-
1. Data: 2003-07-24 09:41:05
Temat: Może nie jest tak źle...
Od: "Piotr \"Nygus\"" <n...@o...pl>
Od paru dobrych tygodni śledzę z niemałym zaciekawieniem problematykę grupy.
Niektóre tematy są nudne z racji ich ciągłego powtarzania (wystarczy
pogrzebać w googlach, ze by znaleźć odpowiedź), ale to akurat jest
niechlubną norma na większości grup. Są też - na szczęście w przeważającej
ilości - posty świadczące, ze społeczność tej grupy reprezentuje sobą
określony poziom. Vide przykład reakcji na obraźliwą odpowiedź jakiegoś
zakompleksionego studencika pod adresem Niny M.
To tyle tytułem wstępu.
A teraz coś "od siebie". Czytając niektóre posty można odnieść wrażenie, że
w Polsce panuje 80% bezrobocie a pracę dostaje się głównie dzięki
znajomościom. Niewykluczone, że tak jest ale na miłość Boską - ___to nie
jest norma!!___
Coraz częściej ludzie odpowiedzialni za nabór pracownika/ów są rozliczani
__bezpośrednio__ ze swojej pracy. Czasy bratanków/chrzestnych/kolegów z
wojska pomału przemijają. Ludzie boją się ręczyć za kogoś własnym
nazwiskiem. W sąsiedniej firmie wszyscy wiedzieli, że NOWY jest synem
sąsiada kierownika XX. Ale, ze nowy był średni inteligentnym młodzieńcem
partolił każdą robotę jakiej się imał. Wreszcie mu podziękowano a kierownika
odsunięto od wielu - powiedzmy - "kluczowych" decyzji ;)
Warszawa. Z mojego rocznika, z mojej klasy maturalnej - WSZYSCY mają pracę.
nie moge wypowiadać się w imieniu 100% z nich, ale z mojego bardzo bliskiego
otoczenia NIKT nie załatwiał sobie pracy poprzez układy i układziki.
Powiecie - szczęściarze. A ja Wam odpowiem, że nie do końca. Studia,
bezpłatne potem płatne staże, kogo stać - wyjazdy językowe... Wśród swoich
znajomych po profilu mat.-fizycznym mam kolegów pracujących w agencjach
reklamy, w sektorze IT, w bankowości, w sporcie, polityce. I pragnę
uprzedzić niektóre złośliwe posty - nie jestem ani synem polityka, nie
kończyłem elitarnej szkoły w Oxfordzie. Jestem szarym obywatelem. Moje
szczęście polegało na tym, że potrafiłem rozgraniczyć zabawę od nauki. Kiedy
ja w wakacje zaliczałem kolejne, nudne praktyki inni leczyli kaca po
wczorajszych baletach ;P
dość o sobie!
praca jest - przynajmniej w dużych miastach. Nasza firma szukała 2 (słownie:
dwa) miesiące pracownika na stanowisko "sprzątacza/ki". Dwa miesiące!!
Dlaczego tak długo? Dlatego, ze trzeba o 5 rano zameldowac się w biurze!
Na swoim osiedlu dając ogłoszenie o przekopanie ogródka - zgłosiła się jedna
osoba, która po pierwszym dni zadowoliła się jedną dniówką.
Kolega szukał chętnego do pomalowania płotu - podobnie.
Koleżanka szukała studentów do pomalowania mieszkania - okazało się, że za
mało płaciła (10 zł/godz.)
Ale to przecież praca fizyczna! ;)
Z "umysłowa" jest identycznie!
W rodzinie żony, człowiek potrzebował szybko zbudowac serwis internetowy z
prawdziwego zdarzenia. Koszt - wiem, bo siedzę w "branży" - nie powinien
przekroczyć 4.000 zł. Jednak nie było chętnych na pracę przez 14 godzin na
dobę. Wreszcie skusił się jakiś człowiek ze Słupska, który z łaską podjął
się tego za 5.000 zł (jakieś 5 dni pracy).
Czy praca handlowca jest umysłowa, czy fizyczna? Bo jezeli umysłowa to tutaj
tez praca leży na ulicy. Szkopuł w tym, że pośród 1200 CV, na rozmowę
kwalifikuje się ok. 20 :((( Reszcie nie podobają się warunki, samochód,
prowizja, etc...
Jest też druga strona medalu. Koleżanki po 'bankowości' (kierunek studiów) 1
rok temu znalazły pracę w banku... co prawda jako kasjerki (680 zł netto),
ale po tym roku piastują już stanowiska seniorskie (1800-2500 zł netto). Po
prostu potrafiły się sprzedać! I bez zadnych podtekstów proszę ;))
Na koniec jeszcze jedna rzecz - tym razem nieco smutniejsza. Ludzie w Polsce
nie szanują pracy. Przykładów jest wiele - oto kilka z nich:
- drogowcy
- śmieciarze
- politycy :))
- sklepikarze (!!)
- budżetówka
- cały sektor państwowy
Standard pracy w w/w sektorach/działach jest kilkaset procent niższy niż na
Zachodzie. Czy na Zachodzi buduje się drogi na 2 lata i potem remont? U nas
tak właśnie to wygląda. Wciąż normą jest, ze przychodząc do
sklepu/serwisu/mechanika to Ty jesteś na przegranej pozycji, bo wiele zależy
od "widzimisie" sprzedawcy/mechanika itp.
Piszecie o wyjazdach za granicę. A wiecie jak żyje 75% naszych rodaków na
obczyźnie?? Skąd pewność, ze im się udało? A może wstydzą się przyznac, że
czyszczą sracze albo pracują "przy azbeście"? Ilu pracuje w swojej branży?
Kolegi nauczyciel akademicki wyjechał na zbieranie jagód, czy truskawek...
Wrócił ponoć z podkulonym ogonem twierdząc, że takiego upokorzenia to on w
życiu nie przeżył. Na każdym kroku dozór (bo Polak to złodziej i pijak, no
nie) i złośliwości, a na koniec oszustwo w wypłacie :( Stweirdził, że już
woli zarabiać te 1200 zł ale mieć spokojne i godne życie...
Moi Drodzy - uszy do góry! Naprawdę nie jest tak katastrofalnie. Obniżcie
swoje oczekiwania finansowe i zawodowe. Nie od razu jest się "Kulczykiem".
Wiem, że mi łatwo o tym pisać, ale sam kiedyś szukałem przez blisko 2
miesiące pracy i byłem bliski załamania (nie lubię nic-nie-robienia). Pracę
znalazłem przez ogłoszenie w dodatku do GW. Nie miałem zadnych "pleców".
Mógłbym jeszcze nieco napisać o tym, jak przeraża mnie fakt, że coraz więcej
ludzi - i to w wieku produkcyjnym - poddaje się i załatwia sobie lewą rentę,
kombinuje z zasiłkami itp. ale na razie na tym zakończę.
pzdr.
Piotr
gg: 1081103
________________________________________________
-
2. Data: 2003-07-24 09:57:20
Temat: Re: Może nie jest tak źle...
Od: "blue" <k...@w...pl>
buahahaha
-
3. Data: 2003-07-24 10:04:24
Temat: Re: Może nie jest tak źle...
Od: "virtual" <v...@x...xxxx.com>
LOL . proponuje zgloszenie sie do programu "Opowiedz mi moja historie" ;-)
-
4. Data: 2003-07-24 10:13:21
Temat: Odp: Może nie jest tak źle...
Od: "Piotr \"Nygus\"" <n...@o...pl>
> buahahaha
jak na 23-latka bardzo rozwinąłeś swoją wypowiedź!
brawo!
pzdr.
Piotr
-
5. Data: 2003-07-24 10:17:18
Temat: Odp: Może nie jest tak źle...
Od: "Piotr \"Nygus\"" <n...@o...pl>
> LOL . proponuje zgloszenie sie do programu "Opowiedz mi moja historie" ;-)
nie wiem, co się tak zLOLowało - ale miło, ze przynajmniej sobie humor
poprawiłeś :p
P.
-
6. Data: 2003-07-24 10:20:45
Temat: Re: Może nie jest tak źle...
Od: "Rafal K." <r...@p...onet.pl>
Piotr "Nygus" wrote:
> Od paru dobrych tygodni śledzę z niemałym zaciekawieniem problematykę
> grupy. Niektóre tematy są nudne z racji ich ciągłego powtarzania
> (wystarczy pogrzebać w googlach, ze by znaleźć odpowiedź), ale to akurat
> jest niechlubną norma na większości grup. Są też - na szczęście w
> przeważającej ilości - posty świadczące, ze społeczność tej grupy
> reprezentuje sobą określony poziom. Vide przykład reakcji na obraźliwą
> odpowiedź jakiegoś zakompleksionego studencika pod adresem Niny M.
>
> To tyle tytułem wstępu.
>
> A teraz coś "od siebie". Czytając niektóre posty można odnieść wrażenie,
> że w Polsce panuje 80% bezrobocie a pracę dostaje się głównie dzięki
> znajomościom. Niewykluczone, że tak jest ale na miłość Boską - ___to nie
> jest norma!!___
>
> Coraz częściej ludzie odpowiedzialni za nabór pracownika/ów są rozliczani
> __bezpośrednio__ ze swojej pracy. Czasy bratanków/chrzestnych/kolegów z
> wojska pomału przemijają. Ludzie boją się ręczyć za kogoś własnym
> nazwiskiem. W sąsiedniej firmie wszyscy wiedzieli, że NOWY jest synem
> sąsiada kierownika XX. Ale, ze nowy był średni inteligentnym młodzieńcem
> partolił każdą robotę jakiej się imał. Wreszcie mu podziękowano a
> kierownika odsunięto od wielu - powiedzmy - "kluczowych" decyzji ;)
>
> Warszawa. Z mojego rocznika, z mojej klasy maturalnej - WSZYSCY mają
> pracę. nie moge wypowiadać się w imieniu 100% z nich, ale z mojego bardzo
> bliskiego otoczenia NIKT nie załatwiał sobie pracy poprzez układy i
> układziki. Powiecie - szczęściarze. A ja Wam odpowiem, że nie do końca.
> Studia, bezpłatne potem płatne staże, kogo stać - wyjazdy językowe...
> Wśród swoich znajomych po profilu mat.-fizycznym mam kolegów pracujących w
> agencjach reklamy, w sektorze IT, w bankowości, w sporcie, polityce. I
> pragnę uprzedzić niektóre złośliwe posty - nie jestem ani synem polityka,
> nie kończyłem elitarnej szkoły w Oxfordzie. Jestem szarym obywatelem. Moje
> szczęście polegało na tym, że potrafiłem rozgraniczyć zabawę od nauki.
> Kiedy ja w wakacje zaliczałem kolejne, nudne praktyki inni leczyli kaca po
> wczorajszych baletach ;P
>
> dość o sobie!
>
> praca jest - przynajmniej w dużych miastach. Nasza firma szukała 2
> (słownie: dwa) miesiące pracownika na stanowisko "sprzątacza/ki". Dwa
> miesiące!! Dlaczego tak długo? Dlatego, ze trzeba o 5 rano zameldowac się
> w biurze! Na swoim osiedlu dając ogłoszenie o przekopanie ogródka -
> zgłosiła się jedna osoba, która po pierwszym dni zadowoliła się jedną
> dniówką. Kolega szukał chętnego do pomalowania płotu - podobnie.
> Koleżanka szukała studentów do pomalowania mieszkania - okazało się, że za
> mało płaciła (10 zł/godz.)
> Ale to przecież praca fizyczna! ;)
> Z "umysłowa" jest identycznie!
> W rodzinie żony, człowiek potrzebował szybko zbudowac serwis internetowy z
> prawdziwego zdarzenia. Koszt - wiem, bo siedzę w "branży" - nie powinien
> przekroczyć 4.000 zł. Jednak nie było chętnych na pracę przez 14 godzin na
> dobę. Wreszcie skusił się jakiś człowiek ze Słupska, który z łaską podjął
> się tego za 5.000 zł (jakieś 5 dni pracy).
> Czy praca handlowca jest umysłowa, czy fizyczna? Bo jezeli umysłowa to
> tutaj tez praca leży na ulicy. Szkopuł w tym, że pośród 1200 CV, na
> rozmowę kwalifikuje się ok. 20 :((( Reszcie nie podobają się warunki,
> samochód, prowizja, etc...
>
> Jest też druga strona medalu. Koleżanki po 'bankowości' (kierunek studiów)
> 1 rok temu znalazły pracę w banku... co prawda jako kasjerki (680 zł
> netto), ale po tym roku piastują już stanowiska seniorskie (1800-2500 zł
> netto). Po prostu potrafiły się sprzedać! I bez zadnych podtekstów proszę
> ;))
>
> Na koniec jeszcze jedna rzecz - tym razem nieco smutniejsza. Ludzie w
> Polsce nie szanują pracy. Przykładów jest wiele - oto kilka z nich:
> - drogowcy
> - śmieciarze
> - politycy :))
> - sklepikarze (!!)
> - budżetówka
> - cały sektor państwowy
> Standard pracy w w/w sektorach/działach jest kilkaset procent niższy niż
> na Zachodzie. Czy na Zachodzi buduje się drogi na 2 lata i potem remont? U
> nas tak właśnie to wygląda. Wciąż normą jest, ze przychodząc do
> sklepu/serwisu/mechanika to Ty jesteś na przegranej pozycji, bo wiele
> zależy od "widzimisie" sprzedawcy/mechanika itp.
>
> Piszecie o wyjazdach za granicę. A wiecie jak żyje 75% naszych rodaków na
> obczyźnie?? Skąd pewność, ze im się udało? A może wstydzą się przyznac, że
> czyszczą sracze albo pracują "przy azbeście"? Ilu pracuje w swojej branży?
> Kolegi nauczyciel akademicki wyjechał na zbieranie jagód, czy truskawek...
> Wrócił ponoć z podkulonym ogonem twierdząc, że takiego upokorzenia to on w
> życiu nie przeżył. Na każdym kroku dozór (bo Polak to złodziej i pijak, no
> nie) i złośliwości, a na koniec oszustwo w wypłacie :( Stweirdził, że już
> woli zarabiać te 1200 zł ale mieć spokojne i godne życie...
>
> Moi Drodzy - uszy do góry! Naprawdę nie jest tak katastrofalnie. Obniżcie
> swoje oczekiwania finansowe i zawodowe. Nie od razu jest się "Kulczykiem".
> Wiem, że mi łatwo o tym pisać, ale sam kiedyś szukałem przez blisko 2
> miesiące pracy i byłem bliski załamania (nie lubię nic-nie-robienia).
> Pracę znalazłem przez ogłoszenie w dodatku do GW. Nie miałem zadnych
> "pleców".
>
> Mógłbym jeszcze nieco napisać o tym, jak przeraża mnie fakt, że coraz
> więcej ludzi - i to w wieku produkcyjnym - poddaje się i załatwia sobie
> lewą rentę, kombinuje z zasiłkami itp. ale na razie na tym zakończę.
>
> pzdr.
> Piotr
> gg: 1081103
>
>
>
>
>
>
> ________________________________________________
Niech zgadnę nie masz rodziny na utrzymaniu - prawda ?
-
7. Data: 2003-07-24 10:23:15
Temat: Odp: Może nie jest tak źle...
Od: "Piotr \"Nygus\"" <n...@o...pl>
> Niech zgadnę nie masz rodziny na utrzymaniu - prawda ?
1. w dobrym tonie jest cięcie cytatów. nie każdy ma sztywne łącze...
2. mylisz się! rodzinę - czy mi się to podobało, czy nie - założyłem już na
5. roku studiów, po 7 miesiącach urodziła mi się pierwsza córka. teraz w
drodze jest druga - tym razem planowana :))
--
pzdr.
Piotr
-
8. Data: 2003-07-24 10:24:04
Temat: Re: Może nie jest tak źle...
Od: "krzysztofsf" <k...@p...gazeta.pl>
Użytkownik "Piotr "Nygus"" <n...@o...pl> napisał w wiadomości
news:bfo9oe$qml$1@news.onet.pl...
życie...
>
> Moi Drodzy - uszy do góry! Naprawdę nie jest tak katastrofalnie. Obniżcie
> swoje oczekiwania finansowe i zawodowe. Nie od razu jest się "Kulczykiem".
obnizylem.............................
dalej kicha............
--
pzdr. Krzysztof
## Szczecin - popracowalbym juz sobie gdzies:##
## http://kch.spec.pl ##
$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$
Serwis Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
-
9. Data: 2003-07-24 10:33:18
Temat: Re: Może nie jest tak źle...
Od: "Rob59" <R...@g...pl>
Piotrze "Nygus"'ie , bez złośliwosci zadam Ci dwa pytania:
1.Kobietę masz?
2.Mieszkasz z rodzicami.
Dorośnij chłopie i przestań patrzeć na polski barbarzyński kapitalizm przez różowe
okulary
pozdrawiam, Robert
--
Serwis Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
-
10. Data: 2003-07-24 10:33:20
Temat: Re: Może nie jest tak źle...
Od: "Katarzyna" <k...@p...onet.pl>
> LOL . proponuje zgloszenie sie do programu "Opowiedz mi moja historie" ;-)
>
A moze do programu "Nie do wiary" ??? ;-)