eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

PracaGrupypl.praca.dyskusjeCiekawa oferta...
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 72

  • 61. Data: 2005-09-13 14:30:45
    Temat: Re: Ciekawa oferta...
    Od: "Aleksander Galicki" <n...@n...com>

    >Dnia 13-09-2005 o 16:07:35 Aleksander Galicki <n...@n...com> napisał:
    >
    >> Proste. Wyksztalcenie i doswiadczenie nie sa wymienne.
    >
    >Na pierwszym chyba roku ekonomii uczą, co to takiego substytut. I chyba
    >nadmieniają przy tym, że substytucyjność nie jest pojęceim zerojedynkowym,
    >tzn. (to może otarłeś się choćby o logikę?) nieprawdą jest, że jeśli
    >substytucyjność nie jest pełna, to znaczy, że jej nie ma.

    Niestety, to co przytaczasz to wodolejstwo.

    btw: logika formalna jest na informatyce absolutnie nieodzowna i smiem
    twierdzic, ze program informatyki na pierwszym semestrze ma wiecej logiki, niz
    ekonomia na calych studiach :-)


    A.
    --
    ============= P o l N E W S ==============
    archiwum i przeszukiwanie newsów
    http://www.polnews.pl


  • 62. Data: 2005-09-13 14:37:25
    Temat: Re: Ciekawa oferta...
    Od: Bremse <bremse{usun.to}@wp.pl>

    On Tue, 13 Sep 2005 15:58:12 +0200, "Aleksander Galicki" wrote:

    >Raczej klopoty z wnioskowaniem. Z tego, ze ktos okreslil doswiadczenie jako
    >element wazniejszy niz wyksztalcenie wnioskujesz ze te elementy sa
    >zastepowalne. A to nieprawda.

    Dlaczego nie są zastępowalne (na podstawie wypowiedzi Tomka sądzę, że
    nawet jeśli w pewnej grupie zawodów zastępowalność jest mała (weźmy
    studia medyczne), to w innej grupie może być bardzo duża (zarządzanie?
    informatyka?))? Może jakiś przykład z zakresu prowadzenia biznesu co
    do niemożności zastąpienia wykształcenia doświadczeniem?

    --
    pozdrawiam
    Bremse


  • 63. Data: 2005-09-13 14:51:00
    Temat: Re: Ciekawa oferta...
    Od: RamirezHL <q...@w...pl>

    Przemek Z napisał(a):
    > Elektryk
    > Nr ref.: ELEK/BEL
    >
    > Wymagania:
    >
    > * paszport niemiecki,
    > * dobra znajomość języka angielskiego,
    > * przynajmniej trzyletnie doświadczenie,
    > * wyższe wykształcenie,
    > * znajomość języka francuskiego mile widziana.
    >
    > Czy te ofery znajdują odpowiednich kandydatów? Czy uczelnie technicznie
    > nie powinny zacząć się koncentrować na gruntownej nauce języków? A co z
    > inżynierami bez znajomości języków? Czy już nigdzie się nie nadają?
    > Niedługo w ofertach zaczną określać kolor oczu albo skóry. A może się
    > mylę i większość inżynierów czytających tę grupę włada przynajmniej
    > dwoma językami a ja muszę się solidnie zabrać za naukę?

    dla inż. wystarczy j. angielski. zdecydowana większość dokumentacji jest
    właśnie w tym języku. po uczelni technicznej j. ang. jest z reguły na
    poziomie komunikatywnym - i to wystarcza. znajomość j. technicznego
    pojawia się sama podczas jakiejkolwiek pracy z dokumentacją, internetem.
    jeśli jakaś firma poszukuje inż. i oczekuje b. dobrej znajomości innego
    j. niż ang. to znaczy, że sami mają kiepskich specjalistów, bo nie
    potrafią się porozumieć w ang. na poziomie technicznym.


  • 64. Data: 2005-09-13 15:01:02
    Temat: Re: Ciekawa oferta...
    Od: "Aleksander Galicki" <n...@n...com>

    >On Tue, 13 Sep 2005 15:58:12 +0200, "Aleksander Galicki" wrote:
    >
    >>Raczej klopoty z wnioskowaniem. Z tego, ze ktos okreslil doswiadczenie jako
    >>element wazniejszy niz wyksztalcenie wnioskujesz ze te elementy sa
    >>zastepowalne. A to nieprawda.
    >
    >Dlaczego nie są zastępowalne (na podstawie wypowiedzi Tomka sądzę, że
    >nawet jeśli w pewnej grupie zawodów zastępowalność jest mała (weźmy
    >studia medyczne), to w innej grupie może być bardzo duża (zarządzanie?
    >informatyka?))?

    Wiesz, "informatyka" dla zwyklych ludzi oznacza instalowanie linuxa albo
    konfigurowanie drukarek. W tym wyksztalcenie raczej przeszkadza niz pomaga.

    > Może jakiś przykład z zakresu prowadzenia biznesu co
    >do niemożności zastąpienia wykształcenia doświadczeniem?

    Kazda scisla dziedzina. Taki matematyk w firmie telekomunikacyjne nie ma czasu
    w pracy by sie zapoznac w pracy z teoria miary i procesami stochastycznymi, a
    doswiadczeniem takiej wiedzy nie zastapisz.


    A.
    --
    ============= P o l N E W S ==============
    archiwum i przeszukiwanie newsów
    http://www.polnews.pl


  • 65. Data: 2005-09-13 15:16:13
    Temat: Re: Ciekawa oferta...
    Od: "zasit" <z...@w...pl>

    brawo
    :]
    widze ze nie tylko ja tak mysle
    :]



  • 66. Data: 2005-09-13 15:55:59
    Temat: Re: Ciekawa oferta...
    Od: "Immona" <c...@w...zpds.com.pl>


    Użytkownik "Bremse" <bremse{usun.to}@wp.pl> napisał w wiadomości
    news:ksjdi15n61e6haljl3leslmeh5retjs6a7@4ax.com...

    > Jakiś pech w wyborze znajomych, czy też podświadomie wybieram ich
    > zgodnie z zasadą psychologicznego podobieństwa? ;-)

    Raczej skutek naturalnego obracania sie w srodowiskach podobnych do siebie.
    Moi znajomi tez stanowia grupe o dosc jednolitym profilu
    edukacyjno-demograficznym i jest to inna grupa niz Twoja, o innych
    pogladach. Grupa czyichs znajomych jest zawsze niereprezentatywna.

    >
    >>> To może w drugą stronę. Co wie przeciętny absolwent renomowanej
    >>> uczelni, który ukończył tą uczelnię z oceną bardzo dobrą?
    >>
    >>To, co wie, zalezy od kierunku studiow.
    >
    > Niech będzie że coś technicznego -> informatyka, ekonomicznego ->
    > ekonomia, zarządzanie i marketing, jakaś filologia -> anglistyka,
    > germanistyka. Może być coś innego.

    Jak slusznie zauwazyl Aleksander, wiele osob robiacych male robotki typu
    instalowanie linuxa czy administrowanie mala siecia uwaza, ze to
    informatyka. Ale sa dziedziny, w ktorych potrzebna do wykonania pracy
    znajomosc informatyki to znajomosc informatyki w sensie wiedzy o
    algorytmach - np. projektowanie pewnych bardziej skomplikowanych rzeczy lub
    analityka wielkich projektow. Bank do zarzadzania ryzykiem tez nie zatrudni
    goscia, ktory nie bedzie umial tego policzyc, a liczenie tego wymaga wiedzy,
    ktora da sie wlasciwie zdobyc tylko na studiach, podobnie jak np. ustalanie
    skladek ubezpieczeniowych na podstawie danych demograficznych.
    Ogolne, kazda dziedzina ma swoj poziom wykonawczy lub pomyslowo-wykonawczy i
    ten naprawde tworczy lub "decyzyjny w wielkich sprawach", do ktorego jest
    potrzebna duza ilosc "twardej" wiedzy i dopiero nabycie tej wiedzy umozliwia
    w ogole rozpoczecie zdobywania jakiegos doswiadczenia w danej dziedzinie.
    Lekarze sa tu dobrym przykladem. Mozesz wziac najbardziej bystrego czlowieka
    bez studiow medycznych, moze on pol roku sie przygladac, jak cos robi
    lekarz, ale sie w ten sposob nie nauczy tyle, zeby samodzielnie moc w tej
    roli pracowac chocby w osiedlowej przychodni.

    Problemem w Polsce i w ogole w rozwinietym swiecie jest nadedukacja. Bo dla
    ludzi, ktorzy rzeczywiscie maja taki zasob wiedzy nie ma tak wiele
    stanowisk, na jakich te wiedze by mogli naprawde produktywnie wykorzystywac,
    zwlaszcza w gospodarce tak malo rozwinietej jak nasza - choc w niektorych
    dziedzinach wystepuje akurat powazny niedobor. Rzeczywiscie wystepuje
    zjawisko z jednej strony żądania mgr na stanowiska, na ktorych nie jest to
    potrzebne, a z drugiej strony mnostwo ludzi robi sobie mgr trzeciego sortu
    (sort nie jest zalezny tylko od uczelni, ale i od wlasnego podejscia, pracy,
    poglebiania wiedzy w danej dziedzinie wykorzystujac wszystkie uczelniane i
    praktyczne mozliwosci). Jest jednak grupa osob i stanowisk dla nich, gdzie
    dobre studia wyzsze sa naprawde sensowne i potrzebne no i sa to dosc dobre
    stanowiska. Jednoczesnie, bez studiow tez sie da odnosic sukcesy i dobrze
    zarabiac, a przyklady mamy tu na grupie. Z tym, ze wiekszosc tych przykladow
    to samodzielna dzialalnosc gospodarcza - i to bardzo dobrze, ale
    jednoczesnie widac po prowadzonych tu rozmowach, ze brak mgr staje sie
    problemem przy szukaniu pracy u kogos.

    I.


  • 67. Data: 2005-09-13 18:27:48
    Temat: Re: Ciekawa oferta...
    Od: Tomasz Płókarz <t...@x...xn--p-ela.hahahaha.>

    Dnia 13-09-2005 o 16:30:45 Aleksander Galicki <n...@n...com> napisał:

    >> Dnia 13-09-2005 o 16:07:35 Aleksander Galicki <n...@n...com> napisał:
    >>
    >>> Proste. Wyksztalcenie i doswiadczenie nie sa wymienne.
    >>
    >> Na pierwszym chyba roku ekonomii uczą, co to takiego substytut. I chyba
    >> nadmieniają przy tym, że substytucyjność nie jest pojęceim
    >> zerojedynkowym,
    >> tzn. (to może otarłeś się choćby o logikę?) nieprawdą jest, że jeśli
    >> substytucyjność nie jest pełna, to znaczy, że jej nie ma.
    >
    > Niestety, to co przytaczasz to wodolejstwo.

    To może w wersji dla prostego umysłu:

    1) Jeśli zaproponuję Ci sto tysięcy dolarów za powstrzymanie się od
    przyjmowania w dowolny sposób pokarmu lub napoju w dowolnej postaci przez
    najbliższe 10 godzin, to zapewne się na to zgodzisz.
    2) Jeśli zaproponuję Ci pięc milionów dolarów za powstrzymanie się od ww.
    przez najbliższe 500 godzin, raczej na pewno na to nie pójdziesz.

    Ze zdania 2) nie wynika, że
    3) deal "forsa za głodówkę" to coś absolutnie nie do przyjęcia
    ponieważ zdanie 1) to obala

    PT Pozostałych Czytelników przepraszam najmocniej.


    --
    Odkąd myślę samodzielnie, głosuję na JK-M. http://pjkm.pl


  • 68. Data: 2005-09-13 18:56:53
    Temat: Re: Ciekawa oferta...
    Od: "Aleksander Galicki" <c...@p...fm>

    > Dnia 13-09-2005 o 16:30:45 Aleksander Galicki <n...@n...com> napisał:
    >
    > >> Dnia 13-09-2005 o 16:07:35 Aleksander Galicki <n...@n...com> napisał:
    > >>
    > >>> Proste. Wyksztalcenie i doswiadczenie nie sa wymienne.
    > >>
    > >> Na pierwszym chyba roku ekonomii uczą, co to takiego substytut. I chyba
    > >> nadmieniają przy tym, że substytucyjność nie jest pojęceim
    > >> zerojedynkowym,
    > >> tzn. (to może otarłeś się choćby o logikę?) nieprawdą jest, że jeśli
    > >> substytucyjność nie jest pełna, to znaczy, że jej nie ma.
    > >
    > > Niestety, to co przytaczasz to wodolejstwo.
    >
    > To może w wersji dla prostego umysłu:
    >
    > 1) Jeśli zaproponuję Ci sto tysięcy dolarów za powstrzymanie się od
    > przyjmowania w dowolny sposób pokarmu lub napoju w dowolnej postaci przez
    > najbliższe 10 godzin, to zapewne się na to zgodzisz.
    > 2) Jeśli zaproponuję Ci pięc milionów dolarów za powstrzymanie się od ww.
    > przez najbliższe 500 godzin, raczej na pewno na to nie pójdziesz.
    >
    > Ze zdania 2) nie wynika, że
    > 3) deal "forsa za głodówkę" to coś absolutnie nie do przyjęcia
    > ponieważ zdanie 1) to obala

    Przytaczasz wodolejstwa i truizmy, bo sie chciales pochwalic ze byles na
    pierwszym semestrze ekonomii, czy dlatego, ze nie zrozumiales, iz pisalem tylko
    o niektorych zawodach?
    To moze specjalnie dla ciebie, umysle z wysokim mniemaniem o swojej zlozonosci:
    sa stanowiska/zawody co do ktorych przywiazywanie uwagi do dyplomu podczas
    rekrutacji jest uzasadnione.


    A.

    --
    Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl


  • 69. Data: 2005-09-14 00:30:35
    Temat: Re: Ciekawa oferta...
    Od: Bremse <bremse{usun.to}@wp.pl>

    On Tue, 13 Sep 2005 17:55:59 +0200, "Immona" wrote:

    >> Jakiś pech w wyborze znajomych, czy też podświadomie wybieram ich
    >> zgodnie z zasadą psychologicznego podobieństwa? ;-)
    >
    >Raczej skutek naturalnego obracania sie w srodowiskach podobnych do siebie.
    >Moi znajomi tez stanowia grupe o dosc jednolitym profilu
    >edukacyjno-demograficznym i jest to inna grupa niz Twoja, o innych
    >pogladach. Grupa czyichs znajomych jest zawsze niereprezentatywna.

    Chodziło mi o grupę ludzi związanych z nauką i ich poglądy (tzn. nauka
    <-> biznes), które są podobne do moich, a nie o to że obracam się w
    tym środowisku. Podałem ich przykład, bo nie sądzę że dyskutanci
    uznaliby za autorytet znajomego hipisa, czy jakiegoś Wieśka, z którym
    kiedyś wino piłem.

    Jeśli chodzi o profil edukacyjno-demograficzny moich znajomych (za
    kryteria kwalifikujące kogoś na mojego znajomego mogę przyjąć
    posiadanie przez nas namiarów na siebie (tel., e-mail itp.),
    wyświadczanie sobie przysług, jakieś dłuższe dyskusje i fakt wspólnego
    picia, czy konsumpcji innego typu), to są oni w wieku od kilkunastu do
    kilkudziesięciu lat, a wykształcenie waha się od żadnego do wyższego.
    Nawet jakoś wg światopoglądu, czy też rasy nie da się ich posortować.
    Zatem nie jest to środowisko jednolite, ponieważ bym się na śmierć
    zanudził w kółko słuchając i dyskutując na te same tematy z tymi
    samymi ludźmi.

    Kontynuując - chciałem się po prostu dowiedzieć, z czego wynika to
    uwielbienie papierków, ponieważ w moim kręgu znajomych nie ma osób,
    które byłyby wykształcone i zarazem będące właścicielami, lub
    kierownikami w dużych przedsiębiorstwach prywatnych.

    Jeśli chodzi o poglądy pozostałej, nie związanej ze światem nauki
    części znajomych, to albo te osoby nie mają żadnego zdania (ci bez
    wyższego wykształcenia), albo mają zdanie pozytywne (są na studiach
    renomowanych i nierenomowanych, ponieważ tego wymagają pracodawcy).
    Jest jeszcze grupa małych pracodawców, którzy cenią studia bo je
    skończyli, lub bo ich nie skończyli (i jakieś kompleksy z tego powodu
    mają).

    >>>> To może w drugą stronę. Co wie przeciętny absolwent renomowanej
    >>>> uczelni, który ukończył tą uczelnię z oceną bardzo dobrą?
    >>>
    >>>To, co wie, zalezy od kierunku studiow.
    >>
    >> Niech będzie że coś technicznego -> informatyka, ekonomicznego ->
    >> ekonomia, zarządzanie i marketing, jakaś filologia -> anglistyka,
    >> germanistyka. Może być coś innego.
    >
    >Jak slusznie zauwazyl Aleksander, wiele osob robiacych male robotki typu
    >instalowanie linuxa czy administrowanie mala siecia uwaza, ze to
    >informatyka. Ale sa dziedziny, w ktorych potrzebna do wykonania pracy
    >znajomosc informatyki to znajomosc informatyki w sensie wiedzy o
    >algorytmach - np. projektowanie pewnych bardziej skomplikowanych rzeczy lub
    >analityka wielkich projektow.

    Tą wiedzę można nabyć w czasie pracy. Sądzę, że w ciągu pięciu lat
    większą niż na studiach.
    W pracy mam sterty książek na temat zarządzania projektem, inżynierii
    oprogramowania, algorytmów i jakiś innych cudów o których w życiu nie
    słyszałem. Jeśli by jakiś zabrakło to mam się zgłosić do przełożonego
    i powiedzieć co i dlaczego mi jest potrzebne, a firma dostarczy.
    Co do wiedzy praktycznej to mimo że na studiach (nadmieniam że na
    nierenomowanych i renomowanych też) robiłem jakieś moduły z inżynierii
    oprogramowania (analizy, cykle, Gantty), a mimo tego najwięcej na
    temat zarządzania projektem nauczyłem się w ciągu, zdaje się, trzech
    kluczowych dni w pracy.
    Co do algorytmów to albo mi współpracownicy tłumaczą na czym dany
    algorytm polega (te najpopularniejsze po prostu się zna), lub jeśli
    zajęłoby to zbyt dużo czasu, szukam informacji w sieci lub książkach.

    >Bank do zarzadzania ryzykiem tez nie zatrudni
    >goscia, ktory nie bedzie umial tego policzyc, a liczenie tego wymaga wiedzy,
    >ktora da sie wlasciwie zdobyc tylko na studiach, podobnie jak np. ustalanie
    >skladek ubezpieczeniowych na podstawie danych demograficznych.

    Znaczy, że tej wiedzy nie da się nabyć na jakimś asystenckim
    stanowisku?

    >Ogolne, kazda dziedzina ma swoj poziom wykonawczy lub pomyslowo-wykonawczy i
    >ten naprawde tworczy lub "decyzyjny w wielkich sprawach", do ktorego jest
    >potrzebna duza ilosc "twardej" wiedzy i dopiero nabycie tej wiedzy umozliwia
    >w ogole rozpoczecie zdobywania jakiegos doswiadczenia w danej dziedzinie.
    >Lekarze sa tu dobrym przykladem. Mozesz wziac najbardziej bystrego czlowieka
    >bez studiow medycznych, moze on pol roku sie przygladac, jak cos robi
    >lekarz, ale sie w ten sposob nie nauczy tyle, zeby samodzielnie moc w tej
    >roli pracowac chocby w osiedlowej przychodni.

    Naprawdę bym wolał, jakby taki student medycyny zamiast przez ileś lat
    na uczelni wyłącznie siedzieć, praktykowałby równolegle jako asystent
    z doświadczonym lekarzem. Przynajmniej by mnie ochota na zrobienie
    różnych ciekawych rzeczy pani doktór nie nachodziła, która zamiast
    wyleczenia mnie lub skierowania do laryngologa wyciągnęła cegłę i
    przeczytała że ma mi wypisać receptę na "kropelki", jak to określił
    inny lekarz (wizyta prywatna), po schowaniu drutów, nożyc i
    zaaplikowaniu antybiotyków.

    >Problemem w Polsce i w ogole w rozwinietym swiecie jest nadedukacja. Bo dla
    >ludzi, ktorzy rzeczywiscie maja taki zasob wiedzy nie ma tak wiele
    >stanowisk, na jakich te wiedze by mogli naprawde produktywnie wykorzystywac,
    >zwlaszcza w gospodarce tak malo rozwinietej jak nasza

    Dlaczego zatem polskie uczelnie nie kształcą "na eksport"?

    > - choc w niektorych
    >dziedzinach wystepuje akurat powazny niedobor. Rzeczywiscie wystepuje
    >zjawisko z jednej strony żądania mgr na stanowiska, na ktorych nie jest to
    >potrzebne, a z drugiej strony mnostwo ludzi robi sobie mgr trzeciego sortu
    >(sort nie jest zalezny tylko od uczelni, ale i od wlasnego podejscia, pracy,
    >poglebiania wiedzy w danej dziedzinie wykorzystujac wszystkie uczelniane i
    >praktyczne mozliwosci). Jest jednak grupa osob i stanowisk dla nich, gdzie
    >dobre studia wyzsze sa naprawde sensowne i potrzebne no i sa to dosc dobre
    >stanowiska. Jednoczesnie, bez studiow tez sie da odnosic sukcesy i dobrze
    >zarabiac, a przyklady mamy tu na grupie. Z tym, ze wiekszosc tych przykladow
    >to samodzielna dzialalnosc gospodarcza - i to bardzo dobrze, ale
    >jednoczesnie widac po prowadzonych tu rozmowach, ze brak mgr staje sie
    >problemem przy szukaniu pracy u kogos.

    Dlatego zastanawiam się z czego wynika ten pęd ku dyplomom, skoro
    okazuje się że więcej pożytku daje doświadczenie i wiedza zdobyta na
    rynku, a nie w murach uczelni.

    --
    pozdrawiam
    Bremse


  • 70. Data: 2005-09-14 05:43:10
    Temat: Re: Ciekawa oferta...
    Od: "Immona" <c...@w...zpds.com.pl>


    Użytkownik "Bremse" <bremse{usun.to}@wp.pl> napisał w wiadomości
    news:p6oei11cfdiu4fna9sacabpb6glg2ulr58@4ax.com...
    > On Tue, 13 Sep 2005 17:55:59 +0200, "Immona" wrote:
    >
    >>> Jakiś pech w wyborze znajomych, czy też podświadomie wybieram ich
    >>> zgodnie z zasadą psychologicznego podobieństwa? ;-)
    >>
    >>Raczej skutek naturalnego obracania sie w srodowiskach podobnych do
    >>siebie.
    >>Moi znajomi tez stanowia grupe o dosc jednolitym profilu
    >>edukacyjno-demograficznym i jest to inna grupa niz Twoja, o innych
    >>pogladach. Grupa czyichs znajomych jest zawsze niereprezentatywna.
    >
    > Chodziło mi o grupę ludzi związanych z nauką i ich poglądy (tzn. nauka
    > <-> biznes), które są podobne do moich, a nie o to że obracam się w

    Tez znam grupe zwiazana z nauka. Tzn. mam wysoki odsetek pracownikow
    naukowych w rodzinie. Moze roznica wynika z tego, ze nie podchodza do sprawy
    od strony biznesu, a tworczosci i samorealizacji raczej. Nie, nie sa to
    humanisci.


    >>Jak slusznie zauwazyl Aleksander, wiele osob robiacych male robotki typu
    >>instalowanie linuxa czy administrowanie mala siecia uwaza, ze to
    >>informatyka. Ale sa dziedziny, w ktorych potrzebna do wykonania pracy
    >>znajomosc informatyki to znajomosc informatyki w sensie wiedzy o
    >>algorytmach - np. projektowanie pewnych bardziej skomplikowanych rzeczy
    >>lub
    >>analityka wielkich projektow.
    >
    > Tą wiedzę można nabyć w czasie pracy. Sądzę, że w ciągu pięciu lat
    > większą niż na studiach.

    Nie sadze, bo:
    1 - taka osoba nie posiadajaca wiedzy bylaby bardzo malo samodzielna i
    wydajna na takich stanowiskach;
    2 - zeby zdobywac doswiadczenie, czyli cos zrobic wlasnorecznie na takim
    stanowisku, jest potrzebny wstepny zasob wiedzy. W czasie pracy nie zdobywa
    sie podstawowej wiedzy. W jakiej pracy nauczysz sie podstaw matematyki i
    logiki? :)


    > Co do algorytmów to albo mi współpracownicy tłumaczą na czym dany
    > algorytm polega (te najpopularniejsze po prostu się zna), lub jeśli
    > zajęłoby to zbyt dużo czasu, szukam informacji w sieci lub książkach.

    Nie chodzi o tlumaczenia konkretnego algorytmu, tylko ogolna wiedze o nich
    umozliwiajaca samodzielne projektowanie na bardziej zaawansowanym poziomie.
    Bo na czym polega _dany_ algorytm, juz przez kogos stworzony, to sie
    rzeczywiscie da w wiekszosci przypadkow wytlumaczyc.

    >
    >>Bank do zarzadzania ryzykiem tez nie zatrudni
    >>goscia, ktory nie bedzie umial tego policzyc, a liczenie tego wymaga
    >>wiedzy,
    >>ktora da sie wlasciwie zdobyc tylko na studiach, podobnie jak np.
    >>ustalanie
    >>skladek ubezpieczeniowych na podstawie danych demograficznych.
    >
    > Znaczy, że tej wiedzy nie da się nabyć na jakimś asystenckim
    > stanowisku?

    Nie ma asystenckich stanowisk w tych dziedzinach. Po prostu nie ma. Praca
    takiego specjalisty jest za droga, zeby mial poswiecac czas na uczenie
    asystenta, a zepsuc mozna za duzo i za krytyczne rzeczy, zeby w ogole
    dopuszczac do tego osobe bez odpowiedniej wiedzy, nawet jako asystenta.


    >
    > Naprawdę bym wolał, jakby taki student medycyny zamiast przez ileś lat
    > na uczelni wyłącznie siedzieć, praktykowałby równolegle jako asystent
    > z doświadczonym lekarzem.

    Praktykuje potem. absolwent medycyny nie moze od razu otworzyc samodzielnej
    praktyki. A musi miec taka wiedze, ze na studiach na praktykowanie za bardzo
    nie ma czasu. Widzisz, chorob i przypadkow jest masa i ogladajac maly
    wycinek czyjejs pracy po prostu nie nauczysz sie wszystkiego. Ani chocby
    anatomii, ktora jest podstawa.

    Sa stanowiska, ktore wymagaja takiej wiedzy, ze nikt nie bedzie czekal, az
    sie nauczysz podstaw koniecznych do wykonania pierwszych praktycznych
    czynnosci - bo taka nauka by trwala za dlugo i po drodze moglaby sie zdarzyc
    katastrofa wskutek braku tej wiedzy.

    >
    >>Problemem w Polsce i w ogole w rozwinietym swiecie jest nadedukacja. Bo
    >>dla
    >>ludzi, ktorzy rzeczywiscie maja taki zasob wiedzy nie ma tak wiele
    >>stanowisk, na jakich te wiedze by mogli naprawde produktywnie
    >>wykorzystywac,
    >>zwlaszcza w gospodarce tak malo rozwinietej jak nasza
    >
    > Dlaczego zatem polskie uczelnie nie kształcą "na eksport"?

    Ksztalca :) Ilosc wyjezdzajacych z kraju ludzi z wyzszym wyksztalceniem,
    robiacych doktoraty za granica jest dosc spora. Szczegolnie, wyjezdzaja
    najlepsi w dziedzinach nauki wymagajacych kosztownego sprzetu, poniewaz w
    Polsce niedofinansowanie nauki i niewielka ilosc komercyjnych laboratoriow
    badawczych z prawdziwego zdarzenia sprawia, ze mimoswojej wiedzy i
    inteligencji niewiele by mogli osiagnac bez odpowiednich narzedzi pracy.


    >
    > Dlatego zastanawiam się z czego wynika ten pęd ku dyplomom, skoro
    > okazuje się że więcej pożytku daje doświadczenie i wiedza zdobyta na
    > rynku, a nie w murach uczelni.
    >

    To wyglada, jakbys chcial sobie udowadniac, ze studia sa zawsze i wszedzie
    niepotrzebne i ich posiadanie nie jest zadna przewaga konkurencyjna. Mozesz
    takie przekonanie zywic. Tyle, ze sa takie grupy stanowisk i branze, gdzie
    to przekonanie jest nieprawda. Sa tez takie, gdzie jest ono zblizone do
    prawdy, wiec mozesz sie ograniczac po prostu do tej sfery. I tyle.

    I.

strony : 1 ... 6 . [ 7 ] . 8


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1