-
31. Data: 2007-07-31 09:39:06
Temat: Re: System akordowy vs. nadgodziny
Od: Immona <c...@n...gmailu>
Jolanta Pers wrote:
> Immona <c...@n...gmailu> napisał(a):
>
>
>>Moja reflekcja bedzie pewnie dosc bezuzyteczna w odniesieniu do tej
>>konkretnej sytuacji, ale "wysiadywanie godzin" oznacza po prostu
>>niezadowalajaca pensje podstawowa.
>
>
> Ale tu nie ma czegoś takiego jak "zadowalająca pensja podstawowa". Mamy do
> czynienia z ludźmi, którzy mają dostęp do teoretycznie nieograniczonej ilości
> pracy = pieniędzy. Ograniczają ich tylko czas, siły i chęci. To nie jest
> przypadek ludzi, których zadowoliłaby kwota X. Oni chcą mieć możliwość
> zarobienia dowolnie dużo, przynajmniej teoretycznie.
>
Troche mnie nie zrozumialas (ale kolega Tomasz zrozumial). Mowie
wylacznie o problemie wysiadywania nieproduktywnych godzin po to, zeby
dostac pieniadze za nadgodziny. Ten problem po prostu nie wystepuje w
momencie, gdy zarobki osiagaja taka wartosc, ze dodatkowy czas wolny
jest cenniejszy od dodatkowej kasy. Ludzie zaczynaja pracowac na pelnej
wydajnosci po to, zeby tylko wyrobic sie i nie musiec zostac w pracy
dluzej na platnych nadgodzinach i zeby miec czas na cieszenie sie
zarobionymi pieniedzmi.
I.
--
http://nz.pasnik.pl
mieszkam w Nowej Zelandii :) ::: GG: 7370533
-
32. Data: 2007-07-31 09:44:42
Temat: Re: System akordowy vs. nadgodziny
Od: "Jolanta Pers" <j...@N...gazeta.pl>
Tomasz Kaczanowski <k...@n...poczta.onet.pl> napisał(a):
> Nie wiem, czemu mnie atakujesz,
Bo głupoty piszesz, nie doczytując nawet tego, co napisałam. Jakbyś
przeczytał, to może by Ci dała do myślenia wzmianka o _możliwości_. Ludzie
chcą mieć taką możliwość, a czy z niej korzystają i w jakim stopniu to już
nie jest istotne.
> ja zwrocilem jedynie uwage, na pewien
> aspekt problemu. Moze, boisz się, że któryś z Twoich pracowników
> przeczyta i sie zastanowi?
Czytają, czytają - to im najbardziej zależy na zachowaniu systemu akordowego.
> To na co mu potrzebne, to inny problem,
> kwestia, czy w normalny sposob moze zarobic wystarczajaco na rachunki +
> troche przyjemnosci. Co do choroby i zdarzen losowych, to zawsze mozna
> popracowac dodatkowo, ale jest to krotkookresowe wtedy jak rozumiem, bo
> jesli jest to norma, to jest to IMHO chore. I tyle.
To źle rozumiesz.
Anyway, gdyby nawet było inaczej, jest kilkanaście osób, którym taki układ
pasuje i nikomu nic to tego - chodzi o to, jak wygląda kwestia nadgodzin w
systemie akordowym od strony prawnej i o nic więcej.
--
JoP
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
-
33. Data: 2007-07-31 10:05:13
Temat: Re: System akordowy vs. nadgodziny
Od: "Gienek" <g...@s...pl>
> Dla formalności: to nie są pracownicy fizyczni i w rzeczywistości nie
> wkręcają żadnych śrubek. Śrubka to tylko taki przykład jednostki
> rozliczeniowej.
Co za różnica jacy. Jak nie za śróbki to niech im płacą od szczebelka w drabince
pragramu do PLC (oczywiście nikt tak nie płaci). Chodzi mi o to, że Art. 131. §
1. mówi że:
Tygodniowy czas pracy łącznie z godzinami nadliczbowymi nie może przekraczać
przeciętnie 48 godzin w przyjętym okresie rozliczeniowym.
-
34. Data: 2007-07-31 10:05:21
Temat: Re: System akordowy vs. nadgodziny
Od: Immona <c...@n...gmailu>
Tomasz Kaczanowski wrote:
> Jolanta Pers pisze:
>
>> Przepraszam, co Ci do tego, co ktoś robi ze swoim czasem? Jeśli ma
>> ochotę zasuwać choćby 24 h na dobę, bo chce, to niech sobie zasuwa.
>> Może akurat pieniądze są mu potrzebne na leczenie chorego dziecka,
>> więc i tak nie wydałby ich na kolorowe drinki z palemką wypijane pod
>> palmą na Kanarach. Mnie nic do tego.
>>
>
> Nie wiem, czemu mnie atakujesz, ja zwrocilem jedynie uwage, na pewien
> aspekt problemu. Moze, boisz się, że któryś z Twoich pracowników
> przeczyta i sie zastanowi? To na co mu potrzebne, to inny problem,
Akurat wiem, w jakiej branzy pracuje Jolanta, bo kiedys pisala o tym na
newsach, a ja siedze tu na tyle dlugo, zeby pamietac - jesli ona z
jakichs powodow nie chce tego wspomniec w biezacej dyskusji, to ja tez
tego nie zrobie, ale akurat w jej branzy opisywany przez nia system jest
sensowny. Moje uwagi na temat "wysiadywania nadgodzin" mialy charakter
ogolny i ponadbranzowy.
> kwestia, czy w normalny sposob moze zarobic wystarczajaco na rachunki +
> troche przyjemnosci. Co do choroby i zdarzen losowych, to zawsze mozna
> popracowac dodatkowo, ale jest to krotkookresowe wtedy jak rozumiem, bo
> jesli jest to norma, to jest to IMHO chore. I tyle.
W PL poziom plac jest taki, ze ludzie niestety sa w wiekszosci bardziej
glodni kasy niz wolnego czasu. Tam, gdzie tak nie jest, duza role pelni
kultura. W USA np. ilosc pieniedzy, wygrywanie w konkurencji z innymi i
zawodowy sukces sa bardzo wysoko w hierarchii wartosci, podczas gdy np.
w NZ definiuje Cie to, co robisz w czasie wolnym i czy robisz w nim cos
ciekawego. Dlatego prog, na ktorym "pieniedzy mi juz wystarczy, teraz
chce sie bawic/prowadzic zycie rodzinne/rozwijac
zainteresowania/uprawiac wolontariat" bardzo sie w tych krajach rozni.
I.
--
http://nz.pasnik.pl
mieszkam w Nowej Zelandii :) ::: GG: 7370533
-
35. Data: 2007-07-31 10:16:30
Temat: Re: System akordowy vs. nadgodziny
Od: Immona <c...@n...gmailu>
Jolanta Pers wrote:
> Tomasz Kaczanowski <k...@n...poczta.onet.pl> napisał(a):
>
>
>>Odpowiedz mi tylko jaki to ma sens, co z tego, ze zarobie bardzo duzo,
>>jesli nie bede mogl tego wydac na przyjemnosci?
>
>
> Ależ kto Ci broni wydać na cokolwiek?
>
Heh.
W PL uwazalam za normalke, ze sklepy odziezowe, AGD, jubilerskie,
fryzjerzy, banki etc. pracuja do 18, 19, 20, w niektorych przypadkach
nawet do 22. Mozna bylo wyjsc z pracy o 18 i kupowac.
W NZ, poza supermarketami spozywczymi czynnymi 24/7, stacjami
benzynowymi i sklepami monopolowymi wszystko zamyka sie o 16-17 -
wliczajac w to banki i poczte. Brak sily roboczej + duza wartosc
przypisywana czasowi wolnemu. A w weekend miasto wymiera poza knajpami i
inna rozrywka, wszyscy jada na ryby czy insze lono natury.
I choc pracuje ledwie 8 godzin dziennie, a w porywach 9, to mam problemy
czasowe z kupieniem sobie ciucha, pierscionka czy herbaty lepszej niz
supermarketowe liptony. Teoretycznie sie to robi w sobote rano, ale jak
ktos ma fantazje sie wyspac, celebrowac sniadanie i poczytac i
przedyskutowac tygodniki, to przegapia moment, kiedy okolo poludnia
wszystkio sie juz zamyka.
Wiec jak _musze_ sobie cos kupic, to motywacja do wyrobienia sie ze
wszystkim do 16.30 jest niesamowita.
I.
--
http://nz.pasnik.pl
mieszkam w Nowej Zelandii :) ::: GG: 7370533
-
36. Data: 2007-07-31 10:37:41
Temat: Re: System akordowy vs. nadgodziny
Od: "Jolanta Pers" <j...@N...gazeta.pl>
Immona <c...@n...gmailu> napisał(a):
> Troche mnie nie zrozumialas (ale kolega Tomasz zrozumial).
Ależ zrozumiałam, tylko że to jest całkowicie ortogonalne w stosunku dla
sprawy. Ogólnie rzecz ujmując: w pewnych branżach ludzie muszą mieć
teoretycznie nieograniczony dostęp do pracy=pieniędzy, bo inaczej sobie pójdą
gdzie indziej. To, czy z tego dostępu korzystają i w jakim stopniu, oraz czy
i jak sobie ustawiają work/life balance, jest nieistotne.
--
JoP
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
-
37. Data: 2007-07-31 10:42:47
Temat: Re: System akordowy vs. nadgodziny
Od: Asia Jedrychowska <a...@w...hell.pl>
Immona <c...@n...gmailu> wrote:
> Wiec jak _musze_ sobie cos kupic, to motywacja do wyrobienia sie ze
> wszystkim do 16.30 jest niesamowita.
Jeszcze parę lat temu sklepy ciuchowe na Newmarket były czynne do
późnego wieczora (22-23 na pewno) ;) Przejedź się kiedyś, może wciąż są :)
a.
-
38. Data: 2007-07-31 11:01:13
Temat: [OT] Re: System akordowy vs. nadgodziny
Od: Immona <c...@n...gmailu>
Asia Jedrychowska wrote:
> Immona <c...@n...gmailu> wrote:
>
>>Wiec jak _musze_ sobie cos kupic, to motywacja do wyrobienia sie ze
>>wszystkim do 16.30 jest niesamowita.
>
>
> Jeszcze parę lat temu sklepy ciuchowe na Newmarket były czynne do
> późnego wieczora (22-23 na pewno) ;) Przejedź się kiedyś, może wciąż są :)
>
Jak sie zmotoryzuje, to zbadam. Na razie zyje w CBD i poruszam sie
pieszo, co jest tu niesamowitym ekscentryzmem :D. Moze za szybko
uznalam, ze jesli w scislym city jest tak, jak opisuje, to gdzie indziej
musi byc gorzej. :)
I.
--
http://nz.pasnik.pl
mieszkam w Nowej Zelandii :) ::: GG: 7370533
-
39. Data: 2007-08-01 06:03:46
Temat: Re: System akordowy vs. nadgodziny
Od: "grom@x" <gromax@_usun.to_interia.pl>
> Ludzie zaczynaja pracowac na pelnej
> wydajnosci po to, zeby tylko wyrobic sie i nie musiec zostac w pracy
> dluzej na platnych nadgodzinach i zeby miec czas na cieszenie sie
> zarobionymi pieniedzmi.
pełniej, wydajniej... polemizowałbym.
Ja podchodze do tego prosto - żadne "nadgodziny" mi nie są potrzebne.
Owszem, mógłbym robić to samo co robię w kontrakcie w dodatkowym czasie,
ale mi się najzwyczajniej nie chce. Mógłbym robic tak jak mój kumpel -
praktycznie siedzi non-stop w pracy, bo ciągle mu mało. A ja wolę sobie
gdzieś pojechać, cos zobaczyc, może posiedziec sobie na piwku czy innym
ciderku gdzies na plaży. Każdy ma swój system wartości.
Ergo - chodzi mi tylko i wyłącznie o to, że nie zarobione pieniądze są
przyjemnością. Wręcz, jakbym miał tego typu podejście, to po prostu by
mi sie niedobrze robiło na samą mysl że mogę coś wydawać. A juz na pewno
nie na rzeczy, które mogę kupić na przykład o połowe taniej. Itp, itd.
Po prostu - moze i sa momenty, że trzeba "przycisnąć" z pracą (bo jakiś
ekstra wydatek), ale generalnie ja wolę się obijać niż siedziec
nadmiarowo w pracy.
--
to tylko moje zdanie, taki skrót myślowy
*G*R*O*M*A*X*