eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

PracaGrupypl.praca.dyskusjeCo to są znajomości?
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 284

  • 141. Data: 2002-11-22 17:12:38
    Temat: Re: Co to są znajomości? - odpowiem jeszcze raz.
    Od: "Wrangler" <a...@i...pl>


    > Jak zwykle w twoich postach winni pracodawcy, tylko co bys zrobil jakby
    ich
    > nie bylo ?

    Wcale nie twierdzę że winni tylko pracodawcy, ale w głównej mierze oni.
    Dlaczego ? bo dziś rynek pracodawcy, na którym pracownik skacze jak mu
    pracodawca zagra ! A nie raz zagrywają bardzo nieuczciwie !!!!!

    Pozdrawiam
    Wrangler


  • 142. Data: 2002-11-22 20:26:09
    Temat: Re: Co to są znajomości?
    Od: "MST" <m...@p...onet.pl>

    Użytkownik "Bartek Raciborski" <n...@o...raciborski.net> napisał w
    wiadomości news:arl6n2.130.1@raciborski.net...
    > MST (m...@p...onet.pl) napisał(a):
    > > A co do pisania
    > > sterowników i aplikacji webowych to chyba nie powinna tego robić ta
    > > sama osoba (kierowca TIRa nie musi być rajdowcem ;) ).
    >
    >
    > No i właśnie o to chodzi, a ktoś tu próbował przekonać, że jedno i
    > drugie może robić po 3-dniowej nauce.
    >
    > --
    O nie, nie ja. Ja grzebię się w bazach danych i okolicach (choć w
    przeszłości zahaczałem silnie o web), i robiłem już aplikacje (pomijam w tej
    dyskusji samo grzebanie się w DB) współpracujące z tymi bazami i w VB/VC i w
    Delphi i w Javie i nie miałem najmniejszych problemów z uczeniem się nowego
    środowiska (są one b.podobne pod wieloma względami), ale to było w ramach
    jednej "działki" (choć sterowniki musiałem pisać na studiach, no ale tam
    robiło się jeszcze dziwniejsze rzeczy). I zapewniam, że w tej sytuacji
    tydzień w zupełności wystarczy na przejście do nowego środowiska.

    Pozdrawiam,
    MST



  • 143. Data: 2002-11-22 20:28:10
    Temat: Re: Co to są znajomości?
    Od: "MST" <m...@p...onet.pl>

    Użytkownik "Szymon Kunysz" <S...@t...pl> napisał w wiadomości
    news:arkmoq$89o$1@news.tpi.pl...
    > Powaznie. Zaloz wlasna firme,pokaz co potrafisz. Sproboj na wlasnym.
    Jeszce trochę zaczekam - poznam więcej osób, potrenuję się na cudzy koszt
    itd., ale ta chwila zbliża się wielkimi krokami
    >
    > Shit, tylko czemu sam tego nie zrobie...
    Czy ja wyglądam na wróżkę? ;)
    >
    > pozdr
    > shimon
    >
    Pozdrawiam,
    MST



  • 144. Data: 2002-11-22 20:32:25
    Temat: Re: Co to są znajomości?
    Od: "MST" <m...@p...onet.pl>

    Użytkownik "Bartek Raciborski" <n...@o...raciborski.net> napisał w
    wiadomości news:arl6vt.so.1@raciborski.net...
    > MST (m...@p...onet.pl) napisał(a):
    > > Oj kolego... ja uczę się nowych środowisk równie szybko jak Maguard
    >
    >
    > Wiesz, trzy dni wystarczą Ci na pobieżne poznanie nowego środowiska i
    > napisanie w nim czegoś, ale na pewno nie będziesz w stanie pisać w nim
    > równie poprawnie, efektywnie i bezpiecznie jak ktoś, kto to środowisko
    > zna na wylot - i w tym tkwi sęk.

    Fakt. 3 dni środowisko, po 7 piszę przeciętne aplikacyjki, a po 2 tygodniach
    uczestniczę na pełnych prawach w projekcie (już dwukrotnie byłem w trakcie
    swojego życia zawodowego do tak szybkiego przyswojenia wiedzy - i w obu
    przypadkach się udało). No ale rzeczywiście, nie wszyscy potrafią się uczyć
    równie szybko (byłem kiedyś zmuszony współpracować z "programistą", który po
    2 miesiącach nauki popełniał błędy w podstawowych sprawach).

    Pozdrawiam,
    MST



  • 145. Data: 2002-11-22 20:37:01
    Temat: Re: Co to są znajomości?
    Od: "MST" <m...@p...onet.pl>

    Użytkownik "..:: MaGuArD ::.." <m...@o...pl> napisał w wiadomości
    news:arkpsp$l1v$1@news.telbank.pl...
    > No Delphi "uczylem sie" 9 dni, a itak bylo mi to potrzebne tylko do dwoch
    > aplikacji, potem delhi poszlo na polke :)
    Ja siedziałem w nim znacznie dłużej.
    > > Potrafię (kawa twoim przyjacielem ;) ). Ale nigdy nie siedziałem dłużej
    > niż
    > > 16h w pracy (prywatnie to 72h maraton przed egzaminem)
    > Hmmm bratnia dusza? :)
    Hmmm. Polibuda? :)
    >
    > > Mogę ci przedstawić przynajmniej 10 takich osób.
    > Noto mi sie humor poprawil, bo to znaczy, iz nie jestem kosmita.
    Jesteś, tak samo zresztą jak i ja :) i jeszcze trochę osób (jak patrzę
    czasem na kumpli ze studiów czy z pracy, to mam wątpliwośi, czy jeszcze
    jestem na właściwej planecie ;) ).
    >
    > Wow naprawde niej estem odmiencem, fajnire znalesc sie znow wsrod ludzi.
    Jesteś. Patrz wyżej.

    Pozdrawiam,
    MST



  • 146. Data: 2002-11-22 20:41:12
    Temat: Re: Co to są znajomości?
    Od: "MST" <m...@p...onet.pl>

    Użytkownik "Gemm" <m...@o...pl> napisał w wiadomości
    news:arl0vd$2a9$1@news.lublin.pl...
    > Koledzy!
    > Nie wiem jak innych na tej grupie, ale mnie takie licytownia pachna
    > "dziecinada". Wroccie moze do "porzadnych" argumentow, prosze :-).
    Ehhhhh. Wspominkowy to był 1 czy 2 posty. W pozostałych to była (w
    większości) argumentacja. Ale OK. wracamy.
    >
    > Pozdrawiam,
    > ML
    >
    Również pozdrawiam,
    MST



  • 147. Data: 2002-11-22 21:14:31
    Temat: Re: Co to są znajomości?
    Od: "..:: MaGuArD ::.." <m...@o...pl>

    Użytkownik "MST" <m...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
    news:arm4fn$ft$1@news.onet.pl...
    > Hmmm. Polibuda? :)
    Ee chciałbym, ale nie mogę ;( Brak funduszy.

    > Jesteś, tak samo zresztą jak i ja :) i jeszcze trochę osób (jak patrzę
    > czasem na kumpli ze studiów czy z pracy, to mam wątpliwośi, czy jeszcze
    > jestem na właściwej planecie ;) )
    Ja się zastanawiam czy Bóg nie wstawił mi za szybkiego procesora, bo czasami
    mam wrażenie zupełnej niekompatybilności z otoczeniem (zawodowo) :)

    > Jesteś. Patrz wyżej.
    Ty to jednak lubisz dołować ludzi. ;/
    Pozdrawiam

    --
    -=/\V\\aGu/\\rD=- ^ ^
    ______oOOo____00___oOOo___ Wszystko co powiesz
    e-mail: m...@o...pl gg: 384683 może zostać i zostanie użyte
    tel./sms: +48(0)604-617-310 przeciwko Tobie!!!


  • 148. Data: 2002-11-23 07:50:16
    Temat: Re: Co to są znajomości?
    Od: "Bartek Raciborski" <n...@o...raciborski.net>

    MST (m...@p...onet.pl) napisał(a):
    > Fakt. 3 dni środowisko, po 7 piszę przeciętne aplikacyjki, a po 2
    > tygodniach uczestniczę na pełnych prawach w projekcie (już dwukrotnie
    > byłem w trakcie swojego życia zawodowego do tak szybkiego
    > przyswojenia wiedzy - i w obu przypadkach się udało).

    I cóż Ci odpowiedzieć... bo przecież nie napiszę, że nie masz racji - bo
    ją masz. Na podobnej zasadzie ja również dwa razy zabrałem się za
    robienie czegoś całkiem dla mnie nowego (jeśli chodzi o środowisko) - i
    też "się udało" - projekt został skończony w terminie, produkt działał i
    działa do dziś. Ale bynajmniej po takiej jednorazowej styczności z daną
    technologią/środowiskiem nie uważam się za kogoś, kto to dobrze
    opanował - nie podjąłbym się np. napisania aplikacji dla szpitala, nie
    znając danej technologii na wylot.

    I tyle. Sprawnie poruszać się w nieznanym dla siebie środowisku można i
    po krótkim czasie jego nauki, ale nadal będzie tych 20% (ilościowo)
    nieodkrytych rzeczy, które w zależności od okoliczności mogą się okazać
    mieć ważność na poziomie 20-80%.

    --
    Bartek Raciborski / Terk
    www.raciborski.net, icq:203822, gg:700126
    www.regionalne.wroclaw.pl/?c=users&id=1


  • 149. Data: 2002-11-23 11:49:19
    Temat: Re: Re: Co to są znajomości?
    Od: flyer <f...@p...gazeta.pl>

    Paweł Pollak wrote:
    >

    > Inna sprawa, że
    > dla mentalnie bezrobotnego praca to nie zajęcie, za które dostaje się
    > pieniądze, tylko ciepły etacik najlepiej z gwarancją zatrudnienia do końca
    > życia.


    Nie zapominaj, ze etacik to takze ubezpieczenie zdrowotne (nie wiem czy
    bezrobotnego bylo by stac na operacje za kilka tysiecy zl), chorobowe,
    prawo do renty w razie wypadku/choroby i ubezpieczenie emerytalne (choc
    male, to jednak dajace jakas nadzieje na to co bedzie potem). Oprocz
    tego latwo jest tak mowic majac 25 lat - gorzej bedzie jak bedziesz mial
    ponad 40.

    Innymi slowy - patrzac z mojej strony bezrobotny wymagajacy etatu jest
    osoba majaca zdolnosc przewidywania i rozsadku. Nie obrazajac osob,
    ktore nie maja innego wyjscia jak pracowac na czarno albo godzic sie na
    gorsze warunki - pracownik tez nie jest idiota, ktory bedzie pracowal
    dla swojego szefuncia po to tylko, zeby po kilku latach dostac kopa w
    d.. i obudzic sie na ulicy. Ja wiem, ze teraz jest nadwyzka podazy nad
    popytem ale nie oznacza to, ze ludzie maja przez to stac sie wiekszymi
    idiotami.

    Flyer


  • 150. Data: 2002-11-23 11:53:48
    Temat: Re: Co to są znajomości?
    Od: Paweł Pollak <s...@m...pl>

    Przeczytałem dyskusję, jaka rozpętała się w odpowiedzi na mój post i muszę
    powiedzieć, że reakcja bezrobotnych mnie nie dziwi, no może poza chamstwem,
    ale to właściwie też może być jedna z przyczyn braku pracy, bo ostatecznie
    kto chce zatrudniać faceta, który w sprawach spornych nie umie sięgnąć po
    inne argumenty jak "masz w ryja" i "pierdolisz banialuki".
    Reakcja bezrobotnych nie dziwi mnie, bo tylko potwierdza moją (i nie tylko
    moją) diagnozę, że bezrobocie to jest mentalność, a nie stan. Człowiek,
    który straci pracę, formalnie bezrobotny, ale niemający mentalności
    bezrobotnego, szybko znajduje sobie nową, choć niekoniecznie etat, vide:
    czwartkowy reportaż "Wyborczej" jak zarabiają "bezrobotni". Inna sprawa, że
    dla mentalnie bezrobotnego praca to nie zajęcie, za które dostaje się
    pieniądze, tylko ciepły etacik najlepiej z gwarancją zatrudnienia do końca
    życia.
    W swoim poście starałem się wykazać, że postrzeganie znajomości w dawnym
    komunistycznym sensie, gdzie faktycznie tylko partyjne koneksje decydowały o
    awansach, i mylenie ich ze znajomościami typu rekomendacja jest
    anachronizmem oraz że rekomendacje nie są niczym nagannym i że można je
    zdobyć. Nigdzie przy tym nie twierdziłem, że takie rekomendacje są gwarancją
    pracy. Oczywiście do mentalnie bezrobotnych to nie dotarło, dlatego że dla
    nich brak owych znajomości nie jest realną przeszkodą - przyczyny leżą w
    nich samych - tylko wygodnym usprawiedliwieniem, podnoszącym na dodatek
    samoocenę: no bo skoro winne są okoliczności, na które nie mam wpływu, to
    znaczy, że nie jest ze mną tak źle. Oni nie przyjmują do wiadomości, że
    kontrkandydat mógł po prostu być lepszy od nich. Nic dziwnego, że post
    burzący tę samoocenę spotkał się z taką agresją. Tylko że to jest ślepa
    uliczka. Bo
    utwierdzając się w wyimaginowanych przyczynach braku pracy, wcale nie
    ułatwia się jej znalezienia. To jak z chorobą: żeby leczyć, trzeba najpierw
    zdiagnozować przyczyny. Upieranie się, że raka płuc mamy dlatego, że za
    oknem jest zanieczyszczone powietrze, a nie dlatego, że palimy papierosy,
    nie pozwoli nam tego raka płuc wyleczyć, co najwyżej umrzemy w przekonaniu,
    że zawinili inni, nie my. Nic dziwnego więc, że bezrobotni rzucili się do
    udowadniania, że jednak znajomości, tylko znajomości i nic więcej poza
    znajomościami. Metodą przykładów, co przypomina udowadnianie, że wszystkie
    samoloty spadają, bo w gazetach ciągle piszą o spadających samolotach, a o
    tym, żeby jakiś doleciał, to już nie. Kontrprzykłady, w tym przykłady ludzi,
    którzy dostali pracę bez żadnych rekomendacji czy znajomości, zwyczajnie z
    ogłoszenia na podstawie posiadanych kwalifikacji, na bezrobotnych nie
    robią wrażenia, jak i również całkowite nieprawdopodobieństwo ich własnych
    przykładów. No bo jaki człowiek przy zdrowych zmysłach zatrudnia na
    stanowisko
    specjalisty głupiutką blondynkę? Przecież taniej wyjdzie mu wizyta w agencji
    towarzyskiej. Załóżmy, że tacy idioci się zdarzają. Przecież to wymarzona
    okazja, by wystartować z konkurencją, no bo skoro facet prowadzi taką
    politykę zatrudnienia w swojej firmie, to bez trudu wykosimy go z rynku.
    Spodziewam się, że wiele osób w tym miejscu zrobi cięcie i przytoczy mi
    tysiąc powodów, dla których niemożnością jest otworzenie własnej
    działalności gospodarczej i wykoszenie faceta z rynku. I to jest kolejna
    cecha mentalnie bezrobotnych widoczna w tej dyskusji. Bezrobotny napotyka na
    swej drodze tysiące przeszkód i ma tysiące usprawiedliwień, dlaczego nie
    może szukać pracy (w ogóle albo w skuteczniejszy sposób). Np. ma za daleko
    do najbliższego miasta. Koniec kropka. Jest usprawiedliwiony. Człowiek
    aktywny zastanawia się tylko, jak dojechać i dojeżdża. Bezrobotny, nawet gdy
    poda mu się na tacy parę sposobów na dojechanie, skupi się na tym, by
    udowodnić, że te sposoby są jednak nierealizowalne. I ta mentalność
    widoczna jest potem w pracy: taki człowiek ma tysiąc absolutnie
    wiarygodnych usprawiedliwień, dlaczego nie zrobił tego, co miał zrobić. Nic
    dziwnego, że pracodawcy nie chcą zatrudniać bezrobotnych.
    Kolejna cecha mentalnie bezrobotnych to postawa roszczeniowa: nauczyłem się,
    mam dyplom, dajcie mi pracę zgodną z moimi kwalifikacjami. Czysto
    socjalistyczna mentalność. Pracę niestety trzeba sobie znaleźć, a często
    trzeba zacząć dużo niżej, niż wskazywałby na to dyplom. Nawet od mycia
    kibli.
    Ale to jest dla mentalnie bezrobotnego nie do przyjęcia, poniżej jego
    godności. On woli siedzieć na kanapie i żalić się, że taka jedna to znalazła
    pracę przez znajomości. Że przez znajomości, które zyskała dzięki myciu
    kibli, to już bezrobotnemu nie daje
    do myślenia. A jeśli nawet, to dalej się z kanapy nie ruszy, tylko powie, że
    żeby załapać się na mycie kibli też trzeba mieć znajomości (dla tych, którzy
    nie prześledzili dyskusji uważnie: nie konfabuluję, taki głos w dyskusji
    padł).
    Co uderzyło mnie w powyższej dyskusji to też sposób argumentacji strony
    bezrobotnej: chaotyczny, odbiegający od tematu, nieuwzględniający podanych
    faktów, zawierający kuriozalne wręcz oceny rzeczywistości. To też może być
    przyczyna braku czy utraty pracy. Bo jeśli ktoś na jakimś stanowisku nie
    potrafi skupić się na swoim zadaniu, nie ocenia prawidłowo faktów, a
    niepowodzeniami obarcza innych, tylko nie siebie, przez co uniemożliwia
    skuteczne im zaradzenie, po prostu nie wykonuje dobrze swojej pracy.

    Podsumowując: mnie jest rybka, czy znajdziecie pracę, czy nie. Możecie dalej
    tkwić w przekonaniu, że pracę przynosi znajomy bocian, a że wy nie znacie
    żadnego bociana, to już nie wasza wina.

    Paweł
    --
    www.szwedzka.pl



strony : 1 ... 10 ... 14 . [ 15 ] . 16 ... 29


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1