eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

PracaGrupypl.praca.dyskusjeDoktorat - rzecz niechlubna?
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 60

  • 31. Data: 2002-12-21 14:19:56
    Temat: Re: Doktorat - rzecz niechlubna? Aneks
    Od: "Krzysztofsf" <K...@p...gazeta.pl>

    Przypominam sobie jeszcze jeden przypadek, ze doktorat moze pozytywnie
    wplywac na konkurencyjnosc, jesli ktos prowadzi wlasna dzialalnosc, lub
    ogolnie, kontaktuje sie z klientem w branzy w ktorej fachowosc jest bardzo
    istotna.

    Znalem kiedys wlasciciela firmy informatycznej, ktory wlasnie na wizytowkach
    mial dr inz., kontrachenci zwracali sie doniego panie doktorze
    iksinski..elegancja francja i profesjonalizm.

    Po dluzszych kontaktach zapytalem go wprost i przyznal mi sie po cichu, ze
    doktorat owszem ma, ale w branzy kompletnie nie zwiazanej z informatyka. Ale
    efekt marketingowy mial niezly...


    pozdrawiam
    Krzysztof



    --
    Serwis Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/


  • 32. Data: 2002-12-21 16:39:06
    Temat: Re: Doktorat - rzecz niechlubna?
    Od: MucK <rwawrzycki@WYTNIJ_TOwp.pl>

    Heya Krzysztofsf! W twoim ostatnim liscie napisa(les/las):

    > (troszke z innej beczki doktor medycyny)

    IMO nie ma czegos takiego jak doktor medycyny. Moze byc tylko lekarz
    medycyny lub lekarz majacy naukowy stopien doktora. A tytulowanie, np. w
    wiadomosciach, kogos ze jest "dr medycyny" jest raczej potocznym zwrotem.

    --
    MucK of Venison aka Rafal Wawrzycki
    mailto: rwawrzycki[at]wp.pl


  • 33. Data: 2002-12-21 17:02:34
    Temat: Re: Doktorat - rzecz niechlubna?
    Od: "Krzysztofsf" <K...@p...gazeta.pl>


    Użytkownik "MucK" <rwawrzycki@WYTNIJ_TOwp.pl> napisał w wiadomości
    news:au25eh$g18$1@news.tpi.pl...
    > Heya Krzysztofsf! W twoim ostatnim liscie napisa(les/las):
    >
    > > (troszke z innej beczki doktor medycyny)
    >
    > IMO nie ma czegos takiego jak doktor medycyny. Moze byc tylko lekarz
    > medycyny lub lekarz majacy naukowy stopien doktora. A tytulowanie, np. w
    > wiadomosciach, kogos ze jest "dr medycyny" jest raczej potocznym zwrotem.

    Magister tez jest tytulem naukowym, a inzynier technicznym. I tak jak ktos
    jest mgr lub dr inz., to podobnie ktos moze byc lekarzem z tytulem naukowym
    doktora lub bez tytulu. Wg mnie to podobna zasada, ale nie bede sie spieral,
    ani rozciagal watku, jesli uznasz, ze sie myle.

    >
    > --
    > MucK of Venison aka Rafal Wawrzycki
    > mailto: rwawrzycki[at]wp.pl

    pozdrawiam
    Krzysztof



    --
    Serwis Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/


  • 34. Data: 2002-12-21 21:38:20
    Temat: Re: Doktorat - rzecz niechlubna?
    Od: n...@p...ninka.net (Nina M. Miller)

    Shrek <l...@w...pl> writes:


    > Poza tym Nina twierdzila, ze tytul doktora jest tytulem naukowym i jako
    > taki nie wplywa na predyspozycje kandydata do danej pracy, wiec

    a potem napisalam "no chyba ze.."

    przeczytaj to zdanie wlasnie.
    bo chyba ci umknelo.

    > zauwazylem, ze tytul mgr rowniez:) Jesli o mnie chodzi, to nie wiem jak w
    > innych przypadkach, ale zakresie nauk technicznych doktorzy i doktoranci,
    > ktorych znalem mieli naprawde o wiele wyzsze umiejetnosci niz magistrowie.

    ty nie rozumiesz tego co napisal michal garncarski.
    umiejetnosci moze tak, ale pracodawca ocenia nie tylko umiejetnosci
    ale tez doswiadczenie, to jak ktos dziala pod pesja czasu, stresu, jak
    sie bedzie dogadywal z istniejacym juz zespolem etc.

    czyjas wiedza to tylko jeden z czynnikow branych pod uwage przy
    przyjmowaniu do pracy.


    --
    Nina Mazur Miller
    n...@p...ninka.net
    http://pierdol.ninka.net/~ninka/


  • 35. Data: 2002-12-21 21:41:25
    Temat: Re: Doktorat - rzecz niechlubna?
    Od: Shrek <l...@w...pl>

    Dnia 21 gru 2002, n...@p...ninka.net (Nina M. Miller) zapodal(a):

    > Shrek <l...@w...pl> writes:
    >
    >
    >> Poza tym Nina twierdzila, ze tytul doktora jest tytulem naukowym i
    >> jako taki nie wplywa na predyspozycje kandydata do danej pracy, wiec
    >
    > a potem napisalam "no chyba ze.."

    A ja napisalem, ze generalnie ma wplyw, "no chyba, ze":) - caly akapit,
    ktory wycielas sie do tego odnosi.

    > przeczytaj to zdanie wlasnie.
    > bo chyba ci umknelo.

    No nie umknelo. Przeczytalem i po to wlasnie byl poprzedni akapit mojego
    posta. Ogolnie sie zgadzamy, ze wazny jest nie tylko papierek, ale czy
    wiaze sie on z umiejetnosciami, doswiadczenie i inne tym podobne cechy. Po
    prostu w innym miejscu wstawilismy "no chyba, ze" Jesli zarzucasz mi
    niedokladne czytanie twoich postow, to czytaj tez dokladnie moje.

    >> zauwazylem, ze tytul mgr rowniez:) Jesli o mnie chodzi, to nie wiem
    >> jak w innych przypadkach, ale zakresie nauk technicznych doktorzy i
    >> doktoranci, ktorych znalem mieli naprawde o wiele wyzsze
    >> umiejetnosci niz magistrowie.
    >
    > ty nie rozumiesz tego co napisal michal garncarski.
    > umiejetnosci moze tak, ale pracodawca ocenia nie tylko umiejetnosci
    > ale tez doswiadczenie, to jak ktos dziala pod pesja czasu, stresu,
    > jak sie bedzie dogadywal z istniejacym juz zespolem etc.
    >
    > czyjas wiedza to tylko jeden z czynnikow branych pod uwage przy
    > przyjmowaniu do pracy.

    Prosze cie, naprawde przeczytaj calosc mojego posta, zreszta zacytuje sam
    siebie (to megalomania:)

    "Oczywiscie masz racje, ze papierk to tylko jeden z elementow (moim
    zdaniem wcale nie najwazniejszym)"

    Czy to nie przypadkiem to samo co ty napisalas, tylko w jednym zdaniu?
    Wiec czego niby nie rozumiem?

    Pozdr. Shrek.


  • 36. Data: 2002-12-22 00:56:05
    Temat: Re: Doktorat - rzecz niechlubna?
    Od: MucK <rwawrzycki@WYTNIJ_TOwp.pl>

    Heya Krzysztofsf! W twoim ostatnim liscie napisa(les/las):

    > Magister tez jest tytulem naukowym, a inzynier technicznym. I tak jak
    > ktos jest mgr lub dr inz., to podobnie ktos moze byc lekarzem z
    > tytulem naukowym doktora lub bez tytulu. Wg mnie to podobna zasada,
    > ale nie bede sie spieral, ani rozciagal watku, jesli uznasz, ze sie
    > myle.

    Oczywiscie, jezeli taki np. lekarz ma doktorat zrobiony to jak najbardziej
    mozna go tak nazywac. Tylko ilu z nich ma ten doktorat? A w telewizji i
    potocznie nazywani sa oni dr medycyny.

    Ale w sumie przyznaje, ze nie jest to jakis wielki problem, ale raczej
    podobny do nazywania nauczycieli w szkolach (a wiec mgr'ow) profesorami.

    Tak wiec jak go zwal...

    --
    MucK of Venison aka Rafal Wawrzycki
    mailto: rwawrzycki[at]wp.pl


  • 37. Data: 2002-12-22 12:02:58
    Temat: Re: Doktorat - rzecz niechlubna?
    Od: "Tomek Banachowicz" <t...@p...onet.pl>

    Przepraszam, stworze nowa odnoge tego watku - mam cos do dodania a propos
    wszystkich wypowiedzi... Piszac o przydatnosci/nieprzydatnosci wyzszego
    wyksztalcenia III stopnia chcialem Wam dac do zrozumienia, ze jezeli sie ma
    mozliwosc/chec/zdolnosci to NALEZY sie doktoryzowac. Uzasadnienie
    przedstawialem: Polska MUSI sie kiedys zmienic i bedziemy MUSIELI wejsc w
    swiat nowych technologii w sposob aktywny - od koncepcji do produktow. Tego
    nie wykona technik/handlowiec/kierowca czy nawet PREZES firmy. Prosze sobie
    uzmyslowic - w tzw. cywilizowanym swiecie osoba z wyzszym wyksztalceniem nie
    jest dziwakiem z broda, ktora pracuje na uczelni, wezcie pod uwage
    laboratoria AT&T/Motoroli/Bell (chyba teraz Lucent)... Albo NOKIA - przeciez
    to nie uczelnia tylko korporacja, ktora MA wlasne osrodki naukowo-badawcze.
    Jezeli nie chcemy byc krajem rolniczym (pisalem juz o tym) to patrzmy troche
    dalej niz teraz. Juz nie mowie nawet o tym, zeby nagle stac sie potentatem z
    wlasnymi pomyslami... Chociaz sami mozecie uslyszec - naukowcy z PAN
    wspolpracuja w europejskim programie kosmicznym... O tym sie mowi a nie o
    tym, ze TradeCompTech sp. z o.o. z Bełchatowa potrafi wdrazac SAP-a... Ale
    przeciez mozna z "spora doza pewnosci" stwierdzic, ze bedziemy pracowac dla
    zachodnich koncernow jako NAUKOWA sila robocza. Krotkowzrocznosc - to w
    Polsce powszechne, moze w koncu przestaniemy byc robotnikami a zaczniemy
    myslec. Niepotrzebnie jestesmy sfrustrowani, i mam nadzieje, ze mam racje -
    sytuacja sie zmieni, dorownamy do normalnego poziomu i sie okaze, ze kadra
    wnoszaca mysl jest na wage zlota. Doktorat nie bedzie przeszkoda w zdobyciu
    pracy ale warunkiem w wielu wypadkach. To nie sa brednie. Prosze wybaczyc -
    ale teraz (dziedzina mi najblizsza) kupujemy pudelka na Zachodzie
    (oprogramowanie, sprzet), uczymy sie wdrazac i tyle. To jest generalizowanie
    ale wiekszosc polskiego rynku teleinformatycznego tak wyglada. Kiedys
    kolezanka (chociaz to duzo powiedziane) powiedziala - doktorat to bzdura,
    teraz liczy sie MBA. Czy kazdy w kraju ma byc handlowcem/managerem???
    Zobaczcie co sie dzieje z absolwentami marketingu/finansow... Kazdy chcial
    handlowac i liczyc kase...

    Pozdrawiam,
    Tomek



  • 38. Data: 2002-12-22 13:01:58
    Temat: Re: Doktorat - rzecz niechlubna?
    Od: "mer" <b...@n...pl>

    Kiedys
    > kolezanka (chociaz to duzo powiedziane) powiedziala - doktorat to bzdura,
    > teraz liczy sie MBA. Czy kazdy w kraju ma byc handlowcem/managerem???
    > Zobaczcie co sie dzieje z absolwentami marketingu/finansow... Kazdy chcial
    > handlowac i liczyc kase...
    >
    > Pozdrawiam,
    > Tomek

    Studia powinny polegać na daniu człowiekowi tylko wędki do samodzielnego łowienia
    wiedzy i problemem
    jest nie taki czy inny kierunek, ale ogólnie podejscie do studiowania.
    Duża część młodych ludzi traktuje studia jako przedłużenie szkoły średniej i stara
    się jak
    najmniejszym wysiłkiem wykuć to co kazali, zdobyc papierek i liczyć potem na to, że
    pracodawca po
    zawodówce uwierzy w ich wiedze i da etat.
    Powszechne kserowanie podręczników też w dużym stopniu da się wytłumaczyć tym, że
    ludzie nie widzą
    potrzeby posiadania całej książki. Po co całą cegłę kupować jak na zaliczeniu będzie
    z rozdziału 2,
    4 i 6.
    Prawdziwi handlowcy poradzą sobie zawsze, ale trzeba obserwować z zaciekawieniem
    otaczający świat a
    nie tylko wykuć zadany wzór z ekonomii.

    mer




  • 39. Data: 2002-12-22 21:13:28
    Temat: Re: Doktorat - rzecz niechlubna?
    Od: n...@p...ninka.net (Nina M. Miller)

    "mer" <b...@n...pl> writes:

    [..]

    > Powszechne kserowanie podręczników też w dużym stopniu da się wytłumaczyć tym, że
    ludzie nie widzą
    > potrzeby posiadania całej książki. Po co całą cegłę kupować jak na zaliczeniu
    będzie z rozdziału 2,
    > 4 i 6.

    kserowane podrecznikow bierze sie stad, ze sa one pierunsko drogie
    albo nie ma ich akurat wcale na rynku.

    ja mialam na studiach tak samo. nie stac mnie bylo na zakup ksiazek
    potrzebnych za 500 zl - bo tyle to nawet miesiecznie nie zarabialam. a
    reszta to byla dostepna w czytelni tylko, 2-3 egzemplarze na rok
    liczacy 200 osob.

    przy czym prowadzacych w zasadzie nie obhcodzilo, ze sa tylko dwa
    egzemplarze. caly rok na nastepny tydzien musial sie przygotowac na
    zajecia, majac do dyspozycji te dwie ksiazki.
    to kserowali, a co mieli robic.

    --
    Nina Mazur Miller
    n...@p...ninka.net
    http://pierdol.ninka.net/~ninka/


  • 40. Data: 2002-12-23 07:51:33
    Temat: Re: Doktorat - rzecz niechlubna?
    Od: jd <j...@U...o2.pl>

    "Nina M. Miller" wrote:

    > wiesz.. jakby to powiedziec. w normalnych krajach to doktorat robia
    > ludzie, ktorych interesuje kariera naukowa. i to wlasnie od tego jest
    > - to jest stopien naukowy, w konkretnej dziedzinie, a nie zdobywanie
    > lepszych kwalifikacji na rynku pracy.
    >
    > potem ludzie moga owszem zmienic zdanie i zajac sie praca w innej dziedzinie
    > - ale z samego tylko tytulu, ze maja phd przed nazwiskiem na ogol nie
    > wynika automatycznie windowanie wynagrodzenia.
    > (no chyba ze ktos robil doktorat np. z klas javy czy innych takich a
    > praca o jaka sie ubiega ma wlasnie polegac na grzebaniu sie dokladnie
    > w tym).
    > to zdaje sie tylko w
    > polsce jest tak, ze jak ktos ma ten tytul to automatycznie uwaza, ze
    > mu sie wiecej nalezy.
    >

    Mylisz sie. Tak bylo dawniej (i u nas, i w krajach bardziej cywilizowanych).

    Dzisiaj uwaza sie tytul doktora za najwyzszy stopien wyksztalcenia akademickiego
    "dla kazdego" (vide: oficjalna sciezka nauczania anonsowana przez MEN) i
    niekoniecznie musi sie on wiazac z kariera naukowa. Od tego jest teraz raczej
    habilitacja.

    Spojrz na przyklad Niemiec - tam tytul dr ma wielu ludzi w przemysle i biznesie.
    I robili go wcale nie z mysla o karierze naukowej.

    jd

strony : 1 ... 3 . [ 4 ] . 5 . 6


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1