eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

PracaGrupypl.praca.dyskusjeCzy to szansa dla mnie?
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 42

  • 31. Data: 2005-01-10 23:19:39
    Temat: Re: Czy to szansa dla mnie?
    Od: Tomasz Brzeziński <s...@p...onet.pl>

    Użytkownik "Michał" <n...@s...pl> napisał w wiadomości
    news:crurf6$nb5$1@inews.gazeta.pl...

    > Tyle że ja miałem na myśli sprawy typu, spotkać się z jakąś koleżanka
    > itp. ;-)... poza tym jak jedziesz gdzieś, musisz być elegancki. Choćby
    > na spotkanie z klientem, nie chodzi mi oczywiście o spotkanie z
    > klientem jako przedstawiciel handlowy a coś na wyższym stopniu... to
    > trzeba jakoś wyglądać. Ja wiem, że np. taki pociąg inter-city to
    > wygląda całkiem, całkiem... ale tramwaje, metra i autobusy?

    Całkiem niedawno umawiałem się na wywiad do telewizji pod stacją metra.
    Dziennikarka z kamerzystą była w centrum, miasto zakorkowane, ja na
    Służewcu, a oni chcieli mieć migawkę do wieczornych wiadomości, czyli "na za
    pięć minut". No to powiedziałem, że wskoczę w metro - i dawałem ten wywiad
    na tle kamienic na Placu Konstytucji. Nie sądzę, żebym przez fakt
    skorzystania z metra "źle wyglądał" (cokolwiek to znaczy).
    I naprawdę nie życzę Ci, żebyś kiedykolwiek trafił, na gruncie zawodowym czy
    prywatnym, w takie środowisko, które ocenia Cię na podstawie tego, jakim
    samochodem jeździsz. A z koleżankami tez można się spotykać w innych
    miejscach niż tylne siedzenie beemki (sorry, moje dziecko ma kolki, to
    jestem rozdrażniony i złośliwy :> ).
    A tacy ludzie, którzy uważają, że poniżej ich godności jest pojechać
    autobusem, powinni moim zdaniem tym autobusem pojeździć, a zaoszczędzone
    pieniądze wydać na psychoanalityka. Dobrego psychoanalityka.
    I jeszcze rada na przyszłość: widziałem już masę takich ludzi, którzy tak
    wielką wagę przywiązywali do swojego wizerunku, że, żeby zarobić na atrybuty
    tego wizerunku, swój prawdziwy wizerunek zszargali. I skończyli znacznie
    gorzej, niż mogliby, gdyby po prostu starali się rozwijać.

    Sigurd


  • 32. Data: 2005-01-10 23:22:48
    Temat: Re: Czy to szansa dla mnie?
    Od: "Artur R. Czechowski" <a...@h...pl>

    On 2005-01-10, Michał <n...@s...pl> wrote:
    > Tyle że ja miałem na myśli sprawy typu, spotkać się z jakąś koleżanka itp.
    Koleżanka, knajpa, piwo - samochód odpada :)

    > ;-)... poza tym jak jedziesz gdzieś, musisz być elegancki. Choćby na
    > spotkanie z klientem, nie chodzi mi oczywiście o spotkanie z klientem jako
    > przedstawiciel handlowy a coś na wyższym stopniu... to trzeba jakoś
    > wyglądać. Ja wiem, że np. taki pociąg inter-city to wygląda całkiem,
    > całkiem... ale tramwaje, metra i autobusy?
    Ja pracuję na etat. Takie aspekty mojej prezencji to problem mojego
    pracodawcy. Ja mam wyglądać jak człowiek. Schludnie ubrany, z zastosowaniem
    stosownego dress code. To, jak dojadę to kwestia wtórna. Jak firmie będzie
    zależało na dobrym wizerunku to da mi służbowy samochód, zapłaci za taksówkę
    albo wynajmie limuzynę z szoferem :)

    > Nie wiem co chciałbym w życiu robić... bo to jest łatwe do powiedzenia jak
    > się nigdzie nie pracowało i żyje się marzeniami... Ale generalnie to bardzo
    > odpowiadałaby mi rola pracodawcy, takiego który "wdraża postęp
    > technologiczny w firmach", tzn. zbiera zlecenia na różne prace, które
    > częściowo wykonuje sam a częściowo zleca innym. Takiego pracodawcę ludzie
    > szanują. A mnie bardzo kręci biznes :)...
    Ambitne zamierzenia. Oby Ci się powiodło :)

    > Jeśli uważasz że jesteś w 100% zadowolony z życia...
    Trudno powiedzieć :) Zawsze jest tak, że można coś poprawić, zmienić
    na lepsze. W moim przypadku sporo jest takich rzeczy. Choć z drugiej
    strony... Żałuje złego wyboru tylko w jednym przypadku. A dotyczyło to
    spraw osobistych, nie zawodowych :) Choć na zawodowe miało również wpływ.

    > albo chociaż pod względem zawodowym to opowiedz mi jak Ty doszedłeś do
    > obecnego stanowiska i czym się zajmujesz. Chętnie posłucham także
    > historie tych którzy sukcesu nie osiągnęli a myśleli jak ja...
    Sukces jest pojęciem względnym. A czy moja kariera zawodowa jest
    jakaś spektakularna? Nie sądzę. To raczej wypadkowa dużej ilości szczęścia,
    sprzyjąjących (przez jakiś czas), a potem niesprzyjających okoliczności.
    Ludzi, wśród których się obraca(łe)m. Wyzwań, z którymi się spotykałem.

    No dobra, starczy ogólników. Z góry uprzedzam, że będzie trąciło blogiem. Jak
    ktoś ma alergię, to niech dalej nie czyta.

    Rok 1994. W wieku 20 lat, po skończeniu technikum, poszedłem na studia.
    Najpierw elektronika. Potem, po roku, jeszcze raz podejście do wstępnych,
    tym razem na wymarzoną informatykę. Którą i tak rzuciłem po roku.
    W międzyczasie dwa niewielkie zleconka. Napisanie CRMu dla firmy, a potem
    jego modernizacja.
    Po rzuceniu studiów najpierw praca jako operator/obsługa klienta w kafejce
    internetowej. To w wakacje. Potem pierwsza poważna praca. Administrator w
    instytucie naukowym. Teraz jak o tym myślę, to wydaje mi się to zabawne.
    22letni młodzieniec, który porzucił studia pracujący wśród doktorów i
    profesorów. Miejsce pełne wyzwań. Trochę wiedzy teoretycznej, znikome
    doświadczenie, a tu od razu konkretna praca. Sporo się tam nauczyłem.
    Po jakimś roku przeniosłem się do korporacji jako inżynier drugiej linii
    serwisu. Bardzo dobre warunki do rozwoju, firma szanująca pracowników,
    wysoka kultura pracy, nowe wyzwania. Po pewnym czasie rozstałem się z nimi.
    Do kilku spraw miałem podejście bardziej idealistyczne niż biznesowe.
    Wróciłem do instytutu. Tyle, że tam jednak mój idealizm zaczął dostawać
    kopa. Budżetówka, jak wiadomo, nie grzeszy wysokim wynagrodzeniem. Choć
    udało mi się tam wynegocjować całkiem przyzwoite, jak na ówczesne czasy,
    wynagrodzenie.
    Potem kolejna praca. Około roku. Jako pół na pół administrator/webmaster.
    Potem jeszcze był administrator w dotcomie (jak do tej pory wspominam to
    miejsce najmilej), własna działalność gospodarcza (linux, sieci
    komputerowe), szkoleniowiec (trochę mi teraz tego brakuje, to była całkiem
    fajna praca), programista.
    I w ten sposób, w aurze sukcesu, doszliśmy do roku 2000. Wtedy dostałem
    solidnego kopa w 4 litery. Nieudany związek + recesja. Pracy praktycznie
    nie ma. Duża konkurencja na rynku pracy. Wtedy trochę żałowałem, że nie mam
    dyplomu. 3 lata jakoś przeżyłem. Pojedyncze zlecenia. Pół roku współpracy
    z firmą jako programista. Znów parę miesięcy bez kasy. W 2003 coś drgnęło.
    Praca jako webdeveloper za całkiem przyzwoite pieniądze. 3-4 miesiące temu
    zmieniłem pracodawcę. Finansowo bez zmian, ale za to atmosfera w pracy
    o wiele lepsza. No i zadania ambitniejsze, co nie jest bez znaczenia.

    Czy to jest wg Ciebie kariera człowieka sukcesu? Ja ogólnie jestem
    zadowolony. Gdybym, mając świadomość tego, co się wydarzyło przez te 10 lat
    mógł zmienić swoje poczynania, to pewnie nie wpakowałbym się w tamten
    nieudany związek. Pewnie rozważyłbym decyzję o odejściu z korporacji.
    Ale nie jest przesądzone, że podjąłbym inną decyzję. Zwłaszcza, że jakiś
    czas później firma (przynajmniej na polskim rynku) zaczęła się wycofywać
    z rozwiązań uniksowych a poszła w technologię rodem z Redmond. Pominąwszy
    pierwsze zlecenie (CRM), starałem się od nich konsekwentnie trzymać z daleka.

    W każdym razie, gdybym podjął wtedy inne decyzje to na pewno nie byłbym tym
    samym człowiekiem, którym jestem obecnie. :)

    Wnioski ogólne: bardzo pomogły mi kontakty z ludźmi. Można powiedzieć,
    że lgnąłem do ludzi mających wiedzę i doświadczenie. Mieli oni na mnie
    dwojaki wpływ. Po pierwsze: zaplecze wiedzy. Miałem możliwość pytania ich
    o różne zagadnienia. Oczywiście w granicach przyzwoitości :) Po drugie:
    działanie stymulujące. Ambicja kazała nadrabiać braki w wykształceniu :)
    Szukałem, przynajmniej na początku, wyzwań. Wyzwaniem była dla mnie praca
    wśród naukowców. Podobnie jak potem praca w korporacji. Największe wyzwanie,
    jakie miałem to chyba praca jako szkoleniowiec. Z dwóch powodów. Po pierwsze:
    praca wykładowcy wymaga zupełnie innego kontaktu z ludźmi niż praca
    administratora czy programisty. Po drugie: program kursów był autorski.
    Od firmy, z którą współpracowałem dostawałem ogólne wytyczne dotyczące
    tematyki kursu. Reszta była na mojej głowie.

    Plany na przyszłość? Zakup samochodu - a jednak :), uzupełnienie braków
    w wykształceniu formalnym (jeśli czas pozwoli i motywacji wystarczy).
    No i oczywiście dalszy rozwój. Zobaczymy, co z tego wyjdzie. Życie nauczyło
    mnie nie przywiązywać się za bardzo do planów :)

    Pozdrawiam
    Czesiu

    PS. Jak ktoś doczytał do końca to gratuluję cierpliwości :)
    --
    Reasumując i upraszczając, wysyłanie czegokolwiek do mnie przez internet
    nie jest niczyim prawem, jest przywilejem.
    /Marcin Frankowski, pl.news.mordplik, dyskusja ze spamerem/


  • 33. Data: 2005-01-11 12:59:42
    Temat: Re: Czy to szansa dla mnie?
    Od: Michał <n...@s...pl>

    >> ;-)... poza tym jak jedziesz gdzieś, musisz być elegancki. Choćby na
    >> spotkanie z klientem, nie chodzi mi oczywiście o spotkanie z klientem
    >> jako
    >> przedstawiciel handlowy a coś na wyższym stopniu... to trzeba jakoś
    >> wyglądać. Ja wiem, że np. taki pociąg inter-city to wygląda całkiem,
    >> całkiem... ale tramwaje, metra i autobusy?
    > Ja pracuję na etat. Takie aspekty mojej prezencji to problem mojego
    > pracodawcy. Ja mam wyglądać jak człowiek. Schludnie ubrany, z
    > zastosowaniem
    > stosownego dress code. To, jak dojadę to kwestia wtórna. Jak firmie będzie
    > zależało na dobrym wizerunku to da mi służbowy samochód, zapłaci za
    > taksówkę
    > albo wynajmie limuzynę z szoferem :)

    Tylko pracodawca woli płacić pracownikowi który zainwestuje w siebie, kupi
    sobie samochód, laptopa na którym będzie mógł ewentualnie pracować będąc w
    weekend na prawidzmym odludziu... który pojedzie sobie do kina, ciekawie
    spędzi wolny czas, będzie dostępny i wypoczęty, będzie z nim dobry kontakt i
    można go wysłać w delegację jego własnym autem i pojdzie jeśli dostanie za
    to ucziwe pieniądze... niż takiemu który będzie prawie całą pensję tracił na
    alimenty a czas wolny na kłótnie z byłą żoną :)... lub nawet jeśli całą kasę
    będzie inwestował w dom na odludziu a telefonu komórkowego sobie nawet nie
    kupi, żeby nie było z nim kontaktu...


    Pozdrawiam


  • 34. Data: 2005-01-11 13:07:57
    Temat: Re: Czy to szansa dla mnie?
    Od: Tomasz Brzeziński <s...@p...onet.pl>

    Użytkownik "Michał" <n...@s...pl> napisał w wiadomości
    news:cs0ijv$55i$1@inews.gazeta.pl...

    > Tylko pracodawca woli płacić pracownikowi który zainwestuje w siebie,
    > kupi sobie samochód, laptopa na którym będzie mógł ewentualnie pracować
    > będąc w weekend na prawidzmym odludziu... który pojedzie sobie do kina,

    A jeszcze bardziej takiemu, który za wlasne pieniądze wyposaży biuro, najmie
    sprzątaczkę i sekretarkę.

    > ciekawie spędzi wolny czas, będzie dostępny i wypoczęty, będzie z nim
    > dobry kontakt i można go wysłać w delegację jego własnym autem i
    > pojdzie jeśli dostanie za to ucziwe pieniądze... niż takiemu który
    > będzie prawie całą pensję tracił na alimenty a czas wolny na kłótnie z
    > byłą żoną :)... lub nawet jeśli całą kasę będzie inwestował w dom na


    Czy ja dobrze wnioskuję, że dzielisz świat z grubsza na kasiastych i tych,
    którzy spieprzyli sobie życie?
    A tak swoją drogą, wybacz pytanie osobiste - ile masz lat? Bo (a co mi tam,
    nie będę miły) brzmisz jak szesnastolatek...

    Sigurd


  • 35. Data: 2005-01-11 18:04:57
    Temat: Re: Czy to szansa dla mnie?
    Od: Witiia <w...@p...onet.pl>

    Dnia 2005-01-11 14:07, Użytkownik Tomasz Brzeziński napisał:

    > A tak swoją drogą, wybacz pytanie osobiste - ile masz lat? Bo (a co mi tam,
    > nie będę miły) brzmisz jak szesnastolatek...

    przecież pisał, że kończy studia - wszystko jasne ;)

    --
    Witiia


  • 36. Data: 2005-01-11 18:16:53
    Temat: Re: Czy to szansa dla mnie?
    Od: "Immona" <c...@W...zpds.com.pl>


    Użytkownik "Witiia" <w...@p...onet.pl> napisał w
    wiadomości news:cs14es$q7e$1@news.onet.pl...
    > Dnia 2005-01-11 14:07, Użytkownik Tomasz Brzeziński napisał:
    >
    >> A tak swoją drogą, wybacz pytanie osobiste - ile masz lat? Bo (a co mi
    >> tam,
    >> nie będę miły) brzmisz jak szesnastolatek...
    >
    > przecież pisał, że kończy studia - wszystko jasne ;)
    >
    Szkole srednia konczy, nie studia - tak napisal w pierwszym poscie z watku.
    Czyli ma 18-19 lat. Ale wcale nie uwazam, ze "wszystko jasne". To wcale nie
    jest "szczeniecy wiek", 13 lat to szczeniecy wiek, a wartosci takie jakie go
    pociagaja zdarzaja sie i u 40-latkow. Uwazam za objaw dojrzalosci, ze sie
    zastanawia nad swoimi wyborami w kontekscie calego zycia, gdy tylu mlodych
    ludzi bezmyslnie idzie z pradem i po prostu za swoim srodowiskiem na zle
    wybrane studia czy za swoim srodowiskiem do latania za szybka kasa. I nie
    tylko sie zastanawia, ale poszedl zapytac ludzi spoza swojego srodowiska - a
    czyjes srodowisko jest zwykle jednostronnie ukierunkowane w taka czy inna
    strone. Podejscie "chce jak najszybciej zasiasc za kierownica bmwicy" moze
    sie nie podobac i byc uwazane za mylne podejscie do zycia, na ktorym
    czlowiek wychodzi stratny i ja tez tak uwazam, ale ta roznica wartosci nie
    jest powodem, zeby sie wysmiewac z kogos za to, ze sie zastanawia nad
    wyborem i bagatelizowac go za wiek, zwlaszcza ze szczerze o wieku napisal i
    nie stara sie udawac starszego, niz jest.

    I.



  • 37. Data: 2005-01-11 18:33:52
    Temat: Re: Czy to szansa dla mnie?
    Od: Witiia <w...@p...onet.pl>

    Dnia 2005-01-11 19:16, Użytkownik Immona napisał:

    > Szkole srednia konczy, nie studia - tak napisal w pierwszym poscie z watku.

    zgadza się. Miałem na myśli liceum, a napisałem studia

    > jest powodem, zeby sie wysmiewac z kogos za to, ze sie zastanawia nad
    > wyborem i bagatelizowac go za wiek, zwlaszcza ze szczerze o wieku napisal i

    Michał zastanawia się nad wyborem? Mi się wydaje, że zadał pytanie na
    grupie z nadzieją, że wszyscy zaczną mu przytakiwać.
    Natomiast większość ma całkiem odmienne zdanie, a Michał nadal uparcie
    broni swoich racji, zupełnie nie starając się zrozumieć tego co inni
    starsi starają się mu przekazać.

    --
    Witiia


  • 38. Data: 2005-01-11 19:04:11
    Temat: Re: Czy to szansa dla mnie?
    Od: "Immona" <c...@W...zpds.com.pl>


    Użytkownik "Witiia" <w...@p...onet.pl> napisał w
    wiadomości news:cs164s$a82$1@news.onet.pl...
    > Dnia 2005-01-11 19:16, Użytkownik Immona napisał:

    >> jest powodem, zeby sie wysmiewac z kogos za to, ze sie zastanawia nad
    >> wyborem i bagatelizowac go za wiek, zwlaszcza ze szczerze o wieku napisal
    >> i
    >
    > Michał zastanawia się nad wyborem? Mi się wydaje, że zadał pytanie na
    > grupie z nadzieją, że wszyscy zaczną mu przytakiwać.
    > Natomiast większość ma całkiem odmienne zdanie, a Michał nadal uparcie
    > broni swoich racji, zupełnie nie starając się zrozumieć tego co inni
    > starsi starają się mu przekazać.

    Wiem, jak dzialaja newsy. Nie oczekuj, ze ktos powie "o kurcze, masz racje,
    a ja sie mylilem, zmieniles moje zycie" w sprawach dotyczacych pogladow.
    Jesli idziesz na newsy rozwazac takie sprawy publicznie, to bronisz swojego
    stanowiska dla wysluchania wszystkich argumentow przeciwnej strony,
    wychodzisz z tego z twarza "osoby konsekwentnej" i bez dawania komukolwiek
    satysfakcji, a potem rozwazasz w myslach wszystko, co zostalo powiedziane i
    Twoje nastawienie sie czesto zmienia, ale nie wracasz na newsy po to, zeby
    za to dziekowac. To bardzo ludzkie postepowanie. Widzialam ten proces i na
    sobie, i na innych, ktorym ja z kolei trulam belfersko, tak jak w tym watku.
    Dopoki mloda osoba pyta i dyskutuje i robi to z kultura, trzeba spokojnie
    uzasadniac swoje stanowisko tyle razy, ile jemu chce sie dyskutowac a mi
    odpowiadac - zeby dostarczyc odpowiednio wiele materialu do wlasnych
    prywatnych przemyslen i do podjecia odpowiedniej decyzji.

    Przypadek Michala jest dla mnie taki, ze dla niego jest sens isc na studia
    wtedy, gdy wybierze je w zgodzie z zainteresowaniami, uzdolnieniami i
    zaplanowaniem kariery - jakby mial isc na jakiekolwiek dla uzyskania
    papierka magistra, to nie ma sensu, bo i tak w trakcie zabraknie zapewne
    motywacji przy takim nastawieniu. Mysle, ze zamiast walczyc w dyskusji o
    wartosc samych studiow, sens by bylo rozwazac raczej to, jakie studia by
    mogl wybrac, w jaki sposob szukac na nich mozliwosci zarobku, na czym sie
    podczas nich skupic, zeby poskutkowalo to bardziej lukratywna kariera
    zawodowa po ich zakonczeniu, jednym slowem, czy istnieje dla niego w naszych
    realiach sensowna propozycja uwzgledniajaca studia i to, co czego on chce od
    zycia i laczaca obie te rzeczy w dobra i skuteczna strategie.

    BTW dla mnie lepsze sa osoby, ktore wiedza, ze chca kasy, niz osoby, ktore
    nie wiedza, czego chca od zycia :)

    I.



  • 39. Data: 2005-01-11 22:59:06
    Temat: Re: Czy to szansa dla mnie?
    Od: Jan Kowalski <j...@k...pl>

    > Tylko pracodawca woli płacić pracownikowi który zainwestuje w siebie, kupi
    > sobie samochód, laptopa
    woli płacić pracownikowi, który mu przynosi więcej dochodu, czyli lepszemu
    udowodnij że jesteś lepszy a dostaniesz to wszystko lub zarobisz na to

    > będzie dostępny i wypoczęty, będzie z nim dobry kontakt
    sam z siebie będziesz zadowolony

    > niż takiemu który będzie prawie całą pensję tracił na
    > alimenty a czas wolny na kłótnie z byłą żoną
    jego sprawa


  • 40. Data: 2005-01-12 21:15:11
    Temat: Re: Czy to szansa dla mnie?
    Od: Sławomir Kawała <s...@a...net>

    On Sun, 9 Jan 2005 23:48:59 +0100
    Tomasz Brzeziński <s...@p...onet.pl> wrote:

    > o, dzięki ;-)

    No problem ;-)

    > To ja bym nie przesadzał z tą branżową wiedzą ogólną. Używając
    > analogii z mojej dziedziny
    (...)

    Nawet nie bede sie staral polemizowac bo to co ponizej wypisales to
    dla mnie czarna magia ;)

    --
    pozdr. Slawek
    JID: slwkk [at] alternatywa [dot] net
    GSM: (0)601-398-348

strony : 1 ... 3 . [ 4 ] . 5


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1