-
21. Data: 2002-05-26 19:34:46
Temat: Re: Brak pracy czy... (dłuuuuuuugie)
Od: "konopia" <k...@p...onet.pl>
> Chyba nie do końca wiesz, co piszesz. Pracuję u "dużego" dłużej niż dwa
> lata.
>
Sorki ale...................
Wyjatek potwierdzajacy regule?
-
22. Data: 2002-05-26 19:41:05
Temat: Re: Brak pracy czy... (długie)
Od: No Name <v...@w...pl>
Użytkownik Limfo napisał:
(...)
>>Wiem, to napewno nie dotyczy wszystkich. Cały czas wierzę, że są poważni
>>ludzie którzy chcą pracować a nie być bezrobotnymi.
>
> [ciach...]
>
> Bylem u rodziny na tzw. scianie wschodniej na wsi - wiecie co oni na
> to?
> 1. Ludzie w miastach nie wiedza co to bezrobocie.
> 2. Nie martw sie czy ci zaplaca ciesz sie ze masz robote.
> Takie dictum uslyszalem od nich, prostych ludzi.
(...)
Bo widzisz, to jest tak: tam, gdzie byłeś ludzie są prostolinijni i
uczciwi - po prostu nie przyjmują do wiadomości tego, że jak robota
zrobiona, to można nie zapłacić, chociażby z opóźnieniem.
Ale my - miastowe cwaniaczki połapaliśmy się, co jest grane - i pytamy:
robota jest kochanieńki? No to fajno, a kasa, to niby kiedy będzie?
Za stary misiek jestem, żebym młodzianków nie ostrzegł. Nie raz
widziałem, jak szefuńcio stękał, że nie ma kasy na wypłatę, a kupował
sprzęt nurkowy, surfingowy, sadził ogród wokół firmy albo wyposażał się
w rydwan menadżerski za 200 000, zwany przez pospólstwo samochodem.
I mędzi taki potem, że siła robocza droga. Pewnie, że droga!
Szczególnie, jak komuś potrzeba tej "siły roboczej" 200 koni
mechanicznych (przepraszam eurozwolenników za nieprzeliczenie na
jednostki SI).
Dogbert
-
23. Data: 2002-05-26 19:50:11
Temat: Re: Brak pracy czy... (długie)
Od: No Name <v...@w...pl>
Użytkownik Tomasz T. Żuchniewicz napisał:
> Dnia 2002-05-26 18:45, Użytkownik Tristan Alder napisał:
>
>> Pracujemy za minimalną krajową (ludzie z wyższym!).
>
>
> I co z tego, że z wyższym się pytam? Co z tego?
(...)
Młotek jest tańszy od obrabiarki numerycznej. Pracownik z wyższym -
nawet jeżeli nie nabył wielu umiejętności, to przynajmniej ma lepszy
procesor - to, czego się od niego wymaga, zrobi szybciej i lepiej niż
misio z małym rozumkiem. Tyle tylko, że ten procesorek, na kształt
oprogramowania do SETI - robi coś w tle - analizuje, czy go nie ruchają
- jak ruchają, to zapala się czerwona lampka. Misiek bez wyższego ma
zwykle przepaloną żarówkę w tej lampce, dlatego dłużej wydaje mu się, że
jest fajno.
Dogbert
-
24. Data: 2002-05-26 20:00:44
Temat: Re: Brak pracy czy... (długie)
Od: "Tomasz T. Żuchniewicz" <t...@m...to>
Dnia 2002-05-26 21:50, Użytkownik No Name napisał:
> Młotek jest tańszy od obrabiarki numerycznej. Pracownik z wyższym -
> nawet jeżeli nie nabył wielu umiejętności, to przynajmniej ma lepszy
> procesor - to, czego się od niego wymaga, zrobi szybciej i lepiej niż
> misio z małym rozumkiem. Tyle tylko, że ten procesorek, na kształt
> oprogramowania do SETI - robi coś w tle - analizuje, czy go nie ruchają
> - jak ruchają, to zapala się czerwona lampka. Misiek bez wyższego ma
> zwykle przepaloną żarówkę w tej lampce, dlatego dłużej wydaje mu się, że
> jest fajno.
"Misio z małym rozumkiem" to wg ciebie kto?
Bo odnoszę wrażenie że to ci wszyscy co nie mają wyższego...
Ale niestety nie mogę się z tobą zgodzić. Widziałem w firmie w której
pracuję, porównywanie wyników pracy ludzi po średniej/pomaturalnej z
wynikami ludzi po wyższym. Było trzech z wyższym, trzech ze średnim.
W efekcie jeden z wyższym wypadł po 3 miesiącach; drugi po 9 miesiącach.
Jeden pracuje do dziś. Ze średnim jeden wyleciał po 3 miesiącach ale
dwóch pracuje z czego jeden awansował już dwa razy w przeciwieństwie do
swego kolegi z wyższym. Drugi ze średnim zmienił dział i nie wiem co robi.
--
Tomek
tel: +48501-300-166 GG: 1316898
>>>Spójrzcie na krucyfiks; cóż on symbolizuje?
Bladą nieudolność wiszącą na drzewie.<<<
---Biblia Szatana---
-
25. Data: 2002-05-26 20:03:34
Temat: Re: Brak pracy czy... (długie)
Od: "Wrangler" <a...@i...pl>
> To lepiej jest narzekać i zawodzić, niż robić cokolwiek (nawet, jeśli
> to zajęcie nie jest szczytem moich marzeń i możliwości). Oczywiście -
> można, tylko pada tutaj jedno pytanie - ZA CO ŻYĆ??? Jeśli za tego typu
> teksty ktoś mi zapłaci, to też będę to robił... Ale - niestety
> (stety) - muszę pracować i tyle.
Masz rację lepiej pracować tylko weż pod uwagę, że aby rozwiązać problem z
praca raz na zawsze to albo trzeba mieć szczęście żeby dobrze "trafić" o
własnych siłach albo "dobre znajomości" !!!
W przeciwnym wypadku zawsze pozostaje zagrozenie w postaci tego że dziś
pracujesz a jutro nie !!!
Pozdrawiam
Wrangler
-
26. Data: 2002-05-26 20:08:16
Temat: Re: Brak pracy czy... (długie)
Od: "wiola" <w...@w...pl>
Użytkownik ".Barman" <b...@P...MIELONKI.barman.biz.pl> napisał w
wiadomości news:acre6h$48f$1@news.tpi.pl...
> Użytkownik "wiola" <w...@w...pl> napisał w wiadomości
> news:acr5a9$dff$1@sunflower.man.poznan.pl...
>
> adekwatne do osiaganych efektow, nie do wyksztalcenia czy kwalifikacji.
> >
kwalifikacje = przygotowanie potrzebne do wykonywania zawodu, jakichś
czynności, kompetencje a co za tym idzie efektywność.
-
27. Data: 2002-05-26 20:15:21
Temat: Re: Brak pracy czy... (długie)
Od: No Name <v...@w...pl>
>>Ale nie uważacie, iż za każdą pracę powinno być godziwe wynagrodzenie
>>proporcjonalne do wyksztalcenia i kwalifikacji???(pytanie retoryczne).
>
> Pomimo, ze retoryczne, odpowiem. Nie uwazam tak. Wynagrodzenie powinno byc
> adekwatne do osiaganych efektow, nie do wyksztalcenia czy kwalifikacji.
> Mozesz bye doktorem prawa np. karnego, ale nie obronisz klienta przed sadem.
> I co? I chcialbys pomimo tego, zeby klient zaplacil Ci za to, ze jestes
> doktorem prawa zamiast za efekt Twojej pracy (klient idzie do paki)?
You know, yes and no. Niemcy mają równie piękne: Jain (Ja und nein).
Umowa o pracę jest umową starannego działania, nie skutku, za efekt
odpowiada pracodawca, a przynajmniej kierownik. Brak efektu z powodu
barana (przepraszm rogaciznę) szefa nie może skutkować brakiem zapłaty
dla pracownika. Jeżeli wnioskować dalej, płacenie za efekty implikuje:
duży efekt = duża płaca. Każdy pracodawca jednak wie, przy jakiej
wartości efektu relacja ta ulega nasyceniu - czyli przy jakiej sumie
zaczyna walić misia w rogi. Więc tak, czy inaczej relacja jest raczej
nieokreślona, nie można się na nią powoływać i czynić podstawą
wynagradzania.
Według współczesnej wiedzy o wynagradzaniu uzależnienie wysokości płacy
od efektów pracy, np. prowizja, ma charakter demotywujący, więc
szkodliwy dla pracodawcy. Podobnie twierdzą psychologowie: tam, gdzie
spodziewamy się nagrody, działamy gorzej. Czyli współczesna wiedza
raczej przychyla się do opinii naszej miłej koleżanki, że lepiej dobrze
zapłacić za robotę w sposób stały i godny (tak, by nie było to obiektem
rozważań i optymalizacji) niż manipulować wynagrodzeniem, powołując się
na "efekty".
Zaś, co do prawnika: prawnik jest self-employed, firma, wolny zawód, a
nie Twój pracownik, nie Ty kierujesz prawnikiem w sądzie. W Polsce
prawnicy biorą za godziny, czy się to komu podoba, czy nie (mnie nie). W
USA mają procent np. od wygranej kwoty. Nawet połowę i więcej. Brak
wyniku - brak kasy. Jest wynik - no! gdyby w Polsce pracownicy mieli
taki udział w wynikach, jak prawnicy w USA, to zaprosiłbym Ciebie do
dowolnie wybranego salonu i poprosił o wybranie sobie godnej limuzyny i
bynajmniej, nie byłoby mi szkoda grosza, bo to miłe zrobić komuś prezent.
Dogbert
-
28. Data: 2002-05-26 20:19:39
Temat: Re: Brak pracy czy... (długie)
Od: "Wrangler" <a...@i...pl>
> Nie raz > widziałem, jak szefuńcio stękał, że nie ma kasy na wypłatę, a
kupował
> sprzęt nurkowy, surfingowy, sadził ogród wokół firmy albo wyposażał się
> w rydwan menadżerski za 200 000, zwany przez pospólstwo samochodem.
> I mędzi taki potem, że siła robocza droga. Pewnie, że droga!
> Szczególnie, jak komuś potrzeba tej "siły roboczej" 200 koni
> mechanicznych (przepraszam eurozwolenników za nieprzeliczenie na
> jednostki SI).
Ludzie opamiętajcię się, "prywatnym" apetyt zawsze bedzie rósł jak tylko
zobaczą większe zyski, czy to w postaci mniejszych podatków czy tańszej siły
roboczej. Do nich dołączyły też większe firmy, które dziś kalkulują jak
obniżyć koszty, aby prezes mógł dalej Lancią się rozpierdal..., no to co
Kowalskiego na bruk nie ?! I tak to dziś funkcjonuje, że wysłanie 100CV
nikogo już nie ratuje, nieważne z jakim wykształceniem i doświadczeniem !!!
Ilu robotę dostanie, pytam się na 200 aplikacji, gdzie do obsadzenia 1
stanowisko ? Rachunek jest prosty 199 będzie przeklinało, w jakim kraju
żyjemy a 1 powie potem na grupie, że jak się chce to można !!!
Taka nasza mentalność, dopóki system nie przetrąci Ci kręgosłupa będziesz
gadał że "praca jest tylko trzeba chcieć". Ciekawe tylko jak długo ktoś taki
będzie tak myślał ? chyba tak długo dopóki "prywatny" nie nauczy go, gdzie
jego miejsce na ziemi !!!
Wrangler
-
29. Data: 2002-05-26 20:20:01
Temat: Re: Brak pracy czy... (długie)
Od: ".Barman" <b...@P...MIELONKI.barman.biz.pl>
Użytkownik "wiola" <w...@w...pl> napisał w wiadomości
news:acrf4s$kpl$1@sunflower.man.poznan.pl...
> kwalifikacje = przygotowanie potrzebne do wykonywania zawodu, jakichś
> czynności, kompetencje a co za tym idzie efektywność.
No wlasnie efektywnosc niekoniecznie idzie z kwalifikacjami w parze.
Kwalifikacje, to wiedza (teoria). Mozesz je rozumiec jako teoria +
doswiadczenie. Ale i to nie daje gwarancji wysokiej efektywnosci. Ten sam
czlowiek w przypadku rozmow handlowych w jednej firmie moze zawalic
wszystko, i nic nie sprzeda, a w drugiej, sprzeda cala produkcje na 2 lata
naprzod. Efektywnosc to efekt, ktory ktos osiaga w praktyce, nie sa rowne
kwalifikacjom. Chociaz oczywiscie wysokie kwalifikacje podnosza
efektywnosc - temu wcale nie zaprzeczam.
Pzdr.
Marcin/.Barman
-
30. Data: 2002-05-26 20:23:54
Temat: Re: Brak pracy czy... (długie)
Od: No Name <v...@w...pl>
Użytkownik Tomasz T. Żuchniewicz napisał:
(...)
> "Misio z małym rozumkiem" to wg ciebie kto?
> Bo odnoszę wrażenie że to ci wszyscy co nie mają wyższego...
>
> Ale niestety nie mogę się z tobą zgodzić. Widziałem w firmie w której
> pracuję, porównywanie wyników pracy ludzi po średniej/pomaturalnej z
> wynikami ludzi po wyższym.
Na przykład taki przykład: Pan kopie rowy na kabel. Pan nie umie napisać
programu w C++ i nieprędko się tego nauczy. Drugi pan pisze w C++ i
cośtam administruje. Pan może szybko nauczyć się kopać rowy nakabel i
robić to dobrze.
Ja również znam ludzi ze średnim, co lepsi są w pracy od inżynierów;
Jako organizatorzy. Jako inżynierowie nie zawsze. Bill też nie ma
dyplomu, a głupi nie jest. W telewizorze pokazują jednego pana, co
daleko zaszedł, a szkoły też nie dokończył. Chodzi mi generalnie o
wykształcenie - formalne, czy nie, czy wyuczone na "polu walki" - nie o
dyplom jako taki.
Dogbert