-
1. Data: 2010-04-19 14:53:41
Temat: Case study
Od: M <...@...pl>
<fakt_faktycznie_autentycznie_autentyczny>
Pewna Poważna i Szanowana Firma SA ogłasza nabór. Warunki spełniam, więc
wysyłam. Jako, że mam w zwyczaju decyzje przemyśleć a potem monitorować
to rejestruję zarówno co jak, komu i kiedy wysyłam. Oraz obserwuję
ogłoszenie. Zmienia się prawie co dzień. A to coś istotnego zostanie
usunięte, a to coś istotnego zostanie dodane. Po dwóch tygodniach to już
w sporej części inny zakres obowiązków i wymagań. Na wszelki wypadek
przesyłam sfabrykowane CV z listem z innymi danymi, tak by być na
bieżąco i obserwować zachowanie pracodawcy. Choć oba CV spełniały na
właściwym etapie wymagania Pewna Poważna i Szanowana Firma SA nie odzywa
się do żadnej z osób, które przesłały aplikację.
</fakt_faktycznie_autentycznie_autentyczny>
Pracodawco, dziwisz się, że masz skrzynkę zapchaną bezwartościowymi
aplikacjami przysłanymi bez żadnego przemyślenia decyzji? Bo ja się nie
dziwię, że masz!
--
pzdr
-
2. Data: 2010-04-19 19:18:05
Temat: Re: Case study
Od: Kapsel <k...@p...onet.pl>
Mon, 19 Apr 2010 16:53:41 +0200, M napisał(a):
> Choć oba CV spełniały na
> właściwym etapie wymagania Pewna Poważna i Szanowana Firma SA nie odzywa
> się do żadnej z osób, które przesłały aplikację.
Ile czasu minęło? Niekiedy rekrutacje bardzo rozciągają się w czasie. To
ogólnie niekorzystne ale popularne zjawisko - bywa, że proces trwa kilka
miesięcy.
Poza tym, być może znaleźli ludzi, którzy lepiej dopasowali się do wymagań.
Biorąc - że jak sam piszesz - ogłoszenie często się zmienia, wychodzi że
nie do końca wiedzą kogo szukają i może trafili kilka aplikacji, które im
bardziej odpowiadają, choć z ogłoszenia to nie wynika?
--
Kapsel
http://kapselek.net
kapsel(malpka)op.pl
-
3. Data: 2010-04-19 20:04:20
Temat: Re: Case study
Od: M <...@...pl>
Kapsel wrote:
> Ile czasu minęło? Niekiedy rekrutacje bardzo rozciągają się w czasie. To
> ogólnie niekorzystne ale popularne zjawisko - bywa, że proces trwa kilka
> miesięcy.
Jeśli zarzucam, że się nie odezwano to mam na myśli tylko tych
pracodawców, którzy sami zamieścili w ogłoszenie terminy swojej
odpowiedzi lub zobowiązali się odpowiedzieć w jakimś terminie podczas
rozmowy.
Najbardziej irytujący są zamieszczający ogłoszenie dla rozeznania rynku.
Nie szanują mnie i mojego czasu straconego na analizę ogłoszenia i
odpowiedź, to ja nie szanuję ich.
> Poza tym, być może znaleźli ludzi, którzy lepiej dopasowali się do wymagań.
> Biorąc - że jak sam piszesz - ogłoszenie często się zmienia, wychodzi że
> nie do końca wiedzą kogo szukają i może trafili kilka aplikacji, które im
> bardziej odpowiadają, choć z ogłoszenia to nie wynika?
Może. Niemniej wypada odpowiedzieć i jeszcze dobrze by było jakoś krótko
uzasadnić - rozmyśliliśmy się, żądania zbyt wysokie albo kwalifikacje
zbyt niskie. Inaczej pracodawcy sami przyzwyczajają kandydatów by
ogłoszeń nie traktować poważnie, nie czytać i wymagań nie trakować
wiążąco a obietnic nie uważać za wiarygodne.
O ironio, mój szacunek wzbudził podmiot, który odpowiedział mi odmownie.
Okazało, że pośrednik albo nie mógł albo nie potrafił odpowiednio
zamieścić ogłoszenia i żadnej ze stron zawarcie umowy by nie pasowało.
Odbyło się szybko, konkretnie, z klasą.
--
pzdr
-
4. Data: 2010-04-20 17:21:49
Temat: Re: Case study
Od: SzalonyKapelusznik <s...@g...com>
On 19 Kwi, 21:18, Kapsel <k...@p...onet.pl> wrote:
> Mon, 19 Apr 2010 16:53:41 +0200, M napisa (a):
>
> > Cho oba CV spe nia y na
> > w a ciwym etapie wymagania Pewna Powa na i Szanowana Firma SA nie odzywa
> > si do adnej z os b, kt re przes a y aplikacj .
>
> Ile czasu min o? Niekiedy rekrutacje bardzo rozci gaj si w czasie. To
> og lnie niekorzystne ale popularne zjawisko - bywa, e proces trwa kilka
> miesi cy.
>
> Poza tym, by mo e znale li ludzi, kt rzy lepiej dopasowali si do wymaga .
> Bior c - e jak sam piszesz - og oszenie cz sto si zmienia, wychodzi e
> nie do ko ca wiedz kogo szukaj i mo e trafili kilka aplikacji, kt re im
> bardziej odpowiadaj , cho z og oszenia to nie wynika?
>
> --
> Kapsel
Tylko ze czlowiek pisze im LM-ke i stara sie odpowiednio okreslic
swoje zdolnosci i mozliwosci do ogloszenia. A oni nawet nie racza
odpisac "dziekujemy za zgloszenie, skontaktujemy sie z wybranymi
osobami". Tylko ani be ani me ani pocaluj nas w dupe. I jak ogloszenie
chodzi na 3 serwisach 4 razy w miesiacu to dostaja 12 zgloszen od
jednej osoby.
-
5. Data: 2010-04-20 20:46:41
Temat: Re: Case study
Od: "van" <v...@p...net>
Użytkownik "M" <...@...pl> napisał w wiadomości
news:hqhqpm$a7r$1@news.onet.pl...
> <fakt_faktycznie_autentycznie_autentyczny>
> Pewna Poważna i Szanowana Firma SA ogłasza nabór. Warunki spełniam, więc
> wysyłam. Jako, że mam w zwyczaju decyzje przemyśleć a potem monitorować to
> rejestruję zarówno co jak, komu i kiedy wysyłam. Oraz obserwuję
> ogłoszenie. Zmienia się prawie co dzień. A to coś istotnego zostanie
> usunięte, a to coś istotnego zostanie dodane. Po dwóch tygodniach to już w
> sporej części inny zakres obowiązków i wymagań. Na wszelki wypadek
> przesyłam sfabrykowane CV z listem z innymi danymi, tak by być na bieżąco
> i obserwować zachowanie pracodawcy. Choć oba CV spełniały na właściwym
> etapie wymagania Pewna Poważna i Szanowana Firma SA nie odzywa się do
> żadnej z osób, które przesłały aplikację.
> </fakt_faktycznie_autentycznie_autentyczny>
>
> Pracodawco, dziwisz się, że masz skrzynkę zapchaną bezwartościowymi
> aplikacjami przysłanymi bez żadnego przemyślenia decyzji? Bo ja się nie
> dziwię, że masz!
>
> --
> pzdr
podaj nazwę tej firmy.
mnie osobiście już chyba nic nie zdziwi. z jednej, dużej międzynarodowej
korporacji dzwoniła pani specjalistka od haeru i przeprowadzała rozmowy
wstępne przez telefon: dzien dobry czy pani taka i taka, chciałabym
przeprowadzić rozmowę itd... grzecznie, po czym zupełnie bez orientu
przechodzi na angielski. i tu, ZA KAŻDĄ ROZMOWĄ musi powtórzyć pierwsze
zdanie po angielsku - nie dziwne, ale do kobity nie dociera, że warto byłoby
uprzedzić o tym, że chce się przeprowadzić rozmowę po angielsku. mało tego,
kobita KRZYCZY powtarzając za każdym razem to pierwsze zdanie (jacys dziwni
ci ludzie, wszyscy jacys niedosłyszący), krzycząc zostawia po sobie
niezatarte wrażenie. stałem z boku, słyszałem jak ten proces przebiegał...
żenada. ale tak zupełnie prywatnie, jest to bardzo dobry sygnał o tym, co
dzieje się w takiej firmie.
pozdrawiam
-
6. Data: 2010-04-21 12:27:46
Temat: Re: Case study
Od: "andreas" <a...@o...pl>
Użytkownik "van" <v...@p...net> napisał w wiadomości
news:hql3rg$fit$1@newsread1.aster.pl...
> warto byłoby uprzedzić o tym, że chce się przeprowadzić rozmowę po angielsku.
Ludzie, którzy znają obcy język, w odróznieniu od tych, którzy się go uczyli,
nie muszą być uprzedzani, że będą w nim rozmawiać.
--
andreas
-
7. Data: 2010-04-21 20:36:33
Temat: Re: Case study
Od: "van" <v...@p...net>
Użytkownik "andreas" <a...@o...pl> napisał w wiadomości
news:hqmr05$433$1@news.onet.pl...
> Użytkownik "van" <v...@p...net> napisał w wiadomości
> news:hql3rg$fit$1@newsread1.aster.pl...
>> warto byłoby uprzedzić o tym, że chce się przeprowadzić rozmowę po
>> angielsku.
>
> Ludzie, którzy znają obcy język, w odróznieniu od tych, którzy się go
> uczyli, nie muszą być uprzedzani, że będą w nim rozmawiać.
zgadzam się z tobą, nie każdy zna język w stopniu umożliwiającym swobodne
wyrażanie myśli.
ale faktem jest, że pani haer za każdym razem musiała powtarzać pierwsze
zdanie po angielsku, co mi dałoby do myślenia, że może warto coś z tym
zrobić. ot, takie przemyślenie. a ta pani się zdenerwowała za każdym razem,
krzyczała na rozmówców, co wyglądalo bardzo nieprofesjonalnie i pozostawiało
niefajne wrażenie i opinię o firmie.
-
8. Data: 2010-04-22 08:54:14
Temat: Re: Case study
Od: "jcm" <j...@1...pl>
Użytkownik "van" <v...@p...net> napisał w wiadomości news:hqnnke$n01
> ale faktem jest, że pani haer za każdym razem musiała powtarzać pierwsze
> zdanie po angielsku, co mi dałoby do myślenia, że może warto coś z tym zrobić.
> ot, takie przemyślenie. a ta pani się zdenerwowała za każdym
> razem, krzyczała na rozmówców, co wyglądalo bardzo nieprofesjonalnie i
> pozostawiało niefajne wrażenie i opinię o firmie.
Krzyczała *na* rozmówców, czy może raczej *do* rozmówców, bo wyuczyła się
angielskich formułek na pamięć, i powtarzała po prostu, aby nie zapomnieć (sama
nie znała angielskiego w wystarczającym stopniu, aby testować innych)?
Miało być wyraźnie, a wyszło głośno.
Sam się czasami łapię na tym, że jeśli próbuję coś wypowiedzieć wyraźnie, to tym
samym mówię głośniej.
Ciekawe, jaki jest sens wynajmowania tak niekompetentnych HR-owców?
To tylko wyrzucone w błoto pieniądze, a efekt mierny lub żaden.
j.
-
9. Data: 2010-04-23 18:48:53
Temat: Re: Case study
Od: "Papa5merf" <P...@p...pl>
Órzytkownik "jcm" napisał:
> Krzyczała *na* rozmówców, czy może raczej *do* rozmówców, bo wyuczyła się
> angielskich formułek na pamięć, i powtarzała po prostu, aby nie zapomnieć
> (sama nie znała angielskiego w wystarczającym stopniu, aby testować
> innych)?
> Miało być wyraźnie, a wyszło głośno.
> Sam się czasami łapię na tym, że jeśli próbuję coś wypowiedzieć wyraźnie,
> to tym samym mówię głośniej.
>
> Ciekawe, jaki jest sens wynajmowania tak niekompetentnych HR-owców?
> To tylko wyrzucone w błoto pieniądze, a efekt mierny lub żaden.
przecież dla każdego oczywiste jest że niby ogłoszenia o prace i te
rekrutacje nie mają na celu szukania pracowników, cyz pracy, każdy wie jak u
nas się załatfia pracę, ogłoszenia i rekrutacje są do tego zbędne:O)
więc dalej bądźcie naiwni, wysyłąjcie w cv dane osobowe, jeździjcie na
własny koszt na rozmowy, spowiadajcie się jak matce boskiej na ołtażu:O)
-
10. Data: 2010-04-26 15:21:40
Temat: Re: Case study
Od: mihau <m...@g...com>
On Apr 21, 4:27 pm, "andreas" <a...@o...pl> wrote:
> Ludzie, którzy znają obcy język, w odróznieniu od tych, którzy się go uczyli,
> nie muszą być uprzedzani, że będą w nim rozmawiać.
Takie zabawy można robić w rozmowie bezpośredniej, gdzie druga strona
widzi rozmówcę, czyta mowę ciała i może się zorientować, że to nie
telefonistka pozamieniała kable.
Przez telefon to jest zawsze pełne zaskoczenie. Gdybym rozmawiał w
obcym języku, a osoba po drugiej stronie przewodu nagle zaczęła mówić
po polsku, moją pierwszą reakcją byłoby "Co proszę?!" (nie wiem tylko
w którym języku).
--
mihau