eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

PracaGrupypl.praca.dyskusjeCo jest najwazniejsze?
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 38

  • 11. Data: 2002-07-23 17:53:06
    Temat: Re: Co jest najwazniejsze?
    Od: jerzu <n...@j...one.pl>

    On Tue, 23 Jul 2002 18:49:34 +0200, Carrie <c...@w...pf.pl>
    wrote:

    >Mam tu na myśli właśnie wynajmowanie mieszkania - koszt tego jest ztcw
    >kilkakrotnie wyższy niż opłacenie czynszu za mieszkanie własne.

    Jak się wynajmuje w 3-4 osoby to koszt zaczyna się robić niższy.


    --
    Pozdrawiam - Dariusz Niemczyński j...@i...pl
    http://jerzu.lubi.luftbrandzlung.org - strona domowa
    http://zloty.autokacik.pl - zloty Internetowych Klubów Moto
    ICQ UIN 3867037 GG 129280]


  • 12. Data: 2002-07-23 19:03:30
    Temat: Re: Co jest najwazniejsze?
    Od: "Dorota" <p...@c...pl>


    > Niezmiennie mnie zastanawia, jak to jest, że przyjezdnym opłaca się
    > pracować za niższe wynagrodzenie niż osobom mieszkającym w Warszawie
    > na stałe, skoro koszty utrzymania są dla tych przyjezdnych wyższe...
    > Mam tu na myśli właśnie wynajmowanie mieszkania - koszt tego jest ztcw
    > kilkakrotnie wyższy niż opłacenie czynszu za mieszkanie własne.
    > Zakładam, że pozostałe koszta jednych i drugich osób są podobne.


    To proste, przynajmniej w firmie w której pracowałam jeszcze rok temu.
    Wygrywali przyjezdni. Mieli mniejsze wymagania finansowe. Co do ogólnych
    kosztów utrzymania dyskutowalabym, bo w większości wynajmowali
    mieszkania gromadnie. Znam dziewczyny któe mieszkały we trz na 16
    metrach (niespełna) kwadratowych. Jeżeli chodzi o wyżywienie to rodzice
    w dużej mierze sponsorowali, byleby dzieci "kariere" w "stolycy" robiły.
    Mnie w dwa tygodnie po tzw komedii pt "ocena pracownika" zwolniono na
    zasadzie "z cicha pęk". Ocenę miałam suuuper!!! Któregoś dnia telfon z
    kadr i zaproszenie, weszłam i wymówienie. Na moje miejsce przyjęto
    dziewczynę z podgranicznej wsi, która nauczyła się komputer włączać
    dopiero w pracy. Dodam, że firma to jesdno z bardziej znanych wydawnictw
    używających programów takich jak: Quark, Photoshop itd. Takie osoby
    ściągają tu rodzeństwo, a rodzice kupuja mieszkanie. Z całym szacunkiem,
    ale mieszkając na wsi napewno wbrew pozorom jest lżej. Wiem, że wywołam
    burzę. Ale tak, domek na wsi, kilka kurek, jajeczka, mięseczko itd. A
    ajaeczka, mięseczko w Warszaawie kosztuje. Podam przykład cenowy:
    miejszowość Śrem (k. Poznania) pomidorki .............. 1 złotych, tak
    JEDEN złotych. A w Warszawie???? I tak jedziemy do rodziców, robimy
    zapsiki. Widaomo, jajka można trzymać, pomidorki torszkę zielone itd. O
    jakich my wyższych kosztach utrzymania przyjezdnych mówimy. Ludziska
    oczy szerzej. Pozdrawiam. Ewentualnie mam jeszcze całemnóstwo takich
    namacalnych dowodów. No to narazie pozdrawiam wszystkich grupowiczów.
    :-D


  • 13. Data: 2002-07-23 19:11:38
    Temat: Re: Co jest najwazniejsze?
    Od: No Name <v...@w...pl>

    > (...) Dodatkowo
    > przyjezdni mają jeszcze jedną mocną stronę, są mistrzami w głupocie - jakieś
    > 2 miesiące temu jednego "przyjezdnego" policja w kajdankach wyprowadziła z
    > firmy bo handlował filmami divx i reklamował sie w internecie.

    Jeżeli potrafisz udowodnić związek przyczynowo - skutkowy pomiędzy
    'przyjezdnością ' a głupotą możesz kandydować do Nobla.

    > A merytorycznie: przyjezdni zepsuli rynek pracy w Warszawie, bo gotowi są
    > pracować za marne grosze, a więc zarobki ogólnie spadły.

    Tych, co ja znam to akurat nie dotyczy, bo mają "znaczną wielokrotność"
    średniej warszawskiej. Firmy szukają tańszych rozwiązań także
    opuszczając Warszawę - pewnego dnia możesz obudzić się w otoczeniu, w
    którym praca jest jedynie w butiku, pizzerii lub burdelu - może więc
    zawczasu zamiast jęczeć przyuczysz się do tudnego zawodu sutenera, by w
    nowej rzeczywistości pełnić funkcję kierowniczą, która zapewni Ci
    dochody na odpowiednim poziomie i kontakt z establishmentem.

    Pozdrawiam, w nadziei na ciekawe argumenty.

    Dogbert



  • 14. Data: 2002-07-23 22:59:10
    Temat: Re: Co jest najwazniejsze?
    Od: "Xena" <t...@l...com.pl>


    Użytkownik "jerzu" <n...@j...one.pl> napisał w wiadomości
    news:9r5rjusj9dq4sau04egctsd57p7o39ml4p@4ax.com...
    > On Tue, 23 Jul 2002 15:16:50 +0200, "wm" <w...@p...onet.pl>
    > wrote:
    >
    > >Akurat w piciu to przyjezdni bija na głowe miejscowych (pijackie
    imprezy w
    > >wynajmowanych mieszkaniach - sam mam piętro wyżej takich przyjezdnych
    > >'sąsiadów', których można okreslić jednym słowem - bydło).
    >
    > Właśnie - ja mam takich drzwi w drzwi. Z miasta Łodzi i okolic. Na
    > niecałych 45 metrach kwadratowych mieszka ich tam z jakieś 6 osób -
    > dokładnie policzyć się nie da. Libacje do 2-3 w nocy co drugi dzień to
    > norma.
    >

    Rany boskie - jak ja lubię takie uogólnienia. A ja mam sąsiada z
    Warszawy i też pije. A co gorsza, znam w Wawrszawie mieszkających i tam
    pracujących, którzy dopiero piją... Mówię Wam, te warszawiaki to pijaki
    straszne, u mojego wujka to tak zapili, że hoho, i piją tak 3 razy w
    tygodniu, tak, tak...

    --
    Pozdrówka
    Tatiana Rozbawiona


  • 15. Data: 2002-07-23 23:58:25
    Temat: Re: Co jest najwazniejsze?
    Od: Carrie <c...@w...pf.pl>

    Dnia Tue, 23 Jul 2002 19:53:06 +0200, jerzu
    <n...@j...one.pl> napisał(a):

    >Jak się wynajmuje w 3-4 osoby to koszt zaczyna się robić niższy.

    Owszem :) A jak się posiada mieszkanie, to można je wynająć i na samym
    wynajmie zarobić tyle, że wystarcza na życie [no, jednym wystarcza,
    innym nie]. Widziałeś pewnie oferty 'pokój wynajmę' na grupie z
    ogłoszeniami z Warszawy...
    Zwracam uwagę, że to 'miastowi' zazwyczaj wynajmują mieszkania
    przyjezdnym, czyli na nich zarabiają. A ceny wynajmu do niskich nie
    należą. Tak więc stwierdzenie, czy Warszawa na przyjezdnych zyskuje,
    czy traci, nie jest takie znów jednoznaczne.

    Pozdrawiam, Carrie


  • 16. Data: 2002-07-23 23:58:25
    Temat: Re: Co jest najwazniejsze?
    Od: Carrie <c...@w...pf.pl>

    Dnia Tue, 23 Jul 2002 21:03:30 +0200, "Dorota" <p...@c...pl>
    napisał(a):

    > Co do ogólnych
    >kosztów utrzymania dyskutowalabym, bo w większości wynajmowali
    >mieszkania gromadnie. Znam dziewczyny któe mieszkały we trz na 16
    >metrach (niespełna) kwadratowych.

    Ja się nie dziwię, bo ceny wynajmu mieszkań w Wawie są kosmiczne...
    No, ale na dłuższą metę tak się żyć nie da, w końcu ludzie chcą
    odseparować się od "komuny" - i co wtedy? Przecież te niskie zarobki
    nie wystarczą, żeby kupić mieszkanie...
    Btw jeśli czynsz za średnie mieszkanie wynosi jakieś 200 - 300 zł
    [pytałam koleżankę, właścicielkę mieszkania w Wawie, ale to pewnie
    różnie bywa], a wynajęcie po podziale na kilka osób i tak kosztuje
    każdą z nich tyle samo albo i więcej, to nadal nie rozumiem, jakim
    cudem jednym wystarczają dane zarobki, a innym nie :)

    >Mnie w dwa tygodnie po tzw komedii pt "ocena pracownika" zwolniono na
    >zasadzie "z cicha pęk". Ocenę miałam suuuper!!! Któregoś dnia telfon z
    >kadr i zaproszenie, weszłam i wymówienie. Na moje miejsce przyjęto
    >dziewczynę z podgranicznej wsi, która nauczyła się komputer włączać
    >dopiero w pracy. Dodam, że firma to jesdno z bardziej znanych wydawnictw
    >używających programów takich jak: Quark, Photoshop itd.

    Wiesz, tyle że to świadczy raczej o firmie, a nie o pracownikach. Kim
    byli pracodawcy? Nie pytam o nazwę firmy, tylko o ich, powiedzmy,
    pochodzenie :)

    > Takie osoby
    >ściągają tu rodzeństwo, a rodzice kupuja mieszkanie.

    Komu kupują, komu nie... :( Kilku moim znajomym - bynajmniej nie ze
    wsi i bynajmniej nie jakimś tam nieukom - rzeczywiście rodziny
    zasponsorowały mieszkania. Większość jednak wynajmuje i własne ma w
    odległej perspektywie.

    >Z całym szacunkiem,
    >ale mieszkając na wsi napewno wbrew pozorom jest lżej. Wiem, że wywołam
    >burzę. Ale tak, domek na wsi, kilka kurek, jajeczka, mięseczko itd.

    Że zapytam - mieszkałaś na wsi przez dłuższy czas? Uczestniczyłaś
    osobiście w 'procesach produkcyjnych'? Jeśli tak, to wiesz, jakie to
    lekkie, przyjemne i zabawne zajęcia, prawda?
    Z innej beczki - skoro jest lżej, to czemu ludzie się pchają do
    Warszawy, a nie na wieś?

    > A
    >ajaeczka, mięseczko w Warszaawie kosztuje.

    Hodowla zwierząt na wsi też kosztuje. I zwraca się po baaaardzo długim
    okresie [jeśli w ogóle]. Poza tym nikt nie broni warszawiakom robić
    zakupów na wsi...

    > Podam przykład cenowy:
    >miejszowość Śrem (k. Poznania) pomidorki .............. 1 złotych, tak
    >JEDEN złotych. A w Warszawie???? I tak jedziemy do rodziców, robimy
    >zapsiki. Widaomo, jajka można trzymać, pomidorki torszkę zielone itd. O
    >jakich my wyższych kosztach utrzymania przyjezdnych mówimy.

    Hm, a przyszło Ci do głowy, że nie każda osoba spoza Warszawy posiada
    dochodowe gospodarstwo rolne oraz rodzinę, która to gospodarstwo
    utrzymuje?
    Co do cen to akurat się zgadzam, ale... Kto ustala ceny w Warszawie?
    Przecież nie przyjezdni, prawda?

    > Ludziska
    >oczy szerzej.

    No właśnie... :) I nie generalizujmy za bardzo.

    > Pozdrawiam. Ewentualnie mam jeszcze całemnóstwo takich
    >namacalnych dowodów.

    Aż się boję pytać, jakie i gdzie zebrane.. ;)

    Pozdrawiam, Carrie


  • 17. Data: 2002-07-24 00:09:48
    Temat: Re: Co jest najwazniejsze?
    Od: "Efro" <w...@w...edu.pl>


    > > Niezmiennie mnie zastanawia, jak to jest, że przyjezdnym opłaca się
    > > pracować za niższe wynagrodzenie niż osobom mieszkającym w Warszawie
    > > na stałe, skoro koszty utrzymania są dla tych przyjezdnych wyższe...
    > > Mam tu na myśli właśnie wynajmowanie mieszkania - koszt tego jest ztcw
    > > kilkakrotnie wyższy niż opłacenie czynszu za mieszkanie własne.
    > > Zakładam, że pozostałe koszta jednych i drugich osób są podobne.
    >
    >
    > To proste, przynajmniej w firmie w której pracowałam jeszcze rok temu.
    > Wygrywali przyjezdni. Mieli mniejsze wymagania finansowe. Co do ogólnych
    > kosztów utrzymania dyskutowalabym, bo w większości wynajmowali
    > mieszkania gromadnie. Znam dziewczyny któe mieszkały we trz na 16
    > metrach (niespełna) kwadratowych.

    Widze ze nie studiowalas w obcym miescie.
    A czy mieszkaniem gromadnym nie mozna nazwac mieszkania z rodzina??

    >Jeżeli chodzi o wyżywienie to rodzice
    > w dużej mierze sponsorowali, byleby dzieci "kariere" w "stolycy" robiły.

    Wielu ludzi tak robi, niezaleznie od miejsca zamieszkania i pracy...

    > Mnie w dwa tygodnie po tzw komedii pt "ocena pracownika" zwolniono na
    > zasadzie "z cicha pęk". Ocenę miałam suuuper!!! Któregoś dnia telfon z
    > kadr i zaproszenie, weszłam i wymówienie. Na moje miejsce przyjęto
    > dziewczynę z podgranicznej wsi, która nauczyła się komputer włączać
    > dopiero w pracy. Dodam, że firma to jesdno z bardziej znanych wydawnictw
    > używających programów takich jak: Quark, Photoshop itd. Takie osoby
    > ściągają tu rodzeństwo, a rodzice kupuja mieszkanie.

    Nie wiedzialem ze sa tacy bogaci.

    >Z całym szacunkiem,
    > ale mieszkając na wsi napewno wbrew pozorom jest lżej. Wiem, że wywołam
    > burzę. Ale tak, domek na wsi, kilka kurek, jajeczka, mięseczko itd.

    Nie wiem jakie miejscowosci uwazasz za wies, ale bez obrazy ludzi, ktorzy
    hoduja i rzyja z
    roli bardzo zadko stac na studia, ba nawet szkole srednia wiec nie sa
    zagrozeniem bo
    odwalaja czarna robote.

    >A
    > ajaeczka, mięseczko w Warszaawie kosztuje. Podam przykład cenowy:
    > miejszowość Śrem (k. Poznania) pomidorki .............. 1 złotych, tak
    > JEDEN złotych. A w Warszawie????

    Ja tez moge podac bo ostatnio bylem u braciaka na wiosce(ma tam dosc spora
    dzialke
    rekreacyjna ;)) i piwo Zywiec w sklepie kosztowalo 2,7 zl!!!

    >I tak jedziemy do rodziców, robimy
    > zapsiki. Widaomo, jajka można trzymać, pomidorki torszkę zielone itd. O
    > jakich my wyższych kosztach utrzymania przyjezdnych mówimy.

    Generalnie koszty wyzywienia ludzi pracujacych w biurach sa minimalne...

    > Ludziska
    > oczy szerzej. Pozdrawiam. Ewentualnie mam jeszcze całemnóstwo takich
    > namacalnych dowodów.

    A co masz jakiegos znajomoego w takiej sytuacji...

    >No to narazie pozdrawiam wszystkich grupowiczów.
    > :-D

    Nie wiem czy umyslnie, ale widze spory zal do konkurencji ;))

    Pozdr



  • 18. Data: 2002-07-24 00:14:52
    Temat: Re: Co jest najwazniejsze?
    Od: "Efro" <w...@w...edu.pl>

    > Btw jeśli czynsz za średnie mieszkanie wynosi jakieś 200 - 300 zł
    > [pytałam koleżankę, właścicielkę mieszkania w Wawie, ale to pewnie
    > różnie bywa]

    Na tarchominie znajoma placi za 80m mniej niz 300zl(z rata na ogrzewnianie).



  • 19. Data: 2002-07-24 06:07:19
    Temat: Re: Co jest najwazniejsze?
    Od: jerzu <n...@j...one.pl>

    On Wed, 24 Jul 2002 00:59:10 +0200, "Xena" <t...@l...com.pl>
    wrote:

    >Rany boskie - jak ja lubię takie uogólnienia.

    Jakie uogólnienia? Czy ja napisałem że wszyscy z Łodzi to pijaki?
    Napisałem _tylko_ o swoich sąsiadach. Grunt to umięjętność czytania ze
    zrozumieniem.


    --
    Pozdrawiam - Dariusz Niemczyński j...@i...pl
    http://jerzu.lubi.luftbrandzlung.org - strona domowa
    http://zloty.autokacik.pl - zloty Internetowych Klubów Moto
    ICQ UIN 3867037 GG 129280


  • 20. Data: 2002-07-24 06:53:34
    Temat: Re: Co jest najwazniejsze?
    Od: "winetu" <P...@p...onet.pl>



    >
    > Ja tez moge podac bo ostatnio bylem u braciaka na wiosce(ma tam dosc spora
    > dzialke
    > rekreacyjna ;)) i piwo Zywiec w sklepie kosztowalo 2,7 zl!!!
    >
    A ile w hipermarkecie w W-wie? 2,3 zł? W sumie to NTG, ale warto zwrócić
    uwagę, że ludzie rzucając cenami z W-wy operują cenami z Krakowskiego
    Przedmieścia, które są 1,5 razy większe niż w hipermarketach. Na wioskach
    gdzie jest 1 sklep spożywczy ceny wcale nie są takie niskie.


strony : 1 . [ 2 ] . 3 . 4


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1