-
1. Data: 2004-02-03 09:15:25
Temat: Dyspozycyjność . .
Od: d...@o...pl
Witam, pracuje w spółce gdzie obowiązuje dyspozycyjność. Budzenie w nocy bo
akurat jestem potrzebny to nic w porównaniu z pracą około 12 godzin dziennie
włącznie z weekendem (bez zapłaty oczywiście bo w słowie "dyspozycyjność" to
się zawiera). I dodatkowo dawanie do zrozumienia, że jak nie to 4-romilionowa
rzesza bezrobotnych jest na każde skinienie. Żyje się z tym, ale jak sobie
radzić na dłuższą metę? Dodam, że Inspekcja Pracy nic nie pomogła.
Jacek
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
-
2. Data: 2004-02-03 09:29:17
Temat: Re: Dyspozycyjność . .
Od: "Tom" <t...@p...onet.pl>
Znaleźć inną robotę.
T.
-
3. Data: 2004-02-03 17:29:00
Temat: Re: Dyspozycyjność . .
Od: "Jakub Zysnarski" <a...@n...koncu.postu>
Użytkownik "Tom" <t...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
news:bvnph7$ghf$1@opal.futuro.pl...
Znaleźć inną robotę.
T.
Ile czasu w ten sposób juz pracujesz? Ja wytrzymałem nieco ponad rok, co i
tak znaczy o rok za dużo ... Uciekaj stamtąd bo albo wylądujesz u czubów,
albo w najlepszym przypadku popadniesz w depresję i będziesz żałowac
zmarnowanego życia. KAŻDY ma prawo do odpoczynku po pracy i do tzw. świętego
spokoju przez 16 godzin na dobę i 48 godzin weekendu