eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

PracaGrupypl.praca.dyskusjeCzy negocjowac na maxa podczas zatrudniania się?
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 37

  • 21. Data: 2008-04-05 14:20:07
    Temat: Re: Czy negocjowac na maxa podczas zatrudniania się?
    Od: "Jotte" <t...@w...spam.wypad.polska>

    W wiadomości news:ft4jaj$d3s$1@opal.icpnet.pl Any User <u...@a...pl>
    pisze:

    > kandydat jest *naprawdę* dobry i nie boi się poświęceń wobec pracodawcy,
    > to na podwyżkę jak najbardziej może liczyć.
    Czy mógłbys jako specjalista w tej dziedzinie podać najbardziej pożądane i
    doceniane przez pracodawców formy poświęceń dokonywanych przez pracowników
    na ich rzecz, zakres i czasokres realizowania poświęcenia oraz spodziewane
    efekty?

    --
    Jotte


  • 22. Data: 2008-04-05 14:32:55
    Temat: Re: Czy negocjowac na maxa podczas zatrudniania się?
    Od: Any User <u...@a...pl>

    >> kandydat jest *naprawdę* dobry i nie boi się poświęceń wobec
    >> pracodawcy, to na podwyżkę jak najbardziej może liczyć.

    > Czy mógłbys jako specjalista w tej dziedzinie podać najbardziej pożądane
    > i doceniane przez pracodawców formy poświęceń dokonywanych przez
    > pracowników na ich rzecz, zakres i czasokres realizowania poświęcenia
    > oraz spodziewane efekty?

    Przede wszystkim efektywna praca - czyli szybkie tempo, duże
    zaangażowanie itp., zależnie od konkretnego stanowiska - widocznym
    efektem jest duże zmęczenie pod koniec dnia, które powoduje, że
    pracownik nie ma na nic więcej siły.

    Aby nie było podtekstów, ja sam, jako kierownik, tak właśnie pracuję.

    Druga sprawa to długość pracy - tutaj chyba niczego nie trzeba tłumaczyć.

    Trzecia sprawa to podnoszenie kwalifikacji - pracownik powinien je
    podnosić w takim zakresie i kolejności, w jakim każe mu przełożony. Nie
    powinien sobie też zaprzątać głowy kwalifikacjami, które mu nie będą
    potrzebne na jego stanowisku, ewentualnie stanowisku docelowym, na jakie
    planuje go docelowo przenieść jego przełożony.

    Spodziewane efekty to uznanie przełożonych, gratulacje i pochwały, w tym
    publiczne, uścisk dłoni jednej z wysoko postawionych osób w firmie, oraz
    perspektywa awansu (tutaj po uprzednim sprawdzeniu kwalifikacji
    psychologicznych) i podwyżki.


    --
    Zobacz, jak się pracuje w Google:
    http://pracownik.blogspot.com


  • 23. Data: 2008-04-05 14:48:37
    Temat: Re: Czy negocjowac na maxa podczas zatrudniania się?
    Od: "Jotte" <t...@w...spam.wypad.polska>

    W wiadomości news:ft82io$1nmn$1@opal.icpnet.pl Any User <u...@a...pl>
    pisze:

    >>> kandydat jest *naprawdę* dobry i nie boi się poświęceń wobec pracodawcy,
    >>> to na podwyżkę jak najbardziej może liczyć.
    >> Czy mógłbys jako specjalista w tej dziedzinie podać najbardziej pożądane
    >> i doceniane przez pracodawców formy poświęceń dokonywanych przez
    >> pracowników na ich rzecz, zakres i czasokres realizowania poświęcenia
    >> oraz spodziewane efekty?
    > Przede wszystkim efektywna praca - czyli szybkie tempo, duże zaangażowanie
    > itp., zależnie od konkretnego stanowiska - widocznym efektem jest duże
    > zmęczenie pod koniec dnia, które powoduje, że pracownik nie ma na nic
    > więcej siły.
    Czy myślisz, że mogłaby tu pozytywnie zadziałać koniecznośc wezwania
    pogotowia pod koniec pracy?
    A na dłuższą metę - objawy skrajnie ujemnego bilansu energetycznego
    połaczonego z odwodnieniem, wychudzeniem, syndromem bezsenności i
    zachwianiem równowagi elektrolitowej?

    > Druga sprawa to długość pracy - tutaj chyba niczego nie trzeba tłumaczyć.
    Byłbym jednak wdzięczny za wytłumaczenie.
    Czy 24h na dobę wystarczy?

    > Trzecia sprawa to podnoszenie kwalifikacji - pracownik powinien je
    > podnosić w takim zakresie i kolejności, w jakim każe mu przełożony. Nie
    > powinien sobie też zaprzątać głowy kwalifikacjami, które mu nie będą
    > potrzebne na jego stanowisku, ewentualnie stanowisku docelowym, na jakie
    > planuje go docelowo przenieść jego przełożony.
    To oczywiste. Zdobywanie jakichkolwiek umiejętności niepotrzebnych
    pracodawcy to bezczelne działanie na jego szkodę, choćby przez sam fakt iż
    wymaga to czasu, który pracownik kradnie w ten sposób jemu.
    Ale skąd pracownik ma wiedzieć jakie stanowisko docelowe przeznacza mu
    pracodawca?
    A skoro nie wie, to jak ma się do niego przygotować?

    > Spodziewane efekty to uznanie przełożonych, gratulacje i pochwały, w tym
    > publiczne, uścisk dłoni jednej z wysoko postawionych osób w firmie, oraz
    > perspektywa awansu (tutaj po uprzednim sprawdzeniu kwalifikacji
    > psychologicznych) i podwyżki.
    Są to, rzecz oczywista, perspektywy nie tylko nie do pogardzenia, ale wręcz
    pożądane, mogące stanowić i powinne stanowić cel życia zawodowego każdego
    pracownika, a zwyczajnego w szczególności
    Czy jednak uważasz, że jest to naprawdę realne?

    --
    Jotte



  • 24. Data: 2008-04-05 15:03:59
    Temat: Re: Czy negocjowac na maxa podczas zatrudniania się?
    Od: Any User <u...@a...pl>

    >> Druga sprawa to długość pracy - tutaj chyba niczego nie trzeba tłumaczyć.

    > Byłbym jednak wdzięczny za wytłumaczenie.
    > Czy 24h na dobę wystarczy?

    W zupełności wystarczy 14h, a najczęściej i 11-12h (pomijając jakieś
    sytuacje ekstremalne, typu awarie, targi, czy przy czym tam kto pracuje).

    >> Trzecia sprawa to podnoszenie kwalifikacji - pracownik powinien je
    >> podnosić w takim zakresie i kolejności, w jakim każe mu przełożony.
    >> Nie powinien sobie też zaprzątać głowy kwalifikacjami, które mu nie
    >> będą potrzebne na jego stanowisku, ewentualnie stanowisku docelowym,
    >> na jakie planuje go docelowo przenieść jego przełożony.

    > To oczywiste. Zdobywanie jakichkolwiek umiejętności niepotrzebnych
    > pracodawcy to bezczelne działanie na jego szkodę, choćby przez sam fakt
    > iż wymaga to czasu, który pracownik kradnie w ten sposób jemu.

    Nie nie. Jeśli pracownik szkoli się w godzinach pracy za wiedzą i zgodą
    pracodawcy, to jak tu można mówić o kradzieży czasu?

    Miałem tu na myśli raczej szkolenie się poza godzinami pracy, np. po
    pracy, albo podczas urlopu - zdobywanie umiejętności niepotrzebnych
    pracodawcy raz, że prowadzi do niepotrzebnego przeładowania pracownika
    wiedzą i w efekcie - paradoksalnie - zmniejszenia jego efektywności, a
    poza tym pracownik taki staje się jednak trochę niepewny, bo w końcu po
    co mu te dodatkowe umiejętności?

    > Ale skąd pracownik ma wiedzieć jakie stanowisko docelowe przeznacza mu
    > pracodawca?
    > A skoro nie wie, to jak ma się do niego przygotować?

    Nie musi wiedzieć. Wystarczy, że wie, co ma przyswoić.

    >> Spodziewane efekty to uznanie przełożonych, gratulacje i pochwały, w
    >> tym publiczne, uścisk dłoni jednej z wysoko postawionych osób w
    >> firmie, oraz perspektywa awansu (tutaj po uprzednim sprawdzeniu
    >> kwalifikacji psychologicznych) i podwyżki.

    > Są to, rzecz oczywista, perspektywy nie tylko nie do pogardzenia, ale
    > wręcz pożądane, mogące stanowić i powinne stanowić cel życia zawodowego
    > każdego pracownika, a zwyczajnego w szczególności
    > Czy jednak uważasz, że jest to naprawdę realne?

    Realne, istniejące i dobrze przetestowane w praktyce.


    --
    Zobacz, jak się pracuje w Google:
    http://pracownik.blogspot.com


  • 25. Data: 2008-04-05 15:17:45
    Temat: Re: Czy negocjowac na maxa podczas zatrudniania się?
    Od: "Jotte" <t...@w...spam.wypad.polska>

    W wiadomości news:ft84cv$1pd4$1@opal.icpnet.pl Any User <u...@a...pl>
    pisze:

    >>> Druga sprawa to długość pracy - tutaj chyba niczego nie trzeba
    >>> tłumaczyć.
    >> Byłbym jednak wdzięczny za wytłumaczenie.
    >> Czy 24h na dobę wystarczy?
    > W zupełności wystarczy 14h, a najczęściej i 11-12h (pomijając jakieś
    > sytuacje ekstremalne, typu awarie, targi, czy przy czym tam kto pracuje).
    To jasne.
    Może jestem naiwny ale spytam - jakiekolwiek napomknienie o zapłacie za
    nadgodziny uznać należy za wyjątkowe chamstwo?

    >>> Trzecia sprawa to podnoszenie kwalifikacji - pracownik powinien je
    >>> podnosić w takim zakresie i kolejności, w jakim każe mu przełożony. Nie
    >>> powinien sobie też zaprzątać głowy kwalifikacjami, które mu nie będą
    >>> potrzebne na jego stanowisku, ewentualnie stanowisku docelowym, na jakie
    >>> planuje go docelowo przenieść jego przełożony.
    >> To oczywiste. Zdobywanie jakichkolwiek umiejętności niepotrzebnych
    >> pracodawcy to bezczelne działanie na jego szkodę, choćby przez sam fakt
    >> iż wymaga to czasu, który pracownik kradnie w ten sposób jemu.
    > Nie nie. Jeśli pracownik szkoli się w godzinach pracy za wiedzą i zgodą
    > pracodawcy, to jak tu można mówić o kradzieży czasu?
    Chodziło mi o zdobywanie umiejętności _niepotrzebnych_ pracodawcy, więc nie
    przez niego zleconych i nie w godzinach pracy. Chodziło mi o zdobywanie
    kwalifikacji w czasie wolnym od pracy, a zatem przeznaczonym na odpoczynek i
    regenerację sił niezbędnych do poświęcania się dla pracodawcy. W tym ujęciu
    wykorzystywanie czasu na niepotrzebne rzeczy zamiast na odpoczynek jest w
    pewnym sensie okradaniem pracodawcy, bo pracownik powinien należycie
    wypocząć aby móc maksymalnie poświęcić się pracy.

    > Miałem tu na myśli raczej szkolenie się poza godzinami pracy, np. po
    > pracy, albo podczas urlopu - zdobywanie umiejętności niepotrzebnych
    > pracodawcy raz, że prowadzi do niepotrzebnego przeładowania pracownika
    > wiedzą i w efekcie - paradoksalnie - zmniejszenia jego efektywności, a
    > poza tym pracownik taki staje się jednak trochę niepewny, bo w końcu po co
    > mu te dodatkowe umiejętności?
    Dokładnie tak, co opisałem powyżej.

    >> Ale skąd pracownik ma wiedzieć jakie stanowisko docelowe przeznacza mu
    >> pracodawca?
    >> A skoro nie wie, to jak ma się do niego przygotować?
    > Nie musi wiedzieć. Wystarczy, że wie, co ma przyswoić.
    No a gdyby ośmielił się mieć jakieś osobiste ambicje?
    Co wtedy?

    >> Czy jednak uważasz, że jest to naprawdę realne?
    > Realne, istniejące i dobrze przetestowane w praktyce.
    Jesteś pewien?

    --
    Jotte



  • 26. Data: 2008-04-05 15:31:36
    Temat: Re: Czy negocjowac na maxa podczas zatrudniania się?
    Od: Any User <u...@a...pl>

    >> W zupełności wystarczy 14h, a najczęściej i 11-12h (pomijając jakieś
    >> sytuacje ekstremalne, typu awarie, targi, czy przy czym tam kto pracuje).

    > To jasne.
    > Może jestem naiwny ale spytam - jakiekolwiek napomknienie o zapłacie za
    > nadgodziny uznać należy za wyjątkowe chamstwo?

    Chamstwo, to może i nie, ale jeśli pracownik jest już poinformowany o
    sposobie rozliczania nadgodzin (oraz w jakich przypadkach są płatne), to
    upominanie się o specjalne traktowanie swoich akurat nadgodzin byłoby
    pewnym nietaktem. Natomiast jeśli pracownik jeszcze nie wie, co i jak, i
    pyta po raz pierwszy, to w ogóle nie może być mowy o żadnym chamstwie.

    >> Nie nie. Jeśli pracownik szkoli się w godzinach pracy za wiedzą i
    >> zgodą pracodawcy, to jak tu można mówić o kradzieży czasu?

    > Chodziło mi o zdobywanie umiejętności _niepotrzebnych_ pracodawcy, więc
    > nie przez niego zleconych i nie w godzinach pracy. Chodziło mi o
    > zdobywanie kwalifikacji w czasie wolnym od pracy, a zatem przeznaczonym
    > na odpoczynek i regenerację sił niezbędnych do poświęcania się dla
    > pracodawcy. W tym ujęciu wykorzystywanie czasu na niepotrzebne rzeczy
    > zamiast na odpoczynek jest w pewnym sensie okradaniem pracodawcy, bo
    > pracownik powinien należycie wypocząć aby móc maksymalnie poświęcić się
    > pracy.

    W sumie masz rację, ale niestety pracowników się dzisiaj jeszcze
    skutecznie nie upilnuje. Z jednej strony jest więc tu zdobywanie
    niepotrzebnych umiejętności, ale z drugiej jest to jednak szkolenie, a
    nie np. uprawianie sportów wyczynowych, które jest np. u mnie w firmie
    na czele niemile widzianych aktywności (z uwagi zarówno na możliwość
    wypadku i niedyspozycji pracownika, jak i generowane duże zmęczenie
    organizmu, a co za tym idzie, mniejszą wydajność w pracy).

    >> Nie musi wiedzieć. Wystarczy, że wie, co ma przyswoić.

    > No a gdyby ośmielił się mieć jakieś osobiste ambicje?
    > Co wtedy?

    Wtedy powinien swoje ambicje i plany skonsultować z przełożonym.

    >>> Czy jednak uważasz, że jest to naprawdę realne?
    >> Realne, istniejące i dobrze przetestowane w praktyce.
    > Jesteś pewien?

    Tak.


    --
    Zobacz, jak się pracuje w Google:
    http://pracownik.blogspot.com


  • 27. Data: 2008-04-05 15:47:07
    Temat: Re: Czy negocjowac na maxa podczas zatrudniania się?
    Od: "Jotte" <t...@w...spam.wypad.polska>

    W wiadomości news:ft860q$1s5c$1@opal.icpnet.pl Any User <u...@a...pl>
    pisze:

    >>> W zupełności wystarczy 14h, a najczęściej i 11-12h (pomijając jakieś
    >>> sytuacje ekstremalne, typu awarie, targi, czy przy czym tam kto
    >>> pracuje).
    >> To jasne.
    >> Może jestem naiwny ale spytam - jakiekolwiek napomknienie o zapłacie za
    >> nadgodziny uznać należy za wyjątkowe chamstwo?
    > Chamstwo, to może i nie, ale jeśli pracownik jest już poinformowany o
    > sposobie rozliczania nadgodzin (oraz w jakich przypadkach są płatne), to
    > upominanie się o specjalne traktowanie swoich akurat nadgodzin byłoby
    > pewnym nietaktem. Natomiast jeśli pracownik jeszcze nie wie, co i jak, i
    > pyta po raz pierwszy, to w ogóle nie może być mowy o żadnym chamstwie.
    No tak, ale reguły rozliczania i płatności za nadgodziny są określone w
    prawie pracy. Jest ono jawne, więc pracownik może je znać. Czy w takim razie
    próba egzekwowania przez pracownika tych zasad będzie uznana za brak
    gotowości do poświęcenia dla pracodawcy albo wręcz działaniem na jego
    szkodę?

    >>> Nie nie. Jeśli pracownik szkoli się w godzinach pracy za wiedzą i zgodą
    >>> pracodawcy, to jak tu można mówić o kradzieży czasu?
    >> Chodziło mi o zdobywanie umiejętności _niepotrzebnych_ pracodawcy, więc
    >> nie przez niego zleconych i nie w godzinach pracy. Chodziło mi o
    >> zdobywanie kwalifikacji w czasie wolnym od pracy, a zatem przeznaczonym
    >> na odpoczynek i regenerację sił niezbędnych do poświęcania się dla
    >> pracodawcy. W tym ujęciu wykorzystywanie czasu na niepotrzebne rzeczy
    >> zamiast na odpoczynek jest w pewnym sensie okradaniem pracodawcy, bo
    >> pracownik powinien należycie wypocząć aby móc maksymalnie poświęcić się
    >> pracy.
    > W sumie masz rację, ale niestety pracowników się dzisiaj jeszcze
    > skutecznie nie upilnuje.
    Ale z tym można walczyć. Nikt nie żyje w próżni, ma przyjaciół, znajomych,
    i - przede wszystkim - kolegów z pracy.

    > Z jednej strony jest więc tu zdobywanie niepotrzebnych umiejętności, ale z
    > drugiej jest to jednak szkolenie,
    No tak, ale szkolenie pracodawcy zbędne. A takich szkoleń może być wiele.

    > a nie np. uprawianie sportów wyczynowych, które jest np. u mnie w firmie
    > na czele niemile widzianych aktywności (z uwagi zarówno na możliwość
    > wypadku i niedyspozycji pracownika, jak i generowane duże zmęczenie
    > organizmu, a co za tym idzie, mniejszą wydajność w pracy).
    Z tego wniosek, że skandaliczne jest uprawianie w czasie wolnym od pracy
    jazdy konnej, narciarstwa, spadochroniarstwa itp. gdyż jest to narażanie
    pracodawcy na potencjalne straty (są to przecież sporty o wysokim ryzyku
    poważnych urazów). Ukrywanie takich zainteresowań przez pracownika stanowi
    zatem w zasadzie próbę oszustwa.

    >>> Nie musi wiedzieć. Wystarczy, że wie, co ma przyswoić.
    >> No a gdyby ośmielił się mieć jakieś osobiste ambicje?
    >> Co wtedy?
    > Wtedy powinien swoje ambicje i plany skonsultować z przełożonym.
    A po konsultacji?
    Przecież przełożony może nie zaakceptować nadambitnych planów podwładnego.
    Co wtedy?

    >>>> Czy jednak uważasz, że jest to naprawdę realne?
    >>> Realne, istniejące i dobrze przetestowane w praktyce.
    >> Jesteś pewien?
    > Tak.
    Skoro tak, to tak...

    --
    Jotte


  • 28. Data: 2008-04-05 15:56:10
    Temat: Re: Czy negocjowac na maxa podczas zatrudniania się?
    Od: Mirosław Habarta <M...@p...pl>

    >>> No a gdyby ośmielił się mieć jakieś osobiste ambicje?
    >>> Co wtedy?
    >> Wtedy powinien swoje ambicje i plany skonsultować z przełożonym.
    > A po konsultacji?
    > Przecież przełożony może nie zaakceptować nadambitnych planów podwładnego.
    > Co wtedy?
    >
    Wtedy tak naprawdę będzie miał pracownik okazję do wykazania sie poświęceniem.

    M.H.


  • 29. Data: 2008-04-05 16:56:30
    Temat: Re: Czy negocjowac na maxa podczas zatrudniania się?
    Od: "Mich@l" <k...@t...cy>

    W dniu 05-04-2008 17:31, Any User pisze:

    > Wtedy powinien swoje ambicje i plany skonsultować z przełożonym.

    Osobiste plany i ambicje to ja mogę z żoną skonsultować a nie z przełożonym.

    --
    To nie prawdy objawione a jedynie moje prywatne opinie ;)
    Michał "Willy" Olszewski
    GG: 2903798 / ICQ: 199507526
    http://www.olszewski.net.pl


  • 30. Data: 2008-04-05 16:57:17
    Temat: Re: Czy negocjowac na maxa podczas zatrudniania się?
    Od: "Mich@l" <k...@t...cy>

    W dniu 05-04-2008 17:47, Jotte pisze:

    > Ale z tym można walczyć. Nikt nie żyje w próżni, ma przyjaciół, znajomych,
    > i - przede wszystkim - kolegów z pracy.

    Any User też? ;)

    --
    To nie prawdy objawione a jedynie moje prywatne opinie ;)
    Michał "Willy" Olszewski
    GG: 2903798 / ICQ: 199507526
    http://www.olszewski.net.pl

strony : 1 . 2 . [ 3 ] . 4


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1