eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

PracaGrupypl.praca.dyskusje › A teraz...
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 168

  • 71. Data: 2005-09-04 16:35:59
    Temat: Re: A teraz...
    Od: "Immona" <c...@w...zpds.com.pl>


    Użytkownik "Kira" <c...@-...pl> napisał w wiadomości
    news:dff00g$7qa$1@atlantis.news.tpi.pl...
    >
    > Re to: Jotte [Sun, 4 Sep 2005 16:09:28 +0200]:
    >
    >
    >> Czy bezrobotni są dlatego, że istnieje zjawisko bezrobocia,
    >> czy może bezrobocie istnieje przez to, że są bezrobotni?
    >
    > Ty mi tu nie opowiadaj o jajku i kurze ;) Pytanie bylo dosc
    > konkretne: siedza bezrobotni, narzekaja, trzeba im cos zrobic
    > teraz zaraz i natychmiast. A zmiany w systemie sa powolne
    > i dlugotrwale, wiec nie sa rozwiazaniem na zaraz.
    >

    No to ja ci powiem o rozwiazaniu, ktorego skutecznosc potwierdzono, choc
    jego wada jest to, ze jest bardzo kosztowne.
    Jest to tzw. model akompaniowania.
    Polega to na tym, ze podopiecznemu przydaje sie osobistego opiekuna, ktory
    spedzajac z nim mase czasu (kilka godzin dziennie) omawia z nim jego szanse,
    zastanawia sie nad wyborem strategii (czego szukac, gdzie i jak), pomaga mu
    tworzyc aplikacje, wyszukiwac oferty i firmy, robi mu osobisty trening
    asertywnosci i w sposob ciagly go motywuje, przekonuje do optymizmu itd,
    omawia z nim dotychczasowe doswiadczenia na rozmowach i przy okazji innych
    momentow szukania, pomaga wyciagnac z tego konstruktywne wnioski, po prostu
    po kilka godzin dziennie szuka z nim tej pracy pracujac przy tym nad zmiana
    jego nastawienia. Przy tym jest zaplecze zawierajace komputer, fax i inne
    narzedzia potrzebne przy szukaniu, ktorych bezrobotny moze nie miec i dostep
    do bezplatnych szkolen.

    Oczywiscie koszt tego (zatrudnienie na etat opiekuna + reszta) jest znacznie
    wiekszy na osobe, niz przypuszczalna roczna pensja podpiecznego po
    znalezieniu pracy no i to jest wada zasadnicza. Dlatego stosuje sie to
    glownie wobec osob zagrozonych wykluczeniem spolecznym lub juz
    "wykluczonych", ktorych koszty utrzymania przez opieke spoleczna i
    ogolnospoleczne koszty ich sytuacji sa na tyle duze, ze ten, kto to
    finansuje (panstwo, organziacja) uznaje zasadnosc tej inwestycji.

    I.


  • 72. Data: 2005-09-04 16:44:04
    Temat: Re: A teraz...
    Od: camel <g...@f...gotdns.com>

    On 2005-09-04 15:40:58 +0200, Tomasz Płókarz
    <t...@x...xn--p-ela.hahahaha.> said:

    > Dnia 04-09-2005 o 15:32:55 camel <g...@f...gotdns.com> napisał:
    >
    >> On 2005-09-04 01:40:02 +0200, Tomasz Płókarz
    >> <t...@x...xn--p-ela.hahahaha.> said:
    >>
    >>> Dnia 03-09-2005 o 21:57:52 Kira <c...@t...pl> napisał:
    >>>
    >>>> ..to co z tymi ludzmi nalezy Waszym zdaniem zrobic?
    >>>>
    >>> To są ludzie. Niech się martwią sami o siebie.
    >>
    >> Czyli dopuszczasz myśl, że pojawi się jakiś Gitlier czy inny Gie...ych
    >> i poprowadzi te "martwiące się tylko o siebie" rzesze na enklawy
    >> bogactwa?
    >
    > Zabrać bogatym i dać biednym, bo przyjdzie Giertych i zabierze bogatym
    > i da biednym? :D
    > Daj się leczyć - ze schematycznego myślenia, na początek.

    Jak nie starcza inteligencji na zrozumienie tematu, należy przywalić
    inwektywą autorowi?
    Piszę powoli, bo widzę, że nie za hybko rozumujesz: jak nic nie zrobisz
    w sprawie zwalczania biedy i patologii, to ta bieda przyjdzie sama do
    ciebie, może i pod postacią tłumu z cepami... Co wolisz? Nic nie robić
    i czekać... to widzę.

    >
    >> Z widłami, cepami i z czym kto tam ma? A gdy Tobie przydarzy się
    >> bankructwo (prawdziwe, nie takie "polskie" z kontami na Jersey) i
    >> znajdziesz się w biedzie, to reszta społeczeństwa też powie: to
    >> człowiek... niech martwi się teraz sam o siebie.
    >
    > No właśnie o to chodzi.

    Dobra, możesz na mnie liczyć - tobie nie pomogę i innych do tego będę
    namawiał :)

    >
    >> Bo ja po to jestem członkiem organizmu państwowego
    >
    > Ja za to jestem sobiepanem. A państwo muszę utrzymywać pod przymusem.

    Wypad na Madagaskar - nasze państwo już dość straciło przez takich
    "sobiepanów".

    >
    >> za moje słone podatki) coś dla mnie zrobił, gdy przyjdzie taka potrzeba
    >> - upadek naszego kraju objawia się w tym, że nie robi. Policja mnie
    >> nie chroni, sądy sądzą niezgodnie z prawem i mają to prawo "w
    >> poważaniu", zresztą samo prawo skonstruowane jest przez lobby na
    >> użytek własny i na pohybel i szkodę reszcie...
    >
    > No to proponujesz ograniczenie czy rozszerzenie działalności państwa?
    > Zdecyduj się.

    Skup się, bo będzie trudno: państwo ma kilka zadań, których nie
    realizuje a na których wszystkim rozsądnym obywatelom zależy:
    bezpieczeństwo, praworządność (pilnowanie i egzekwowanie), obrona...
    Jest ich niewiele, nie ma wśród nich wspierania kultów religijnych czy
    indoktrynacji za pomocą TV (tzw. misja). I z tych zadań się nie
    wywiązuje zawłaszczając powoli coraz to szersze obszary naszej
    wolności. Jeszcze nadążasz?

    >
    >> Staaary! Ja oddaję ponad połowę (sporo ponad) zarobionych przeze mnie w
    >> pocie czoła pieniędzy na tę bandę darmozjadów (politycy i urzędnicy) a
    >> efekty jak zwykle są wspaniałe: nowe pomniki i obchody, msze i
    >> konferencje, IPNy i TVP...i dziurawe drogi.
    >
    > Ciekawy dobór krytykowanych wydatków. Już niemal wszystko jasne.

    Wątpię, widząc co piszesz, aby cokolwiek było dla ciebie jasne :)

    cześć
    camel


  • 73. Data: 2005-09-04 16:46:33
    Temat: Re: A teraz...
    Od: Tomasz Płókarz <t...@x...xn--p-ela.hahahaha.>

    Dnia 04-09-2005 o 18:31:31 camel <g...@f...gotdns.com> napisał:

    > On 2005-09-04 16:48:10 +0200, nbs <n...@g...pl> said:
    >
    >> (...)
    >> Dlaczego tak sadzisz? Gdyby jutro wprowadzic pensie minimalna 0 PLN to
    >> czy wszyscy zaczeliby pracowac za darmo?
    >
    > Realnie istniejące w Polsce stosunki doprowadziłyby szybko do tego, że
    > liczba pracujących za miskę ryżu wzrosła by bardzo szybko.

    A za ile pracują osoby zatrudnione na zasadach innych niż umowa o pracę,
    do których to osób nie odnosi się przepis o płacy minimalnej?

    >> Patrzac z drugiej strony: jest dwoch podobnych kandydatow do pracy.
    >> Jeden chce 5 dni urlopu, drugi 25. Dlaczego chcesz temu pierwszemu
    >> odebrac atut z reki?
    >
    > Dlaczego uważasz, że niechęć do urlopu jest atutem?

    A co cie to obchodzi? On moze to uwazac za atut.


    --
    Odkąd myślę samodzielnie, głosuję na JK-M. http://pjkm.pl


  • 74. Data: 2005-09-04 16:56:50
    Temat: Re: A teraz...
    Od: Tomasz Płókarz <t...@x...xn--p-ela.hahahaha.>

    Dnia 04-09-2005 o 18:44:04 camel <g...@f...gotdns.com> napisał:

    >> Zabrać bogatym i dać biednym, bo przyjdzie Giertych i zabierze bogatym
    >> i da biednym? :D
    >> Daj się leczyć - ze schematycznego myślenia, na początek.
    >
    > Jak nie starcza inteligencji na zrozumienie tematu, należy przywalić
    > inwektywą autorowi?
    > Piszę powoli, bo widzę, że nie za hybko rozumujesz: jak nic nie zrobisz
    > w sprawie zwalczania biedy i patologii, to ta bieda przyjdzie sama do
    > ciebie, może i pod postacią tłumu z cepami... Co wolisz? Nic nie robić i
    > czekać... to widzę.

    ROTFL, komuszku. Zanim ci ujawnie wielką tajemnice dotyczacą biedy, to
    zapytam, co w takim razie proponujesz zrobic w celu jej "zwalczania" :D

    --
    Odkąd myślę samodzielnie, głosuję na JK-M. http://pjkm.pl


  • 75. Data: 2005-09-04 17:24:52
    Temat: Re: A teraz...
    Od: nbs <n...@g...pl>

    camel wrote:
    >
    >> Dlaczego tak sadzisz? Gdyby jutro wprowadzic pensie minimalna 0 PLN to
    >> czy wszyscy zaczeliby pracowac za darmo?
    >
    >
    > Realnie istniejące w Polsce stosunki doprowadziłyby szybko do tego, że
    > liczba pracujących za miskę ryżu wzrosła by bardzo szybko.

    "za miske ryzu" =/= "za darmo". Nawet w zlej sytuacji praca ma swoja cene.

    >> Patrza c z drugiej strony: jest dwoch podobnych kandydatow do pracy.
    >> Jeden chce 5 dni urlopu, drugi 25. Dlaczego chcesz temu pierwszemu
    >> odebrac atut z reki?
    >
    > Dlaczego uważasz, że niechęć do urlopu jest atutem?

    Nie niechec tylko gotowosc rezygnacji z niego. Tak, na pewnych
    stanowiskach jest atutem. Kazdy przywilej jest kosztem.

    > Już teraz pracodawca
    > da się łaskawie przekonać tylko temu, który zrzeknie się rodziny (nie
    > przyjmujemy pań, bo mogą mieć dzieci), emerytury (zatrudniamy tylko na
    > umowy), nie jest upierdliwy jeśli chodzi o nadgodziny (nowy plan pracy:
    > darmowe wieczory i weekendy) i ogólnie nie jest drobiazgowy jeśli chodzi
    > o kwotę i termin wypłaty.

    To straszne. Powinno sie im _kazac_ zadrudniac wszystkich chetnych (i
    tych mniej chetnych ale potrzebujacych pieniedzy).

    Zaraz, przeciez ty tez masz pare groszy no koncie! Moze powinienes
    wynajac jakiegos ogrodnika i stroza nocnego? Powinno ci starczyc na ZUS,
    podatek, urlopy i takie tam drobiazgi.

    > Widzę silne, pseudoprawicowe postawy: płać zawyżone rachunki, bo to
    > święte prawo własności i musisz... które to prawo nie działa w drugą
    > stronę: płać za pracę, dawaj urlop i odprawę bo żyjemy w XXI w Europie a
    > nie w XIX w Chinach.

    Kodeks pracy jest bardzo surowy wobec pracodawcow. Nic prostszego niz
    pojsc do sadu i "dokopac" swojemu szefowi. Gdzie konkretnie widzisz problem?

    \R.


  • 76. Data: 2005-09-04 17:37:37
    Temat: Re: A teraz...
    Od: Krzysztofsf <k...@g...pl>

    Dnia Sun, 04 Sep 2005 16:10:47 +0200, Kira napisał(a):

    >
    > Re to: Krzysztofsf [Sun, 04 Sep 2005 14:16:06 +0200]:
    >
    >
    >> Ale pracodawcy nie maja ochoty ich zatrudnic w obowiazujacych
    >> rozwiazaniach KP - i chodzi o to, a nie o checi pracownikow.
    >
    > Zaczales o pracownikach wiec temat pociagnelam. To, ze chodzi
    > o to zeby pracodawcy bardziej sie oplacalo zatrudnic pracownika
    > niz nie zatrudniac, wydaje mi sie byc oczywiste. Bo on wlasnie
    > wtedy chce go zatrudniac.
    >
    >
    > Kira

    i powoli dochodzisz do przyczyn bezrobocia.
    Nie niechec bezrobotnego do pracy, tylko brak miejsc pracy.
    Trzeba spowodowac, zeby bylo ich wiecej a wtedy na bezrobociu faktycznie
    pozostana osoby niechetne calkiem pracy zawodowej oraz wyjatkowo wybredne.

    Twoje dyskusje i propozycje obracaja sie jedynie wokol zmiany jakosciowej
    a nie ilosciowej wsrod bezrobotnych.


  • 77. Data: 2005-09-04 17:44:48
    Temat: Re: A teraz...
    Od: Krzysztofsf <k...@g...pl>

    Dnia Sun, 04 Sep 2005 16:01:56 +0200, Kira napisał(a):

    >
    > Re to: Krzysztofsf [Sun, 04 Sep 2005 14:23:42 +0200]:
    >
    >
    >> swietny pomysl na wydawanie pieniedzy podatnikow i nowe
    >> etatu urzednicze.
    >
    > Wiesz, ja bym wywalila w diably 90% obecnych a nie dawala
    > nowe, wiec nie do konca rozumiem o co ci chodzi.
    >
    > O co Ci chodzi?

    "Problem polega na tym, ze to juz raczej podpadaloby pod
    solidna psychoterapie, a nie parudniowe zajecia grupowe.
    Watpie wiec, czy jest mozliwe do wykonania. W jakims tam
    zakresie napewno, ale dopiero w praktyce wyszloby w jakim
    dokladnie i jak mozna popoprawiac...

    Aczkolwiek jest to pierwszy faktycznie sensowny pomysl,
    na jaki natknelam sie w tym watku."

    Juz widze kolejne etaty zwiazane z organizacja zajec, zakwalifikowaniem
    podobiecznych, obsluzeniem przetargu oraz wyszukiwaniem i rozdysponowaniem
    funduszy krajowych i z ue.

    Problem nie lezy w bezrobotnych i ich niecheci do pracy a w braku miejsc
    pracy - i tyle.
    To, ze po roku bezskutecznego poszukiwania jakiejkolwiek pracy czlowiek
    zaczyna dostawc za przeproszeniem pierdolca i ... to juz inna sprawa, ale
    dalej lekarstwem jest praca (to jest przyjecie do niej) a nie
    psychoterapia.
    Ja nie moglem zdobyc pracy nie dlatego, ze mialem "zly profil
    psychologiczny", a dlatego, ze praktycznie zaden pracodawca nie chcial ze
    mna rozmawiac.


    > Kira

    Krzysztof


  • 78. Data: 2005-09-04 17:53:08
    Temat: Re: A teraz...
    Od: Krzysztofsf <k...@g...pl>

    Dnia Sun, 04 Sep 2005 13:43:42 +0000, Rafal Skoczylas napisał(a):

    > On Sun, 04 Sep 2005 14:20:19 +0200, Krzysztofsf wrote:
    >> Po utracie pracy w 2002 bylem przygotowany na zaakceptowanie
    >> zatrudnienia nieetatowego, nawet na czarno , za znacznie nizsze
    >> pieniadze i na podrzednych stanowiskach - tyle, ze pracodawcy po prostu
    >> nie zapraszali mnie na rozmowy - moje cv szly do kosza.
    >
    > Przyjmowanie niższych stanowisk niż poprzednio może być i zapewne często
    > jest interpretowane jako "coś jest nie tak".
    >
    > Kiedy na stanowisko "Junior developer" zgłosza się gość z 10-letnim
    > doświadczeniem, który był już zatrudniany jako "Senior developer",
    > to z dużym prawdopodobieństwem też bym umieścił takie zgłoszenie
    > w koszu (duże prawdopodobieństwo, że coś z nim jest nie tak; Z dwojga,
    > wolałbym perspektywicznego studenta niż cofającego się w rozwoju 35-latka).
    >
    > n.

    Poprawka, nie 35-o latka a 40-o latka. A ogolnie - racja tak mysla
    pracodawcy. Mialem przez 5 lat niezle stanowisko, powyzej udokumentowanych
    kwalifikacji, wypracowane w konkretnej firmie ciezka praca po kilkanacie
    godzin dziennie. Po likwidacj stanowiska (oddzial - wszystko zdalnie
    przejela centrala z siedziba w innym miescie) nie mialem szans na
    podobne,totez pracodawcy mnie odrzucali, natomiast na nizsze w oparciu o
    kwalifikacje z wczesniejszego okresu pracy zawodowej reakcja jak powyzej.
    Tu nie Stany, gdzie makler czy inny menager moze wejsc do knajpy i
    zatrudnic sie jako sprzatacz, bo ma dosc stresu i chcialby odpoczac
    psychicznie. Tu na takie stanowisko tez tzreba miec udokumentowane
    wieloletnei doswiadczenie, a z rzeczywistym cv reakcja jak powyzej.


  • 79. Data: 2005-09-04 17:53:40
    Temat: Re: A teraz...
    Od: "Koziorozec" <k...@T...pl>

    > Gdy nie maja nic ani nikogo kto moglby pomoc to kwalifikuja sie do
    > pomocy spolecznej. Tzn. cieply posilek raz dziennie, miejsce do spania
    > zima, podstawowa opieka medyczna i godne pozegnanie.

    Ciekawe, czy marzy Ci się taka starość???
    Zastanów się, co piszesz, człowieku!

    --
    Koziorozec


  • 80. Data: 2005-09-04 18:16:30
    Temat: Re: A teraz...
    Od: "Koziorozec" <k...@T...pl>

    > > Jeśli już coś można dla nich zrobić to jakieś warsztaty
    > > na których podniosą swoją samoocenę, uwierzą w siebie,
    > > pozbędą się wyuczonej bezradności, dadzą się przekonać,
    > > że mogą osiągnąć, wszystko czego zapragną itp.itd.
    >
    > Problem polega na tym, ze to juz raczej podpadaloby pod
    > solidna psychoterapie, a nie parudniowe zajecia grupowe.
    > Watpie wiec, czy jest mozliwe do wykonania. W jakims tam
    > zakresie napewno, ale dopiero w praktyce wyszloby w jakim
    > dokladnie i jak mozna popoprawiac...
    >
    > Aczkolwiek jest to pierwszy faktycznie sensowny pomysl,
    > na jaki natknelam sie w tym watku.

    A o Klubach Pracy słyszeliście???
    Na pewno nie, bo przecież nie byliście bezrobotnymi!
    To właśnie tam, bezpłatnie prowadzone są podobne warsztaty.
    Psycholog uczący asertywności, pomagający rozpoznać swoje
    predyspozycje, określić jasno swoje cele, doradcy zawodowi,
    osoby pomagające odpowiednio sformułować CV, LM,
    osoby oceniające prezentację osoby na rozmowie kwalifikacyjnej
    itd. Tak przy okazji, to jest to jeszcze jedna forma zatrudnienia
    dla osób przy tym pracujących (psycholog, jakaś osoba tłumacząca
    zasady funkcjonowania firmy - własna DG) - tak samo, jak i co
    niektóre szkolenia, które nie przynoszą rezultatu w postaci zatrudnienia
    osób szkolonych (w końcu urzędy pracy prowadzą takie statystyki,
    więc można sprawdzić, jakie są wyniki).
    Różne szkolenia organizowane są teraz nagminnie, bo lecą pieniążki
    z UE - jak się oczywiście dostanie grant.
    Ale to już inny temat.

    --
    Koziorozec

strony : 1 ... 7 . [ 8 ] . 9 ... 17


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1