-
21. Data: 2005-09-19 14:13:38
Temat: Re: 7 minut rozmowy kwalifikacyjnej
Od: nbs <n...@g...pl>
Michal wrote:
>
> To ze jestem przeedukowany to juz w Polsce kilkanascie razy uslyszalem.
> Praca na uczelni to dla mnie ostatecznosc.
Jesli faktycznie to jest problemem to mam kilka pomyslow dla Ciebie:
- wiarygodnosc - mow tylko o tym w czym jestes bardzo dobry, pomin cala
reszte, chocby to bylo 3/4 Twojego dorobku. Inaczej latwo wdepnac na mine.
- j.w. - uzywaj tylko pozytywnych przykladow - zadnych nieudanych
rekrutacji, konfliktow, zawalonych projektow. Nawet jesli moglyby
pokazac Cie z dobrej strony (rozwiazywanie problemow itp.).
- j.w. (jesli jestes bardzo zdeterminowany) - zmniejsz swoja wartosc,
seplen, wspomnij o ograniczonej dyspozycyjnosci itp. Cos co nie bedzie
krytyczne dla tej pracy a spowoduje, ze pracodawca uwierzy, ze chcesz
zostac z nim na dluzej.
- motywacja - jesli to nie jest krotkoterminowy kontrakt powinienes
unikac motywowania siebie (wylacznie) pieniedzmi.
- szukaj pracy gdzie indziej. ;-)
IMHO naruszyles punkt 2 i 4. Nb. jestes pewien, ze te firmy nie
wymieniaja miedzy soba informacji? Co do prezencji - zwykle nie jest
problemem, pod warunkiem, ze pasuje do charakteru Twojej pracy (praca z
klientem, publicznoscia itp.) i nie zachowujesz sie niegrzecznie lub
nonszalancko.
\R.
-
22. Data: 2005-09-19 14:59:35
Temat: Re: 7 minut rozmowy kwalifikacyjnej
Od: Bremse <bremse{usun.to}@wp.pl>
On 19 Sep 2005 13:31:48 GMT, Michal wrote:
>> a wobec niej przyjąłeś niekopulacyjną postawę).
>:) NIezle
Ale podejrzewam, że prawdziwe. Baby na stołkach są generalnie takie -
robią się niebezpieczne gdy są olewane.
>> Co do reszty to jak już napisał przedmówca. Wspomniałeś że znasz
>> firmę, a pracy tam nie podjąłeś ze względów finansowych, a finanse nie
>> są dla Ciebie najważniejsze - takie masło maślane.
>Zle sie wyrazilem. Ja mam prace.
Ja wcale nie napisałem że jej nie masz. To że masz pracę to jest plus
w czasie negocjacji.
>Na wczesniejszej rozmowie w tej firmie
>zaproponowano mi gorsze warunki pracy niz moje obecne i nie chodzi
>tylko o pieniadze.
m.in. dlatego nie będą Cię znowu do tejże firmy wysyłać.
>To ze jestem przeedukowany to juz w Polsce kilkanascie razy uslyszalem.
Naucz się pisać CV pod daną firmę i stanowisko. Jak już R. wspomniał -
pisz o rzeczach, które są na danym stanowisku potrzebne, a o innych, o
ile się da nie wspominaj, bo potem takimi tłumaczeniami Cię spławią -
popatrz na to z boku - przecież osoba która oprócz danej działki, w
której się specjalizuje robi też coś w innej, musi mieć coś z głową.
Potem przyjdzie taki do firmy zacznie coś gadać, coś robić, a nikt nie
będzie wiedział o co mu chodzi. Jeszcze jak na uczelni pracował, to
zacznie się wymądrzać i co wtedy z takim zrobić?
>Praca na uczelni to dla mnie ostatecznosc.
Dlaczego? Jak jesteś samodzielnym pracownikiem naukowym na zachodzie
to jest naprawdę ciekawie - szwędasz się po konferencjach po całym
świecie (na które nie miałbyś czasu w "cywilu"), masz dostęp do
dobrego zaplecza (laboratoria etc.), spotykasz się cały czas z ludźmi
z branży (z firm i z innych uczelni). Robisz to co lubisz, oderwany od
rzeczywistości, i nikt za bardzo Cię nie kontroluje. Gdyby nie te
mizerne pieniądze to byłaby idylla :-)
>Do pracy w Niemczech tez przechodzilem przez rozmowy kwalifikacyjne ale
>tam nie bylo tanca godowego. Merytoryczne pytania co Herr potrafi a czego
>sie chce nauczyc. Trwalo to jakies 4 godziny: prezentacja mojego
>dorobku naukowego na forum profesorskim instytutu + pytania z sali+
>zwiedzanie przyszlego stanowiska pracy i omawianie co mialbym robic i
>jkaki jest cel tej pracy. NIe nawyklem jeszcze do wygibasow.
Przyzwyczaisz się. No chyba że łowcy głów zaczną bezpośrednio do
Ciebie uderzać - ci podobno są bardziej konkretni.
Tak w ogóle to mogę się na e-mail odezwać? Mam kilka pytań dotyczących
kultury pracy w Niemczech.
>> (który niedługo znowu pracy szukanie zaczyna i do fryzjera się po pół
>> roku bedzie musiał wybrać, lub przynajmniej grzebień sobie kupić, żeby
>> pani od rekrutacji się nie kapnęła że bałaganiarzem niesamowitym jest)
>Cos mi sie zdaje ze cierpimy na ta sama przypadlosc, nie cierpie odwiedzac
>fryzjerow 100x wole isc do dentysty.
Ja nie, nie znoszę tego zgrzytu wiertła w zębach*.
Co do sierści, to z dłuższymi włosami wyglądam trochę starzej co w
mojej sytuacji jest mi na rękę (np. w sklepach nie muszę wołać żeby
mnie ktoś łaskawie obsłużył, a osobniki płci przeciwnej wykazujące
zainteresowanie są z odpowiedniego przedziału wiekowego (teraz to się
mówi że z targetu) - ciekawe tylko dlaczego konwersacja często zaczyna
się od porady związanej z wizytą u fryzjera?)
--
pozdrawiam
Bremse
* ostatnio mnie dentysta rozwalił kompletnie - wydłubał miazgę z zęba
(leczenie kanałowe), podstawił mi ją pod nos i powiedział "i pomyśleć,
że przez takie coś dorośli ludzie po ścianach chodzą" - wypowiedział
to z takim głupim uśmiechem na ustach i z takim nieukrywanym
zainteresowniem ją oglądał, że o mało co z fotela nie uciekłem
-
23. Data: 2005-09-19 15:04:41
Temat: Re: 7 minut rozmowy kwalifikacyjnej
Od: Bremse <bremse{usun.to}@wp.pl>
On Mon, 19 Sep 2005 23:13:38 +0900, nbs wrote:
>seplen
że co? (jeszcze takich numerów nie odwalałem ;-))
--
pozdrawiam
Bremse
-
24. Data: 2005-09-19 16:29:20
Temat: Re: 7 minut rozmowy kwalifikacyjnej
Od: nbs <n...@g...pl>
Bremse wrote:
>
>>seplen
>
> że co? (jeszcze takich numerów nie odwalałem ;-))
Ha! Wiedzialem, ze ktos sie do tego przyczepi! ;-)
Wbrew pozorom drobne wady sa czesto do przyjecia. Moga byc nawet zaleta
jesli zmniejszaja nierownowage w negocjacjach.
Poza tym nawet w podstawowej dziedzinie, w ktorej odbywa sie rekrutacja
zwykle istnieje pewien staly poziom kompetencji optymalny dla danego
stanowiska. Powyzej niego wieksze umiejetnosci, doswiadczenie nie
przekladaja sie liniowo na efekty a mocno zwiekszaja ryzyko. Wyjatkiem
sa artysci, sportowcy itp. ale oni sprzedaja raczej swoje nazwisko a nie
prace.
\R.
-
25. Data: 2005-09-19 18:29:47
Temat: Re: 7 minut rozmowy kwalifikacyjnej
Od: Piotr Przewłocki <p...@p...onet.pl>
Michal napisał(a):
>>>Siadam noga na noge.
>>Pierwszy błąd.
> Mozesz wyjasnicz dlaczego ? Jak mozna odczytac taka postawe ?
O tym już inni napisali, nie będę powtarzał.
>>Trzeci błąd. Trzeba było powiedzieć coś, co będzie odebrane jako plus
>>dla Ciebie (rekrutacja to gra obydwu stron).
> Czyli sklamac? A co jesli zechca sprawdzic ta informacje ?
Kłamstwo wykluczone.
Jednak mogłeś na pierwszym miejscu podać inną (o mniejszym znaczeniu)
przyczynę. Jestem przekonany, że oprócz pwysokości pensji znalazł byś
coś jeszcze.
>>P.S. Ciężko się Ciebie czyta.
>
> Czemu ? Przez polskie znaki ktore przynajmniej u mnie wygladaja jak
> pytjniki czy ....
Nie, nie... Chodziło i mi o kodowanie.
--
Pitt
http://republika.pl/p_przewlocki/
-
26. Data: 2005-09-19 19:42:29
Temat: Re: 7 minut rozmowy kwalifikacyjnej
Od: "Koziorozec" <k...@T...pl>
Użytkownik "Bremse" napisał w wiadomości
> * ostatnio mnie dentysta rozwalił kompletnie - wydłubał miazgę z zęba
> (leczenie kanałowe), podstawił mi ją pod nos i powiedział "i pomyśleć,
> że przez takie coś dorośli ludzie po ścianach chodzą" - wypowiedział
> to z takim głupim uśmiechem na ustach i z takim nieukrywanym
> zainteresowniem ją oglądał, że o mało co z fotela nie uciekłem
A co? Pasy Cię przytrzymały??? :)))))
--
Koziorozec
-
27. Data: 2005-09-20 06:06:51
Temat: Re: 7 minut rozmowy kwalifikacyjnej
Od: Michal <m...@o...smieci.pl>
>>> są dla Ciebie najważniejsze - takie masło maślane.
>>Zle sie wyrazilem. Ja mam prace.
> Ja wcale nie napisałem że jej nie masz. To że masz pracę to jest plus
> w czasie negocjacji.
Ja nie twierdze ze tak napisales ale to ze mama prace oznacza ze nie
jestem az tak zdeterminowany zeby przyjmowac byle jakie propozycje z
pensja poczatkujacego nauczyciela.
>>zaproponowano mi gorsze warunki pracy niz moje obecne i nie chodzi
>>tylko o pieniadze.
> m.in. dlatego nie będą Cię znowu do tejże firmy wysyłać.
Ale teraz nie bylo zle.
>>To ze jestem przeedukowany to juz w Polsce kilkanascie razy uslyszalem.
> Naucz się pisać CV pod daną firmę i stanowisko. Jak już R. wspomniał -
> pisz o rzeczach, które są na danym stanowisku potrzebne, a o innych, o
> ile się da nie wspominaj, bo potem takimi tłumaczeniami Cię spławią -
> popatrz na to z boku - przecież osoba która oprócz danej działki, w
> której się specjalizuje robi też coś w innej, musi mieć coś z głową.
zawsze mie uczono ze to robienie czegos w innej dzialce swiadczy o
otwartym umysle.
> Potem przyjdzie taki do firmy zacznie coś gadać, coś robić, a nikt nie
> będzie wiedział o co mu chodzi. Jeszcze jak na uczelni pracował, to
> zacznie się wymądrzać i co wtedy z takim zrobić?
A z tym sie zgodze; zreszta to mi powiedziano kiedys na porzadznie
przeprowadzonej rozmowie, po ktorej uslyszalem ze sie nie nadaje na
stanowisko o ktorym rozmawialismy ale pani widzie mnie w dziale R&D szkoda
tylko ze firma takiego dzialu nie ma....
> Dlaczego? Jak jesteś samodzielnym pracownikiem naukowym na zachodzie
> to jest naprawdę ciekawie - szwędasz się po konferencjach po całym
> świecie (na które nie miałbyś czasu w "cywilu"), masz dostęp do
> dobrego zaplecza (laboratoria etc.), spotykasz się cały czas z ludźmi
> z branży (z firm i z innych uczelni). Robisz to co lubisz, oderwany od
> rzeczywistości, i nikt za bardzo Cię nie kontroluje. Gdyby nie te
> mizerne pieniądze to byłaby idylla :-)
NA zachodzie pieniadze nie byly az tak mizerne, ale nie o pieniadze mi
chodzi. Chce pracowac w firmie ktorej produkt mozna zrealizowac w
zaleznosci czy to jest jakis produkt czy pomysl.
> Przyzwyczaisz się. No chyba że łowcy głów zaczną bezpośrednio do
> Ciebie uderzać - ci podobno są bardziej konkretni.
To jak dotychczas zdarzylo mi sie raz pani zadzwonila ze ma bardzo pilna
oferte pracy w Austri w osrodku badawczym pewnej firmy miedzynarodowej itd
papiery wyslaelm ale na tym sie skonczylo. Dzwonilem do rekrutujacej ale
poinformowala mnie ze moje dokumenty sa juz w austrii i teraz ruch nalezy
do nich i nic sie niedzieje juz jakies 6 miesiecy.
> Tak w ogóle to mogę się na e-mail odezwać? Mam kilka pytań dotyczących
> kultury pracy w Niemczech.
OK wysle na Twoja skrzynke moj e-mail.
> Co do sierści, to z dłuższymi włosami wyglądam trochę starzej co w
> mojej sytuacji jest mi na rękę (np. w sklepach nie muszę wołać żeby
> mnie ktoś łaskawie obsłużył, a osobniki płci przeciwnej wykazujące
> zainteresowanie są z odpowiedniego przedziału wiekowego (teraz to się
> mówi że z targetu) - ciekawe tylko dlaczego konwersacja często zaczyna
> się od porady związanej z wizytą u fryzjera?)
Ja juz nie mam tych problemow ozenilem sie a potem z tego powodu osiwialem
panienki z dowolnego przedzialu wiekowego odpadaja a i wiek widac.
Pozdrawiam
Michal
-
28. Data: 2005-09-20 07:29:36
Temat: Re: 7 minut rozmowy kwalifikacyjnej
Od: "Forest" <g...@w...pl>
mogłeś się zapytać - jakiego typu gesty, mimika twarzy ( bo to jest
komunikacja niewerbalna) przesądziły o tym, że nie zostanę zatrudniony , pewnie
byś panience zabił ćwieka, bo znająć życie, ona sama nie wie czym komunikacja
niewerbalna jest, pewnie wykuła się tego zwrotu na pamięć tuż przed rozmową z
tobą
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
-
29. Data: 2005-09-20 13:12:16
Temat: Re: 7 minut rozmowy kwalifikacyjnej
Od: "Forest " <g...@w...pl>
troche nie na temat - Polacy nie gęsi i swój język mają
gdzie się podziały polski litery
nie cierpie czytać tekstu w tego typu formie
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
-
30. Data: 2005-09-26 10:29:33
Temat: Re: 7 minut rozmowy kwalifikacyjnej
Od: "Grupa TemPo" <b...@g...pl>
Użytkownik "Michal" <m...@o...smieci.pl> napisał w wiadomości
news:dglm4u$bca$1@uranos.cto.us.edu.pl...
> Do Pana Macieja Sobczyka : MI3ego opalania.
Dziękuję :) Opaliłem się jak diabli. Najbardziej opaliłem stopy jakimiś
algami albo meduzami, kąpiąc się w morzu :)
> Mozesz rozwinac mysl: "skonfrontowac swoje wyobrazenie o sobie z tym, kim
> i czym naprawde jest " ?
Proszę. Umówmy się, że na potrzeby tego postu będę używał sformułowania
"mowa ciała", chociaż komunikacja niewerbalna i pozawerbalna to termin
głębszy (ton głosu, tembre, szybkość mówienia, dźwięki nieartykułowane ,
gestykulacja, postawa ciała, szybkość i sposób przemieszczania się etc. ).
Na ogół, gdy pojawia się zarzut co do komunikacji kandydata, dotyczy on
niespójności pomiędzy tym, co kandydat mówi, a tym, co mówi jego ciało. Dużą
rolę w powstawaniu niespójności odgrywa chęć wyeksponowania swoich
największych zalet i pokazania się od jak najlepszej strony co skutkuje
szczególną koncentracją na wypowiadanych słowach, kosztem koncentracji nad
tym, co mówi ciało. Pomiędzy jednym a drugim pojawia się niespójność,
sugerująca niewiarygodność kandydata.
Rozbieżność pojawia się również często, gdy kandydat niewłaściwie ocenia
swoje kompetencje, predyspozycje, zalety i wady oraz pożądane przez
pracodawcę cechy kandydata. Dysonans pomiędzy jednym a drugim nieuchronnie
uwidacznia się podczas rozmowy kwalifikacyjnej. Rekruter ocenia kandydata
kierując się swoją własną hierarchią cech, kandydat odpowiada i stara się
uwidocznić cechy, które w jego hierarchii zajmują wysokie miejsce. W oczach
rekrutera kandydat mówiący o swoich cechach wypada zupełnie inaczej, niż
ocenia siebie samego kandydat.
Sytuacji takich można uniknąć, robiąc rzetelny, możliwie najbardziej
obiektywny, bilans własnej osoby - predyspozycji, zalet, zaplecza, etc.
Nie wiem Michale, jakie są powody takiego a nie innego przebiegu Twojej
rozmowy kwalifikacyjnej. Nie twierdzę, że Twój wizerunek samego siebie jest
diametralnie różny od tego, jaki jesteś naprawdę. Wiem, że bilans samego
siebie zawsze się przydaje, bo pozwala chociażby określić swoje najsłabsze
strony i przy odrobinie dobrej woli coś z nimi zrobić.
Tyle na ten temat.
> I jeszcze do Twojej wypowiedzi : nie jestem "rozgoryczony, ze odlano go
> zanim powiedzial wszystko o sobie"
> ja nie powiedzialem nic o sobie, nie padlo ani jedno
> merytoryczne pytanie.
> I nie wydaje mi sij zeby ta pani miala zaplanowanie pytanie mnie o
> cokolwiek.
Tak się właśnie nad tym zastanawiam i trochę nie wiem, co odpowiedzieć.
Firmy, czasami spotykają się z kandydatami, co do których mają przekonanie,
że ich raczej nie zatrudnią. Moim zdaniem takie działanie to strata czasu i
pieniędzy, chociaż jest ono prowadzone właśnie w imię oszczędności - żeby
nie robić kolejnej, kosztownej rekrutacji, nie tracić drugi raz czasu i
pieniędzy.
> Ach zapomnialbym ubrany bylem normalnie spodnie koszula marynarka. Byc
> moze bledem byl moj dwu tygodniowy zarost.
Błędem może był, może nie był. Tak jak pisałem na samej górze, komunikacja
niewerbalna to coś więcej niż ubiór i zarost.
Tak przy okazji: TV emituje reklamę piwa, która genialnie obrazuje potęgę
komunikacji niewerbalnej. Znana aktorka próbuje zdjąć z regału sklepowego
dwie ostatnie butelki piwa. Podchodzi mężczyzna z zamiarem pomocy,
oczywiście rozpoznaje aktorkę. Ona daje mu do zrozumienia, że oczekuje
pomocy. Mężczyzna z miną kubusia puchatka dobierającego się do ostatniego
garczka miodu ściąga butelki i odchodzi. Aktorka jest totalnie zaskoczona.
Spot trwa 30 sek.,. nie pada ani jedno słowo. Mimo niezastosowania technik
wyrazu typowych dla pantomimy, jego treść jest doskonale zrozumiała.
Pozdrawiam
m.