eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

PracaGrupypl.praca.dyskusjeCo zrobić by pracowali i nie chcieli pieniędzy?
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 12

  • 11. Data: 2007-01-09 21:48:00
    Temat: Re: Co zrobić by pracowali i nie chcieli pieniędzy?
    Od: "Jotte" <t...@w...spam.wypad.polska>

    W wiadomości news:eo10r5$d02$1@inews.gazeta.pl Zirhan <z...@g...pl>
    pisze:

    > Jak sądzę min. 90% społeczeństwa nie dysponuje tak błyskotliwym umysłem
    > jak twój
    Tu sobie z oczywistych przyczyn daruję komentarz.

    >i właśnie do nich jest skierowany ten tekst. Aby wiedzieli
    > kiedy są wpuszczani w maliny.
    Czyżbyś 90% społeczeństwa uważał za dających sie wpuszczać w maliny durniów?
    To mi się wydaje przesadą, durniów jest dużo, fakt, ale chyba nie aż tyle?

    > Ponadto wiele osób co roku podejmuje
    > pracę po raz pierwszy i nie ma żadnego doświadczenia. Im ten tekst
    > także będzie pomocny.
    Może tak, może nie. Sprawdziłeś? Zasięgnąłeś jakiejś reprezentatywnej
    opinii, przeprowadziłeś jakieś badania?
    Osobiście sądzę, że te szczypiory wcale nie są takie zielone. Oni w
    większości wiedzą w co wchodzą, godzą się na to i akceptują to. Umieją się w
    tym odnaleźć.
    (jak pisałem tu: news:eo0t8b$838$1@news.dialog.net.pl).

    Wyścigi szczurów istnieją i będą istniały tak długo, jak długo będą istnieć
    szczury chcące się ścigać, a ich właścicielom będzie się to opłacać. Prawo
    ma tu bardzo ograniczoną efektywność.

    > Myślę, że wyjaśniłem nieco twój dylemat - "Po co?"
    Nie miałem dylematu. Po prostu byłem ciekaw. Chyba mi minęło.

    > Konkluzje zaś każdy będzie musiał sam sobie wysnuć.
    To właśnie uważam za poważny brak tej publikacji. Zazwyczaj autor choćby
    sugeruje o co mu chodzi. No, ale może to zamierzona konwencja.

    --
    Pozdrawiam
    Jotte


  • 12. Data: 2007-01-11 18:25:39
    Temat: Re: Co zrobić by pracowali i nie chcieli pieniędzy?
    Od: Maciek Sobczyk <m...@d...doPLer>

    Zirhan napisał(a):
    > Co zrobić, żeby pracownicy wypruwali z siebie żyły i nie chcieli za
    to pieniędzy? Recepta jest prosta. Wystarczy wprowadzić hierarchię i
    umożliwić awans. Ludzie zatroszczą się o karierę, będą się starać, a jak
    da się im odrobinę władzy, to zmuszą do wysiłku innych.
    Hierarchia istnieje w każdej firmie, nawet o najbardziej płaskiej lub
    kolistej strukturze. Nawet w przypadku modnej ostatnio gwiazdy w kole,
    zawsze jeden punkt gwiazdy spełnia funkcje zarządcze w stosunku do
    pozostałych.

    Hierarchia jest czymś naturalnym, nawet w grupach, w których wszyscy
    członkowie formalnie zajmują tą samą pozycję. Ludzie zajmują w takiej
    grupie naturalne dla siebie lub narzucone role. Jedną z nich jest rola
    lidera, której sama nazwa dobitnie świadczy o istnieniu hierarchii.

    Czym jest owo, jak je nazwaliście, "troszczenie się o karierę"? Dlaczego
    _nie wynika z faktu istnienia hierarchii zawodowej_?

    Potrzeby człowieka, w tym potrzeba troszczenia się o karierę, wynika nie
    z hierarchii w pracy lecz z hierarchii potrzeb (polecam zapoznać się z
    pracami A.Maslowa). Motywacja do jakiegokolwiek działania pojawia się
    wtedy, gdy człowiek odczuwa jakiś deficyt. Potrzeba działania w celu
    jego zaspokojenia to właśnie motywacja. Jest ona zjawiskiem złożonym.
    Nie można jednoznacznie stwierdzić, jakie potrzeby i w jakich
    proporcjach dają człowiekowi impuls do działania. Wg Maslowa, podstawowe
    potrzeby człowieka dotyczą możliwości jego przetrwania. Nieco słabiej
    człowiek odczuwa brak poczucia bezpieczeństwa, następnie alienacji,
    wreszcie osiągania określonego statusu społecznego i wyżej - samorealizacji.
    Na którym poziomie umieścić potrzebę robienia kariery?
    Teoretycznie na poziomach najwyższych - samorealizacji, aprobaty,
    przynależności. W praktyce potrzeba kariery może wynikać z różnych
    przyczyn, np. z poczucia _zagrożenia_ - wyższe stanowisko utożsamiane
    jest z większą stabilnością zatrudnienia, większymi możliwościami etc.,
    potrzebą samorealizacji, potrzebą zaspokojenia potrzeb behawioralnych
    (własnych lub rodziny) itd.
    Taki rodzaj motywacji, wynikający z poczucia zagrożenia, można było
    zaobserwować np. w obozach zagłady - więzień nadzorujący masową zagładę
    towarzyszy niedoli stawał się katem nie dlatego, że dano mu funcję
    zarządczą, lecz dlatego, że w wywiązywaniu się ze swoich obowiązków kata
    postrzegał szansę przeżycia w obozie (T. Borowski - polecam).

    Cały Twój (Wasz tekst) to stek bzdur. Nie tylko dlatego, że jak piszecie
    prawdziwy awans jest "przywilejem najwyższej rangi menedżera", a jak
    sama nazwa wskazuje: nie ma nic wyższego od _najwyższego_, lecz przede
    wszystkim dlatego, że:
    - opisani przez Was pracownicy zachowują się w określony, stereotypowy
    sposób a ich relacje interpersonalne są niedojrzałe emocjonalnie,
    - tekst kompletnie nie uwzględnia takiego czynnika, jak _zmiana_ i
    związanych z nią postaw ludzkich. Każdy awans jest zmianą dla
    awansowanego, jego szefów i kolegów z pracy. Każda zmiana wyzwala
    określone emocje, nie tylko negatywne (jak wynika z tekstu) lecz także
    pozytywne lub neutralne (brak emocji lub zaprzeczenie emocjom),
    - opisane emocje towarzyszące pracownikom są psychologiczne niespójne.
    Te same osoby raz są nadmiernie ambicjonalne, innym razem ambiwalentne,
    innym razem bezwolne.

    Opisani w tekście ludzie kierują się w życiu imperatywem ambicji.
    Awans jest postrzegany przez osoby awansowane jako wybitne wyróżnienie.
    Ich emocjami kieruje wyolbrzymiona zasada wzajemności i ingracjacji.
    Akurat reguła wzajemności i ingracjacji to jedne z technik manipulacji,
    lecz różne osoby są na nią różnie podatne. Z tekstu wynika jednak, że
    wszyscy, toczka w toczkę, awansując stają się innymi osobami niż były
    przed chwilą. Ich wyróżnienie i prestiż staje się tak wielki, że stają
    się "katami" dla niedawnych kolegów z pracy. Ci sukces awansowanego
    postrzegają w kategoriach zagrażających sobie. Awans innej osoby
    powoduje, że pozostali odsuwają się od niej. Przeżywają ów awans jako
    coś, co zostało zabrane im samym.
    W wyniku awansu "dzieli się personel". Komunikacja załamuje się -
    "uniemożliwić komunikację". Ludie komunikują się nie wprost, w sposób
    niedojrzały, ich wzajemne relacje przypominają "manewry" wojskowe.

    Szeregowi pracownicy w pracy starają się "spokojnie i bez stresu przeżyć
    8 godzin". Awans wyzwala w nich radykalną zmianę - odczuwają "osobistą
    odpowiedzialność wobec wyższej instancji", która "robi swoje".

    "Podwładni - jak to zwykle bywa - uznają bezpośredniego szefa za wroga
    numer jeden.". Awansowany zmaga się z ich cichym oporem. Komunikacja
    schodzi do podziemia. Nikt nie mówi innemu niczego wprost. Ludzie
    przeżywają względem innych przede wszystkim emocje negatywne.

    Osoby sprzedawców, przedstawione w tekście są skrajnie niedojrzałe i
    masywnie zaburzone. I to jest dla mnie koronny argument, by tekst
    traktować jako zapis czyichś odosobnionych, subiektywnych spostrzeżeń
    (być może wynikających z faktu, że sam autor myśli tak jak opisani
    sprzedawcy) a nie obowiązującą normę i strategię życia firmy.

    Żeby było wszystko jasne - nie twierdzę, że nie istnieją firmy, w
    których manipuluje się pracownikami, wykorzystując proste mechanizmy
    wzajemności, zaangażowania i ingracjacji. Sam widziałem bardzo
    interesujące z psychologicznego punktu widzenia imprezy firmowe
    McDonalds. Ale, aby manipulacja była możliwa, potrzebny jest sprawny
    manipulator i osoba na ową manipulację podatna. Nie może być to regułą w
    odniesieniu do całego społeczeństwa.

    Cały tekst IMO traktuje nie o mechanizmach zarządzania, lecz jako casus
    nieudolnie przeprowadzonej zmiany w przedsiębiorstwie lub opis skrajnie
    niedojrzałych pracowników. Mógłby to być opis sytuacji przedsiębiorstwa
    na rynku i związanych z nią emocji pracowników, lecz brakuje cienia
    informacji o firmie - jej kondycji, branży etc.

    Dlatego tekst jest zwyczajnie głupi, bo sugeruje, że to nie z
    pracownikami jest coś nie tak. To awans jest metodą na omotanie pracowników.

    > Tekst wcześniej ukazał się w kwartalniku "Bez Dogmatu".
    Dziękuję za info. Przynajmniej wiem, jak niski poziom merytoryczny
    prezentują zamieszczone w nim teksty.

    Maciek

    --
    Kochana Mary!
    XXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXX
    Tęsknię za Tobą tragicznie
    A.T.Tappman, kapelan Armii Stanów Zjednoczonych

strony : 1 . [ 2 ]


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1