-
21. Data: 2005-01-17 15:39:42
Temat: Re: A ja mam dylemat...
Od: Kira <k...@e...pl>
Re to: Immona [Mon, 17 Jan 2005 16:24:29 +0100]:
> Sa takie firmy, w ktorych idziesz sobie do domu, jak nie ma juz
> nic do zrobienia i kazdy traktuje takie zachowania jak normalne,
> bo pracuje sie w trybie zadaniowym, nie czasowym.
Wiem ze sa, z autopsji przeciez ;) Tyle ze to akurat nie te ktore
mam naokolo, a do przeprowadzki za etatem motywacje mam niewielka
wiec nie widze sensu w robieniu tego na sile. Chociaz, kurcze, kto
wie -- moze akurat trafi sie cos, co mi zmieni zdanie o 180'?
Nauczylam sie nie stawiac na zadne 'pewniki' juz jakis czas temu.
Bolalo. Ale dziala.
> moc wstac rano z lozka i stwierdzic, ze dzis to sie jedzie do
> lasu pospacerowac, a nie pracuje, bo taka sie ma potrzebe :)
O to to to wlasnie! :)
> Ale potem dotarlo do mnie, ze jest cale mnostwo roznych ludzi
> i roznych firm i mozna wsrod nich znalezc dopasowanych do swoich
> potrzeb - niezaleznie od formy wspolpracy z nimi
To tez wiem, i dlatego w ogole taka opcje rozwazam. No, ok, czas
przeszly bo chyba mi juz przeszlo...
> wredny (a jednak placacy, a najgorzej, jak dobrze placacy) klient
> potrafi byc gorszym "panem" od szefa.
Aha, i co gorsze w stosunku do niego *musisz* byc mila i fajna
bo etat i szefa zawsze mozna zmienic, a z rynkiem na ktorym
dzialasz tak lekko juz nie ma ;> A mozna byc absolutnie pewnym,
ze jak klient wredny to kazde nie takie zdanie rozdmucha gdzie
tylko mu sie uda :> Coz, takie uroki...
Kira
-
22. Data: 2005-01-17 16:58:43
Temat: Re: A ja mam dylemat...
Od: "Immona" <c...@W...zpds.com.pl>
Użytkownik "Kira" <k...@e...pl> napisał w wiadomości
news:csgmfm$mfk$1@nemesis.news.tpi.pl...
>
> Re to: Immona [Mon, 17 Jan 2005 16:24:29 +0100]:
>> wredny (a jednak placacy, a najgorzej, jak dobrze placacy) klient
>> potrafi byc gorszym "panem" od szefa.
>
> Aha, i co gorsze w stosunku do niego *musisz* byc mila i fajna
> bo etat i szefa zawsze mozna zmienic, a z rynkiem na ktorym
> dzialasz tak lekko juz nie ma ;> A mozna byc absolutnie pewnym,
> ze jak klient wredny to kazde nie takie zdanie rozdmucha gdzie
> tylko mu sie uda :> Coz, takie uroki...
Czytalam artykul, w ktorym ktos postawil teze, ze poza wyzyskiem pracownika
przez pracodawce istnieje "autowyzysk". Tzn. czlowiek ma firme, firma z
roznych powodow ledwo ciagnie lub walczy o przetrwanie i ten czlowiek - nie
mogac tego porzucic, bo majac male szanse na rynku pracy najemnej i majac
zobowiazania do splacenia - zaharowuje sie bezwakacyjnie i bezodpoczynkowo w
sposob, o jakim sie nawet pracownikom niektorych hipermarketow nie snilo. Z
batem stoi nad nim sytuacja i okolicznosci, a nie szef.
W calej tej rozmowie staram sie tylko powiedziec, ze "posiadanie DG" nie
jest wcale tak rownoznaczne z osobista wolnoscia, swoboda i brakiem wladzy
nad soba, jak to sie niektorym wydaje.
I.
-
23. Data: 2005-01-17 18:04:36
Temat: Re: A ja mam dylemat...
Od: Pawel Kender Maczewski <p...@o...pl>
Dnia 17.01.2005 Immona <c...@W...zpds.com.pl> napisał/a:
> W calej tej rozmowie staram sie tylko powiedziec, ze "posiadanie DG" nie
> jest wcale tak rownoznaczne z osobista wolnoscia, swoboda i brakiem wladzy
> nad soba, jak to sie niektorym wydaje.
>
Ale chyba nikt nie twierdzi, że jest tak, że założysz DG - wszystkie
problemy się skończą. Pojawią się nowe. tyle, że właśnie będą one
_nowe_. Dla osoby zmęczonej etatem to może być wytchnienie. No i znam
osoby, które po prostu nie potrafią pracować nie na swoim... One po
prostu lubią ten rodzaj problemów, które pojawiają się, jak jesteś "sama
sobie sterem, żeglarzem, okrentem" :-)
pozdrawiam,
--
Kender @ http://maczewski.dyndns.org
No, jak się gwóźdź wyjmuje z buta to na ogół jest przyjemnie.
Co jeszcze nie znaczy że but jako taki jest wygodny.
[Przewdnik]
-
24. Data: 2005-01-17 18:06:01
Temat: Re: A ja mam dylemat...
Od: Pawel Kender Maczewski <p...@o...pl>
Dnia 17.01.2005 Kira <k...@e...pl> napisał/a:
>> Ja znał wersję "... ten sie w Trojkącie Bermudzkim nie bawi" :)
>
> Tamto to z Profesorka Nerwosolka bylo... ;)
>
A. Tak. Racja. Moje było z usenetu, jakiś czas temu podejrzane. Widać,
marna przeróbka profesora. A ja tu nią szafuję :)
pozdrawiam,
--
Kender @ http://maczewski.dyndns.org
No, jak się gwóźdź wyjmuje z buta to na ogół jest przyjemnie.
Co jeszcze nie znaczy że but jako taki jest wygodny.
[Przewdnik]
-
25. Data: 2005-01-17 18:44:53
Temat: Re: A ja mam dylemat...
Od: Jan Kowalski <j...@k...pl>
> Ale chyba nikt nie twierdzi, że jest tak, że założysz DG - wszystkie
> problemy się skończą. Pojawią się nowe. tyle, że właśnie będą one
> _nowe_. Dla osoby zmęczonej etatem to może być wytchnienie. No i znam
> osoby, które po prostu nie potrafią pracować nie na swoim... One po
> prostu lubią ten rodzaj problemów, które pojawiają się, jak jesteś "sama
> sobie sterem, żeglarzem, okrentem" :-)
"Sprawczyni" tego wątka wie o tym, bo właśnie zlikwidowała firmę.
-
26. Data: 2005-01-17 19:06:11
Temat: Re: A ja mam dylemat...
Od: Kira <k...@e...pl>
Re to: Immona [Mon, 17 Jan 2005 17:58:43 +0100]:
> czlowiek ma firme, firma z roznych powodow ledwo ciagnie lub
> walczy o przetrwanie i ten czlowiek - nie mogac tego porzucic,
> bo majac male szanse na rynku pracy najemnej i majac zobowiazania
> do splacenia - zaharowuje sie bezwakacyjnie i bezodpoczynkowo
> w sposob, o jakim sie nawet pracownikom niektorych hipermarketow
> nie snilo. Z batem stoi nad nim sytuacja i okolicznosci, a nie szef.
Dosc czesta sytuacja. Ale dziwi mnie w niej cos innego niz to
zaharowywanie sie na smierc -- bo tez to jakis czas mialam, i
majac swiadomosc ze robisz to dla siebie podchodzisz do tego
calkiem inaczej. "Wsadzilam w to tyle czasu, wysilku, pieniedzy
-- i mam teraz dac sobie spokoj? A w zyciu". Normalne, jesli
wie sie kiedy _nalezy_ jednak sobie podarowac.
Dziwi mnie natomiast dosyc czesto wlasnie spotykane podejscie
typu "mialem firme wiec nie potrafie nic konkretnego i nie
znajde pracy". Zreszta niedawno chyba byl nawet taki watek
na grupie? No wiec moim zdaniem jesli prowadzilo sie firme,
ta firma dzialala i przynosila zysk, to umie sie cos bardzo
konkretnego czego multum ludzi nie potrafi!
Zreszta, widzialam to czasami w rozmowach: ktos kto przez kilka
lat prowadzil wlasna dzialalnosc zlecajac prace (typu robienie
www) komus, a samemu zajmujac sie firma jako caloscia, sklada mi
potem papiery na webmastera. Czemu?...
> W calej tej rozmowie staram sie tylko powiedziec, ze
> "posiadanie DG" nie jest wcale tak rownoznaczne z osobista
> wolnoscia, swoboda i brakiem wladzy nad soba, jak to sie
> niektorym wydaje.
Powiedzialabym tak: jest zwiazane. Tylko w obie strony.
Tzn: jak najbardziej masz wolnosc robienia czegokolwiek Ci sie
zachce, tylko ze jak zrobisz glupio to potem nikt poza Toba po
tylku za to nie dostanie. Wymaga przez to na prawde pare razy
wiekszej samokontroli niz robienie czegos dla kogos.
Ale niektorzy po prostu to lubia ;)
Kira
-
27. Data: 2005-01-17 19:10:40
Temat: Re: A ja mam dylemat...
Od: Jan Kowalski <j...@k...pl>
>> no nie tak - nie ryzykuję swoich środków, jeśli wcześniej
>> nie poznam różnych "aspetktów zarabiania". Etat daje więcej
>> możliwości poznania.
> dzialalnosci na wlasna reke na etacie za pieruna sie nie
> nauczysz. Dwie calkowicie rozne rzeczy.
Pewnie, że masz rację. Chodzi tu po prostu o szerszy "światopogląd"
związany z prowadzeniem firmy. Ja np. uczyłem się kierować firmą
poznając różne style zarządzania właśnie na etatach, podglądając jak
to robią inni. Zmieniłem kilka firm (diametralnie różnych) dla celów
takiej edukacji. Bardzo mi to pomogło w wypracowaniu własnego stylu.
>> "testowanie swoich możliwości"... jeśli umiem szybko awansować,
>> odnoszę sukcesy w różnych warunkach - jestem gotowy do inwestycji
> E, nie jestes. Odnoszenie sukcesow w przyjemnych, juz przez
> kogos stworzonych warunkach to jedno, a umiejetnosc zrobienia
> takich warunkow od zera to znow dwie rozne sprawy.
> IMO. Bo etatowiec ze mnie mocno sporadyczny... Moge sie mylic,
> ale nie sadze zeby szczegolnie mocno.
Mylisz się. Etatowo tworzyłem od zera... Organizowałem najpierw swój
dział, potem swoją firmę, potem uznałem, że za mało wiem i mojej
takiej sobie firemce nie pomogę wypłynąć na szersze wody , więc znowu
etat - organizacja polskiego oddziału zagranicznej firmy w formie
spółki zoo (efekt - nowe horyzonty myślowe) itd. itd. itd... Efekt?
Masz trochę gotówki i chcesz się trochę rozwinąć? Pomogę Ci rozwinąć
firmę w całym kraju. W tym się teraz specjalizuję i kilka firm jest
dzisiaj nieco większych, niż miało początkowo w planach.
Co do przyjemnych, przez kogoś stworzonych warunków... należy miec
dusze pracownika najemnego aby tak myśleć. Jeśli masz duszę
"inspiratora", czy to będzie etat, czy własna firma - sama sobie
tworzysz warunki. Często duszą zakładu jest sekretarka :-).
> Wiesz, swoje miejsce w szeregu tez trzeba znac. Nie zrobie
> miedzynarodowej korporacji tylko mala w porywach do sredniej
> firemke. A w takiej co bys nie robil na poczatku wlasciciel
> *jest* niezastapialny. Samo sie nie zrobi.
Mam ludzi - wskazuję kierunek, oni realizują. A przy okazji nie
zaniedbuję innej pracy, jaką lubię - programowania. Naprawdę da się
pogodzić. Samo się nie zrobi, fakt, dlatego pisałem: szukaj do pracy
lepszych od siebie!
> Rady zazwyczaj sa po prostu bezuzyteczne bo nie idzie komus
> az tak szczegolowo przedstawic sytuacji zeby mial identyczny
> jej obraz jak Ty ;)
nie tylko to - żeby zrobić coś dobrze, należy to "czuć", a nikt poza
Tobą nie wie, co Ty czujesz :).
-
28. Data: 2005-01-17 19:24:53
Temat: Re: A ja mam dylemat...
Od: Jan Kowalski <j...@k...pl>
> Zreszta, widzialam to czasami w rozmowach: ktos kto przez kilka
> lat prowadzil wlasna dzialalnosc zlecajac prace (typu robienie
> www) komus, a samemu zajmujac sie firma jako caloscia, sklada mi
> potem papiery na webmastera. Czemu?...
No to Ci odpowiem, bo sam tak robiłem i znowu zrobię. Zgłaszam się np.
do prowadzenia zospołu doradców w jakiejś firmie, na wyznaczonym
obszarze robię małą rewolucję poprzez zwielokrotnienie obrotów, za
chwilę dostaję w związku z wynikami do zarządzania obszar znacznie
większy i często wdrażam mój system w całej firmie. Ponieważ staram
się jeśli mogę nie podpisywać umowy o pracę tylko zlecenie, jak
doprowadzę do poziomu jaki sobie wyznaczyłem, dorzucam sieć sprzedaży
do obsługi przez swoich ludzi w firmie, a sam szukam kolejnego
zleceniodawcy. System jest znacznie łatwiejszy od pozyskiwania zleceń
od razu z górnego pułapu.
Jest i drugi motyw: firma daje pieniądze, a ja robię to co lubię.
-
29. Data: 2005-01-17 20:09:19
Temat: Re: A ja mam dylemat...
Od: Kira <k...@e...pl>
Re to: Jan Kowalski [Mon, 17 Jan 2005 20:24:53 +0100]:
> Zgłaszam się np. do prowadzenia zospołu doradców w jakiejś
> firmie [...]
No i Ty robisz to z sensem: zglaszasz sie tam, gdzie wykorzystujesz
to co potrafisz. Natomiast zglaszanie sie na handlowca albo do pracy
w jakims BOK-u w tym momencie byloby wlasnie czyms takim o czym pisze.
I tego nie rozumiem.
Kira
-
30. Data: 2005-01-17 20:17:32
Temat: Re: A ja mam dylemat...
Od: "Immona" <c...@W...zpds.com.pl>
Użytkownik "Kira" <k...@e...pl> napisał w wiadomości
news:csh2ir$mti$1@nemesis.news.tpi.pl...
>
> Dziwi mnie natomiast dosyc czesto wlasnie spotykane podejscie
> typu "mialem firme wiec nie potrafie nic konkretnego i nie
> znajde pracy". Zreszta niedawno chyba byl nawet taki watek
> na grupie? No wiec moim zdaniem jesli prowadzilo sie firme,
> ta firma dzialala i przynosila zysk, to umie sie cos bardzo
> konkretnego czego multum ludzi nie potrafi!
inna sprawa, czy sa to akurat umiejetnosci potrzebne w pracy najemnej. Na
niektorych stanowiskach z pewnoscia tak, ale tam, gdzie jest wymagana
"pokorna sumiennosc", wiekszosc ex-wlascicieli nie nadaje sie. Do tego,
jesli ktos prowadzil firme i mu nie wyszlo i szuka pracy etatowej, jest
widziany jako ktos, kto odniosl porazke i nie zrealizowal swojego planu.
Wlasciciel zajmuje sie wszystkim, wiec nie opanowuje zwykle specjalizacji w
jakiejs dzialce swojego wyksztalcenia. A bez specjalizacji o dobra prace
dzis ciezko.
>
> Zreszta, widzialam to czasami w rozmowach: ktos kto przez kilka
> lat prowadzil wlasna dzialalnosc zlecajac prace (typu robienie
> www) komus, a samemu zajmujac sie firma jako caloscia, sklada mi
> potem papiery na webmastera. Czemu?...
A na kogo mialby zlozyc te papiery? :)
> Tzn: jak najbardziej masz wolnosc robienia czegokolwiek Ci sie
> zachce, tylko ze jak zrobisz glupio to potem nikt poza Toba po
> tylku za to nie dostanie. Wymaga przez to na prawde pare razy
> wiekszej samokontroli niz robienie czegos dla kogos.
>
> Ale niektorzy po prostu to lubia ;)
Ja lubie pracowac uczac sie od lepszych od siebie i mam w tej chwili co
najmniej dwoch dobrych mistrzow :) a DG musialabym prowadzic przez lata z
sukcesami, zeby mnie bylo stac na zatrudnienie takich ludzi. To jest dla
mnie, jako dla osoby mlodej i jeszcze niedoswiadczonej glowna przewaga pracy
dla kogos - mam okazje pracowac na co dzien z ludzmi o wielkim
doswiadczeniu i obserwowac ich. Jan K. mowi, ze trzeba zatrudniac lepszych
od siebie i zgoda, ale kogo rozpoczynajacego mala DG stac na tych lepszych
od siebie? :) Dlatego o DG bede myslec za ~10 lat, jak juz nabiore tego
doswiadczenia.
I.