-
21. Data: 2003-04-12 18:52:57
Temat: Re: Apel do 30-35 latkow.
Od: "mer" <b...@i...pl>
> Ja znam ludzi , którzy pokonczyli w ostanich latach studia - osły i jeszcze
> raz osły.
> Naprawde są jednostki -no mysle , ze gdzies tak 20% ogółu liczących sie.
Kiedys samo skończenie studiów informowało innych, że cos umiesz a teraz musisz to
dodatkowo
udowodnić.
Ja sie ciesze, że osły najpierw płacą, żeby ich nauczyć a dwa dni później płacą, aby
zaliczyć bez
konieczności uczenia się.
Bedzie z kim wygrywać przetargi.
We współczesnym świecie w 99% sam człowiek decyduje co robi, gdzie i za ile.
mer
-
22. Data: 2003-04-12 19:13:21
Temat: Re: Apel do 30-35 latkow.
Od: petent <r...@h...art.pl>
> Ja tu widze prosze pana jedna wielka demagogie. Praca fizyczna w polsce to
> po I primo na firme raczej sie nie zarobi (no chyba ze do tej pracy
> zaliczymy wymuszenia), po II secundo panie Marcinie historie o skoku
> 1000>>>7000 za zaangazowanie jakos do mnie nie trafiaja.
na firme sie nie zarabia praca fizyczna, tylko na podle zycie sie zarabia.
W okresie, kiedy firma jeszcze nie przynosi zadnych zyskow. Chocby to, ze
pracodawca (fizyczny) ZUS zaplaci to juz cos, bo DG staje sie ,,darmowa''.
pozdrawiam
romekk
-
23. Data: 2003-04-12 19:16:45
Temat: Re: Apel do 30-35 latkow.
Od: k...@o...pl
Tak. Jeszcze troche poczekajcie, aż dopadnie was pięćdziesiątka. Aż dopadnie
Was choroba. Aż po 20 latach pracy dostaniecie 500 złotych miesięcznie.
Co z tym zrobić?
Opłacić mieszkanie, a co z jedzeniem?
Kupować żywność, a gdzie środki na leki zaordynowane przez lekarza (też
kosztuje)?
Owszem, mam mieszkanie. I co z tego?
Można sprzedać za - powiedzmy 60 tysięcy? A potem? Mogę tułać się po
schroniskach, kanałach, działkach? Na jak długo starczy tej kasy? I co potem?
Godne życie? Śmieszne życie!
Szukam pracy, żeby dorobić. Choroba ogranicza moje możliwości. Ale...
Wszyscy mówią: ciesz się, że masz te 500 złotych, praca musi byc dla młodych.
Jestem stara, fakt. Nie ma dla mnie pracy, fakt.
Jak mam przeżyć następne czterdzieści lat (moja rodzina z obu stron jest
długowieczna)? A może skończyć z sobą?
Kiedyś chidziłam często do kina, nie opuściłam żadnej premiery w teatrze,
kupowałam książki i prasę. Dzisiaj - prawie nie wychodzę z domu, bo buty, które
dostałam od koleżanki są trochę zbyt małe dla mnie i nie mogę w nich chodzić.
Rozrywek zero. Bez radia, bez telewizora.
Mam tylko komputer jako narzędzie pracy. Pracy, której nie ma dla mnie i dla
moich równolatków.
Chciałabym mieć 20 lat. Chciałabym mieć 35 lat. Jeszcze miałabym jakieś szanse
na życie.
Pozdrawiam
Koral
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
-
24. Data: 2003-04-12 20:01:38
Temat: Re: Apel do 30-35 latkow.
Od: No Name <v...@w...pl>
> Kiedys samo skończenie studiów informowało innych, że cos umiesz a teraz musisz to
dodatkowo
> udowodnić.
> Ja sie ciesze, że osły najpierw płacą, żeby ich nauczyć a dwa dni później płacą,
aby zaliczyć bez
> konieczności uczenia się.
> Bedzie z kim wygrywać przetargi.
> We współczesnym świecie w 99% sam człowiek decyduje co robi, gdzie i za ile.
Ten procent to chyba inny jest, bo nie sądzę, by kolesie z Somalii czy
innej Etiopii tak bardzo decydowali co , gdzie i za ile.
Pozycja osobnika w stadzie zależy od wielu czynników i z pewnością
znaczna ich część nie może być objęta gwarancją powodzenia.
Pzdr: Dogbert
-
25. Data: 2003-04-12 21:49:36
Temat: Re: Apel do 30-35 latkow.
Od: n...@p...ninka.net (Nina M. Miller)
"Przemek" <h...@g...pl> writes:
> > fatalnie. ja np. pracowalam podczas studiow jako sprzataczka (bo
> > lepszych posad nie bylo) a po studiach jako najpierw referent a potem
> > helpdesk w firmie providerskiej - a to wszystko mialo sie NIJAK do
> > studiow ktore skonczylam.
>
> No tak co mozna robic po kulturoznawstwie.........Przykro mi ale do tej pory
> nie rozumiem tego kierunku.
przykro mi, ale nie jestem po kulturoznawstwie.
> +++ ah, i jeszcze pracowalam w spoldzielni gazowniczo-budowlanej,
> +++ sprzedawalam ciuchy na bazarze, bawilam sie w sprzedarz kosmetykow
> +++ oriflame i bog wie co jeszcze robilam.
>
> No to niezle przedsiebiorcza bylas zazdrosze.....i to w ciagu jednego dnia
o, zawsze to sie czlowiek czegos nowego o sobie na tej grupie dowie
:)))
fajnie sie czyta takie maile, jak widac ze odpowiedz zupelnie z
kosmosu wzieta :)))
no ale juz chociaz wiem czemu tak narzekasz a ci teskno do tych
"zlotych lat 90-tych".
nie zyles wtedy doroslym zyciem to ci sie najwyrazniej wydaje, ze
wtedy manna z nieba leciala albo co... a pracodawcy blagali na
kolanach wszystkich absolwentow zeby ich prace przyjeli :))
--
Nina Mazur Miller
n...@p...ninka.net
http://pierdol.ninka.net/~ninka/
-
26. Data: 2003-04-12 21:55:03
Temat: Re: Apel do 30-35 latkow.
Od: n...@p...ninka.net (Nina M. Miller)
"TMK" <t...@p...onet.pl> writes:
> No coz, to jest moj szczyt marzen starej ,(ukonczone 35lat) baby , z
> dzieckiem lat 7, wyzszym wyksztalceniem dziennym w najstarszej polskiej
> uczelni (to okreslenie zawsze mnie dowartosciowuje, brzmi jak MIT czy inny
> Oxford:)), doswiadczeniem w innym zawodzie, chęcia do pracy, i wszelkimi
> innymi umiejetnosciami...
> no i nie wiem jaki emotikon tu pasuje :((( czy ;))) a moze :)))
> tak na powaznie to brak mi umiejetnosci sprzedazy np siebie - wiem ze na
> akwizytora sie nie nadaje...
umiejetnosc sprzedazy siebie potrzebna jest w kazdej pracy, a nie
tylko akwizytora. ale tego mozna sie nauczyc. co przez te lata
zrobilas, zeby sie tego nauczyc?
--
Nina Mazur Miller
n...@p...ninka.net
http://pierdol.ninka.net/~ninka/
-
27. Data: 2003-04-13 02:23:01
Temat: Re: Apel do 30-35 latkow.
Od: Kaja <k...@B...op.pl>
12 kwiecień 2003 (sobota).Patrzę,a tu o 21:16 *k...@o...pl*
<7...@n...onet.pl> namalował/a:
> Tak. Jeszcze troche poczekajcie, aż dopadnie was pięćdziesiątka. Aż dopadnie
> Was choroba. Aż po 20 latach pracy dostaniecie 500 złotych miesięcznie.
A co ma powiedzieć ktoś w Twoim wieku,kto nie ma żadnego źródła utrzymania
i na pracę,(emeryturę,czy zasilek przedemerytalny też,bo do tego to za
młoda) nie może już liczyć?
--
Z pozdrowieniami,
Kaja
GG 2390422
-
28. Data: 2003-04-14 13:30:04
Temat: Re: Apel do 30-35 latkow.
Od: "Michał Przestrzelski" <m...@N...gazeta.pl>
n...@p...ninka.net (Nina M. Miller) napisał(a):
> komputer i bylo sie kims. Ze wzgledu na
>
> ta.. ah te mity :)
Witam po starej znajmości ;)
Nistety ale Przemem ma duzo racji.
Sięgnij do "Polityki" z 29 marca gdzie przeczytasz słowa w 100%
potwierzające "mity" Przemka.
Z własnego doświdczenia mogę powiedzić, ze ludzie którzy potrafili się
przedstwić po angilesku, właczyć komputer, zredagować tekst w Wordzie i
napsiać kilka linijek w Pascalu lub Clipper'ze zostwli Projekt Mengerami w
bakach i innych dużych firmach... pewnie, jezli ktos siedzial i nic nie robil
to nic nie dostal. Ale bylo nie porównylnie lepjej niz teraz i nie sa to mity.
Jeżli chodzi o przerost ambcji moge się zgodzić, ze nie powinno się oczekwić
odrazu po studiach supr pensji ale przynajmjej takiej która by pozwalała na
zycie i konsekwentą relizaje zyciwych palnow.
PS.
Jezli sie powtórzełm to przepraszm ale nie milem czasu czytac wszystkich
postow.
Pozdrwiam
Michał Przestrzeslki
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
-
29. Data: 2003-04-14 14:00:50
Temat: Re: Apel do 30-35 latkow.
Od: "Daniel_I" <danielei@/tnij/poczta.onet.pl>
"Nina M. Miller" <n...@p...ninka.net> wrote in message
news:m27k9z4c9b.fsf@pierdol.ninka.net...
> nie zyles wtedy doroslym zyciem to ci sie najwyrazniej wydaje, ze
> wtedy manna z nieba leciala albo co... a pracodawcy blagali na
> kolanach wszystkich absolwentow zeby ich prace przyjeli :))
Ale przecież tak właśnie wyglądało: w 1997 wystarczyło poświęcić
np. 2-3 godziny, żeby znaleźć sobie nową pracę w charakterze
programisty (Wrocław). Bez LM, bez CV, odwiedzając osobiście klika
firm w szeroko rozumianym centrum miasta (bo dalej mi się nie
chciało) w ciągu jednego przedpołudnia znalazłem coś chyba z pięciu
pracodawców chętnych do zatrudnienia absolwenta. Dodam, że wszędzie
oferowano pracę na etat - zaś np. umowa o dzieło była widziana
niechętnie.
Warto wspomnieć, że obchód firm odbywał się w stroju trampki +
t-shirt + szorty i, jak wspomniałem, bez choćby CV w ręce - więc
podejście wybitnie nieprofesjonalne.
Obecnie jest to rzecz wręcz nie do pomyślenia...
Pozdrawiam,
D.
-
30. Data: 2003-04-14 14:15:31
Temat: Re: Apel do 30-35 latkow.
Od: piotrr <p...@p...pl>
tak, pamiętam te czasy. dokładnie tak było!!! znajdywałem wtedy pracę
jak chciałem i kiedy chciałem. pamiętam że zasuwałem po kilkanaście
godzin na dobę z sobotami, niedzielami i większością świąt i gdzieś koło
20-tego kończyły mi się pieniądze z etatowej wypłaty (ale to może
dlatego że miałem studiującą żonę). Trochę się dorobiłem to prawda i
wolę kontrakty niż etaty, mam dom, samochód, niezłą robotę (niedouczony
manager IT) i drżę cały jak następcy stukają do bram. tylko patrzę jak
im nogę podstawić i swojej manny ze złotych lat dziewięćdziesiątych
łatwo nie oddam!!! ;)
pzdr,
34
Daniel_I wrote:
> "Nina M. Miller" <n...@p...ninka.net> wrote in message
> news:m27k9z4c9b.fsf@pierdol.ninka.net...
>
> > nie zyles wtedy doroslym zyciem to ci sie najwyrazniej wydaje, ze
> > wtedy manna z nieba leciala albo co... a pracodawcy blagali na
> > kolanach wszystkich absolwentow zeby ich prace przyjeli :))
>
> Ale przecież tak właśnie wyglądało: w 1997 wystarczyło poświęcić
> np. 2-3 godziny, żeby znaleźć sobie nową pracę w charakterze
> programisty (Wrocław). Bez LM, bez CV, odwiedzając osobiście klika
> firm w szeroko rozumianym centrum miasta (bo dalej mi się nie
> chciało) w ciągu jednego przedpołudnia znalazłem coś chyba z pięciu
> pracodawców chętnych do zatrudnienia absolwenta. Dodam, że wszędzie
> oferowano pracę na etat - zaś np. umowa o dzieło była widziana
> niechętnie.
>
> Warto wspomnieć, że obchód firm odbywał się w stroju trampki +
> t-shirt + szorty i, jak wspomniałem, bez choćby CV w ręce - więc
> podejście wybitnie nieprofesjonalne.
>
> Obecnie jest to rzecz wręcz nie do pomyślenia...
>
> Pozdrawiam,
>
> D.
>
>