to faktu, że oba
rozwiązania były wprowadzane w całej historii świata w rozmaitych warunkach
i nigdy rozwinięty interwencjonizm nie przycznił się do dług ofalowego
wzrostu, bez względu na kulturę czy sytuację kraju. Przykłady empiryczne to
w zasadzie historia gospodarcza dowolnego kraju. Reszty dostarcza bardzo
przekonująca teoria. Keynesizm, wprowadzany w latach 60 - 70, to był właśnie
interwencjonizm i po prostu musiał się zakończyć tak jak się zakończył. To
nie gdybanie, gdy przelewasz wodę z garnka do granka, to wody nie przybywa,
jak chcieliby "oświeceni interwencjoniści".
> >na gruncie teorii jego metody można
> > rozpierniczy w drobny mak, na gruncie praktyki nie stało się nic innego.
> Sam
> > Sir John-Maynard K. wyraźnie zaznaczył pod koniec swojego życia, że nie
> > tworzył ekonomii na czas pokoju, on chciał tylko wygrać z Wielkim
Kryzysem
> > czy zniszczeniami powojennymi.
>
> "Lepszy dobry plan na dzisiaj niż bardzo dobry na jutro". George Patton.
> Jeden z najwybitniejszych amerykańskich generałów.
"Uh, oh", Alicja w Krainie Czarów. Wybacz, ja rozumiem, że Patton ale takim
cyctatem nic nie udowadniasz. Keynes, nie dość że sam miał wątpliwości co do
swoich teorii, to był też słabo rozumiany przez rzekomych następców, którzy
chyba go nie doczytali, a o tym czemu chciał sterować podażą pieniędzy,
pisał w swoim sztandarowym dziele. Konia z rzędem temu zwolennikowi
"wspierania popytu konsumpcyjnego przez państwo", kto się w tym orientuje.
Dokładnie tak samo, jak z piewcami "społecznej gospodarki rynkowej".
--
++ Michał Gancarski ++
++ w...@e...org.pl ++
Even if a woodchuck could chuck wood
why would the woodchuck chuck?
-
37. Data: 2003-07-28 03:50:30
Temat: Re: Idealny pracodawca/pracownik - wzór
Od: "gromax" <g...@g...pl>
> i to niestety nie jest do kńca prawda. bo współpracowałem i z małymi
firmami
> > i z duzymi. na zasadzie bycia pracownikiem, zleceniodawcą,
zleceniobiorcą,
> > kierowania różnymi pracami itp. A od pewnego czasu muszę się zadowalać
> > jedynie malutkimi zleconkami które pozwalają (albo i nie ) na bylejakie
> > przeżycie. Jestem pracowity, potrafię pracować przez kilka dób non-stop
>
> tylko ze twoj poprzedni post pokazal, iz nie masz takiej mentalnosci,
> jak opisana.
// ciach //
rozwiń swoją myśl, bo nie zrozumiałem
// ciach //
> i jeszcze jedno: byc w czyms dobrym nie znaczy odwalac dupogodziny.
> tak wiec to, ze potrafisz iles-tam przesiedziec w firmie mnie
> osobiscie nie przekonuje, ze jestes dobrym pracownikiem.
// ciach //
opis bycia dużą ilość czasu - a nie powiesz mi że to było mało - obrazuje,
że wykonywałem jakąś czynność, która wymagała ciągłego nadzoru, i musiałem
to robić osobiście. Przy 10 - kilkunastu godzinach jeszcze by takie coś
uszło (mam na myśli odwalanie dupogodzin)
poza tym dyskusje na grupie nie są według mnie rozmowami z pracodawcą.
Owszem, i ty i każdy kto to czyta z jakimś tam prawdopodobieństwem
pracodawca być może. Chcę przez to powiedzieć, że nie chcę tu udowadniać
swojej wyższości nad innymi, że jestem super-hiper. pisząc o długim czasie
pracy chciałem pokazać, że jestem gotów do poświęcenia się i oddania pracy.
Jak chcesz, to ci mogę opisac step-by-step czynności które wtedy
wykonywałem. Mimo ze to było ponad 2 lata temu.
// ciach //
> jesli zas chodzi o umiejetnosc sprzedawania siebie - tego sie mozna
> nauczyc.
> skoro do tej pory sie nie nauczyles, mimo znajdowania sie w kiepskiej
> sytuacji - to dlaczego?
> jaka gwarancje pracodawca bedzie mial, ze jakiejs innej rzeczy dla
> ciebie nowej, ktorej nie znasz, sie nauczysz?
// ciach //
Masz 100% racji. Wyżalenie się na grupie pozwoliło mi chociażby obiektywne
spojżenie w swoją ofertę dla potencjalnego pracodawcy, jakim jest życiorys.
I dalej będę szukał właściwego środka dotarcia do potencjalnego pracodawcy z
tym czego on oczekuje. Nie jestem (mam taką nadzieję, sic!) już
żółłtodziobem który nic nie potrafi. Za słowami o słabym sprzedawaniu się
głównie kryje się myśl, że póki co muszę odbębniać jakieś "fuchy" a nie
pracuję dla jakiejś większej firmy.
// ciach //
--
Nina Mazur Miller
n...@p...ninka.net
http://pierdol.ninka.net/~ninka/
// ciach //
gromax
-
38. Data: 2003-07-28 05:16:41
Temat: Re: Idealny pracodawca/pracownik - wzór
Od: n...@p...ninka.net (Nina M. Miller)
"gromax" <g...@g...pl> writes:
> > i jeszcze jedno: byc w czyms dobrym nie znaczy odwalac dupogodziny.
> > tak wiec to, ze potrafisz iles-tam przesiedziec w firmie mnie
> > osobiscie nie przekonuje, ze jestes dobrym pracownikiem.
> // ciach //
>
> opis bycia dużą ilość czasu - a nie powiesz mi że to było mało - obrazuje,
> że wykonywałem jakąś czynność, która wymagała ciągłego nadzoru, i musiałem
> to robić osobiście. Przy 10 - kilkunastu godzinach jeszcze by takie coś
> uszło (mam na myśli odwalanie dupogodzin)
> poza tym dyskusje na grupie nie są według mnie rozmowami z pracodawcą.
> Owszem, i ty i każdy kto to czyta z jakimś tam prawdopodobieństwem
> pracodawca być może. Chcę przez to powiedzieć, że nie chcę tu udowadniać
> swojej wyższości nad innymi, że jestem super-hiper. pisząc o długim czasie
> pracy chciałem pokazać, że jestem gotów do poświęcenia się i oddania pracy.
> Jak chcesz, to ci mogę opisac step-by-step czynności które wtedy
> wykonywałem. Mimo ze to było ponad 2 lata temu.
Ja akurat Cie nie zzatrudnie, wiec mozesz sobie darowac. Jednak
podkreslanie _najpierw_ ilosci godzin a nie tego, co sie osiagnelo w
pracy jest bardzo znaczace.
I nie chodzi tu o zadne udowadnianie wyzszosci - bo kogo i nad czym?
CV i rozmowa to jest moment, w ktorym sprzedajesz siebie - swoje
umiejetnosci.
Jesli na pierwszym miejscu stawiasz - badz uwypuklasz - ilosc
dupogodzin, a nie co innego, to znaczy, ze te dupogodziny sa w twoim
mniemaniu najwazniejsze. Skoro Ty tak to prezentujesz i tak sadzisz,
czemu pracodawca mialby uwazac, ze jest inaczej?
Jesli chcesz podkreslic, ze jestes gotowy zostac po godzinach - to po
prostu mowisz, ze w razie potrzeby i pilnego projektu jestes w stanie
pracowac, poki nie skonczsz na czas. Ze zalezy ci na jakosci i efekcie.
A nie ze "siedzialem iles-tam godzin gdzies-tam".
To zreszta co chcesz zpowiedziec daje sie okreslic ladnym zwrotem:
"ability to work in serious time constrains".
> > jesli zas chodzi o umiejetnosc sprzedawania siebie - tego sie mozna
> > nauczyc.
> > skoro do tej pory sie nie nauczyles, mimo znajdowania sie w kiepskiej
> > sytuacji - to dlaczego?
> > jaka gwarancje pracodawca bedzie mial, ze jakiejs innej rzeczy dla
> > ciebie nowej, ktorej nie znasz, sie nauczysz?
> Masz 100% racji. Wyżalenie się na grupie pozwoliło mi chociażby obiektywne
> spojżenie w swoją ofertę dla potencjalnego pracodawcy, jakim jest życiorys.
> I dalej będę szukał właściwego środka dotarcia do potencjalnego pracodawcy z
> tym czego on oczekuje. Nie jestem (mam taką nadzieję, sic!) już
> żółłtodziobem który nic nie potrafi. Za słowami o słabym sprzedawaniu się
> głównie kryje się myśl, że póki co muszę odbębniać jakieś "fuchy" a nie
> pracuję dla jakiejś większej firmy.
Bo pewnie twoje CV przepada w przedbiegach i na rozmowach zle wypadasz.
Moze wartoby nad tym troche popracowac?
jedna z pierwszych rzeczy, jakie ucza na kursach przygotowujacych do
szukania pracy to jak pisac tzw. "CAR" statements.
challenge-action-response czyli przekladajac na polski:
wyzwanie-akcja(plan)-odpowiedz.
chodzi o to, zeby w taki wlasnie sposob zapisac przebieg swojej
kariery. Bo to pracodawcy pokazuje, ze jestes aktywny, koncentrujesz
sie na konkretnych problemach i je rozwiazujesz. Ze jestes skuteczny.
Pisanie zas CV w sposob
od.. do... pracowalem w firmie X na stanowisku Y - nie daje zadnych
informacji o Tobie jako pracowniku.
Rownie dobrze bowiem moze znaczyc, ze jestes dobry jak i przecietny a
nawet kiepski - taki, co to wlsnie odwala tylko dupogodziny i robi
tylko jak mu ktos palcem pokaze skad dokad.
takie CV w sytuacji, gdy jestes ty jeden albo i paru innych kandydatow
pewnie by starczylo; ale gdy musisz na to samo stanowisko konkurowac z
kilkudziesiecioma czy kilkuset innymi - odpadasz.
--
Nina Mazur Miller
n...@p...ninka.net
http://pierdol.ninka.net/~ninka/
-
39. Data: 2003-07-28 11:16:11
Temat: Re: Idealny pracodawca/pracownik - wzór
Od: "gromax" <g...@g...pl>
// ciach //
> Ja akurat Cie nie zzatrudnie, wiec mozesz sobie darowac.
to chyba napisałem, ze nie uważam grupy za miejsce do szukania pracy.
Zresztą za ocean sie nie wybieram (przynajmniej na razie)
// ciach //
> Jednak podkreslanie _najpierw_ ilosci godzin a nie tego, co sie osiagnelo
w
> pracy jest bardzo znaczace.
// ciach //
racja
// ciach //
> CV i rozmowa to jest moment, w ktorym sprzedajesz siebie - swoje
> umiejetnosci.
// ciach //
> Jesli chcesz podkreslic, ze jestes gotowy zostac po godzinach - to po
> prostu mowisz, ze w razie potrzeby i pilnego projektu jestes w stanie
> pracowac, poki nie skonczsz na czas. Ze zalezy ci na jakosci i efekcie.
> A nie ze "siedzialem iles-tam godzin gdzies-tam".
// ciach //
czasem wydaje się że najprostrze rozwiązania są najtrudniejsze :)
a poważniej - w poście napisałem skrótowo. To co piszesz jest dla mnie
oczywiste, może też jest prawdziwe że nie potrafię tego odpowiednio
przekazać. nic to, trzeba nad soba pracować
// ciach //
> To zreszta co chcesz zpowiedziec daje sie okreslic ladnym zwrotem:
> "ability to work in serious time constrains".
// ciach //
dokładnie tak jest. nie potrafię skończyć bez zakończenia, oczywiście
najlepiej pozytywnego
// ciach //
> Bo pewnie twoje CV przepada w przedbiegach i na rozmowach zle wypadasz.
> Moze wartoby nad tym troche popracowac?
// ciach //
możliwe że tak jest. i staram sie nad tym pracować
> jedna z pierwszych rzeczy, jakie ucza na kursach przygotowujacych do
> szukania pracy to jak pisac tzw. "CAR" statements.
>
> challenge-action-response czyli przekladajac na polski:
> wyzwanie-akcja(plan)-odpowiedz.
// ciach //
tego staram się trzymać
> chodzi o to, zeby w taki wlasnie sposob zapisac przebieg swojej
> kariery. Bo to pracodawcy pokazuje, ze jestes aktywny, koncentrujesz
> sie na konkretnych problemach i je rozwiazujesz. Ze jestes skuteczny.
>
> Pisanie zas CV w sposob
> od.. do... pracowalem w firmie X na stanowisku Y - nie daje zadnych
> informacji o Tobie jako pracowniku.
> Rownie dobrze bowiem moze znaczyc, ze jestes dobry jak i przecietny a
> nawet kiepski - taki, co to wlsnie odwala tylko dupogodziny i robi
> tylko jak mu ktos palcem pokaze skad dokad.
>
> takie CV w sytuacji, gdy jestes ty jeden albo i paru innych kandydatow
> pewnie by starczylo; ale gdy musisz na to samo stanowisko konkurowac z
> kilkudziesiecioma czy kilkuset innymi - odpadasz.
// ciach //
data, firma, stanowisko to podstawa. do tego zawsze dodaję punkty: 1
obowiązki na stanowisku, 2 osiagnięcia (zrobiłem, wpłynąłem, poprawiłem,
liczby). to juz od dawna stosuję. aczkolwiek w przypadku porad nie jestem na
nie głuchy
--
> Nina Mazur Miller
> n...@p...ninka.net
> http://pierdol.ninka.net/~ninka/
gromax
-
40. Data: 2003-07-30 16:48:21
Temat: Re: Odp: Re: Idealny pracodawca/pracownik - wzór
Od: "Jarosław Wiechecki" <j...@p...onet.pl>
Użytkownik "Michał Gancarski" <w...@e...org.pl> napisał w wiadomości
news:bg14mh$gv5$1@atlantis.news.tpi.pl...
> > > > > > państw EU, które mimo wielkich narzutów socjalnych mają prawie
> > > > identyczny
> > [..]
> > > > Są różnice.
> > >
> > > I to znaczne, półtora raza :-)
> >
> > Tak jak napisałem. Fory dzięki wojnie oraz rewolucji IT.Wykorzystali
to -
> > ich sprawa.
>
[...]
Dla mnie EOT. Ty jesteś idealistycznie nastawionym konserwatystą sądzącym,
że wszyscy ludzie są mądrzy, inteligentni i kierują się w życiu logiką. Ja
jestem realistycznie nastawionym liberałem, wiedzącym że: ludzie nie są
mądrzy (nie szukają wiedzy, która jest im niepotrzebna), ich inteligencja
oscyluje wokół średniej (zazwyczaj jest niższa) a w życiu kierują się
bodźcami wysyłanymi przez otoczenie.Ty zakładasz, że takie rozwiązania jak
niskie podatki, liberalny rynek pracy muszą przynieść korzyści. Ja, że te
rozwiązania mogą, lecz nie muszą, a na rozwój gospodarczy (zwłaszcza teraz,
gdy decyduje technologia) duży wpływ ma wiedza, optymizm, umiejętność
odkrywania nowych rozwiązań. Ja nie sądzę, że przeciętny Polak, czytający
0,25 książki rocznie (wliczając w to podręczniki i poradniki), należący w z
prawododobieństem równym 0,5 lub 0,75 do grupy wtórnych analfabetów, jest w
stanie wymyślić bardziej interesujący biznes niż buda z hot-dogami przy
drodze lub zrozumieć, że nie warto trzymać pracownika w pracy dłużej niż 9
godzin.
Wniosek: kiepsko widzę przyszłość tego kraju. Bez względu na to czy rządzić
będą konserwatyści czy socjaliści.
--
pozdrawiam
Jarosław Wiechecki